tag:blogger.com,1999:blog-85481054187077424112024-02-19T17:55:41.822-08:00singlenomadBlog o autostopowej podróży najdalej jak się da. Zobaczyć jak najwięcejsinglenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.comBlogger131125tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-1643884100621897522018-03-09T11:24:00.001-08:002018-03-09T11:24:25.969-08:00Ambasada? Przeżytek - wiza do Krainy Kangurów.<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Ambasada? Przeżytek - wiza do Krainy Kangurów.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxX-v1TbqfCcw3CTb0soLq7RFhQIpjxpHTAW0QGfpWDRAw4Rhgu9bDhAB2O_YIgRd_kc_JDa2kSC7TKQK3C2-H_0lJD4KveJJi4yqpiUNaXHc_BsLBa4-jZGSJnz6xktITYfAZH9DGVnoW/s1600/australia1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="500" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxX-v1TbqfCcw3CTb0soLq7RFhQIpjxpHTAW0QGfpWDRAw4Rhgu9bDhAB2O_YIgRd_kc_JDa2kSC7TKQK3C2-H_0lJD4KveJJi4yqpiUNaXHc_BsLBa4-jZGSJnz6xktITYfAZH9DGVnoW/s400/australia1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Australijczycy o białym, nieco piegowatym odcieniu skóry lubią swoje brytyjskie korzenie. W lewym górnym rogu flagi zostawili sobie więc Unijnego Jacka (Union Jack). A, że miejsca mieli sporo, dodali jeszcze kilka gwiazdek. Największa (Federation Star) symbolizuje sześć stanów Australii. Jej siódme ramie symbolizuje ich jedność jako naród. Pozostałe gwiazdy mają odnosić się do konstelacji Krzyża Południa. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Największy kraj który jest jednocześnie kontynentem - i to najbardziej suchym na świecie <strong>otwiera swoje granice dla Polaków z grubymi portfelami i młodych profesjonalistów.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wizę turystyczną uprawniającą do <strong>wielokrotnego przekraczania granicy przez rok</strong> i <strong>jednorazowego pobytu do trzech miesięcy</strong> po każdym wjeździe można dostać <strong>za darmo</strong>. Przedłużenie jej jest już płatne.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Niestety, Polacy nie łapią się na program Working Holiday, podczas którego oprócz pobytu przez 12 miesięcy, można dorobić sobie legalnie trochę grosza.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pozostaje albo podróż i ,przy skromnych funduszach, jedzenie tego co się trafi przegryzanego kajzerkami za ponad dolara za sztukę lub zabawa w ciuciubabkę z, podobno, srogimi urzędnikami imigracyjnymi. Ewentualnie, można skorzystać z wizy studenckiej, wizy sponsorowanej, lub niesponsorowanej. Bardzo przejrzysta strona internetowa australijskiego departamentu imigracji oferuje nawet <a href="http://www.immi.gov.au/visawizard/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">WYSZUKIWARKĘ WIZ</a>. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><br />Ja zdecydowałem się na <strong>elektroniczną opcję gratisową.</strong> Będąc gdzieś pomiędzy Chiang Mai a Bangkokiem, w kawiarni z wifi, popijając laotańską kawkę i oglądając łypiących na mnie okiem lejdibojów, wypełniłem wniosek znajdujący się <a href="https://www.ecom.immi.gov.au/visas/app/uu?form=VSS" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">TUTAJ</a>. Zanim zabierzemy się do wypełniania wniosku, warto poczytać sobie <a href="http://www.immi.gov.au/visitors/tourist/676/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">INFORMACJE</a>. Warto też zaparzyć sobie kawę i upewnić się, że przez najbliższą godzinę nie odetną nam prądu. Pytania są bardzo szczegółowe - niektóre nawet mogą być zabawne. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><br />Po kilku dniach dostałem informację o konieczności wysłania wyciągu z rachunku bankowego i zaświadczenia o zatrudnieniu. Nie wiedziałem po co im było zaglądać w moje prawie puste konto, z którego i Salomon nie potrafiłby nalać, ale poprawiając trochę numerki przesłałem wymagane załączniki w formacie pdf. <strong>Procedura bardzo podobna do załatwiania wizy amerykańskiej.</strong> Nie ma, jednak konieczności dzwonienia na seks-telefon ani stawiania się w ambasadzie. Tylko wybrańcy mogą zostać zaproszeni na krótką rozmowę i ewentualne dostarczenie wyników badań lekarskich. Australijczycy boją się wszystkiego - od nasionek znanych i nieznanych roślin mogących skazić ich dziewiczy ekosystem do żerujących na każdej cząsteczce wydychanego przez nas dwutlenku węgla bakterii rozmaitych chorób. Nie ma również papierowej wlepki zajmującej całą stronę. Po dwóch tygodniach miałem już email z informacją, że moja wiza została przyznana i jakimiś numerkami. Zastanawiałem się czy drukować czy nie. Jakoś tak się złożyło, że o roztercę przypomniało mi się dopiero na granicy. Sprawdzenie paszportu w systemie. Kilka minut. <em>Witamy w Australii! </em></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-88790434780728195832018-03-09T11:23:00.000-08:002018-03-09T11:23:22.100-08:00Pisemna promesa, czyli meldunek w konsulacie Timoru Wschodniego<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Pisemna promesa, czyli meldunek w konsulacie Timoru Wschodniego</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-pWa0WJU823l92U9vUObxoLZ6tQxMVhV_UHOC6epcUKFHYZV8pHFKJMRslszRbgnsyCNHNJONubAmeZ1XXOA-P_gmeMCI56tQ8sBbPONYv7Q3tTRTKse0eJ2O99t2RPDyyYI5I3iMFyM6/s1600/timor1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="265" data-original-width="390" height="271" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-pWa0WJU823l92U9vUObxoLZ6tQxMVhV_UHOC6epcUKFHYZV8pHFKJMRslszRbgnsyCNHNJONubAmeZ1XXOA-P_gmeMCI56tQ8sBbPONYv7Q3tTRTKse0eJ2O99t2RPDyyYI5I3iMFyM6/s400/timor1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Flaga Timoru Wschodniego. Czerwony to oczywiście symbol walki; żółty trójkąt - kolonializmu, czarny - zacofania, które powinno być zastąpione rozwojem a gwiazda - światła prowadzącego ku rozwojowi. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na samym wschodzie prowincji Nusa Tengara Timur, pływa sobie wyspa o nazwie Timor. Wyspa podzielona jest na dwie, politycznie niezależne od siebie części - indonezyjską i timorską. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Istniejące od 2002 roku Państwo znajdujące się we wschodniej części wyspy Timor, zgodnie z logiką, nazywa się Timor Leste (lub po indonezyjsku Timor Timur).</strong> Wizę można dostać <strong>na wjeździe</strong>, pod warunkiem, że granicę przekracza się po uprzedniej ewakuacji z samolotu lub statku morskiego. Chcąc wjechać lądem od strony Indonezji (innej możliwości nie ma), należy postarać się o <strong>oficjalną, pisemną zgodę na przekroczenie granicy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z obowiązku tego zwolnieni są posiadacze paszportów indonezyjskich. Z kolei, osoby legitymujące się paszportami portugalskimi, wizami głowy zawracać sobie nie muszą. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxcuKf5eWVkt-8hCsMpOM1nTTwKi1ryCak1lTpeZtbn9w1K0jhmiEqOYh5sB0qMBRD2yogH6PsGCepPgNmbjSkL52MaoUXegs6D-1AjdsYCQrp-Qo66Gm7SbOfF8oedE4eC2DCJ7OFT1E8/s1600/timor2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxcuKf5eWVkt-8hCsMpOM1nTTwKi1ryCak1lTpeZtbn9w1K0jhmiEqOYh5sB0qMBRD2yogH6PsGCepPgNmbjSkL52MaoUXegs6D-1AjdsYCQrp-Qo66Gm7SbOfF8oedE4eC2DCJ7OFT1E8/s400/timor2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Unidae, Accao, Progresso!</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>PROMESA PRZEZ INTERNET? MOŻNA SPRÓBOWAĆ. POD WARUNKIEM, ŻE SIĘ NIE SPIESZY.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z pomocą przychodzi dobrodziejstwo internetu i zaawansowanych technologii. Wystarczy wejść na stronę <a href="http://migracao.gov.tl/?page_id=32" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_self">Ministerstwa Obrony i Bezpieczeństwa Timoru Wschodniego</a>, pobrać <a href="http://dl.dropbox.com/u/15825999/forms/Application%20Class%201%20%26%202%20fillable.pdf" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">formularz</a>, wypełnić i odesłać na adres e-mail: <a href="mailto:informacao@migracao.gov.tl" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">informacao@migracao.gov.tl</a>. Po 10 dniach powinien przyjść email, który należy wydrukować i, wraz z odliczoną kwotą 30 dolarów w gotówcę, pokazać na przejściu w Atapupu/Batugade. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>HERBATKA W KONSULACIE</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Tyle w teorii.</strong> W praktycę, formularz uzupełniłem i wysłałem kiedy byłem jeszcze w Dumai na Sumatrze. Dopiero po dwóch miesiącach, kiedy byłem już na Flores dostałem odpowiedź by osobiście stawić się do konsulatu. Miałem do wyboru trzy - w Dżakarcie, w Denpasar i w Kupang. Ze względu na to, że nie lubię Dżakarty a Bali nie było mi jakoś specjalnie po drodzę, wybrałem ten ostatni. Nie pomyliłem się. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Wyłoniwszy się z niebieskiej, lekko wzburzonej otchłani Morza Sawu, pojechałem z paszportem do konsulatu Timoru Wschodniego. Uśmiechnięta Pani w okienku podała mi formularz, zapytała o bilet i poprosiła o kserokopię paszportu i jedno zdjęcie. Dałem zdjęcie i wytłumaczyłem brak kserokopii wizytą na plaży. <em>Nie ma problemu, pomogę Ci,</em>odpowiedziała i zniknęła w otchłani wielkiego klimatyzowanego pokoju znajdującego się za okienkiem. Żeby nie marnować czasu, wypełniłem mój wniosek. Pytania, na które nie znałem odpowiedzi, skonsultowałem z panią konsul widząc jak wkłada do teczki kolorową kserówkę mojego paszportu wraz ze zdjęciem. Chwilę później, do dokumentacji doszedł jeszcze wniosek. Paszportu nie musiałem już zostawiać. Wszystko zajęło 5 minut. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po trzech dniach, zjawiłem się znów w konsulacie. Trochę odstraszyła mnie wisząca na bramie informacja o przerwie świątecznej pomiędzy 1 a 3 listopada. Z drugiej strony, był piątek, a moja zgoda miała być wystawiona w piątek. Widząc otwartą budkę strażnika z rozrzuconymi na jego biurku torbami i papierami, zdecydowałem się poczekać. Po kilkunastu minutach, pojawił się ochroniarz.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nazwisko?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Przybylski?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>-</em><em style="line-height: 24px;">Prbabvbdbv...... coooo?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- Przybylski</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- Skąd?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- Polska</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- Masz paszport?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- Mam</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ochroniarz zniknął w budce, otworzył szufladę, wyjął kilka papierów, pogrzebał w nich i wrócił z moim paszportem i <strong>listem uprawniającym do przekroczenia granicy w ciągu trzydziestu dni od wydania. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Reasumując, <strong>wystarczyły dwie wizyty w konsulacie Timoru Wschodniego w Kupang</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
(Jl. Eltari II, godziny otwarcia: 9:00-12:00; 14:00-16:00). Dokumenty, które trzeba ze sobą mieć to:</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />- paszport</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- jedno zdjęcie</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- wniosek (można pobrać na miejscu)</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- ksero paszportu (można zrobić na miejscu)</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- opłata: 0 zł (za wizę płaci się dopiero na granicy; w konsulacie składa się jedynie wniosek)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfxlpsJpRO882Luy2WnZ8iBYOc8syEHAG6uV5H1aZBtkzvqg71bReghH0AkBeL8oQyuFhYXe9gBxF_TV8IRHZ95FZ2DEw1S2n9HDYoxG7JxFLp_BTLxdfJ078niJlvvGdYPDXzIJWVufIf/s1600/timor3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="376" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfxlpsJpRO882Luy2WnZ8iBYOc8syEHAG6uV5H1aZBtkzvqg71bReghH0AkBeL8oQyuFhYXe9gBxF_TV8IRHZ95FZ2DEw1S2n9HDYoxG7JxFLp_BTLxdfJ078niJlvvGdYPDXzIJWVufIf/s400/timor3.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Trochę się pogniotło, ale problemu nie było. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wspominając z łezką w oku poprzednie przejścia w indonezyjskich urzędach, nie mogłem wręcz uwierzyć, że oto w ręku, bez żadnego latania w tę i spowrotem, bez upokorzeń, bez dotykania podbródkiem ziemi przed urzędnikami, trzymałem dokument niezbędny do przekroczenia granicy kolejnego państwa, które nad jakością papieru, stawia jego ilość i gramaturę. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNrffh8_ZbvS7B3NwWjqbGn6N28mKk58H44kNNOmWKcyb77gpkFGWwaGFF_mWQfrBJyo3eDwgnZCqtqsyHzwfadLcHfBCUr2_pTfsYtrPmH5BoCQa27Zm1HOMHWgn8OAjx-FQOohYwcPuY/s1600/timor4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNrffh8_ZbvS7B3NwWjqbGn6N28mKk58H44kNNOmWKcyb77gpkFGWwaGFF_mWQfrBJyo3eDwgnZCqtqsyHzwfadLcHfBCUr2_pTfsYtrPmH5BoCQa27Zm1HOMHWgn8OAjx-FQOohYwcPuY/s400/timor4.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-869736228201751532018-02-27T05:31:00.003-08:002018-02-27T05:31:56.875-08:00Indonezja (Flores/Timor)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores/Timor) - Pływająca konserwa fotostory.</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Indonezja to czwarty pod względem liczby ludności kraj na świecie. Wyprzedzają ją jedynie o wiele większe powierzchniowo Chiny, Indie i USA. O tym, że w Indonezji nigdy nie można czuć się osamotnionym, przekonałem się po raz kolejny wsiadając w Larantucę na prom do Kupang. Z wyspy Flores na wyspę Timor płynie się 15 godzin, czyli jedno popołudnie i całą noc. Promy kursują dwa razy w tygodniu więc z częstotliwością nie jest najgorzej. Spodziewałem się czegoś znacznie większego. Może nie ogromnego PELNI, ale chociażby czegoś rozmiariowo przypominającego pływające wesołe miasteczko, którym z Sumatry, w ciągu półtorej godziny, przedostałem się na Jawę. No cóż, w Indonezji, absolutnie nic nie jest nigdy pewne. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNFBWx_1vCuVzxZ6SC4UklZxHvnp8V5kxYYPRprWctBi8gkg0KQG1MxGsKcI82IBtkg8xtUgu04t4pwheDcU9kfONSQ2FfrEo3IixzgK3GP826NoWHyIDR-yNe5Ido2XrvV5c-Z4LABUym/s1600/in146.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNFBWx_1vCuVzxZ6SC4UklZxHvnp8V5kxYYPRprWctBi8gkg0KQG1MxGsKcI82IBtkg8xtUgu04t4pwheDcU9kfONSQ2FfrEo3IixzgK3GP826NoWHyIDR-yNe5Ido2XrvV5c-Z4LABUym/s400/in146.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Trochę mały jak na taką odległość..... ale co tam, wpław się nie da. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTuFloZS3tAZyOcsCvq7nLQ69NSNN5pTd2cZ03EKB6rDLmVDaKLMTvPGphIEStUnrBvcHns8iNzUmN_Iksul1-2eEaBYQvciHmuY-JLuo5MKMJuf5uflWLxbwwuCvgSWm8OnFFysq0iWLw/s1600/in147.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTuFloZS3tAZyOcsCvq7nLQ69NSNN5pTd2cZ03EKB6rDLmVDaKLMTvPGphIEStUnrBvcHns8iNzUmN_Iksul1-2eEaBYQvciHmuY-JLuo5MKMJuf5uflWLxbwwuCvgSWm8OnFFysq0iWLw/s400/in147.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Po przeciśnięciu się między zaparkowanymi ciężarówkami....</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJmiVEZpUsYYAS09QPrMYos94sCvIDplSrsGu-8B2f_xCZ1XXXgtSDw_nvHCPkyLClf-j98sLbjcpzcu2xvafQusO89Z2D-WKgRJpF2MtyvXp8BdI67ptP7rol3oBABCB1Jw3TMQxUS2Bz/s1600/in148.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJmiVEZpUsYYAS09QPrMYos94sCvIDplSrsGu-8B2f_xCZ1XXXgtSDw_nvHCPkyLClf-j98sLbjcpzcu2xvafQusO89Z2D-WKgRJpF2MtyvXp8BdI67ptP7rol3oBABCB1Jw3TMQxUS2Bz/s400/in148.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">.... pora na główny pokład. Zapachy alla belum mandi. Gdzie by tu się rozkraczyć?</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6jJALErHLeASwumGKxj14_ExMxKUN_4iGVv3u61kKJacoQsR9HX3tGVJnWSSTlfQAweOU85Ohrivc81EWTg6X5KFt8RK0E__wsADxJ29CaoqYnxLgrvdTSTOXiojKDhfm3Y4pgBGkCs-J/s1600/in149.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6jJALErHLeASwumGKxj14_ExMxKUN_4iGVv3u61kKJacoQsR9HX3tGVJnWSSTlfQAweOU85Ohrivc81EWTg6X5KFt8RK0E__wsADxJ29CaoqYnxLgrvdTSTOXiojKDhfm3Y4pgBGkCs-J/s400/in149.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px;">Kawałek dalej - nie tutaj. Może z drugiej strony?</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-kyTb_ZeeE6YgwNYThw4wDWwZDqToYmM3LvbYJCXTt80pIaIKwrZHTysfs2M90gFbJW61Xn_ihLDCFlFXcEv7FPDKp_r1pHf4m-Wi7T6D2wgx-o12JTykndPoA15P0pCwQLGFO8_jfssi/s1600/in150.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-kyTb_ZeeE6YgwNYThw4wDWwZDqToYmM3LvbYJCXTt80pIaIKwrZHTysfs2M90gFbJW61Xn_ihLDCFlFXcEv7FPDKp_r1pHf4m-Wi7T6D2wgx-o12JTykndPoA15P0pCwQLGFO8_jfssi/s400/in150.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px;">Nie, tu też nie. Wracam na zewnątrz. Tylko żeby nikogo nie podeptać.....</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhdANwXuw4w4V7_YtjHyG6vCBTbkICsidjIffEullJNW7dZr85bjLPrVgJ2axsNST_8gPhHb76Ob2ZqMmIVJEQ65aGWFM-dismK4C7ppl0l7rCB3sCPT1fChErgnVzhqs2mV_fL6jhteUm/s1600/in151.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhdANwXuw4w4V7_YtjHyG6vCBTbkICsidjIffEullJNW7dZr85bjLPrVgJ2axsNST_8gPhHb76Ob2ZqMmIVJEQ65aGWFM-dismK4C7ppl0l7rCB3sCPT1fChErgnVzhqs2mV_fL6jhteUm/s400/in151.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px;">Szalupa? Zły pomysł. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQgULMvHCpebv_d5_xnlEIXU2V9BeZkokJFSyvUbdRXOONgHYl0HfDUL8cqpl_6zI9O-AO5YoUGdDIE0bpdJK1yquWRdFI3MSFcHE-IsMCX5hEHRpHChNKsJJLcofMpE0rQv7kWH0cCslK/s1600/in152.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQgULMvHCpebv_d5_xnlEIXU2V9BeZkokJFSyvUbdRXOONgHYl0HfDUL8cqpl_6zI9O-AO5YoUGdDIE0bpdJK1yquWRdFI3MSFcHE-IsMCX5hEHRpHChNKsJJLcofMpE0rQv7kWH0cCslK/s400/in152.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Przyczepka z kokosami? Za twarde lądowanie.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEmwHOsSIVZmL4qxJlLaHhAk-z0J7TvYKTiI01QKPavcIgHjiTlWyjtiMDuCIBlSute_Nkt6K_bBNNz9EPpWq8fr2oIm_J_4l1EmAgBuDOhELVv6MJ-Q-WKku55B0Gi-EM9YBgdSqEZLVq/s1600/in153.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEmwHOsSIVZmL4qxJlLaHhAk-z0J7TvYKTiI01QKPavcIgHjiTlWyjtiMDuCIBlSute_Nkt6K_bBNNz9EPpWq8fr2oIm_J_4l1EmAgBuDOhELVv6MJ-Q-WKku55B0Gi-EM9YBgdSqEZLVq/s400/in153.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong style="line-height: 24px;">Dilarang masuk, dilarang masuk..... przepraszam, można? Na górny pokład wstęp wzbroniony, ale zawsze można się zapytać. Miejsca pod dostatkiem a jeszcze 24-godzinna stołówka, taras widokowy i sala telewizyjna dostępna. No - tak można sobie pływać. </strong></div>
<div>
<strong style="line-height: 24px;"><br /></strong></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-36357622510127793242018-02-27T05:26:00.001-08:002018-02-27T05:26:06.180-08:00Solidarni z Marsjaną <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
Solidarni z Marsjaną, czyli gorący apel o nadzieję w walce z beznadzieją.</h2>
<div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: right;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; padding: 0px;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV0LKerPfWN34mnuV9phN9IKR9EYK_0yU7kLvHsHXO4FfcY_DztuK63Q8SEoQJYfndhQXNcgw3XnjObGX9EwTMCFGTy61JPSZKx2IhC5sBYuxnyaIG5Yi8gYXfUFgNiG_rbdATx_rbXZpU/s1600/mars.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="98" data-original-width="130" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV0LKerPfWN34mnuV9phN9IKR9EYK_0yU7kLvHsHXO4FfcY_DztuK63Q8SEoQJYfndhQXNcgw3XnjObGX9EwTMCFGTy61JPSZKx2IhC5sBYuxnyaIG5Yi8gYXfUFgNiG_rbdATx_rbXZpU/s1600/mars.jpg" /></a><strong>21-letnia Mars</strong><strong style="line-height: 24px;">jana Dua Gero była siostrą w zakonie Sióstr Franciszkane</strong><strong>k w</strong><span style="line-height: 24px;"><strong> Maumere, na indon</strong></span><span style="line-height: 24px;"><strong>e</strong></span><strong style="line-height: 24px;">zyjskiej wyspie Flores.</strong><span style="line-height: 24px;"> Jej problemy zaczęły się </span><strong style="line-height: 24px;">10 października 2012 roku</strong><span style="line-height: 24px;">, kiedy obudziła się z wysoką gorączką i krwiopluciem. Okazało się, że </span><strong style="line-height: 24px;">jest chora na gruźlicę. W obawie przed zakażeniem, z zakonu została usunięta i przekazana pod opiekę mamy wychowującej czwórkę jej rodzeństwa. Do północy, 24.10.2012 zbieramy pieniążki na leczenie i nowe życie dla Marsjany.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Mimo rozpoczęcia terapii, <strong>18 października,</strong> stan Marsjany gwałtownie się pogorszył. <strong>Konieczna była trasfuzja krwi.</strong> Do szpitala, Marsjanę odwoziłem razem z niewielką, plastikową torbą, w której mieścił się jej życiowy dobytek. <strong>Siostra przełożona, z obawy przed zakażeniem potencjalnie śmiertelną chorobą, tego dnia usunęła ją z zakonu.</strong> Dziewczyna, która chciała poświęcić życie zgrupowaniu, w krytycznym momencie, została z niego wyrzucona i przekazana pod opiekę mamy - Pani Rosanindy. To było dla niej pierwsze spotkanie z rodziną od dnia wstąpienia na duchową ścieżkę. Szkoda, że w takim miejscu i w takich okolicznościach. <strong>Mimo tego co ją spotkało, Marsjana nadal czuje powołanie i chce poświęcić życie Bogu i bliźnim. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><strong>Matka Marsjany mieszka we wsi Nita w niewielkim domu z zbudowanym z cienkich bambusowych listew </strong>spasowanych ze sobą w taki sposób, że przez ścianę można zobaczyć co dzieje się na zewnątrz. Pani Rosalinda, samotnie wychowuje czwórkę młodszego rodzeństwa . Utrzymuje się z pracy jako praczka w domu sąsiadów. O tym, że pierwsze noce Marsjany w szpitalu spędziła śpiąc na podłodzę jej izolatki, powiedziały nam pielęgniarki. Sama wstydziła się przyznać, że nie stać jej na codzienny transport z miasta do rodzinnej wsi. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Krew udało nam się zebrać. Zajęło to dwa dni ciągłego jeżdżenia i błagania na kolanach o możliwość wbicia się w żyły potencjalnych dawców. <strong>Teraz, Marsjanę czeka długotrwałe leczenie gruźlicy. Pozostawione samemu sobie, jej niemal bezwładne, wątłe ciało, w obliczu beznadziejnej sytuacji finansowej i twardej indonezyjskiej biurokracji, w której nic nie jest pewne, kołysze się na wietrze w stronę świeżego grobu. Dajmy jej szansę. Zatrzymajmy ją w naszym świecie!</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong> </strong><br /><strong>Ile dokładnie jest potrzebne, nie wiadomo.</strong> Pomimo braku wymaganych dokumentów, udało nam się załatwić dla Marsjany ubezpieczenie socjalne. Leczenie szpitalne, może być więc całkowicie darmowe, częściowo subwencjonowane lub w ogóle mogą ubezpieczenia nie uznać. Specyfika indonezyjskiej biurokracji polega na tym, że wszystko zależy od humoru osób papierami się zajmującymi. Biorąc pod uwagę sytuację (nie tylko materialną) rodziny, nawet jeśli leczenie okaże się darmowe, potrzebny jest każdy grosz. Rodzina Marsjany ma w tej chwili wiele zmartwień na głowie. Pomóżmy złagodzić to finansowe. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
_____________________________________________________________________________</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;"><strong>.......:::::::::: ZBIÓRKA ZAKOŃCZONA ::::::::::..........<br />PODSUMOWANIE </strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;"><br /></span></strong><span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;">Ciężko nam wyrazić wdzięczność prostym słowem "dziękuję".<strong> W ciągu niecałych trzech dni, z Polski, udało nam się zebrać 1293 zł, czyli 3.800.000 rupii indonezyjskich.</strong> Wpłaty były bardzo hojne. Pieniądze, pieniędzmi, ale wpłacając daliście coś więcej. Skomplikowana, wręcz beznadziejna sytuacja, sytuacja wyszła na prostą. Daliście nadzieję i wiarę w solidarność - nie tylko Marsjanie, ale i wszystkim osobom, które były w jej pomoc zaangażowane. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigqyGvga1msr1-W6hJUH9-O1MhuIl_ujm6Ozlm2QoctDo7HX9KgHh_OseKIAysEKXnA57jdGIg4ju3mvWR-8sjHebfpqca09TYwRM1osOmf_2zs324TPr3hUkbpDEayzaK6EK-w-82sUO8/s1600/in140.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="485" data-original-width="500" height="386" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigqyGvga1msr1-W6hJUH9-O1MhuIl_ujm6Ozlm2QoctDo7HX9KgHh_OseKIAysEKXnA57jdGIg4ju3mvWR-8sjHebfpqca09TYwRM1osOmf_2zs324TPr3hUkbpDEayzaK6EK-w-82sUO8/s400/in140.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;">Można żyć w biedzie i, jeśli na co dzień jest co do garnka włożyć, być szczęśliwym. Zawsze, jednak, przydaje się jakieś zabezpieczenie. Jakaś poduszka. Coś na czarną godzinę, "na wszelki wypadek". Ale co jeśli ten "wszelki wypadek" będzie miał akurat miejsce a my nie mieliśmy czym wcześniej naszej poduszki wypchać? </span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"> </span><br /><br /><span style="font-size: 12px;"><strong>Nie jesteśmy sami na tym świecie. </strong>Otacza nas ponad siedem miliardów istot podobnych do nas. Nie ma znaczenia wyznanie, narodowość czy kolor skóry. Szczególnie w XXI wieku, odczuć można wyraźnie, że wszyscy razem, wspólnymi wysiłkami, budujemy ten świat. Cierpienie jednego jest, tak na prawdę, cierpieniem ogółu. <strong>Dobro każdego z nas to rzecz wspólna, cosa nostra. Pomagając innym, pośrednio, pomagamy więc i sobie</strong>. Kto wie, czy wśród osób, do których wyciągnęliśmy w ciągu ostatnich kilku dni dłoń, nie znajduje się przyszły wynalazca leku na AIDS?</span><br /><br /><span style="font-size: 12px;">Nie wiadomo jaki będzie ostateczny koszt leczenia Marsjany. Nagły przypadek, udało nam się załatwić za darmo. Wymagało to jednak dużo wysiłku, zaparcia i czasu. Momentami, miałem wrażenie, że walę głową próbując przebić gruby, mur biurokracji. Specyfika indonezyjskich urzędów polega na tym, że albo trzeba się nalatać, albo płacić. A jak nie to, nie ma przebacz, <em>hasta la vista, bejbe po drugiej stronie</em>.</span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;">Dzięki Waszemu wsparciu, Marsjana nie będzie musiała już martwić się o finansową stronę swojego leczenia. Jak potoczy się dalej jej życie, nie mam pojęcia. Pewne jest to, że <strong>wspólnym wysiłkiem i zaangażowaniem, wznieciliśmy z powrotem ledwo tlący się płomień. </strong></span></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_Z0o8kQQcMCh5G8-MYJVHsNHJ5tgjYRCNaYDT5yiHlIjYZFnzNqCN0n76AzCp9b2ML7K8QsGkd_vA-M6xMhYD1QMKE45hW-gE1OICTZOJs1xxE7C_WM3vsjObQCkiMx6GBfYlIN8Kh-Nv/s1600/in141.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="210" data-original-width="500" height="167" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_Z0o8kQQcMCh5G8-MYJVHsNHJ5tgjYRCNaYDT5yiHlIjYZFnzNqCN0n76AzCp9b2ML7K8QsGkd_vA-M6xMhYD1QMKE45hW-gE1OICTZOJs1xxE7C_WM3vsjObQCkiMx6GBfYlIN8Kh-Nv/s400/in141.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Tak, to jest ta sama osoba. Zarówno za wpłaty, jak i pozytywną energię, Dziękujemy!</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><br /><span style="font-size: 12px;">Jeszcze zbiórka wśród indonezyjskich znajomych. Ci najbliżsi dali już nam bardzo wiele. </span></span><span style="line-height: 24px;">Praktycznie jak wyczarowany pojawił się przed nami motor, którego pilnie potrzebowaliśmy by jeździć za krwią. Ot tak, po prostu - nie na chwilę, tylko na 24 godziny przez kilka kolejnych dni. Przyjaciółka, która mi towarzyszyła, wytrzymała z moim charakterkiem prawie cały tydzień co też jest nie lada wyczynem. W momencie zwątpienia, z Czerwonego Krzyża, magicznie zniknęły potrzebne woreczki z krwią. Jonta, mimo bardzo napiętego grafiku pracy, samodzielnie zgłosił się do prowadzenia zbiórki po stronie indonezyjskiej - wśród swoich znajomych z rodzinnej Sumatry. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><br /></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><br /><span style="font-size: 12px;">Wyszło na to, że pomocy finansowej szukaliśmy jedynie na zewnątrz. Z jednej strony głupio. Z drugiej, ktoś wcześniej czy później zadałby pytanie dlaczego Marsjana była siostrą i już nie jest. Ktoś chciałby wyciągnąć konsekwencje. Wyjaśnienie sprawy wiązałoby się z niepotrzebnym stresem dla dziewczyny, która tego stresu powinna w tej chwili unikać. </span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"> </span><br /><span style="font-size: 12px;">Gdyby ktoś chciał jeszcze wspomóc Marsjanę z rodziną - paczką lub dobrym słowem w wersji papierowej, podam adres, ale dopiero w sobotę. Dziś, kiedy przekazywaliśmy jej Wasze wsparcie z Polski, zapomniałem zapytać. </span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
_____________________________________________________________________________</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;"><strong><strong>.......:::::::::: </strong>CO SIĘ STAŁO? <strong>::::::::::..........</strong></strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z Flores, miałem wyjechać w niedzielę, 21 października 2012 roku. Coś mnie zatrzymało. Wynikło coś niepodziewanego. Coś beznadziejnego. Szpital, gruźlica, brak ubezpieczenia i środków do życia. Wyrok? Niekoniecznie. Choć ze śmiercią stykaliśmy się w ostatnim czasie bardzo często, postawiliśmy sobie za punkt honoru by tego życia i uśmiechu nie oddać!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixNYk79RmR1U4a3pCxzrAA4CYdnUJIlcxQujlciuWH8ghEyEjZjhIBxb_ojuwk65QLI7BDaXX7TOKvqBuElYn4Zcl_blWgESVfrGasLODqusad3p_ENspiScSlbHO5UFsnYKuGKZ4PP-k3/s1600/in142.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixNYk79RmR1U4a3pCxzrAA4CYdnUJIlcxQujlciuWH8ghEyEjZjhIBxb_ojuwk65QLI7BDaXX7TOKvqBuElYn4Zcl_blWgESVfrGasLODqusad3p_ENspiScSlbHO5UFsnYKuGKZ4PP-k3/s400/in142.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Marsjana z mamą w szpitalnej izolatcę, mimo początkowej beznadzieji ich sytuacji potrafią się szczerze uśmiechać.</strong><br /><br /><br /><br /><br /><br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Zaczęło się niewinnie. 10 października jeszcze nic nie wskazywało na to, że życie Marsjany zawiśnie na włosku.<br />Pierwszą wizytę Marsjany w szpitalu, opisałem<a href="http://www.singlenomad.bloog.pl/id,332195080,title,Sposob-na-kolejkowanie-po-indonezyjsku,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank"> tutaj</a>. <br /><br /><br />Po tygodniu, okazało się, że jej stan uległ nagłemu pogorszeniu a siostra przełożona z obawy przed zakażeniem potencjalnie śmiertelną chorobą, usunęła ją z zakonu. Widząc sposób w jaki Marsjana pozostawiana jest samej sobie, sam poczułem się mocno spoliczkowany. Ponieważ Flores to miejsce, w którym nie można na głos rozmawiać na drażliwe tematy, codziennie zwierzałem się publicznie z tego co się dzieje, pisząc update'y na mojej facebookowej tablicy. Poniżej wklejki. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>18.10.2012</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong> </strong><br />Okazało się, że Marsjana potrzebuje transfuzji. Smutne, ale prawdziwe: została wyrzucona z zakonu za prątkowanie gruźlicą. Odpowiedzialność, łącznie z finansową, za leczenie została przerzucona na rodzinę. S<span style="line-height: 24px;">zkoda gadać. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />Cały dzień na zebranie krwi. Jutro powtórka z rozrywki.<br /><br />Najpierw wkurzyło mnie, że krew jest płatna a zaraz obok szpitala, przy Czerwonym Krzyżu, stał nowoczesny autobus z napisem DONOR SEKARANG. Jak ktoś oddaje to nic nie dostaje. Ale jak już potrzebuje to musi płacić. Jedna torebka: 40 dolarów.<br /><br />Później, okazało się, że mojej zerówki nikt nie chce. Nawet nie sprawdzili, że jest zdrowa jak krew konia. Potrzebowaliśmy sześć osób. Węże, skorpiony, pijawki i karaluchy wielkości dłoni - normalka, chleb powszedni. Nie cierpię igieł. Mdleję. Chciałem dać, Byłaby już jedna osoba. Nie udało się.<br /><br />Chodząc od jednego gabinetu do drugiego, to z receptą to z listem od lekarza, zaświadczającym o tożsamości pacjentki, miałem wrażenie jakbym stał przed murem biurokracji o supergęstej gramaturze i głową próbował go przebić.<br /><br />Z drugiej strony, ciekawe co by było gdyby ktoś nieprzytomny do takiego szpitala trafił. Skoro jednej osobie udziela się pomocy na oddziale Emergency, a druga lata z papierami, tracąc przytomność warto zadbać wcześniej o rozdwojenie jaźni tak by druga jaźń pozostała przytomna.<br /><br />Zbiórka osób chętnych do podzielenia się płynami ustrojowymi to 2 godziny jazdy wgłąb i po wybrzeżach wyspy w jedną stronę. Razem z rozmowami, zajęło to znacznie więcej. Zebraliśmy cztery. Dwa worki z krwią zostały podane. Jutro, po prośbie, uderzam do jednostki wojskowej.<br /><br />Powrót do szpitala późnym wieczorem..... Marsjana miała podpiętą kroplówkę z krwią. Na nasz widok, uśmiechnęła się od ucha do ucha i nawet energicznie usiadła na łóżku, nie wypuszczając z wolnej od igły dłoni różańca. Oprócz niej, w pokoju siedziała jej mama - Rosalinda. Chciałem zrobić zdjęcie ale jakoś tak wyszło, że nie wyciągnąłem nawet aparatu. Nie zdążyłem bo zostałem obściskany przez mamę. Dostałem też prezent. Ręcznie tkany <a href="http://www.singlenomad.bloog.pl/id,332054428,title,Ikat-historie-pisane-nicmi,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">selendang</a>, zwany z Perska "szalem". Jeśli wszystko dobrze pójdzie, <a href="http://www.singlenomad.bloog.pl/id,332054428,title,Ikat-historie-pisane-nicmi,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">selendang</a> pójdzie na licytację podczas zbliżającego się finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Podziękowania za bezinteresowną pomoc..... rachunek sumienia..... jak najbardziej miałem interes. Znów mi wyszło, że egocentrykiem jestem. W połowie dnia, kiedy osoba, którą poprosiłem o pomoc przy papierologii poddała się, mój tok myśleniowy wyglądał tak: <em>"Tyle czasu minęło, coś robimy a stoimy w miejscu i tak na prawdę nic nie załatwiliśmy. Czas już zainwestowany. Poddamy się, będzie zmarnowany, pociągniemy dalej, będzie satysfakcja. Porażka nie wchodzi w grę!"</em></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<em><br /></em></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>19.10.2012</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
ALHAMDULLILAH - zebrlaliśmy tyle krwi dla Marsjany ile było trzeba. BISMILLAH na dalsze leczenie.<br /><br />Pomysł z bazami wojskowymi był świetny.... tyle tylko, że żołnierze oddawali już krew dwa tygodnie temu..... dla Cz<span style="line-height: 24px;">erwonego Krzyża, który w razie potrzeby każe sobie za tą krew słono płacić. W sumie i tak zrobili nam przysługę bo w tym kraju mogli mnie aresztować z zarzutami o szpiegostwo.... w Indonezji, od baz wojskowych lepiej trzymać się z daleka. </span><span style="line-height: 24px;">Mieliśmy też dwóch dawców, których straciliśmy. Ale po kolei.</span></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />Policja - spóźniliśmy się. Trzeba nam było przyjść podczas porannego apelu.<br /><br />Praktycznie, wszędzie gdzie uderzaliśmy byliśmy spóźnieni bo albo już ktoś krew dał, albo nikt nie miał grupy B+, którą szukaliśmy, albo tej osoby już tam nie było.<br /><br />Zrezygnowanie, powrót do szpitala.... dzień stracony? <em>"Chyba łatwie nam będzie pieniądze zebrać niż tą krew.... idziemy wziąć kredyt w Czerwonym Krzyżu".</em> Wzięliśmy - nie kredyt, ale.... praktycznie, ukradliśmy tą krew bo przyszło mi do głowy żeby poprosić ładnie panią by worki z krwią zniknąć. Skoro wszystkim rządzi biurokracja, to przecież można wpisać w papiery, że krew była i nie ma. Udało się. Alhamdullilah.<br /><br />W tym samym momencie, przyszedł jeszcze dawca, z którym umówiliśmy się na pięć godzin wcześniej. Jeden woreczek więc odrobiliśmy.<br /><br /><br />Transfuzja załatwiona. Leczenie gruźlicy powinno zacząć się w najbliższych dniach.<br /><br /><br />Zakon, z którego Marsjana została za chorobę wyrzucona rzucał nam kłody pod nogi. Wszytko dlatego, że potrzebowaliśmy dzień wcześniej kogoś na miejscu w szpitalu do kierowania dawców, których przysłaliśmy do właściwego gabinetu. Poprosiliśmy siostry. <em>"Ona już nie jest siostrą. Niech rodzina się zajmie".</em> Chamstwo. Nie chciałem robić dodatkowych problemów więc nie odbierałem telefonu by mój niewyparzony język nie palnął czasem czegoś głupiego.<br /><br /> </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
No to sobie dziś siostra przełożona sama z siebie przyszła na miejsce i.... wystraszyła nam dawców, których już mieliśmy: <em>"Kto będzie za to płacić?"</em>. Po jakimś czasie, próbowała nam zrobić kazanie <em>"że to Bóg zadecyduje o jej losie a, skoro nam tak zależy to służymy Szatanowi bo jej życie należy do Boga a nie do nas".</em> No cóż? Moja adekwatna do znieczulicy odpowiedź była taka, że chyba zostanę ekskomunikowany..... no, chyba, że coś z tym zakonem jest nie tak..... Z drugiej strony to o niepobożnym zachowaniu podziałało jak dodatkowa motywacja. Z punktu widzenia siostry, ciągniemy z Bogiem linę.... jeśli przeciągniemy na naszą stronę, wychodzi na to, że jesteśmy silniejsi ;-). </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><br />Ręce i nogi opadają. Zakonnica, która dała swoje życie zgromadzeniu, została z tego zgromadzenia w ciężkim stanie wykluczona i przekazana w ręce biednej, mało zaradnej matki, z którą nie widziała się ponad rok. Transfuzja załatwiona, ale jak coś później wyskoczy? Ja się stąd planuje usunąć. Zostaje jedna osoba, która razem ze mną latała, a która ma swoje życie i swoje problemy.... coś zaradzimy....</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>20.10.2012</strong></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Dziś dowiedzieliśmy się, że Marsjana nie może skorzystać z ubezpieczenia społecznego bo..... ani ona, ani jej mama nie mają ważnego KTP (dowodu osobistego). Dowody tożsamości w Indonezji są datowane. Do tego, ktoś sobie ostatnio wymyślił akcję masowej ich wymiany. No cóż, przynajmniej na krwi zaoszczędziliśmy.<br /><br />Siostry, w których zakonie była o żadnych kosztach nie chcą <span style="line-height: 24px;">słyszeć. Właściwie to nasza wina, że do szpitala trafiła. </span><div class="text_exposed_show">
<br />Przed nami oszacowanie kosztów leczenia i zbiórka pieniędzy. Gdzie? Ciężko powiedzieć - najlepiej w miejscach gdzie zbiera się dużo ludzi ogłaszać tego typu rzeczy, ale....<br /><br />.... W kościołach ryzykujemy stygmą dla dziewczyny - większość populacji Flores to Katolicy. Społeczeństwo jest dość konserwatywne. Jeśli opiszemy prawdziwą historię, wchodzimy w konflikt z zakonem, z którego została usunięta. Wystarczy jakaś zła historia sióstr przeciwko niej.... komu uwierzą? Są jeszcze meczety, ale.... już w ogóle by z tego konflikt religijny wyszedł. Wykombinujemy coś dyplomatycznego.<br /><br /><br />Światełko w tunelu dał nam Jonta - pracownik organizacji Swiss Contact, który z własnej inicjatywy podejmie się prowadzenia finansów. To przez jego konto wpłyną dotacje, które zostaną wypłacone rodzinie z dokładnością do jednej setnej rupii. </div>
<div class="text_exposed_show">
<br /><br />Dzisiejsza wizyta była specyficzna.... w sumie już się przyzwyczaiłem, że ludzie tutaj bez powodu znikają. Miałem przed oczyma różne, nieprzyjemne widoki. Łóżko po osobie, która przebywała z Marsjaną w dwuosobowej izolatcę stało puste - zgon nastąpił w nocy. W grupowej sali obok, płacz, krzyki i gromadka osób wokół jednego łóżka z sinofioletową sylwetką. Ktoś umarł? Umarła dziewczyna - 20-letnia. Nie zrozumiałem dokładnie na co.... zakażenie rany, z którą do szpitala trafiła.... gronkowiec?</div>
<div class="text_exposed_show">
<strong>21.10.2012</strong></div>
<div class="text_exposed_show">
W starciu z biurokracją, poddaję się i idę na łatwiznę..... będzie zbiórka bez określania dokładnych potrzeb.<br /><br />Dlaczego tak? Jest niedziela. Biuro, które zajmuje się rachunkami w szpitalu, jest zamknięte. Nie byliśmy w stanie dopytać się o konkretne koszty. Patrząc na koszt doby w szpitalnej izolatcę, szacunkowo, z uwzględnieniem tego ile mogły kosztować podane leki p<span style="line-height: 24px;">otrzeba będzie ok. 250 dolarów. </span><div class="text_exposed_show">
<br />Tylko, że.... istnieje alternatywna możliwość załatwienia ubezpieczenia społecznego i darmowej obsługi szpitalnej. Wszystko okaże się dopiero jutro i pewnie będzie kosztować jeden dzień. Będziemy próbować, ale równocześnie, dziś wieczorem lub jutro rano ogłosimy zbiórkę bez określenia potrzeb po polskiej stronie. Moi znajomi zostają na miejscu. Ja ruszam się w niedzielę i chciałbym pomóc póki jestem. Zwłaszcza, że z Polski da się zebrać więcej niż z Indonezji. Jestem leniem patentowanym jeśli chodzi o matematykę. Szczerze mówiąc, nie chce mi się w szczegółowe kalkulacje ile nam potrzeba bawić. Jeśli okaże się, że dostaniemy więcej niż potrzeba na leczenie, nadwyżki i tak się rodzinie Marsjany przydadzą.</div>
</div>
<div class="text_exposed_show">
<strong><br /></strong></div>
</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>22.10.2012</strong></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong> </strong><br /></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Coś nam się udało, coś nam się nie udało. Polegliśmy przy kolejnej próbie oceny kosztów leczenia szpitalnego Marsjany. Właściwie to nie próbie tylko podrygu bo już wcześniej poddaliśmy się z matematyko-rachunkowością. Stojąc w kolejcę w kasie widzięliśmy jak ludzie płacą dziesiątki milionów rupii (tysiące dolarów). Facet zaraz przed nami płacił 5 milionów (czyli ok. 500 dolarów) za.... zmarłego w szpitalukuzyna. Cholera.... po indonezyjsku, szpital nazywa się "rumah sakit" (dom chorych). Ten się "rumah mati" (dom zmarłych) powinien nazywać. Co przychodzimy to jakiś zgon. Ciekawe ile polskie szpitale zaliczają zejść dziennie.<br />Nie udało nam się również założyć konta w banku jej mamie... ilekroć pojawialiśmy się w banku, był zamknięty. Urlop przez cały rok.... godziny otwarcia: 8-12, 14-15 - wychodzi 5 godzin pracy dziennie - można pracę hobbistycznie sobie potraktować. Co dziś robisz? A skoczę do banku obsłużyć paru klientów.<br />Dziś miał być wypis. Takiego dostaliśmy rano smsa. Marsjana miała być skierowana na leczenie w swoim domu z codziennymi wizytami na zastrzyk. Błędna informacja. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nikt nic nie wiedział. Wypis będzie jak wszystkie testy wyjdą na tyle dobrze by można było ją puścić.<br /><br />Za to, udało nam się zrobić trzy rzeczy:<br />1. Ubezpieczenie społeczne - przejechaliśmy do sołectwa Nity z mamą Marsjany i powiedzieliśmy, że jej KTP jest w trakcie przetwarzania. Bez żadnych napiwków, urzędnicy wystawili nam dokument. Nie wiem dlaczego wcześniej się nie udało. Czyli leczenie może kosztować.... nic, tyle co za leki, majątek.... zależy jak się w nogawcę uleży temu kto będzie wypis dawał.<br />2. Ogłosiliśmy zbiórkę po polskiej stronie. Zbiórka po stronie indonezyjskiej jest w trakcie indonezyjskiej korekty. Za teksty odpowiedzialny jestem ja, a że niedługo wyjeżdżam, trzeba polską zbiórkę potraktować uderzeniowo. Indonezyjską, dalej poprowadzi już Jonta<br />3. Pływanie. Na plażę wczoraj nie zdążyłem bo był odpływ. Ale za to dziś udało mi się wskoczyć na godzinkę do ciepłego, czystego morza, i biorąc naturallny hydromasaż, oderwać się od tego całego galimatiasu.<br /><br />Marsjana nie wygląda najlepiej, ale w porównaniu do stanu w jakim do szpitala trafiła jest świetnie. Są energiczne ruchy, jest uśmiech, jest nadzieja. Pojawiło się uczucie wychodzenia na prostą. Koniec gonitwy i początek spokojnego ciągnięcia sprawy dalej. Z tego całego braku musztry i goniącego czasu, wtarłem sobie przez przypadek w oko chilli..... szczęście w nieszczęściu, mała Melan rozbiła sobie wczoraj palucha u nogi więc kupiłem jej sól fizjologiczną, którą sobie od razu w oko wlałem......</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>23.10.2012</strong></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Wszystko, powoli zaczęło wychodzić na prostą. Marsjana wyszła ze szpitala i wróciła do domu. 27 października kolejne badania i, jeśli wszystko dobrze pójdzie, rozpoczęcie Ieczenia. Izolacja pacjentów z gruźlicą? Nie w tym kraju. Kiedy odwiedziliśmy ją w Nicie, w progu jej domu, przywitała nas Pani Rosalinda i jej 6-letnia córeczka, Kornelia. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><em>- Marsjana?</em></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<em>- W banku, konto otwiera</em></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />No tak, w końcu młodzież bardziej zaradna niż starszyzna. Oby tylko, na tych młodszych członkach rodziny spoczął ciężar noszenia kubłów z wodą ze studni. Marsjana jest najstarsza spośród piątki dzieci Pani Rosalindy. Ojciec, od 2004 roku spoczywa pod stojącym przed domem nagrobkiem. Żeby usprawnić kontakt z rodziną, musimy jeszcze wykombinować dla nich jakiś telefon bo trochę się tego dnia wszyscy mijaliśmy szukaliśmy. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />Powrót do domu. Czym chata bogata tym rada; a, że nie wypada by goście głodni wyszli, zostaliśmy uraczeni ryżem, smażonymi szprotkami i gotowanymi liśćmi papaji. Szczerze mówiąc, na surowo smakują mi bardziej - czuć pieprzny smak pestek. Po ugotowaniu, zostaje sama gorycz. Ale nie po jedzenie przyjechaliśmy. Najważniejsze było dla nas to w jakim stanie</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Marsjanę zastaliśmy - wilczy apetyt i promienny uśmiech. Oby tak dalej!</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieCUFQIUuScuWh73k_V5gz_8B4nsqDa2wWfUhJSnhhUBRh1nPO7_B-obB6G4dINq-xZkY78CmVRqNHtGh4jd_da8BFz3u3gCc2R_iP5sknIOVQtPkixyTQRpDbxoFnN93tQSvCDLwB7iua/s1600/in143.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieCUFQIUuScuWh73k_V5gz_8B4nsqDa2wWfUhJSnhhUBRh1nPO7_B-obB6G4dINq-xZkY78CmVRqNHtGh4jd_da8BFz3u3gCc2R_iP5sknIOVQtPkixyTQRpDbxoFnN93tQSvCDLwB7iua/s400/in143.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Wstyd napisać, ale tego dnia, obudziłem się z potwornym bólem gardła od ucha, przez migdałki do drugiego ucha i sztywnym karkiem. Zabawne bo, oprócz tego nic specjalnego mi nie dolegało. Za to znajomi straszyli mnie znów malarią i podsuwali leki. Zostałem przy imbirze, ziołąch i wierze (bo wiara, podobno, czyni cuda) w..... moją niezniszczalną odporność. Przechodzi. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>25.10.2012</strong></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Te floreskie wody chyba faktycznie są nawiedzone. Mój przeszywający ból ciągnący się od jednego ucha, przez migdałki do drugiego, pojawił się po ostatnim pływaniu. Zniknął dziś rano - po kolejnej wizycie na plaży. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />Sprawami finansowymi zajęliśmy się po południu. W ostatniej chwili, przypomniało mi się, że nie mam karty do rachunku, który podałem. Nie miałem pojęcia jak bankomat przewalutuje mi wypłatę - za każdym razem jest inaczej. Przelew międzynarodowy nie wchodził w grę bo prowizja kosztowałaby pewnie połowę tego co udało nam się zebrać. Wiedziałem, że powinniśmy mieć coś ok. 3.800.000 rupii. Wyzerowałem konto główne. Bankomat. Maksymalna wypłata - 2.000.000 rupii. Kilka razy i gotowe. Wypluł idealnie 3.800.000.</div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
W Indonezji jest to bardzo duża kwota. Można za to zjeść 380 bardzo sytych posiłków "na mieście", pomieszkać 4 miesiące w wielkim, dwupiętrowym domu z cegły z bieżącą wodą w jednej z tańszych dzielnic Jakarty, lub kupić 3.800.000 miligramów witaminy C. Od witamin zaczęliśmy. Wzięliśmy sobie "stówkę" i ruszyliśmy do apteki po multiwitaminę i kilka torebeczek z witaminą C, 1000 mg. Wykorzystując jednośladową mobilność, nakupiliśmy też owoców. Dla Kornelii, kupiliśmy blok rysunkowy i kredki - a jak już kredki to i cały piórnik do kompletu. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjinovvkDQZcWKbOH8oFNawuqrKB4QL39uxTpdbbEmr1LYG3CT_Npu5yDAiA2NHa3ZvC69fGYCB4xGD_Ysr_MkC6D_rZWh4VieBkcVjD0kkdLP_Nb7Z6J3ZR5iVqDD3FDOiuHCEZhzOIal2/s1600/in144.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjinovvkDQZcWKbOH8oFNawuqrKB4QL39uxTpdbbEmr1LYG3CT_Npu5yDAiA2NHa3ZvC69fGYCB4xGD_Ysr_MkC6D_rZWh4VieBkcVjD0kkdLP_Nb7Z6J3ZR5iVqDD3FDOiuHCEZhzOIal2/s400/in144.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
W progu domu, przywitali nas bracia z pobliskiego zakonu, z którego wcześniej pozyskaliśmy jednego z naszych dawców krwi. Również przynieśli prezenty. Ale gdzie Marsjana? Aha, w kuchni - podłogę szorowała. Czyżby oni nie zdawali sobie sprawy? Okazało się, że nie. Głupio nam było, ale musięliśmy otwarcie i szczerze powiedzieć, że gruźlica jest chorobą potencjalnie śmiertelną i nie można takich rzeczy robić. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><br />Pieniędzy, na początku Marsjana nie chciała przyjąć. Wytłumaczyliśmy, że mogą być potrzebne, że wcale nie tak łatwo o darmową usługę w szpitalu. Że jak znów coś wyskoczy może się przydać - na leki, na konsultację, na transport, na łapówkę. W końcu, wzięła. Poprosiła też Nonnę o tekst jakiejś modlitwy różańcowej. Od wspólnego jej zmówienia nie musiałem się specjalnie wykręcać - uratował mnie telefon od Jonty. Kiedy wróciłem, Marsjana poprosiła mnie o modlitwę różańcową po polsku. Konsternacja. Nawet jak do kościoła chodziłem to różańca nie lubiłem. Odpowiedziałem wymijająco, że najbardziej Bóg będzie się cieszył jak zobaczy na jej twarzy uśmiech. </div>
<div class="text_exposed_show" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><strong>Uśmiech towarzyszył Marsjanie przez całą naszą wizytę. Przez chwilę, miałem wrażenie, że patrzę na jej siostrę bliźniaczkę. Z zakonu do szpitala odwoziłem przygasającą iskierkę. W domu, zastałem płomień. </strong><br /><br />Po zakończeniu leczenia, Marsjana planuje wstąpić z powrotem do zakonu. Poprosiłem Nonnę by w późniejszym czasie skontaktowała ją z innymi siostrami. Ostateczna decyzja, które zgrupowanie wybierze będzie zależała od niej samej. Mimo tego jak zachowała się siostra przełożona zakonu Franciszkanek w Maumere, nie możemy jej niczego zabronić.<br /><br /><strong>WSZYSTKIM, KTÓRZY UDZIELILI WSPARCIA, SERDECZNIE DZIĘKUJEMY. RAZEM, DALIŚCIE DRUGIE ŻYCIE OSOBIE STOJĄCEJ NA PRZEPAŚCI. POZOSTAJE MIEĆ NADZIEJĘ, ŻE UŚMIECH, KTÓRY ZOSTAŁ JEJ PRZYWRÓCONY BĘDZIE MALOWAŁ SIĘ NA JEJ TWARZY JESZCZE PRZEZ 100 LAT! </strong></div>
<div>
<strong><br /></strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxkqB_qz84ghfdn8EZyp0-MehrYp9Q8_2FivPnZ3nvpzbPhyphenhyphenPMLGZUv-w0r69WzbJ_6O7p4aCm9Ul4geytHhSu7MZ6KFHivQ95COKx3mzaK5bkz6jZ8J5DUPoIlbH_Wk26ylTbVgs5mame/s1600/in145.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxkqB_qz84ghfdn8EZyp0-MehrYp9Q8_2FivPnZ3nvpzbPhyphenhyphenPMLGZUv-w0r69WzbJ_6O7p4aCm9Ul4geytHhSu7MZ6KFHivQ95COKx3mzaK5bkz6jZ8J5DUPoIlbH_Wk26ylTbVgs5mame/s400/in145.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
</div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-9763278092601204812018-02-27T05:17:00.002-08:002018-02-27T05:17:26.274-08:00Indonezja (Flores) 5<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores) - Cztery wesela i pogrzeb.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiziDIq-WE26qhagIx5aAXaWMseaz1l3Kiaw02r5KdsooOIf28NMQauYeZlbQqTsj7yKJ9ez_wUteiA1gtxNht5EiT0BBNhVUrjfuJFHqCczCt1Nw7AVWALb9xeHi9-ducNSd7PotYIXvhj/s1600/in132.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiziDIq-WE26qhagIx5aAXaWMseaz1l3Kiaw02r5KdsooOIf28NMQauYeZlbQqTsj7yKJ9ez_wUteiA1gtxNht5EiT0BBNhVUrjfuJFHqCczCt1Nw7AVWALb9xeHi9-ducNSd7PotYIXvhj/s400/in132.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>W piątek, trzynastego, bezwzględnie trzeba zostać w łóżku.</strong> W końcu, Jezus umarł w piątek po wieczerzy, przy której zasiadało 13 osób. Szabat czarownic wypadał w piątkowy wieczór. Dookoła wielkiego kotła, zbierało się dwanaście wiedźm by wywołać trzynastego imprezowicza - diabła. <strong>Włosi nienawidzą siedemnastki</strong> bo po przestawieniu kolejności znaków, z niemożliwego do wymówienia <em>XVII</em>, wychodzi <em>VIXI</em>(oznaczające po łacinie "<em>żyłem</em>"). <strong>Z kolei, lubiący wszystko skrupulatnie zliczać Chińczycy panikują na dźwięk cyfry cztery.</strong> W Mandaryńskim, wyraz <em>"cztery"</em> (<em>四, si</em>) brzmi bardzo podobnie do wyrazu <em>"śmierć"</em> (<em>死, si</em>). Różnica jest bardzo subtelna i polega jedynie na innej intonacji. <strong>Czarne koty, rozsypana sól.</strong> Bzdury, zawsze sobie myślałem. Gdyby było inaczej, film o skutecznie odstraszającym friggatriskaidekafobików tytule, "Piątek, trzynastego", nie zarobił by blisko 60 milionów dolarów. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>WYSPA ZABOBONÓW</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Flores to jedno z najbardziej naszpikowanych zabobonami miejsc, w których kiedykolwiek byłem. Paradoksalnie, większość mieszkańców wyspy to również jedni z najbardziej gorliwych Katolików z jakimi w życiu miałem styczność.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nie rusz. Jutro to zrobisz! </em><span style="line-height: 24px;">Krzyknął stąpający twardo po ziemi Andreas wyrywając mi igłę z dłoni. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>- Ale jutro nie będzie mi się chciało.</em> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Tutaj nie wolno nic szyć wieczorem. Duchy tego nie lubią. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Jakie duchy?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em><br /></em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nie miałem okazji przekonać się jakie bo od drugiego spotkania z duchami odwiódł mnie Stefan nie pozwalając mi zgasić lampy w pokoju, w którym spałem jeszcze w Manggarai. Od jeszcze kolejnego, Kris, szczypiąc mnie w taki sposób, że przez kilka dni miałem na ramieniu fioletowego siniaka. A przecież nic takiego nie zrobiłem. Patrząc w falujący księżyc, słuchałem echa swojego głosu odbijającego się od ścian studni.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>- Za co to? </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nie wolno tak. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Jak? </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Tak mówić?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Tak? </em>Nachyliłem się znów nad studnią i krzyknąłem po indonezyjsku <span style="line-height: 24px;"><em>"Duchu chodź tutaj. Mamy mocce".</em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">- <em>Auuu..... za co znowu?</em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>- Nie tak głośno. Jeszcze sąsiedzi pomyślą, że czarną magię uprawiamy i nas zlinczują.</em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>- Ty mnie tu przyprowadziłaś</em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>- Bo się bałam sama. </em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">- A ja przyszedłem bo chciałem zobaczyć ducha. Duuu....</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Uciekłem. Nie przed zjawą tylko przed szykującą się do kolejnego uszczypnięcia dłonią Kris. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Floreskie duchy kryją się wszędzie - w drzewach, w krzewach, w tunelach gigantycznych, palmowych krabów a nawet w morzu. Piękne floreskie plaże, najczęściej stoją puste a większość mieszkańców wyspy, których znam nie potrafi pływać. Z jednej strony, Indonezyjczycy nie lubią opalenizny, z drugiej, boją się, że podwodny prąd nie jest prądem tylko ręką spragnionej świeżego mięsa topielicy. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvqsZPbD4wNmSQzmUBJ2Vymi9k5Sa_ZfHqPog_krtgceRSjTnIBMPefgN7TJfZiH7nPp2iHQXdm3Kj_fBnq9ar2nPmAeVqVesTouUEnxY6VKjn6aPw1HTrP1LF_EZx3YyxS18AstQDJJb0/s1600/in133.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvqsZPbD4wNmSQzmUBJ2Vymi9k5Sa_ZfHqPog_krtgceRSjTnIBMPefgN7TJfZiH7nPp2iHQXdm3Kj_fBnq9ar2nPmAeVqVesTouUEnxY6VKjn6aPw1HTrP1LF_EZx3YyxS18AstQDJJb0/s400/in133.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Aż chce się wskoczyć do wody. Na Flores, "odważni", na tłok na plażach narzekać nie będą. W turkusowych "odchłaniach", podobno, kryją się duchy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
By z czasem nie uwierzyć i nie zacząć się panicznie bać każdego szelestu węża czy jaszczurki przemierzającej ściółkę w gaju bananowym, który mijałem na codzień, musiałem nabrać cynizmu i nieco się zdystansować. Na własne życzenie, wpakowałem się w falę wesel. Wszystko dlatego, że wymyśliłem sobie by nauczyć się Bahasa Indonesia, testując przy tym <strong>autorską metodę nauczania języków obcych.</strong>Najważniejszy składnik - motywacja. Największą motywacją dla faceta są zazwyczaj kobiety i pieniądze. Wymiana numerów telefonów. Smsy ze słownikiem. System zaliczeniowy. Działało - zostawało mi w pamięci bardzo dużo nowych słów. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/2SybbiWu05c/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/2SybbiWu05c?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
<br />
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Nocą, uliczki Maumere mogą budzić strach. </strong><br /><span style="text-align: justify;"> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>WESELNE NUDY</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na pierwszym weselu byłem jeszcze w Manggarai z Andreasem. Na drugim, z Etą i Jontą, na trzecim z Ayu. Po czwartym, powiedziałem weselom pas. Kultury i folkloru trzeba szukać podczas floreskich zalotów i samej ceremonii zaślubin. Są posłańcy, są negocjacje, jest posag w postaci koni, zarzynanie świni by głośnym kwiczeniem, obwieścić światu dobrą nowinę. Są symboliczne pożegnania i przywitania.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Samo wesele, im więcej zaproszono osób, tym mniej ciekawie wygląda. Największe, na którym byłem było ostatnie. Neni miała przyjechać po mnie o 18. Wykąpałem się, ubrałem się w przyzwoite ciuchy, zapaliłem papierosa i..... 18.05, 18.10, 18.15. Usiadłem na podłodzę i zacząłem czytać książkę. 18.30 - upał, zacząłem się pocić. Przebrałem się spowrotem w domowe ubranie. 19.00. <em>Eeee, już na pewno nie przyjedzie.</em> Myliłem się, znów zapomniałem o "Waktu Indonesia". Przyjechała chwilę przed 20.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Ty nie gotowy? </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Chwilę, muszę się wykąpać i przebrać. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Przecież umawialiśmy się. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Na 18.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Szybko bo się spóźnimy. </em><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ubrana w elegancki, odświętny, ikatowy sarong i nieco kiczowatą czerwoną, satynową bluzkę Neni usadziła mnie z przodu swojego malutkiego skuterka. Swoje pośladki ułożyła bokiem do kierunku jazdy w tylnej części siodełka. Czyli jak się przewracać to tylko na prawo by na plecy nie poleciała. W końcu, w konserwatywnym miejscu, bardziej niż bezpieczeństwo, ważne jest co wypada a co nie wypada. Kobieta wioząca faceta? Ogromne faux-pas. Z kolei, pozycja "okrakiem", wiąże się z pomówieniami o pracę dorywczą w nocnym klubie.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Duży dom. Wielki weselny namiot i dużo gości. Ustawiliśmy się w kolejce do młodej pary, obok której stali rodzice. Potrząsnęliśmy dłoń każdemu z gospodarzy, wetknęliśmy koperty z drobną kwotą do zdobionej złotymi motywami urny i zajęliśmy miejsca w jednym z trzydziestu rzędów krzesełek ustawionych jak w kinie naprzeciw państwa młodych. <em>"Hej, ten facet mówi więcej niż ja"</em>, szepnąłem do Neni. Przemówienia, podczas których wszyscy musięli siedzieć nieruchomo trwały do 23. W tym radosnym dniu, trochę współczułem pannie i panu młodemu. O ile, goście mogli jeszcze wymknąć się ukradkiem do toalety, o tyle na podium, na którym Młodzi siedzieli w blasku bardzo jaskrawego i rażącego światła, zwrócone były wszystkie oczy gości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic1wwPx6fJd-wv8BqXSw8fuKiwHP37ZA0vct_83oPFV75EHw2uR5bJE_nzmcIMAt0FCruO3koWSuwlXel-BBtggfcPY6g7vSacIBJuJLQlOEEykevLcAklGi0yZ5RaAG3H2-rCBu6Qh-3Z/s1600/in134.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic1wwPx6fJd-wv8BqXSw8fuKiwHP37ZA0vct_83oPFV75EHw2uR5bJE_nzmcIMAt0FCruO3koWSuwlXel-BBtggfcPY6g7vSacIBJuJLQlOEEykevLcAklGi0yZ5RaAG3H2-rCBu6Qh-3Z/s400/in134.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Floreskie wesela przypominają pogrzeby. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Gdy mowy ustały, zaczęła się muzyka. Nie do tańców - do kotleta. A właściwie to ryżu z dodatkami - mięsa kurzego, wołowiny, wieprzowiny, psa, warzyw, galaretowatych owoców morza i innych frykasów. Posiłek podczas floreskich wesel to próba cierpliwości. Je się rzędami - pierwszy wstaje, przechodzi do osobnego pomieszczenia ze szwedzkim stołem, wraca z talerzami, zajmuje z powrotem miejsca i zaczyna jeść. Dopiero wtedy po jedzenie może udać się drugi, później trzeci, czwarty, piąty i tak dalej. Ponieważ ja siedziałem w rzędzie drugim, zanim wszyscy skończyli jeść, zrobiłem się głodny i przysnąłem.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>OLŚNIENIE?</strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W końcu, gwóźć każdego wesela - butelki z mocce (lokalną odmianą arraku, czyli tropikalnej księżycówki) i tańce. Mocnego alkoholu nie piję. Tańce, zaś, jak najbardziej lubię. Podczas tych na weselu z Neni, po krótkiej drzemcę, nie potrafiłem jakoś wczuć się na nowo w ich specyficzną naturę. Dobrze za to wspominam te z wesela, na którym byłem z Jontą. Jednak nie ze względu na same tańce: </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>- Nie dotykaj dziewczyn.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Dlaczego?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Tu są wszyscy pijani. Nie chcę Ci noża z pleców wyjmować. </em><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Zająłem z powrotem miejsce obok Jonty by poobserwować ruszające się naprzeciw siebie w rytm muzyki, dwa rządki - kobiet i mężczyzn. Przez ostatnie dwa lata, zaliczając kilka, na szczęście nieudanych, prób niechcianego gwałtu nabawiłem się lekkiej odmiany homofobii. W końcu, trafiłem na Jontę - przedstawiciela mniejszości seksualnej z natury nieśmiałego i nie podejmującego inicjatywy. Nigdy nie spodziewałem się, że w kwestii przedłużania gatunku, homo i heteroseksualiści mogą, zupełnie szczerze i bez żadnej obłudy, nadawać na jednych falach. Jonta zaczął pokazywać mi co ładniejsze przedstawicielki płci pięknej. Zamiast przytakiwać, próbowałem zwrócić jego uwagę na męskie grono czekoladowych ciastek. Do wspólnej konsumpcji, na szczęście się nie posunęliśmy.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>NIESPODZIANKA</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>- Już więcej zaproszeń na wesela nie przyjmuję. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Dlaczego? </em><span style="line-height: 24px;">Zapytała Nonna</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Bo tutejsze wesela wyglądają jak pogrzeby a ja na pogrzeby nie lubię chodzić. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nie mów tak, bo faktycznie jakiś pogrzeb będzie. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Był. Z Nonną wybrałem się na pierwszą komunię jej trzech kuzynek. Udało się jej nawet wciągnąć mnie na mszę w kościele. Po tygodniu, byliśmy zaproszeni na pogrzeb jednej z nich. Podziękowałem.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Za to przyjąłem zaproszenie na "rodzinną ceremonię" od Justin. <em>"Ale to nie wesele?"</em>. Upewniłem się. <em>"Nie, nie. Nie wesele"</em>. Justin wsadziła mnie do szalejącego na serpentynach bemo. Przejazd do położonej nad samym morzem wioski, z której pochodziła - Pagi, zajął ponad godzinę. <em>"Pójdziemy zobaczyć plażę?" </em>Zapytałem chwilę po zamienieniu kilku słów z jej mamą. <em>"Później, najpierw pójdziemy tam"</em>, powiedziała, zwinnym ruchem chwytając sarong i zawijając go sobie wokół bioder. Przeszliśmy do stojącej po środku gaju kokosowego malutkiej bambusowej chatki. Przed domkiem wielki stół i biesiadująca rodzina. Justin gestem pokazała na drzwi. <em>"W porę"</em>, pomyślałem. <em>"Akurat zrobiłem się głodny"</em>. Weszliśmy do środka. Mała powierzchnia. Potworny gorąc i zaduch. Tłum ludzi zwróconych w jedną stronę. Podążając za Justin, przepchnąłem się na przód do.... do ostatniej chwili.... wydawało mi się, że idziemy nałożyć na talerze jedzenie. W miejscu, w którym spodziewałem się szwedzkiego stołu stały..... dwie świece. Za nimi..... otwarta trumna z młodym, zawiniętym w sarongi chłopakiem w środku. Waciki w nosie. Nieruchoma twarz i kobiety gładzące go po czole.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6_0hyzB0X8gYlywRbrF56nz7-1CsgMWMflOTOZLMMpAPYvNfOGLjF13rUFI8MNUpJ0Y0WTys1ZGAVDBQMJN4sYRQs6X0CHtdP2dmq1C3pkPzmMIoz9N8PAg2XSGuHT_T_LMNHaaXDM30/s1600/in135.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6_0hyzB0X8gYlywRbrF56nz7-1CsgMWMflOTOZLMMpAPYvNfOGLjF13rUFI8MNUpJ0Y0WTys1ZGAVDBQMJN4sYRQs6X0CHtdP2dmq1C3pkPzmMIoz9N8PAg2XSGuHT_T_LMNHaaXDM30/s400/in135.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Stojące w ogrodach domów nagrobki pełnią funkcję miejsca wiecznego spoczynku, krótkiego spoczynku i placu zabaw.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Myślałem, że już dawno zrobiłem się odporny na takie widoki. Widoki widokami, ale to był szok sytuacyjny. Wiedziałem, że jedziemy na ceremonię rodzinną. Wiedziałem, że nie na wesele. Wiedziałem, że nieodzownym elementem floreskich ceremonii rodzinnych jest jedzenie. Nie wiedziałem, że była to ceremonia pożegnania ze zmarłym. Nie wiedziałem, że w miejscu, w którym spodziewałem się jedzenia zastanę otwartą trumnę. Kiedy, w końcu, znalazłem się na zewnątrz, mężczyźni zaprosili mnie do stołu. Nie byłem głodny. Nie miałem ochoty również na mocce. <em>"Bule!"</em>, spojrzałem w dół skąd dochodził głos. <em>"Bule"</em>, powtórzył chłopak stojący w świeżo wykopanym przed domem grobie i wyciągający w moją stronę dłoń. Po raz pierwszy w życiu, zaczęło przeszkadzać mi ciężkie, wilgotne powietrze tropików. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Do Maumere, wróciliśmy w nocy. Opowiedziałem wszystko Nonnie. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>- To co? Chcesz tu spać?. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nie no, u siebie będę spał. Musiałem, po prostu komuś powiedzieć a Ty mieszkasz najbliżej. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Uważaj, bo w Twoim akademiku straszy. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Co straszy? Znowu jakieś duchy?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Widziałeś tego czarnego psa? </em><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nie widziałem. Aż do feralnego dnia, w którym o nim usłyszałem. Z racji gorąca, drzwi do mojego pokoju były otwarte. Siedziałem czekając aż sąsiedzi przestaną hałasować i czytałem książkę. Tak się wczytałem, że oderwałem się dopiero jak poczułem na sobie spojrzenie. Odwróciłem wzrok. Czarny pies. Mieszkańcy Maumere, panicznie boją się wścieklizny. Przy okazji moich zastrzyków w Laosie, trochę o tej chorobie poczytałem, więc zamiast panikować, zacząłem się przybłędzie przyglądać. Spokojny. Pstryknąłem palcami. Spojrzał w stronę dłoni. Wstałem, zwrócił pysk w górę. Zrobiłem kilka kroków. Zwiał. <em>"Nie ma się czego bać"</em>, pomyślałem. Zanim położyłem się spać, drzwi jednak zamknąłem. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>FALSE START?</strong><br /><br />Z tego wszystkiego, po jakimś czasie się rozchorowałem. Zaczęło się od powrotu z plaży. Wróciłem do domu, położyłem się, a właściwie to padłem na materac i poprosiłem znajomą o sarong. Później o drugi. Później, wstałem, doczłapałem się do wieszaka z ubraniami i wróciłem pod koce w bluzie. Przy ponad trzydziestu stopniach na dworze, czułem się jakbym paradował w krótkich spodenkach w środku zimowej odwilży. Wszystko mnie bolało. <em>Zakwasy po półgodzinnym pływaniu?</em> Niemożliwe. <em>Kawa? Fuuuj. Z imbirem. No przecież sam prosiłeś. Prosiłem? Przecież spałem. Mówiłeś, że chcesz kawę z imbirem.</em> Coś było wyraźnie nie tak. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Następnego dnia, wszystko byłoby już dobrze gdyby nie łamanie w kościach, "zakwasy" i uczucie jakby jakiś odkurzacz wyssał mi przez ucho wszystkie siły. Po kawie z imbirem, dużym śniadaniu i paracetamolu, czułem się już przyzwoicie. Do szkoły, jednak, nie poszedłem. Zająłem się dłubaniem przy rzeczy, dla której na Flores się zatrzymałem (a która nadal jest sekretem). </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Wieczorem, Jonta przywiózł mi kolację. Mniej więcej, w połowie jedzenia, miałem wrażenie jakby pokój zaczął się obracać we wszystkich możliwych kierunkach. Znów potworne zimno i osłabienie. <em>"Chłopie, to może być malaria. Zabieram Cię do szpitala". "Nie ma mowy".</em> Jonta próbował polubownie. Próbował też siłą. Nie udało mu się. Zniknął. Kiedy znów stanął w drzwiach, podał mi małą kopertkę z sześcioma tabletkami, napisem Suldox i rysunkiem komara w kółeczku. <em>"Weź trzy sztuki na raz raz". </em>Podziękowałem. Obiecałem, że wezmę następnego dnia, odłożyłem i odwróciłem się na drugi bok.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Tabletek nie wziąłem. Z jednej strony, przestraszyłem się skutków ubocznych, z drugiej, jestem zagorzałym zwolennikiem zasady <em>"Co Cię nie zabije to Cię wzmocni"</em>. Zostałem przy niezawodnym imbirze, paracetamolu, witaminie C, soku młodych kokosów, kawie i.... żuciu liści papaji, które dostałem od sąsiadki. <em>"Jeśli to malaria, powinno pomóc".</em>Dzięki sąsiadcę, natknąłem się na kolejny specyfik wzmacniający odporność, o którym wcześniej nie wiedziałem i odkryłem moje nowe zboczenie smakowe. Papaji nigdy nie lubiłem.... poza smakującymi jak łagodny czarny pieprz pestkami. Pomijając gorycz, liście smakują właśnie jak pestki i są za darmo.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDX0h91QLiNCLiz2w2_kbWR-96A8SxKEdy_X6SsXPOSpXjKuGRPu6Y1BYVKC2katFtBKLjSttQ7fyrxHeORgfv1KJ3RZxyeDkw24fZSs4KzENQarQ5Zvsj1V1DsvsHGoCMUio6qwhJhAQa/s1600/in136.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="330" data-original-width="500" height="263" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDX0h91QLiNCLiz2w2_kbWR-96A8SxKEdy_X6SsXPOSpXjKuGRPu6Y1BYVKC2katFtBKLjSttQ7fyrxHeORgfv1KJ3RZxyeDkw24fZSs4KzENQarQ5Zvsj1V1DsvsHGoCMUio6qwhJhAQa/s400/in136.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Medycyna naturalna jest nie tylko skuteczna, ale i smaczna.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kolejny tydzień z hakiem to zawieszająca się huśtawka, skacząca losowo pomiędzy paskudnym, przyzwoitym a świetnym samopoczuciem, w miarę normalny tryb życia, wpychanie w siebie ogromnych ilości jedzenia, mimo braku apetytu i odwiedziny masy znajomych, którzy udzielali cennych wskazówek.<br /><br /><em>- Jak nie chcesz do lekarza to znam osobę, która może Ci pomóc</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Ale ja nie potrzebuję pomocy. Nie przy mojej odporności. Daj mi tydzień. A tak w ogóle to co to za osoba?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Jest taka pani, która nawiązuje kontakt z duszami zmarłych i szybko leczy. Mogę Cię do niej zawieźć.....</em><br /><br />Nie trzeba było nigdzie jechać. Dwa zdania Neni poprawiły mi humor. Próbując dodzwonić się do Polski, ledwo co słychać. Ciekawe jaka byłaby jakość połączenia z zaświatami. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1KfYbnjmQh1JYlAAOiSkgAdWaVaQHOwwnq0GaAouYM6fd3Eiyb3MnnTgSfQgENHoqbGoxVJGz9F8UswfgglLs03IsS03VAmu13Qj3qp2IZfs9eByIkVZeAJXPCRszT2cQPkGB2s6TMLtD/s1600/in137.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1KfYbnjmQh1JYlAAOiSkgAdWaVaQHOwwnq0GaAouYM6fd3Eiyb3MnnTgSfQgENHoqbGoxVJGz9F8UswfgglLs03IsS03VAmu13Qj3qp2IZfs9eByIkVZeAJXPCRszT2cQPkGB2s6TMLtD/s400/in137.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Flores to jedno z najbardziej naszpikowanych zabobonami miejsc, w których kiedykolwiek byłem. Paradoksalnie, większość mieszkańców wyspy to również jedni z najbardziej gorliwych Katolików z jakimi w życiu miałem styczność. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><br />Z kolei, Nonna postanowiła przeprowadzić ze mną poważną, przyszłościową rozmowę:<br /><em> </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Wiesz, Indonezja słynie z otwartości religijnej.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Wiem. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- A Ty się nie określiłeś</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Do rzeczy</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Nie chcę krakać, ale nie chcesz iść do lekarza, nie chcesz wziąć leków. Jak się coś stanie, w jaki sposób Cię pochować? </em>[Bardzo pokrzepiające]</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- W żaden.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- Jak to w żaden?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>- W żaden bo nie będzie takiej okazji. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nonnie musiało się zrobić przykro, że po tej rozmowie ją wygoniłem i postanowiła się zrehabilitować..... w bardzo specyficzny sposób. Późny wieczór. Płynące z położonego w oddali meczetu słowa <em>"Hayya 'ala s-salah"</em> (Przyjdźcie na modlitwę), zostały zagłuszone donośnym, rytmicznym i chóralnym <em>"Salam Maria, penuh rahmat, Tuhan setamu"</em>(Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą). Powtarzana wielokrotnie modlitwa dochodziła zaraz sprzed moich drzwi. Wstałem, wyszedłem i.... nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Oto, przede mną stał rządek krzesełek , proporczyk z wizerunkiem Maryji i połowa osiedla Sinde Kabor trzymająca w dłoniach świece i różańce i pogrążona w medytacyjnym transie. Zatkało mnie. Poczułem się jak w "Strasznym Filmie". <em>"Trochę się pospieszyliście z tym pogrzebem"</em>, powiedziałem do Nonny, która była pomysłodawczynią zwołania kółka różańcowego właśnie u mnie. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkE1x1MsYorcP0euVDW_cJCzrmEvb1R47K4EGnbCP67fXB90-_M91nNmyrBSwUWhxZqdacI0rx6hzxsBW6njfTLwsXflnet2F5r9Qx4aseYBMS9_vmE_vP6L36EZe0oEKdHf42NSR6lh-O/s1600/in138.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="339" data-original-width="500" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkE1x1MsYorcP0euVDW_cJCzrmEvb1R47K4EGnbCP67fXB90-_M91nNmyrBSwUWhxZqdacI0rx6hzxsBW6njfTLwsXflnet2F5r9Qx4aseYBMS9_vmE_vP6L36EZe0oEKdHf42NSR6lh-O/s400/in138.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Suldox został.... na wszelki wypadek. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W końcu, wszystko, z dnia na dzień, minęło jak ręką odjął. Nie wiem co pomogło - to co w siebie wlewałem, żułem i co jadłem, bezgraniczna wiara w mój niezniszczalny układ odpornościowy, mieszanka Islamu z Katolicyzmem czy, po prostu, dystans, którego do tych wszystkich duchów nabrałem. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlnyVQwrSlXUBpPxXP6zS932rNCw2TxhAifTAHJZZz3zf9IGPFRa0_Vw-SVRURJfPM5sLYdZwcxtPj8pVWlLwP-WaMyTBemWOL7x3T0Gg6Nvi3_O0KUMN4kG3iz4JSO4LlfDaq5yvu4qDm/s1600/in139.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlnyVQwrSlXUBpPxXP6zS932rNCw2TxhAifTAHJZZz3zf9IGPFRa0_Vw-SVRURJfPM5sLYdZwcxtPj8pVWlLwP-WaMyTBemWOL7x3T0Gg6Nvi3_O0KUMN4kG3iz4JSO4LlfDaq5yvu4qDm/s400/in139.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-57193614632630021692018-02-27T05:10:00.002-08:002018-02-27T05:10:36.390-08:00Indonezja (Flores) 4<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores) - Wróciłem do domu</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIUXGCj1wSBOEa98zMsw0ShQnnKdbhdjxJUwIKkDHU0MLYNF7cjeGsw5iqFRzd7pWL61OVh0wbNIL_roKl0V8VlbncYlVbv-0sc4SGKoiL4D-5ZgAIfdxLb-YRgOaRATXjtBivOTBetMSK/s1600/in124.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIUXGCj1wSBOEa98zMsw0ShQnnKdbhdjxJUwIKkDHU0MLYNF7cjeGsw5iqFRzd7pWL61OVh0wbNIL_roKl0V8VlbncYlVbv-0sc4SGKoiL4D-5ZgAIfdxLb-YRgOaRATXjtBivOTBetMSK/s400/in124.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Odkąd, na początku lutego wyjechałem z Chin, poza kilkoma wyjątkami, z miejsc w których się kolejno pojawiałem, znikałem po dwóch-trzech dniach. <strong>Ponad pół roku w ciągłym ruchu.</strong> Jeszcze na Sumatrze, przeszła mi przez głowę myśl. <strong><em>Wracam do domu.</em></strong> Na Flores, postanowiłem wprowadzić ją w życie. Obwieściłem mój plan radośnie Joncie. <em>Kiedy lecisz? Nigdzie nie lecę. Czyli jedziesz? Nie jadę. W ogóle się stąd nie ruszam. To jak chcesz wrócić do domu? Normalnie, na miejscu. </em><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>POWRÓT DO DOMU BEZ RUSZANIA SIĘ Z MIEJSCA.</strong></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpErw7mO24CaSr0GqciP0yWcwYTkrMWJagmAPKT2sY6MfnHJtjtwz132iJMqGyGgtuVuPfJ3JukFzEQdOrFyEKfGHTH3bCQ2fACeY3IR1scVKMZ4T_F01NFwXE0Xu9XDwuZ10nduLVSJQL/s1600/in125.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpErw7mO24CaSr0GqciP0yWcwYTkrMWJagmAPKT2sY6MfnHJtjtwz132iJMqGyGgtuVuPfJ3JukFzEQdOrFyEKfGHTH3bCQ2fACeY3IR1scVKMZ4T_F01NFwXE0Xu9XDwuZ10nduLVSJQL/s400/in125.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Mission impossible? Impossible jest założenie przez głowę stringów. <span style="line-height: 24px;"> </span></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /> Dom można zorganizować sobie wszędzie. Wystarczy miejsce, do którego wracając, można powiedzieć <em>"Idę do domu"</em>. Zatęskniło mi się za takimi powrotami. Ci sami znajomi. Ci sami nieznajomi. Sklepikarze bez pytania podający mi papierosy, które kupuję zazwyczaj. Te same, deptane codziennie, ścieżki. Te same kapcie. Miękka poduszka pomiędzy klatką piersiową a pasem i te same widoki za oknem. Weekendowe wycieczki za miasto i niedzielne wieczorki przy szklancę gorącego czaju z imbirem. <strong>Nie na stałe.</strong> Bez przesady. <strong>W końcu, od czasu do czasu, wypada się ruszyć z miejsca.</strong> Jeśli nie z własnej woli, to wcześniej czy później, urząd imigracyjny, i tak zmotywuje do ćwiczeń. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Poza tym, Indonezja, już w pierwszych dniach, uwiodła mnie do tego stopnia, że wiedziałem, że będę chciał w tym kraju zarzucić na chwilę kotwicę. Od początku, chciałem przyjrzeć się bliżej codziennemu życiu Indonezyjczyków. Na Sumatrze myślałem <em>"Za wcześnie"</em>; z Jawy, skutecznie wygoniły mnie dżakartańskie aromaty, wibracje duchów Bali nie pokrywały się z moimi; na Lombok, nazywali mnie Sasak Tulen a Sumbawy, choć przez nią przejeżdżałem, praktycznie nie widziałem.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Może dziwnie to zabrzmi, ale odkąd, jeszcze na Jawie, wpadła mi w ręce szczegółowa mapa Indonezji, wiedziałem, że Flores będzie wyjątkowe. Pomyślałem, <em>zrzucę na jakiś czas plecak, zrobię kilka tłumaczeń, skończę pracę nad czymś co dawno już zacząłem (a co zdradzę jak przyjdzie na to czas) i ruszę dalej w drogę</em>.<br /><br /><span style="font-size: 14px;"><strong>POSZUKIWANIA</strong></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfMVbsQq2nJG0K5OCD66e_-3Xca0JnZndVudaaCarkbhr5URiVh_swGYRifQAcwVwfKlEHFqtblRA3BavLfe_gRbdhJaaESCnSpnO8Qbq78TTH9voBV3r2o0SObHw6G417K2Oei8PxAQnA/s1600/in126.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfMVbsQq2nJG0K5OCD66e_-3Xca0JnZndVudaaCarkbhr5URiVh_swGYRifQAcwVwfKlEHFqtblRA3BavLfe_gRbdhJaaESCnSpnO8Qbq78TTH9voBV3r2o0SObHw6G417K2Oei8PxAQnA/s400/in126.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Na Sumatrze, takie gniazdko można wynająć za ok. 50-80 dolarów miesięcznie..... </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Niestety, po pierwszych kilkudziesięciu kilometrach wgłąb Wężowej Wyspy, przeżyłem rozczarowanie. <em>"Gdzie mój murowany domek z pastelowym tynkiem?"</em>. Na Sumatrze i Jawie, schludny dom z cegły można wynająć za cenę 50-100 dolarów miesięcznie. W Maumere, gdziekolwiek nie nie spojrzeć, bambusowe gedeki i szlifowane listwy kokosa. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Jonta wyjechał. Na pocieszenie, zostawił mi motor i przekazał pod opiekę Nony. Ruch lewostronny, nieoznakowane skrzyżowania, niezsynchronizowane światła. Póbowałem zasady prawej ręki, próbowałem zasady lewej ręki. Nie udało mi się rozkminić przepisów. <em>Nona, kto na takim skrzyżowaniu ma pierwszeństwo? Ten kto pierwszy wjedzie. Musisz uważać, Indonezja to nie Europa, ale..... ale na czerwonym mógłbyś się zatrzymać. Po co? Oni przejechali. To po co się pytasz kto ma pierwszeństwo? Tak tylko.... hipotetycznie.... z ciekawości. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Najpierw, zajęliśmy się sprawą nadrzędną - pobytem, robiąc sobie kilka mało ciekawych, objazdowych wycieczek po mieście na trasie urząd imigracyjny - punkt ksero. Kiedy teczka została już przyjęta, przyszła pora na poszukiwania swojego własnego azylu. <em>Wiesz, że to nie będzie łatwe zadanie? Siedzi mi w głowie coś konkretnego, a tego typu domków tutaj jak na lekarstwo. Może pokój w akademiku? Niekoniecznie to mam na myśli.</em> Opisałem Nonie czego szukałem. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjvq3EV0Kh9aMx9hf1sR3MRlgcxfdllL3TFldgMYJYXqI4rKcHPe0orNM8boTR9c3W0aAmlBZqnVVYK1bbpmV_t0jacoFg-AtDWTupF3O0c_1jybWv_HlfZHNSCZhLn-6YhwlqxtQZEf1p/s1600/in127.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjvq3EV0Kh9aMx9hf1sR3MRlgcxfdllL3TFldgMYJYXqI4rKcHPe0orNM8boTR9c3W0aAmlBZqnVVYK1bbpmV_t0jacoFg-AtDWTupF3O0c_1jybWv_HlfZHNSCZhLn-6YhwlqxtQZEf1p/s400/in127.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>.... ale Flores to nie Sumatra. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Pierwszy dom.</strong> Kiedy dojechaliśmy na miejsce, cerująca koszulkę właścicielka czekała już na stojącym w ogródku nagrobku. Drewniane ściany, błyszczące płytki na podłogach, dziesiątki gniazdek i..... sześć obszernych i całkowicie pustych pokoji. Tylko w jednym z nich był materac. <em>Ładny dom</em>, powiedziałem. <em>Dużo okien i w ogóle. Tylko, aż tak długo tutaj nie chcę zostawać żeby to wszystko urządzać. Ile? 80 dolarów miesięcznie. Można stargować? Na pewno się da. To.....</em> pomyślałem przez chwilę szykując się do negocjacji..... <em>kto będzie tu sprzątał?</em> Podziękowałem.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>W kolejnych miejscach</strong>, albo czegoś było za dużo - np. termitów w ścianach i spadających z każdej strony gigantycznych karaluchów, albo czegoś brakowało - okien, drzwi, kawałka dachu. W ciągu kilku godzin, moje utopijne oczekiwania co do warunków, drastycznie spadły. W miejsce murowanego, tynkowanego budynku z pastelowym tynkiem, pojawiło się coś do czego nie wlewałaby się podczas deszczu woda. <em>Ten jest idealny. Tutaj nie, </em>powiedziała stanowczo Nona. <em>Dlaczego nie? Ten dom od 5 lat stoi pusty. Poprzedni właściciel się powiesił.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Bambusowa chatka przy samej plaży miała tą wadę, że leżała w sennej wioscę blisko godzinę drogi od Maumere. Popatrzyłem na czarny piasek, błękitną wodę i chłopaków grających kokosem w nogę. <em>Bior.....</em> zacząłem oczarowany wyciągając telefon bez żadnej kreski zasięgu. Żeby mieszkać, trzeba pracować. Wolę mieć godzinę drogi na plażę niż godzinę do pracy. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifBX2krktQt96UFhkxix9f8a6U0pa2aPn9iPYF4vbowSJ2OKMq1vI-nasVNm9Udz-ASZZd6xHZpiUC7hojlw7vcDwKkBYtdfhhzZaYALBz4o8SCohD6HgwNedvATqnkK2FjK_DqdgLO6rF/s1600/in128.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifBX2krktQt96UFhkxix9f8a6U0pa2aPn9iPYF4vbowSJ2OKMq1vI-nasVNm9Udz-ASZZd6xHZpiUC7hojlw7vcDwKkBYtdfhhzZaYALBz4o8SCohD6HgwNedvATqnkK2FjK_DqdgLO6rF/s400/in128.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kokos jest najbardziej uniwersalnym owocem świata. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Nona, Maumere to największe miasto na Flores. Musi tu być coś wolnego do czego nie wchodzi się przez ścianę. O, takie coś, na przykład,</em> pokazałem palcem na jednopiętrowy budynek, odpowiadający obrazowi, który miałem w głowie. Zawróciłem skuter. <em>Może tutaj? Przecież tutaj ludzie mieszkają. No to co? Zapytajmy.</em> Zapytaliśmy. Nie chcięli wynająć.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>NOWA SZAFA ZA DOLARA. </strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Możesz mieszkać ze mną, </em>zaproponowała Nona. <em>Wolałbym gdzieś blisko, ale niekoniecznie z..... wiesz..... no..... jak Ci to wytłumaczyć..... potrzebuję swojej przestrzeni. Tutaj mogę sobie na to pozwolić. Gdzie indziej, mogłoby być ciężko. Mam pomysł. Akademik. Za darmo. Jedziemy na pasar. Czego tu szukamy? No jak to czego? Ubrań. Jutro masz rozmowę. Potrzebujesz białą koszulę.</em> Nie zdążyłem wytłumaczyć, że miałem białą koszulę jak Nona już trzymała wieszak z moim rozmiarem. <em>To nie jest dzień targowy, ale poszperaj. Może jeszcze coś ciekawego znajdziesz</em>. Znalazłem. Skoro biała koszula to, przy okazji białe spodnie. 10.000 rupii to nie majątek.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBvtGPGkI4XHV1sywZr7JigrgVU9SPXcxYi4rw7WMrfN7aIPWrfRwKIcHXUeHp2DkwigoI22XhwtS30zAOF3891GNFAPdz6YnlTkbz8IN0Yd9SkrgqSNaLHWNqFnrB-sCls-y50OH14q7V/s1600/in129.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="365" data-original-width="500" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBvtGPGkI4XHV1sywZr7JigrgVU9SPXcxYi4rw7WMrfN7aIPWrfRwKIcHXUeHp2DkwigoI22XhwtS30zAOF3891GNFAPdz6YnlTkbz8IN0Yd9SkrgqSNaLHWNqFnrB-sCls-y50OH14q7V/s400/in129.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Dwie koszule i dwie pary spodni, siedząc w miejscu raczej nie wystarczą. Chyba, że ktoś bardzo lubi codzienne pranie. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Podobnie jak w innych krajach azjatyckich, buty przed każdym domem wypada Indonezji ściągać. Denerwowało mnie jak zawsze zostawałem w tyle rozpinając i zapinając moje cztery, w sumie, rzepowe tasiemki. Kupiłem czarne japonki. W odróżnieniu od spodni i koszuli, na buty już, szarpnąłem się nowe. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>WAKTU INDONESIA - CIĄG DALSZY</strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do tej pory, wydawało mi się, że Indonezyjczycy po prostu mają w zwyczaju się spóźniać. Nic z tych rzeczy. Oni, po prostu, nie mają koncepcji numerków na cyferblacie zegarka. Nie ma różnicy po między 8 rano, 8 wieczorem a 14:30. Indonezyjczycy żyją w zupełnie innym wymiarze czasowym. <strong>Waktu Indonesia, podzielić można na dwa czasy: </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>- później (sebentar/sebentar lagi)</strong> - może oznaczać za 2 godziny, 7 godzin, 3 dni....-</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>teraz (sekarang) -</strong> następuje albo od razu albo w bardzo subiektywnym momencie, w którym kończy się ustalone wcześniej "później". </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Spotkanie z Panem Feliksem miało się odbyć o 9 rano. Zaparzyłem kawę, zjadłem śniadanie i czekałem na Nonę. Po godzinie, zreflektowałem się, że coś jest nie tak. Telefon. <em>Nie mieliśmy dzisiaj jakiegoś spotkania? Pan Feliks dzwonił i przełożył. Aha, na kiedy? Na później. Czyli, na którą? Nie wiem, ale później trochę. </em>Czytając wiadomości, czekałem kolejną godzinę, potem drugą. <em>Nie no, przecież nie można takiego pięknego dnia marnować na czekanie</em>. Pojechałem rozejrzeć się po Maumere. Po jakimś czasie, zadzwoniła Nona. <em>Gdzie jesteś? Jestem w.... dlaczego tutaj nie ma nazw ulic? Za ile możesz być u mnie w domu? Za pół godziny. Ale Pan Feliks na nas czeka. Teraz? No teraz, przecież umówiliśmy się.... mówiłam Ci, że mamy spotkanie. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>JEDNAK AKADEMIK</strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Mam wolny pokój w akademiku i chętnie Ci go odstąpię</em>, powiedział Pan Feliks. <em>Za ile? Za darmo. Jeśli zgodzisz się poprowadzić konwersacje na naszej uczelni. Raz w tygodniu. Chyba, że chciałbyś częściej. Mogę zobaczyć pokój?</em> Przeszło mi przez głowę. <em>Ugryzłem się w język. Nie ma sprawy.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHjba_mmTGV5tNQVcMNTGx0RofJO4lldA0bCPmh0weWbxsOTISWE3MiANWwI0bL0sTVwiyk1MCBT_o9k9cbMa33UGOsIAC2beeNVwfeAGJyeGGKTUK6a15XR6UyJErrVmLL9Jen4LKWtWv/s1600/in130.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHjba_mmTGV5tNQVcMNTGx0RofJO4lldA0bCPmh0weWbxsOTISWE3MiANWwI0bL0sTVwiyk1MCBT_o9k9cbMa33UGOsIAC2beeNVwfeAGJyeGGKTUK6a15XR6UyJErrVmLL9Jen4LKWtWv/s400/in130.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kolejny, chwilowy, powrót do szkoły. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Cóż, z tynkowanego na pastelowe kolory, małego domku z cegły nici. Za to dostałem nawet przestronne miejsce w spokojnej okolicy, kilometr od centrum miasta. W jednopiętrowym, murowanym budynku z bieżącą wodą dostępną...... kilka godzin na dobę. Jedyną wadą były niebieskie ściany. Nie lubię niebieskich ścian. Szybkie zakupy wstępne ograniczyły się do materaca, kawy, wieszaków. Plastikowe pojemniki, szklanki, kubki, sztućce i naftalinową kuchenkę pożyczyłem od Nony. W połączeniu ze światem, pomogli mi znajomi z biura Jonty.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wieczorem, rozłożyłem się jak król w leżącym po środku pustego, niebieskiego pokoju materaca i w śladach pamięciowych odkopałem moje <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,330708154,title,Zabobony-zabobonami-ale-cos-trzeba-na-ten-2012-rok-postanowic,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">noworoczne postanowienia</a>. Palenia nie udało mi się rzucić, ale w Chinach już dawno nie byłem, książkę po polsku przeczytałem niejedną, zmartwieniami sobie głowy nie zawracałem, na metkę "polityka" uwagi nie zwracałem, po indonezyjsku się dogadywałem a na mojej podłodzę nie było nic o co można by się w nocy potknąć. Wszystko było więc na dobrej drodzę by częściej sprzątać. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhABZyGenW5CH2QKd9VuBh4G85etI6yNrGUQnveFvoDS4wOMl7k-x4H5HpY6ofDZtarLTaDdMd841lE4SLf3oT20psbHvmIpfyACLPwN55kC1NA1OkZgPnodJBNxiKmVadPyygMN_LCx2vH/s1600/in131.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhABZyGenW5CH2QKd9VuBh4G85etI6yNrGUQnveFvoDS4wOMl7k-x4H5HpY6ofDZtarLTaDdMd841lE4SLf3oT20psbHvmIpfyACLPwN55kC1NA1OkZgPnodJBNxiKmVadPyygMN_LCx2vH/s400/in131.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Dach nad głową: jest; kawa: jest; kuchnia: jest; ciekawe okolice: są; ludzie, na których można polegać: są. No to można mieszkać. Albo.... niebieskie ściany.... spaaaaać. </strong></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-73256481005760561752018-02-27T05:05:00.002-08:002018-02-27T05:05:18.654-08:00Przedłużenie wizy indonezyjskiej bez łapówek?<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Przedłużenie wizy indonezyjskiej bez łapówek? Upierdliwe ale możliwe</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_XFVPQVUVVh8LTuU0VSzDzH90NhBhNKV5RB_Hhn9MCOQBEYdCOgfI2-w7U_Am0dgxTP6GavRfVeYQqK6bnMPDBkb4uyhR2XuJEZEzAZwrzDmmh7Q9XINW6VlhUjeV14IcKF-nB1h9dWP/s1600/in123.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_XFVPQVUVVh8LTuU0VSzDzH90NhBhNKV5RB_Hhn9MCOQBEYdCOgfI2-w7U_Am0dgxTP6GavRfVeYQqK6bnMPDBkb4uyhR2XuJEZEzAZwrzDmmh7Q9XINW6VlhUjeV14IcKF-nB1h9dWP/s400/in123.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="WordSection1" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: center;">
<strong>Skoro w Chinach biurokracja jest jak papier toaletowy, to w Indonezji jest jak papier ścierny. </strong></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>Do trzech razy sztuka.</strong> Co prawda, dwumiesięczną wizę Sosial Budaya można przedłużyć czterokrotnie, ale w moim przypadku, problemów nie robiono mi dopiero przy trzecim przedłużeniu. Kolejnego już nie będzie bo drugie i trzecie zajęło mi po całej stronie w paszporcie. Wiedziałem jakie dokumenty donieść i jak rozmawiać z urzędnikami. Dzięki temu, że trafiłem na tego samego agenta, Daniego, który obsługiwał mnie podczas drugiego przedłużenia, nikt nie próbował mnie tym razem na siłę upokorzyć ani pokazać swojej wyższości. Przeciwnie, moja teczka została przyjęta bez żadnego "ale". Po trzech dniach, zacząłem codziennie przed i po południu dzwonić i wiercić dziurę w pośladkach urzędników z pytaniem czy mój paszport był już gotowy. W końcu, zadzwoniłem do Daniego. Obiecał, że będę mógł zgłosić się po odbiór po dwóch dniach. Tak było - dzięki temu, że po moim telefonie zadzwonił piętro wyżej i z własnej inicjatywy "przyspieszył" proces wyciągania go z szuflady i wbijania do niego pieczątki. Niestety, nie zawsze trafia się w imigracji taka osoba. Najprawdopodobniej, Dany był "świeżakiem". Stary wyjadacz zawodu by się nie przejął. Przy pierwszej wizycie, kilka razy pytałem się czy jest pewien, że moja dokumentacja jest na 100% kompletna. Cały czas odpowiadał twierdząco. W końcu, lekko skonsternowany, zapytał przełożonego. Był problem z podpisem. Następnego dnia, okazało się jeszcze, że złożyłem podanie, nie o przedłużenie wizy, ale o nowy paszport (błąd mój i mojego "sponsora", o którym pisałem <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,332019153,title,Stempel-na-gebe-czyli-drugie-przedluzenie-wizy-indonezyjskiej,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">tutaj</a>).<br /></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>NAJŁATWIEJSZY SPOSÓB</strong></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>Najłatwiejszym sposobem jest skorzystanie z usług agencji pośredniczącej lub hotelu, którego pracownicy zajmą się naszymi paszportami i terminowo je zwrócą.</strong> Ceny usługi - do 1.000.000 rupii uwzględniają "napiwki" dla urzędników i cenę samego przedłużenia. Warto pamiętać o tym, że agencje wiedzą komu zapłacić a w Indonezji panuje "afera korupcyjna". Licząc się z koniecznością wręczenia "napiwku", lepiej nie wybijać się poza trybiki agencyjno-imigracyjnej maszyny i nie ryzykować zostania płotką.<br /><br /><strong>SAMODZIELNIE</strong></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong> </strong><br /><strong>Przedłużenie wizy bezpośrednio w urzędzie imigracyjnym jest możliwe. Mało tego, mając 30-dniową VOA, można spać spokojnie.</strong> Stempelek dostaniemy bez łaski i jeszcze się do nas uśmiechną. <strong>W przypadku 60-dniowej wizy Social Budaya, trzeba jednak liczyć się ze schodami.</strong> Dlatego, przed jakąkolwiek wizytą w imigracji, warto psychicznie przygotowac się na to co nas czeka. Urzędy w Indonezji są bardzo podobne do urzędów w Polsce. Biurokracja przypomina zużyty i pozlepiany papier toaletowy. Urzędnicy nie należą do najlmilszych osób. Do tego, sami gubią się w niejasnych procedurach i na poczekaniu wymyślają sobie nowe przepisy. O ile, będąc na własnym podwórku, można sobie jeszcze bez konsekwencji odpysknąć, o tyle, w Indonezji, zły humor agentów lepiej znosić z zaciśniętymi zębami. Odwiedzając kantor imigrasi, warto pamiętać, że: </div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />1. O ile, w samej Indonezji jesteśmy mile widziani, o tyle w imigracji nas nienawidzą.</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
2. Bez względu na to co wiemy, co czytaliśmy i co i w jaki sposób do nas mówią - oni zawsze mają rację i są ważniejsi od nas. Warto przecierpieć nawet te kilka godzin by później, przez kolejny miesiąc mieć spokój.<br /></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>NO TO DO DZIEŁA!</strong></div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong> </strong><br />Dla zainteresowanych przedłużeniem wizy indonezyjskiej na własną rękę, zamieszczam tabelkę z najważniejszymi informacjami. Testowane trzykrotnie na sobie, dwukrotnie na znajomym z Rosji i jednokrotnie na dwóch znajomych z Polski. Za każdym razem było troszeczkę inaczej. Od Aleksandra, przy jego drugim przedłużeniu chcięli trzy zdjęcia. Przy pierwszym wzięli dwa. Zdjęcia polskiej pary miały być na czerwonym tle mimo, że ja z Alexandrem składaliśmy nasze popiersia na tle białym, itp. itd. Do udostępnionych do ściągnięcia wzorów dokumentów (<a href="http://filecloud.io/cm0v4xdj" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">listu polecającego</a> i <a href="http://filecloud.io/l0y58mp6" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_self">podania o przedłużenie wizy</a>), nikt się nie przyczepił. </div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
</div>
<div class="WordSection1" style="line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="WordSection1" style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">
<table border="1" cellpadding="0" cellspacing="0" class="MsoTableGrid" style="border-collapse: collapse; border: none;"><tbody>
<tr><td style="border: 1pt solid windowtext; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: 1pt solid windowtext; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">30-DNIOWA VOA</span></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom-color: windowtext; border-bottom-width: 1pt; border-right-color: windowtext; border-right-width: 1pt; border-style: solid solid solid none; border-top-color: windowtext; border-top-width: 1pt; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: 22px; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">60-DNIOWA SOSIAL BUDAYA</span></strong></span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">POTRZEBNY LOKALNY ZNAJOMY (SPONSOR)?</span></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">NIE</span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">TAK</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">GDZIE?</span></strong></span></div>
</td><td colspan="2" style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 621.65pt;" width="829"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><a href="file:///C:/Users/Mike/Desktop/Kantor%20imigrasi%20daftar:%20http:/arminarekajatim.blogspot.com/2012/02/daftar-alamat-kantor-imigrasi-seluruh.html" style="color: #668fb2; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">Lista urzędów imigracyjnych</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><br /></span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">OD KIEDY?</span></strong></span></div>
</td><td colspan="2" style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 621.65pt;" width="829"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">Dodatkowe dni liczone są od ostatniego dnia pobytu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><br /></span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">KIEDY?</span></strong></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;"><br /></span></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">7-10 dni przed końcem pobytu</span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">2 tyg. – 1 mies. przed końcem pobytu</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">ILE MOŻNA?</span></strong></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;"><br /></span></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">1 raz, o kolejne 30 dni</span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">4 razy, o kolejne 30 dni każdy</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">ILE KOSZTUJE?</span></strong></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;"><br /></span></strong></span></div>
</td><td colspan="2" style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 621.65pt;" width="829"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">250.000 rupii + drobne dodatkowe opłaty za ksero, znaczki i teczkę</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;">ILE ZAJMUJE?</span></strong></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><span style="text-transform: uppercase;"><br /></span></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">1 – 7 dni</span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">Od 3 dni do 2 tygodni</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-image: initial; border-left: 1pt solid windowtext; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<strong><span style="text-transform: uppercase;">WYMAGANE DOKUMENTY</span></strong></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">- 1 zdjęcie</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero strony z danymi z paszportu</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero wizy</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero pieczątki wjazdowej</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero pieczątek</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero karty wyjazdowej (departure card)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-potwierdzenie rezerwacji na wylot</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-wypełnione dwie kopie wniosku (do pobrania na miejscu)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-znaczek skarbowy (do zakupienia na miejscu)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<br /></div>
</td><td style="border-bottom-color: windowtext; border-bottom-width: 1pt; border-right-color: windowtext; border-right-width: 1pt; border-style: none solid solid none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: 22px; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><br /><br /><br />-2-3 zdjęcia</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero strony z danymi z paszportu</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">- ksero wizy</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">- ksero pieczątki wjazdowej</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero pieczątek przedłużających pobyt</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero karty wyjazdowej (departure card)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-ksero dowodu osobistego (KTP) sponsora</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><a href="http://filecloud.io/l0y58mp6" style="color: #668fb2; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">-podanie o przedłużenie wizy z danymi sponsora</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><a href="http://filecloud.io/cm0v4xdj" style="color: #668fb2; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">- list polecający od sponsora</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-wypełnione trzy kopie wniosku (do pobrania na miejscu)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-znaczek skarbowy (do kupienia na miejscu)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">-najlepiej by sponsor był na miejscu</span></div>
</td></tr>
<tr><td style="border-bottom-color: windowtext; border-bottom-width: 1pt; border-left-color: windowtext; border-left-width: 1pt; border-right-color: windowtext; border-right-width: 1pt; border-style: none solid solid; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: 22px; padding: 0cm 5.4pt; width: 117.8pt;" valign="top" width="157"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong>Nastawienie urzędników</strong></span></div>
<div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><strong><br /></strong></span></div>
</td><td style="border-bottom-color: windowtext; border-bottom-width: 1pt; border-right-color: windowtext; border-right-width: 1pt; border-style: none solid solid none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: 22px; padding: 0cm 5.4pt; width: 314.15pt;" width="419"><div class="MsoNormal" style="padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">Yes, Sir!</span></div>
</td><td style="border-bottom: 1pt solid windowtext; border-left: none; border-right: 1pt solid windowtext; border-top: none; color: #141414; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal; padding: 0cm 5.4pt; width: 307.5pt;" width="410"><div class="MsoNormal" style="line-height: 22px; padding: 0px;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">Czego tutaj?</span></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-15103029069163970712018-02-27T05:00:00.003-08:002018-02-27T05:00:27.657-08:00Indonezja (Flores) 3<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores) - Coroczne karmienie duchów.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfbfPZFBRwOKLMAS_IeXFlE7FTX0AuMPgBXg8jW0z7t7JJgTZ8W5AhD-ecBsQaN8jyJUPWWyEX4Ij0Kso34130FSnqMFowj5vXokUFDVZF3otw5a0zOUeOEhfjQP4AfX_-ttg1v1ncZlOQ/s1600/in115.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="177" data-original-width="500" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfbfPZFBRwOKLMAS_IeXFlE7FTX0AuMPgBXg8jW0z7t7JJgTZ8W5AhD-ecBsQaN8jyJUPWWyEX4Ij0Kso34130FSnqMFowj5vXokUFDVZF3otw5a0zOUeOEhfjQP4AfX_-ttg1v1ncZlOQ/s400/in115.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Mówi się, że głodnemu tylko chleb na myśli. Nie ma się więc co dziwić, że <strong>jak człowiek głodny, to i zdenerwowany przeważnie bywa.</strong> Robi się markotny, kąśliwy. Rzuca kur...akami, kaczkami i innej maści podrobami. Czasem nawet coś tam połamie. <strong>Duch, podobno też człowiek.</strong> Tyle, że jak już duch się zdenerwuje, lepiej z nim nie zadzierać. Warto zatem zadbać o ich prawidłowe odżywianie. Szczególnie, <strong>w Indonezji, gdzie duchy sprawują pieczę nad znajdującymi się na każdej wyspie wulkanami a na stosunkowo małej Flores, wulkanów jest aż szesnaście.</strong> Wizyty w kraterze<strong>Kelimutu</strong> nie planowałem. Floreskie duchy, okazały się jednak silniejsze ode mnie. </div>
<div>
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiCf2dInJiwvl3QsypGxU2HRxkB-oWg9vLlEj1MWtdW4H3E7ErlMaRfUK1oh6eT6FpZVILrsh6WPhCPKf6TCiIs6GpZS5kas-DtjVMDjumY_vICySupQVA72zmObIfQCBTeodiJ2ush1eh/s1600/in116.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiCf2dInJiwvl3QsypGxU2HRxkB-oWg9vLlEj1MWtdW4H3E7ErlMaRfUK1oh6eT6FpZVILrsh6WPhCPKf6TCiIs6GpZS5kas-DtjVMDjumY_vICySupQVA72zmObIfQCBTeodiJ2ush1eh/s400/in116.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Wizyty w kraterze Kelimutu nie planowałem. Zamieszkujący jego trójkolorowe jeziora duchy, przyciągnęły mnie jednak na coroczną ceremonię, podczas której członkowie plemienia Lio składają im w ofierze takie dary jak ryż, mięso, orzechy betla, limonkę, wino i papierosy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>PARANG</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>Gdzie masz parang?</em> Zapytał Stefan kiedy zajęliśmy miejsce w jadącym do Kaca bemo. <em>Zapomniałem</em>, odpowiedziałem nieco zmieszany. Dla Indonezyjczyków, parang jest nie tylko narzędziem, ale i symbolem. Rzeczą osobistą, przekazywaną z pokolenie na pokolenie. Zgodnie z lokalnymi wierzeniami, użycie go bez zgody właściciela może mieć nawet tragiczny skutek. <strong>W przygotowywanych na zamówienie ostrzach indonezyjskich, dostępnych dla ogółu parangów i, zarezerwowanych dla szlachty, krisów, kowale, bowiem wykuwają magiczne zaklęcia</strong>, których moc, wraz z wiekiem stali, ciągle rośnie. Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że ten, który z dumą nosiłem przy pasie i używałem do przedzierania się przez dżungle Manggarai, mogłem zachować dla siebie. <em>Powiem kierowcy żeby wrócił, </em>zaproponował Stefan. <em>Nie trzeba. Już daleko jesteśmy. Ja mam dziś bardzo długą drogę do przejechania</em>, uspokoiłem mojego gospodarza.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmipI_spxzlItn2WmVR8F57JZcQm9rAj2NYOOqyK5CHxcsFSZ9_B7l3njunBfmxjyuQkAAYbHyFxugKdo6YvBsWXKOxM-Ylt1XYdZeenUEdXvGQIAiFeNiHlzfrvpdSRUCytogjmV3ZSH3/s1600/in117.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmipI_spxzlItn2WmVR8F57JZcQm9rAj2NYOOqyK5CHxcsFSZ9_B7l3njunBfmxjyuQkAAYbHyFxugKdo6YvBsWXKOxM-Ylt1XYdZeenUEdXvGQIAiFeNiHlzfrvpdSRUCytogjmV3ZSH3/s400/in117.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Parang to nie tylko prosta maczeta. Według lokalnych wierzeń, w ostrzach parangów wykuwane są magiczne zaklęcia. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Chwilę przed pożegnaniem z rodziną Hansa, rozejrzałem się dookoła głównej izby niemal pustego domu, w której rogu, dopalała się naftalinowa lampa plitu. Na przekór sobie samemu, odłożyłem maczetę wraz z jej bambusową pochwą na parapet. Na pamiątkę z Indonezji chciałem zachować sobie właśnie parang. Do tego, nie chciałem by był on nowy, nawet gdyby miał być kuty specjalnie dla mnie. Miał być stary, pordzewiały z mocno wyblakłą i startą pochwą i rękojeścią. Ten był więc idealny. Nie czułbym się, jednak, dobrze przyjmując go od osoby, której znajdujący się w domu życiowy dorobek można policzyć na palcach jednej ręki. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>PULAU NIPA</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Pulau to po indonezyjsku <em>wyspa. </em>Nipa, w Bahasa Sikka - języku wschodnich części Flores oznacza <em>pyton. </em>Zanim Portugalczycy wymyślili sobie swoją własną nazwę dla wyspy, o której rafy, płynąc na wprost poobcierali sobie kadłuby, Flores nazywała się <em>Pulau Nipa. </em>Biorąc pod uwagę niewielką ilość kwiatów, górskie serpentyny i przerośnięte rośliny, nazwa Pulau Nipa była chyba jednak bardziej trafiona. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em> </em>Kawa u Hansa. Przepakowałem na szybko plecak w domu Andreasa. <em>Na pewno nie chcesz poczekać na bemo? Na pewno. Poradzę sobie. Wiesz, może być ciężko tutaj kogoś złapać. Flores jest inne. Na pewno, wszystko będzie wporządku. W wielu miejscach mówili mi, że się nie da i się dało. Dziękuję za gościnę. Powodzenia. </em>Grubo ponad dwie godziny szedłem pieszo wzdłuż pustej drogi. Motywacji dodawały mi zakręty. Gdybym był na jakiejś równinie, pewnie usiadłbym w miejscu. Ciekawość jakie ogromne drzewo będzie kryło się za kolejnym zawijasem. nie pozwalała mi stać w miejscu. I co tam, że trzeba było iść to pod górkę to z górki. Flores, faktycznie jest inne. Natura wydaje się tutaj być bardziej bujna i dorodna niż gdziekolwiek indziej. Wszystko sprawia wrażenie jakby było większe, bardziej obfite; czasem wręcz przerośnięte.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaBjhiGm9AICgGNbE2dA6Q6TAhioW-EnbvGpfayyTXqD_3kpJT7s-preYhRSz4cE3ex-25XfF2Hr7W6Qc2mc-SARvhFigTPHzXhOpFIBh-0SByOuq5Gi1vZtf_bJRfRPEAG1G92j2f5SX4/s1600/in118.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaBjhiGm9AICgGNbE2dA6Q6TAhioW-EnbvGpfayyTXqD_3kpJT7s-preYhRSz4cE3ex-25XfF2Hr7W6Qc2mc-SARvhFigTPHzXhOpFIBh-0SByOuq5Gi1vZtf_bJRfRPEAG1G92j2f5SX4/s400/in118.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kraina elfów?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Z mglistego i wilgotnego o poranku Manggarai, do suchego Ende dojechałem w środku nocy, dzięki pomocy kilku motocyklistów i jednego, ogromnego Bemo. <em>Tidak ada uang,</em>powiedziałem kierowcy. <em>Tidak masala....</em> odpowiedział z kresowym akcentem w głosie.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Kresy w Indonezji? Flores leży w prowincji Nusa Tenggara Timur. <em>Timur</em> oznacza <em>wschód</em>a zaciąganie podobno jest znakiem firmowym mieszkańców <em>wschuuuuooohoduuuu</em>. Może dlatego, akcent niektórych Manggarajczyków, Ngadańczyków czy Sikkijczyków przypomina akcent kresowiaków.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>Gdzie chcesz wysiąść? Jest tutaj jakiś kościół? Zaraz za rogiem jest katedra. To tutaj może być.</em> Kierowca odstawił mnie pod samą bramę wielkiego kompleksu budynków sakralnych, w którego centrum znajdował się średnich rozmiarów kościół z nieco demonicznie wyglądającym posągiem Jezusa przed głównym wejściem. <em>Niestety, o tej porzę, nie mogę nikogo obudzić,</em> powiedział ochroniarz, otwierający mi furtkę. <em>Ale chodź, tutaj nikt Ci nie będzie w nocy przeszkadzał.</em> Wcisnąłem się do śpiwora i ułożłem na jednej z betonowch ławek zielonego ogrodu usytuowanego na tyłach katedry. Po rześkiej nocy, już o szóstej rano, z nieba zaczął się lać żar.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS1iJ0_X0b2o3MSLwj-0_0XMHCBHQmRmLLuasPrYpNyCbcbZzNmhYO0EosrrlvVB6bEDQLXLfFgUKk9kisFpX1Ej5aT6ydavQ3hHmSoj19i701uVhOcEnZixIO0MWdAl0ezrzDAXWVyNhc/s1600/in119.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS1iJ0_X0b2o3MSLwj-0_0XMHCBHQmRmLLuasPrYpNyCbcbZzNmhYO0EosrrlvVB6bEDQLXLfFgUKk9kisFpX1Ej5aT6ydavQ3hHmSoj19i701uVhOcEnZixIO0MWdAl0ezrzDAXWVyNhc/s400/in119.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Dwa morza, góry, upał, chłód i mgła. Na Flores tylko śniegu brakuje. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><br /></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Zapytałem o drogę w kierunku wschodniej części wyspy. Wyjście z miasta, o dziwo nie zajeło mi dużo czasu. Przejazd już tak. Odległość pomiędzy Ende a Maumere to nieco ponad 100 kilometrów. Na miejsce, zajechałem jednak długo po zachodzie słońca. Do południa dużo czasu spędziłem idąc pieszo i łapiąc się na jedynie krótkie podwózki w kursujących od wioski do wioski małych, ciasnych dyskotekach na kołach. Zatrzymany później kierowca starego, niebieskiego pickupa jadący prosto do Maumere zaprosił mnie na obiad w przydrożnym <em>warungu. </em>Zaliczyliśmy też dwa postoje na wulkanizacje kół uszkodzonych podczas tańca na asfaltowych serpentynach, wijących się po gęsto porośniętych, stromych stokach.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Egipskie ciemności. Maumere to największe miasto Flores. Spodziewałem się odbijającego się w płytach chodnikowych blasku latarni. <em>Po co te latarnie skoro nie działają?</em> Zapytałem Jonty z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu</a> kiedy wiózł mnie do swojego pokoju w akademiku. <em>Działają ale tylko jak ktoś ważny przyjeżdża. </em></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<br /><strong>KOLORY KELIMUTU. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Floreska filia pozarządowej organizacji Swiss Contact, zajmuje się rozwojem potencjału turystycznego wyspy. Jednym z zadań Jonty i jego zespołu jest uczestnictwo we wszystkich wydarzeniach kulturowych. <em>Pojutrze jedziemy na coroczną ceremonię na górze Kelimutu, </em>zaproponował gdy tylko zrzuciłem plecak na podłodze jego pokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/KagTxrCsh6w/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/KagTxrCsh6w?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na miejscu zgromadzeń Parku Narodowego Kelimutu czekała już na nas plemienna starszyzna. Orkiestra biła w gongi powtarzający się rytm, który narastał w miarę pojawiania się przedstawicieli kolejnych wiosek, licznych zaproszonych gości i turystów, którzy mieli szczęście odwiedzić świętą górę akurat podczas ceremonii. Krater wulkanu Kelimutu, z lotu ptaka wygląda jak paleta malarza. Jego wnętrze skrywa trzy, położone blisko siebie jeziora. Akweny, od zawsze lubiły płatać figle zmieniając w losowy i nagły sposób swój kolor. <em>Najprawdopodobniej to gazy wulkaniczne doprowadzające do reakcji chemicznych pomiędzy znajdującymi się w wodzie minerałami</em>, wyjaśnił przyczynę zmiany kolorów Jonta. <em>Ale nigdy nie wiadomo kiedy kolor się zmieni</em>, dodała znajoma Jonty - Fifi. <em>Jak to? </em> Zapytałem. <em>Nigdy nie wiadomo jaki humor będą miały duchy</em>, odpowiedziałspod wąsa, zawinięty w sarong mężczyzna - członek plemienia Lio. <em>Duchy? Duchy naszych przodków, wyjaśnił. W Tiwu Ata Mbupu mieszkają dusze ludzi starych, w Tiwu Nuwa Muri Koo Fai, dusze kawalerów i panien. Z koleji, w Tiwu Ata Polo, dusze ludzi chorych i obłąkanych. Po śmierci starego ciała, duchy czekają w jeziorach na narodziny nowego. Te, które poszły do nieba, odwiedzają co jakiś czas dusze, które pozostały tutaj. Dzięki nim, jesteśm w stanie przewidzieć co niesie przyszłość. Raz w roku zbieramy się by wspólnie pomodlić się i zanieść dary naszym przodkom ucuczcząc ich pamięć i prosić o przychylność. </em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Yo71egbTsj_9nYa6ZmEFnAUk9W2HHnUGeZm498p8dS46eSsLtL2swAW_A0QEAVhmP1ibWxejICmdPzIbm9AafipnHysalGrj9rmPerHk-1LYX-e2F_KekmGE3lOS2zEP7HOPuToUmUwB/s1600/in120.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Yo71egbTsj_9nYa6ZmEFnAUk9W2HHnUGeZm498p8dS46eSsLtL2swAW_A0QEAVhmP1ibWxejICmdPzIbm9AafipnHysalGrj9rmPerHk-1LYX-e2F_KekmGE3lOS2zEP7HOPuToUmUwB/s400/in120.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Przez cały czas, ceremonii bacznie przyglądały się również małpy. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Procesja zatrzymała się przy pierwszym ołtarzu, dookoła którego zgromadzili się wszyscy uczestnicy. Nawet biegające bez celu małpy stanęły nagle w miejscu i skierowały w swój wzrok w stronę kobiety nakładającej do czarnych, glinianych naczyń: ryż, mięso złożonych w ofierze zwierząt, wino, orzechy betla, papierosy i kawałki limonki.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPeUzJngEATV5AhymU90MwhvyRDBttOVsREoizuuG7Kvp9jjXKOMT5TIu5RId6C1cEfn-VJiTt1Azr1IQaoIrDZvChYEX4HX4xl3GsHP3K_rBGljVmAFNzjPIo3Whtye1CIhftaxdWRC0A/s1600/in121.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPeUzJngEATV5AhymU90MwhvyRDBttOVsREoizuuG7Kvp9jjXKOMT5TIu5RId6C1cEfn-VJiTt1Azr1IQaoIrDZvChYEX4HX4xl3GsHP3K_rBGljVmAFNzjPIo3Whtye1CIhftaxdWRC0A/s400/in121.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jako, że dominującą na Flores religią jest Katolicyzm, rytualne tańce otworzyła modlitwa Ojcze Nasz. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pełne misy, przenieione zostały na główny ołtarz. Wodzowie każdej z wiosek zasiedli wokół ułożonych na czarnym kamieniu darów. Po wspólnym odczycie intencji i recytacji "<em>Bapa Kami</em>", zaczął się rytualny taniec zwieńczony konsumpcją uroczystego, dorocznego posiłku. Razem z duchami, swoje żołądki napełnili również biorący w pochodzie ludzie z krwi i kości. <em>Teraz czas na tradycyjne tańce</em>, powiedział mężczyzna wręczający mi misę z jedzeniem. <em>No to idziemy tańczyć</em>, skomentował Jonta. <em>Jak to idzieMY? </em>Faktycznie, po krótkiej prezentacji każdej z wiosek, spełniająca rolę lotniska dla helikopterów i parkingu płyta placu zgromadzeń zmieniła się w jedną wielką, trwającą kilka kolejnych dni biesiadę. Do tańca ku czci duchów zamieszkujących jeziora krateru Kelimutu zaproszeni byli wszyscy niezależnie od pochodzenia, koloru skóry ubrania czy ciała, w którym się aktualnie znajdowali. O ile w ogóle w jakimś się znajdowali....... </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWRli9270ad1iTub853-bCvrOIVa3Ul0mnpjnl-oPg0CTS2wdat3yKiTc0E9Mb-CAAoPhc0O6Yor-_qc_5sG1xRHYVvaE04GZcIXaMpZ9BUj9UIcUSLP0yl8Vz0K2E__sGHvizXbN94uxf/s1600/in122.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWRli9270ad1iTub853-bCvrOIVa3Ul0mnpjnl-oPg0CTS2wdat3yKiTc0E9Mb-CAAoPhc0O6Yor-_qc_5sG1xRHYVvaE04GZcIXaMpZ9BUj9UIcUSLP0yl8Vz0K2E__sGHvizXbN94uxf/s400/in122.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-82560717633977775632018-02-19T11:58:00.005-08:002018-02-19T11:58:51.901-08:00Stempel na gębę, czyli drugie przedłużenie wizy indonezyjskiej<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Stempel na gębę, czyli drugie przedłużenie wizy indonezyjskiej</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5bXDuvkZvAD9tzSKAGTscoKC24w2lDTlh1uFqsrkLy0KUrm-CRjXkbXETZgzVcGrHmiD43SCCWSTQuGlYpxMTsqgTTGtsvrm75M1J0AVsoFrpAhWdjpI85b8lCwqMluCUYRWvF9fHqn8/s1600/in113.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="335" data-original-width="500" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5bXDuvkZvAD9tzSKAGTscoKC24w2lDTlh1uFqsrkLy0KUrm-CRjXkbXETZgzVcGrHmiD43SCCWSTQuGlYpxMTsqgTTGtsvrm75M1J0AVsoFrpAhWdjpI85b8lCwqMluCUYRWvF9fHqn8/s400/in113.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Po pojawieniu się na wyspie <a href="http://goo.gl/maps/IpE8M" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Flores</a>, w ciągu kilku dni, przyszło mi odwiedzić kilkanaście prywatnych domów. <strong>W każdym z nich, drzwi były otwarte. </strong>Każdy z właścicieli, po przedstawieniu rodziny i pogaduchach, zaoferował tyle noclegów z wyżywieniem i pełną opieką, ile dusza zapragnie. <em>"Ile czasu będziesz w Indonezji?" "Zależy, na ile pozwoli mi imigracja. </em><strong>Gościnność w Indonezji wygląda tak, że Indonezyjczykom jakby zależało na tym żebyśmy właśnie do ich domu wpadli chociaż na chwilę, natomiast urzędnikom imigracyjnym na tym byśmy jak najszybciej wynieśli się - nie tylko z domów naszych gospodarzy, ale z ich kraju. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br />Wiedząc, że do przedłużenia wizy Social Budaya potrzebna jest <strong>dokumentacja i Indonezyjczyk przyjmujący rolę sponsora</strong>, pracę domową odrobiłem tydzień przed wizytą w urzędzie imigracyjnym. O poświadczenie, że do Indonezji nie przyjechałem w żadnych sprośnych ani brzydkich celach, poprosiłem Andreasa. Przygotowałem: </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- ksero paszportu</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- ksero wizy</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- ksero pieczątki wjazdowej</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- ksero pieczątki z przedłużeniem pobytu</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- ksero dowodu osobistego (KTP) Andreasa</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
- podanie o przedłużenie wizy z danymi sponsora (<a href="http://filecloud.io/cm0v4xdj" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Kliknij by pobrać wzór</a>)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBxNyuysrW0gjsuX0H1tdlo6Wu7sK2_rgCE2lCs36Tl-jnqpTpp2genJtgJzpoGOCaH2bc6rnED3spTLRnHG2-di0u9afT1LjE5Xj6lL_f3KRAyjUtGNGy8cvlLfg7yv_V3EU6AFIAM2Zx/s1600/in114.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBxNyuysrW0gjsuX0H1tdlo6Wu7sK2_rgCE2lCs36Tl-jnqpTpp2genJtgJzpoGOCaH2bc6rnED3spTLRnHG2-di0u9afT1LjE5Xj6lL_f3KRAyjUtGNGy8cvlLfg7yv_V3EU6AFIAM2Zx/s400/in114.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: center;">
<strong>Gościnność Indonezyjczyków wyraźnie kontrastuje z niechęcią urzędników imigracji wobec przyjezdnych. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Nie napisałem tylko listu polecającego (<a href="http://filecloud.io/l0y58mp6" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Kliknij by pobrać wzór</a>). Powód? Nie miałem wzoru listu. Wystarczyło, żeby w oddalonym o 3 dni drogi Maumere urzędnicy zaczęli kręcić nosem bardziej niż żująca trawę krowa mordą. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>Urząd Imigracyjny, Maumere - wizyta pierwsza.</strong> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Do Urzędu stawiłem się wraz ze znajomą - Noną, którą z racji zaawansowanego wieku - 34 lat, nazywałem z Włoska <em>"Nonną"</em>. W środku pustki. Wiatrak wyznaczał monotonny rytm pracujących w "pocie czoła" urzędników. <em>Eeeee - gładko pójdzie. Nie ma takiego przesiewu jak na Bali,</em> pomyślałem. Młody urzędnik podał mi niebieską teczkę i poprosił o dokumenty. <em>A może nie będzie potrzeba sponsora,</em> pomyślałem. <em>A sponsor? Proszę.</em>Dostałem dwa dodatkowe formularze do uzupełnienia na miejscu. Niektóre pytania były wręcz komiczne - po co urzędnikom imigracji znać numer telefonu do mojego pracodawcy za granicą? A jeśli nie mam pracy za granicą? Nie mogę sobie podróżować po Indonezji jako np. bezrobotny? Wpisałem dane ostatniego miejsca, w którym pracowałem na umowę o pracę. Powrót do kasy. <em>Ksero KTP ma być podpisane. OK - przeze mnie czy przez sponsora? Ty możesz podpisać. </em>Popatrzyłem na funkcjonariusza. Wyglądał jakby od niedawna tam pracował. <strong>W Indonezji, urzędnicy mogą sobie powiedzieć co chcą, ale i tak, to petent jest odpowiedzialny za błędy w dokumentacji.</strong> <em>Na pewno? </em>Zapytałem. <em>Chwilka, zapytam szefa. Nie, jednak sponsor musi podpisać. </em>Skopiowałem z podania o przedłużenie wizy podpis Andreasa na ksero jego KTP. <em>Nie - nie wolno tak. Sponsor ma się podpisać. Ale sponsor jest jakieś 300 kilometrów stąd. To jedź tam. Pojadę i wrócę - razem 4-6 dni mi zajmie. Taki kawał drogi po sam podpis? Takie są zasady. Ale papier wszystko przyjmie. Fałszywego podpisu nie przyjmie. To co teraz?</em> Funkcjonariusz pokazał palcem na Nonnę. <em>Może ona będzie Twoim sponsorem? Nonna?</em> Poprosiłem.<em> Dobra.</em> Pojechaliśmy przepisać wszystkie dokumenty na nowo i zrobić ksero.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><strong>Urząd imigracyjny, Maumere - wizyta druga</strong><strong style="line-height: 24px;">.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">Proszę. Wszystko. OK, dziękuję. Chwilka. Dlaczego nie ma listu polecającego? Nie dostaliśmy wzoru. A to nie wiecie? Wiemy, ale nam nie powiedzieliście. Musicie przynieść list polecający. Mogę prosić o wzór? Proszę. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Kolejny raz pojechaliśmy do kafejki odreagować nerwy klepiąc sobie nową dokumentację w klawiaturę. Druk. Powrót do urzędu. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><strong>Urząd imigracyjny, Maumere - wizyta trzecia.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">Wszystko w porządku. Paszport będzie gotowy za dwa tygodnie. Ile????? Dwa tygodnie. A nie da się wcześniej załatwić? Da się, ale...</em><span style="line-height: 24px;"> </span><strong style="line-height: 24px;">napiwków dawać mi się nie widziało. Korupcja - zrozumiałbym jakbym chcał sobie nadać kontener z kokainą, ale nie uznaję łapówek jako premia za usługę, która powinna być wykonywana bez łaski.</strong><span style="line-height: 24px;"> Dla pewności, poprosiłem młodego urzędnika by skonsultował z przełożonym czy aby na pwno niczego nie przeoczyliśmy. </span><em style="line-height: 24px;">Wszystko ok. Możecie iść. A na tych formularzach? Powinny być dane Nonny czy mogą zostać dane Andreasa?</em><span style="line-height: 24px;"> Urzędnik, bez słowa, podał mi korektor żeby nie marnować kolejnych arkuszy papieru. Dołączyłem do teczki paszport. </span><em style="line-height: 24px;">Płacisz teraz czy przy odbiorze? Zapłacę teraz.</em><span style="line-height: 24px;"> 250.000 rupii za przedłużenie, 10.000 za znaczek urzędowy za 5.000 rupii oraz 10.000 za teczkę. Drożej niż na Bali, ale grunt, że dokumenty zostały wreszcie przyjęte. Urzędnik wymienił się z Nonną numerami telefonów. </span><em style="line-height: 24px;">Jeśli będzie coś dodatkowego potrzeba, damy Wam znać. Dostanę jakieś pokwitowanie na paszport albo wpłatę? Nie trzeba. My się tutaj wszyscy znamy. Ale jakby policja ode mnie dokumenty chciała? Pokażesz im ksero i powiesz, że paszport jest u nas. Tak na gębę? Na gębę.</em><span style="line-height: 24px;"> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Cóż - jak władza każe, tak trzeba. Kiedyś w Polsce, policjant poprosił mnie o przestawienie</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
samochodu. Nie miałem jeszcze prawa jazdy, ale skoro prosił to zrobiłem. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /><strong>Urząd imigracyjny, Maumere - wizyta czwarta.</strong> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Po dwóch dniach, sms do Nonny od urzędników. </span><em style="line-height: 24px;">Musicie nam donieść nowy list polecający. Pokaż mi te listy, powiedział inny znajomy. Trzymaj. Co wyście tutaj napisali? Podanie o paszport? No ja tylko ze wzoru pisałem. To jest podanie o paszport. Nonna, dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Bo myślałam, że wiesz co piszesz. Ale to po indonezyjsku jest! i się pod tym podpisałaś. </em><span style="line-height: 24px;">Donieśliśmy poprawiony list polecający. Dla pewności, wydrukowaliśmy dwie kopie - jedną z datą złożenia reszty dokumentów; drugą z datą wydrukowania nowego listu. Papiery przyjęte. Dwa tygodnie. Kolejna prośba o przyspieszenie. </span><em style="line-height: 24px;">Zobacz - raz, dwa, trzy.....</em><span style="line-height: 24px;"> urzędnik pokazał palcem na </span><strong style="line-height: 24px;">8 teczek.</strong><span style="line-height: 24px;"> </span><em style="line-height: 24px;">Zobacz jak dużo robot mamy.</em><span style="line-height: 24px;"> </span><strong style="line-height: 24px;">Bardzo - postawienie 8 pieczątek. Wychodzi ponad jeden dzień na wbicie jednej pieczątki.</strong><span style="line-height: 24px;"> Nie odpowiedziałem. Nie miałem słów. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
<strong>Urząd imigracyjny, wizyta bez wizyty. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Telefon od Nonny. <em>Michał, mógłbyś do mnie przyjść? Musimy gdzieś jechać. Jestem poza miastem. Wracam za kilka godzin.</em> Wróciłem wieczorem. Przyszedłem do Nonny na kawę. <em>Zobacz - mam dla Ciebie niespodziankę.</em> Nonna trzymała w ręku mój paszport. Nic tam, że</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
odebrany bez pokwitowania i nie osobiście przeze mnie. Ważne, że był. W środku dwa wielkie stemple i drukowana odpowiedź na podanie. Pobyt w Indonezji ważny do 14 października 2012. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; text-align: justify;">
Tym razem, wiedziałem jakie dokumenty przygotować. Poszło znacznie łatwiej niż na Bali - tyle, że dłużej. Dostarczanie dokumentacji, mimo że rozłożone na kilka wizyt, zajęło tylko jedno przedpołudnie. Doniesienie brakującego papieru było jedynie formalnością a obsługa, choć bardzo rozstrzepana, była niesamowicie miła i pomocna. </div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-7957843467663549302018-02-19T11:55:00.001-08:002018-02-19T11:55:30.155-08:00Indonezja (Flores) <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores) - Od ziarenka do filiżanki.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihlHERHOSC-dvA0heUEPV3dpRh-kJr0rgcNCMcybDoNOperkO7dnEJYOT8ploX25wk1fXyCKrHvW0wi2jQlhW8SxebB8hg8auzqgm6fETszInrS-pARgGDg_p7fYKD1uPWeBGgg4jfrs0B/s1600/in103.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="185" data-original-width="500" height="147" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihlHERHOSC-dvA0heUEPV3dpRh-kJr0rgcNCMcybDoNOperkO7dnEJYOT8ploX25wk1fXyCKrHvW0wi2jQlhW8SxebB8hg8auzqgm6fETszInrS-pARgGDg_p7fYKD1uPWeBGgg4jfrs0B/s400/in103.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Za górami, za lasami, za morzami, oceanami i wyściełającymi doliny ryżowymi tarasami, w gęstych lasach floreskiego Manggarai, kryją się jedne z największych skarbów Indonezji. Kawowce! Nie jest łatwo się do nich dostać. Oprócz porannego wstawania, codziennie, trzeba walczyć z ciągle odrastającą w dżungli naturą, wspinać się po stromych zboczach, wykręcać ze stóp pijawki i..... spać z duchami.<br /> </div>
<ul style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">SUKA TIDAK SAMA CINTA</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">7 KRASNOLUDKÓW</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">REPREZENTACJA WATYKANU</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">KTO RANO WSTAJE.....</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">DROGA KAWY</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">NAJBARDZIEJ LUKSUSOWA KAWA ŚWIATA</strong></li>
<li style="line-height: 24px;"><strong style="line-height: 24px;">NIESPODZIANKA</strong></li>
</ul>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>SUKA TIDAK SAMA CINTA!</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Kamu suka kopi? Zapytał Andreas. Cinta!</em> Przeszliśmy spowrotem na angielski. <em>Jak to cinta? W indonezyjskim "kochać" można osobę, nie rzecz.Kawę się lubi. Możesz powiedzieć "suka" ale nie "cinta". No dobra, ale ja bez kawy żyć nie mogę. Nie ma kawy, nie mam humoru. A jak nie mam humoru to gram innym na nerwy. Dobra - do rzeczy - chcesz jechać do rodziców Hansa? A po co? Oni uprawiają kawę. Możesz zobaczyć jak wygląda plantacja. Widziałem już plantacje. No jak chcesz. Ale -</em> pomyślałem mając wizję możliwości zobaczenia czegoś nowego - <em>dobra - jadę. </em> Po zajęciach, spakowałem najpotrzebniejsze na parę dni rzeczy i ruszyliśmy. Siedząc z tyłu skuterka i pędząc na złamanie karku w stronę Ruteng po krętej drodzę, na chwilę zrobiło mi się niedobrze. <strong>Zawsze myślałem, że jestem odporny na chorobę lokomocyjną.</strong>Ostatni objaw miałem gdzieś w Toskanii bardzo, bardzo dawno temu. Po kilkudziesięciu serpentynach, potworny upał zamienił się w przeszywający chłód. Zatrzymaliśmy się żeby założyć kurtki. Znów uderzyło mnie jakieś <strong>dziwne uczucie jakbym znajdował się w kilku miejscach - w kilku bajkach - na raz.</strong> Górka. Mgła. Za mgłą - morze, sucha plaża i wyglądające jak rysunki, prześwitujące przez turkusową wodę rafy koralowe. Spojrzenie nieco bliżej. <em>Wysoko</em> - pomyślałem. <em>Nie chciałbym tam spaść. Chociaż - może miałbym miękkie lądowanie?</em> Cały stok, który miałem zaraz pod stopami, wyścielony był niekończącymi się ryżowymi tarasami. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjauSFBMRZirQsfqHsd9gIZKQxhSKJiwrMVGcMBOGENBIEbG725VEXNKsvuYUTURN6djuYD6MRUuLY5ougFKv68lwGt2k0fKpTmV1FiVwMFb4BUlvX_8GxkgzDuJryPqLhhTaFeHXEcNzqI/s1600/in104.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjauSFBMRZirQsfqHsd9gIZKQxhSKJiwrMVGcMBOGENBIEbG725VEXNKsvuYUTURN6djuYD6MRUuLY5ougFKv68lwGt2k0fKpTmV1FiVwMFb4BUlvX_8GxkgzDuJryPqLhhTaFeHXEcNzqI/s400/in104.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Schody ;-). </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong style="font-size: 14px;">7 KRASNOLUDKÓW</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong><br /></strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Dojazd do <strong>Majok</strong> zajął nam ponad godzinę. Suszące się ziarna kawy rozłożone wzdłuż wyboistej ścieżki. Mgła. Gęsta. Jak mleko. Chłód. <em>To jest dom moich rodziców. Ciemno w środku. Zaraz skombinuję lampę. O - tak lepiej. Zapomniałem Ci powiedzieć, żebyś podładował wszystkie bateryjki - nie mamy tutaj prądu. A, w ogóle? Gdzie moja kultura? Kawy? Skoro oferujesz.... Chcesz usiąść w środku czy na zewnątrz? Może na zewnątrz?</em>Bracia Hansa - nauczyciela biologii ze szkoły w Kaca, jak krasnoludki wynieśli za nami stolik i krzesełka. <em>To jest Mikael, to Paulus, to Antonius, to.... Ile Ty masz tych braci? Siedmiu. W naszej kulturze, im więcej dzieci tym większa radość.</em> </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjClmncKEBcT94KEogWNZ0nlPFVuiXU0Lv2wgBXCQMGSTTSUiNCXIJV0ftL2BhFHt1w8CXor6MPlZ1c1odpHm_3woZLEIOoLIwlv8eReGhqsc0pFpN71ZE3JfBbIEVT_6G3uiohDc1bjnDs/s1600/in105.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjClmncKEBcT94KEogWNZ0nlPFVuiXU0Lv2wgBXCQMGSTTSUiNCXIJV0ftL2BhFHt1w8CXor6MPlZ1c1odpHm_3woZLEIOoLIwlv8eReGhqsc0pFpN71ZE3JfBbIEVT_6G3uiohDc1bjnDs/s400/in105.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Im więcej dzieci, tym większa radość. Racja. Nigdy nie rozumiałem jak można mieć grobowy nastrój przed narodzinami nowego życia. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nigdy, nie potrafiłem zachować powagi sytuacji w obliczu "ciążowych problemów". <strong>Nigdy nie mogło mi się zmieścić w głowie, jak można być w pogrzebowym nastroju na wiadomość o nowym życiu.</strong> Kiedy tylko usiedliśmy do stolika, w małym ogródku zrobiło się tłoczno. Ci, którzy nie mogli się pomieścić przyglądali nam się zza bambusowego płotu. widok obcokrajowca w takim miejscu - niemożliwe. <strong>Majok znajduje się poza główną i jedyną drogą łączącą wschód z zachodem Flores.</strong> Nie prowadzą tutaj żadne znaki. Nawet nazwa wioski jest jedynie umowna. Podobnie jak wszystkich innych w Indonezji. Tablice z nazwami miejscowości są jedynie w miastach. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><span style="font-size: 14px;"><strong>REPREZENTACJA WATYKANU</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Stefan - ojciec Hansa miał na początku obawy żeby zabrać mnie na swoją plantację kawy. <em>Przecież ten białas na pewno gadać nie potrafi.</em> Nie miałem pojęcia jak ma się znajomość indonezyjskiego do oglądania krzaczków. Wątpliwości Stefanowi przeszły wieczorem. Hans wrócił do Kacy. <strong>W męskim gronie</strong>, usiedliśmy na podłodzę w głównej izbie domu zbudowanego z drewna kokosowego. Rozproszone światło dawały lampu plitu czyli prowizoryczne tubki z bawełnianą szmatką zanurzone w naczynku z naftaliną. Wszystkie <strong>kobiety wyemigrowały do kuchni.</strong> Wróciły dopiero z talerzami z ryżem i wieczornym dzbankiem kawy. <strong>Manggarai nie jest fallocentryczne.</strong> Kobiety pracują tak samo ciężko jak mężczyźni. Do posiłków i wieczornych pogaduch usiedliśmy już razem. Mówiąc po Indonezyjsku czułem się już komfortowo i samodzielnie. Jedyne co mi nie odpowiadało to temat. Indonezyjczycy, niezależnie od wyznania są bardzo religijni. <strong>Większość populacji Flores to Katolicy.</strong> W Majok, wszyscy wiedzieli gdzie jest Polska bo.... pochodził z niej Jan Paweł Drugi. <em>Znałeś Ojca Świętego? W jakim sensie? No - daleko od Ciebie mieszkał? Jak się urodziłem to już w Watykanie. Ale jego miasto rodzinne? Może miałeś okazję poznać? Niestety, osobiście nie</em> - uciąłem przypomniawszy sobie, że w <strong>Waktu Indonesia (czas indonezyjski) wygląda zupełnie inaczej niż nasz - zachodni.</strong> Dyskusja o Biblii - dobrze, że zrobiłem sobie w Kambodży powtórzenie wiadomości. <em>Oj, dobry katolik jeseś, dobry</em> - usłyszałem kiedy, w końcu zacząłem opowiadać o pochodzeniu i znaczeniu imion znajdujących się w izbie osób. Może kiedyś, zadeklaruję się jako Katolik i złożę podanie o paszport Watykanu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8Mt0XGVSWgdSsGF5C99lZZ55u-xZObQbCJ9Gc_goMSsOCDb8ZWeuSQgfYy0SzpX6oWrClhJJ05BzNYJJUcBg5hIr5yVFIAg8WGI8PhcehHBUz_T6a-PHhyphenhyphenxgIp602Po9voT8D0mNbzyU/s1600/in106.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY8Mt0XGVSWgdSsGF5C99lZZ55u-xZObQbCJ9Gc_goMSsOCDb8ZWeuSQgfYy0SzpX6oWrClhJJ05BzNYJJUcBg5hIr5yVFIAg8WGI8PhcehHBUz_T6a-PHhyphenhyphenxgIp602Po9voT8D0mNbzyU/s400/in106.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Suszenie ziaren zajmuje łącznie dwa tygodnie. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po rozłożeniu na podłodzę plecionych mat do spania i mojego cieplutkiego śpiwora, wyłączyłem lampę. <em>Nie. Przepraszam. Jak włączyć? Chcesz żeby było ciemno? Nie mogę spać inaczej.</em> Stefan zapalił lampu plitu wielkości świeczki. <strong><em>My tutaj przy świetle śpimy. Duchy lasu. </em></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>KTO RANO WSTAJE....</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong> </strong></span><br /><em>Wstawaj, już rano. Która godzina? Rano. </em>Serce przepompowało przez mózg więcej krwi - <em>no tak..... rano..... jesteśmy w Indonezji. Muszę się kiedyś wreszcie oduczyć używania godzin do podziału dnia. Za dużo rozbijania się na nieistotne szczegóły. </em>Kuchnia. Mama Stefana z sympatycznym, ale czerwonym od żucia betla uśmiechem paliła właśnie świeże ziarna kawy. <em>Kąpiel? Bardzo chętnie. Chcesz w łaziencę czy w rzecę? Daleko do rzeki? Tutaj za tamtym domem. </em>Wybrałem rzekę. Nie chciałem robić problemu rodzinie Hansa. <strong>W końcu, ktoś musi do łazienki tą wodę przynieść.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWoquxgZ73-42l0C6wypyQ8dVlBinL2TwAtxuUVHKQoKfO395280PqrZrM8NiZ2PxJQVqwjMBuX9XD0uF2tP9ieH6dxXhh_WoZjykaMXH2NqJqG-eIvBxffafsfM6dj1hyocWbx_uSee91/s1600/in107.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWoquxgZ73-42l0C6wypyQ8dVlBinL2TwAtxuUVHKQoKfO395280PqrZrM8NiZ2PxJQVqwjMBuX9XD0uF2tP9ieH6dxXhh_WoZjykaMXH2NqJqG-eIvBxffafsfM6dj1hyocWbx_uSee91/s400/in107.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><span style="line-height: 24px;">Stare porzekadło, powtarzane z dziada, pradziada brzmi: "Kto wcześnie wstaje, temu żona (kawy) daje".</span><span style="line-height: 24px;"> Prawda to czy nie prawda, widoki z rana bywają ciekawe. </span></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Napijemy się i idziemy - tak? Mogę? Pyszne - chrupiące. Dobra - nie jemy. Ubijamy i pijemy! </em><strong>Rozdrobnienie - bambusowymi palami w kamiennym moździerzu.</strong> Tym samym, w którym, ziarna, oczyszcza się ze skórek i miazgi. Sitko - filtracja. Nierozdrobione ziarenka trafiły spowrotem do moździerza. Gotowe. Proszek do dzbanka, gorąca woda.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Aromat. Spodobał mi się. Jednocześnie pomyślałem jakby smakowała gdyby można go tak..... skondensować - np. przy pomocy ekspresu, mokki albo jakiejś prasy. <strong>Indonezyjczycy robią bardzo dobrej jakości kawę, ale metody konsumpcji mają bardzo mało wyrafinowane.</strong> Może właśnie stąd jakość produkcji? Skoro nie da się aromatu wyciągnąć w sposób mechaniczny, trzeba tak dobrać, wysuszyć, zmielić i uprażyć ziarna żeby nawet po zalaniu wrzątkiem kawa smakowała. <em>Przepraszam, nie mamy cukru</em> - powiedziała mama Hansa. Poddenerwowany Stefan zaczął ciągnąć temat. <em>Przepraszam za wszystko, mamy bardzo proste warunki. Jesteśmy biednymi ludźmi. Nie mamy jak Cię tutaj ugościć. Tu nie jest tak jak w Twoim kraju. Na prawdę jest nam bardzo przykro. Słuchajcie. Jedzenie jest idealne. Na głowę nie pada. Jest ciepło i..... kawa jest doskonała. Na co mam niby narzekać?</em> Dumny ze swojej plantacji Stefan, skończył narzekać. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>DROGA KAWY</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong><br /></strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Trzymaj. Parang? Parang - przyda Ci się.</em> Z dumą, przywiązałem bambusową pochwę do pasa. <strong>W Indonezji, parang jest nie tylko narzędziem, ale przekazywaną z pokolenia na pokolenie pamiątką rodzinną.</strong> Maczeta na plantacji kawy?<em> Gdzie my idziemy? Na plantację.</em> Przypomniały mi się obawy Stefana dlaczego nieznajomość języka miałaby mi niby przeszkodzić w oglądaniu kawowców. Kawałek za domkami - dolina. <em>Idziemy tam.</em> Stefan pokazał palcem na zbocze przeciwległej góry. Nie mogłem do końca uwierzyć. Stroma droga przez gęsty las. Wąskie, gliniane miedze pól ryżowych. <em>Cholera! </em>stopa zsunęła mi się do ryżowego basenu. <em>Boli? Piecze. Ale nie wiem dlaczego. Spójrz na nogę. Pijawka. </em>Wykręciłem. Popatrzyłem na bose stopy Stefana. Zdjąłem buty i przywiązałem kawałkiem znalezionej wcześniej liany do torby. Przeszliśmy dalej aż do.... ściany. Gęste paprocie. <em>Którędy teraz? No prosto. Nie da się. Chcesz to pójdę przodem.</em> Na prawie pionowym zboczu, po którym dało się wchodzić tylko dzięki miękkiemu, ale śliskiemu podłożu, spotkaliśmy <strong>Mattiasa</strong> - ojca Stefana. Dzień dobry - powiedział z uśmiechem <strong>95-letni, zgarbiony staruszek, </strong>ścinając parangiem liście drzewa goździkowego. <em>Da się</em> - pomyślałem. <em>On ma 95 lat a ja 20 z hakiem.</em> z drugiej strony, zabawne co robi siła przyzwyczajenia. Ja ważyłem swój każdy krok a mimo to, wpadłem w pole ryżowe. <strong>Mattias, jakby nigdy nic szedł sobie przed siebie. Równie dobrze mógł mieć zamknięte oczy.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_zdVeYqDONBOcZC3bqz5JmQdihl_8r9uoHcg0pNaI6SBBTKw34jWTPD8yAs8pKklHtRJQUdbox1hvtSgZJWMKougs7GsRfsACy2sXGT216_zTdjT3ZK_Ga1HKqyj7WLxx-LGBn4fDC6SE/s1600/in108.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_zdVeYqDONBOcZC3bqz5JmQdihl_8r9uoHcg0pNaI6SBBTKw34jWTPD8yAs8pKklHtRJQUdbox1hvtSgZJWMKougs7GsRfsACy2sXGT216_zTdjT3ZK_Ga1HKqyj7WLxx-LGBn4fDC6SE/s400/in108.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Rolnictwo czy zbieractwo?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
A może oni mają inaczej zbudowane stopy? Może jak gekony? <strong>Plantacja kawowców. Schowana w dżungli.</strong> Ciężko w takim miejscu powiedzieć gdzie leży granica pomiędzy jednym polem uprawnym a drugim. <em>Uuuuu - niedojrzałe.</em> Pielenie chwastów. <em>Zobacz - to tylko jeden dzień. Jeden dzień i już do kostek! </em>Przeszliśmy dalej. <em>Jest</em>. Zbiory do plecionego koszyczka. <em>Mało dzisiaj będzie. Ale.... to <a href="http://allegro.pl/kopi-luwak-7gr-indonezja-i2598889784.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Kopi Luwak</a> też macie? Są cywety. Czasem uda nam się znaleźć jakieś kupki. Ale nie żeby codziennie. Jakbyśmy się tylko na tym skupiali to w ogóle byśmy kawy nie mieli. Ale lepiej płacą za <a href="http://allegro.pl/kopi-luwak-7gr-indonezja-i2598889784.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Luwaka.</a> A ile Wam za zwykłą kawę płacą? Dolara za kilogram. Jagód? Nie - zielonej kawy, gotowej do prażenia. Ale przecież na dół trzeba znieść jagody. A później przetworzyć. Czyli, praktycznie za każde dwa zebrane kilogramy dostajecie dolara? Tak. </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Na pierwsze owoce kawowca, trzeba czekać od 3 do 5 lat. </strong> Doglądanie plantacji, zbiory i transport to praca żmudna i niebezpieczna. Przygotowanie jest już lżejsze, ale czasochłonne - <strong>czyszczenie, suszenie, ubijanie, kolejne suszenie, kolejne ubijanie, filtracja.</strong> Dopiero, po tych etapach, zielona kawa trafia albo do fabryki, albo odpowiednio - <strong>na patelnie, do moździerza, przez sitko do słoika i, łyżeczką, do dzbanka/filiżanki. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcoNmeSrx6oVEKkmCg14ilmbjL7AXOglmV8h3RqBWl-zdyHow4b40DVFXJvwlTKnueYrVkizCiP-_Vgc1synjyGgmEBOiUV_eEzXzN6juRC0vfZ0R55Wh21HET4DcPHOQJzMFNZkduF8t6/s1600/in109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="429" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcoNmeSrx6oVEKkmCg14ilmbjL7AXOglmV8h3RqBWl-zdyHow4b40DVFXJvwlTKnueYrVkizCiP-_Vgc1synjyGgmEBOiUV_eEzXzN6juRC0vfZ0R55Wh21HET4DcPHOQJzMFNZkduF8t6/s400/in109.jpg" width="342" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Od kawowca do filiżanki - kawa to nie tylko zwykła, "mała czarna". </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Dzień manggarajskich farmerów i ich rodzin kręci się wokół kawy.</strong> Kawa na śniadanie, na obiad, jako ożeźwienie w ciągu dnia, na kolację. Dla pobudzenia i ukojenia. Dla smaku, dla pracy i zabawy. Tutaj każde dziecko wie czym różni się Arabica od Robusty, kiedy przerwać suszenie, oraz.... czyja mama robi najlepszą mieszankę, a czyja najlepiej praży. Kawę piją wszyscy - dzieci, młodzież i dorośli. Mocną, czarną, bez cukru.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Ryż daje nam jedzenie. Kawa pieniądze. Dzięki temu możemy kupić ubrania, buty, papierosy. Gdyby nie kawa, musielibyśmy to wszystko robić sami. Tak, choć żyjemy prosto - stać nas na wszystko. </em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQhieba0iW_RJbXV6EI6M4xmh5Qm9UQdJpT8HEAvpd47ntyuFKmgcVNlzA-c9m5jlonNvQOwXEpLjnSrduKWGhdaGP2uQIY6hm51RFceRC8dlTH4sChP-vVWfSiyUcjXTgDbhYFMATmxXo/s1600/in110.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQhieba0iW_RJbXV6EI6M4xmh5Qm9UQdJpT8HEAvpd47ntyuFKmgcVNlzA-c9m5jlonNvQOwXEpLjnSrduKWGhdaGP2uQIY6hm51RFceRC8dlTH4sChP-vVWfSiyUcjXTgDbhYFMATmxXo/s400/in110.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>W kawę można też grać. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;">NAJDROŻSZA KAWA ŚWIATA.</span></strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ahLe8rOAFs5yZ34F7xP08XmfJEl2LKLsZgAS-_hfBRA6H-5X4SuRffDZyNYCcNlt00D7FkoT_QtgmTPXJuJEw5_7qUcwQxOpXNK6yu69oAWoiSS5AI8hw5cO_9MEllsW5oExItW_8HBE/s1600/in111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ahLe8rOAFs5yZ34F7xP08XmfJEl2LKLsZgAS-_hfBRA6H-5X4SuRffDZyNYCcNlt00D7FkoT_QtgmTPXJuJEw5_7qUcwQxOpXNK6yu69oAWoiSS5AI8hw5cO_9MEllsW5oExItW_8HBE/s400/in111.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong style="line-height: 24px; text-align: justify;">Kopi to w Bahasa Indonesia kawa. Luwak to symatycznie wyglądający gryzoń, zwany po polsku cywetą.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Do niedawna, wydawało mi się, że nikt nie zna się lepiej na kawie niż ja. Dopiero szwędając się po jednej z sumatrańskich wiosek, na linii równika, usłyszałem: <em>"Cywet nikt nie przebije"</em>. Spróbowałem. Wyraźny, specyficzny, rozwijający się, lekko czekoladowy aromat. Te gryzonie, nie tylko potrafią wybrać najlepsze i najsłodsze owoce kawy, ale jeszcze dokładnie je oczyścić..... a właściwie to przeczyścić. Enzymy znajdujące się w układzie pokarmowym cywety, rozpuszczają zewnętrzną skórkę i miazgę owocu, nadając ziarnu wyjątkowy aromat. Po wydaleniu, kupki są zbierane. Jest to praca jeszcze żmudniejsza niż zbieranie pojedynczych jagód z krzaków. O ile, w Wietnamie - największym producencie Kopi Luwak, cywety się hoduje, o tyle w Indonezji, te małe futrzaki pląsają sobie wesoło po dżungli podjadając to z tego krzaczka, to z tamtego. Oczywiście, jak to zwierzątka, nie mają w zwyczaju załatwiać swoich potrzeb w toalecie. Do znalezienia kawowych odchodów luwaków, potrzebny jest sokoli wzrok i dużo szczęścia. Dlatego: </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />- Rocznie, na świecie produkuje się jedynie ok. 300-400 kilogramów Kopi Luwak. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- Cena jednego kilograma może osiągnąć nawet ponad 7.000 dolarów. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- Filiżanka tej kawy może kosztować nawet 65 dolarów. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- Kopi Luwak potwierdza regułę "przez żołądek do serca" </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;">NIESPODZIANKA</span></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;"><br /></span></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;"> </span></strong><br />Zdradzę malutki sekret znany już pewnie osobom przeglądającym moje wpisy na facebooku. <span style="line-height: 24px;">Zatrzymał</span>em się na jakiś czas w Maumere, na wyspie Flores. Szczegóły już w krótcę. Mam dostęp do oryginalnej, indonezyjskiej Kopi Luwak.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ze względu na małą skalę produkcji, d<span style="line-height: 24px;">ostęp jest nieco ograniczony. Jeśli chcecie poznać smak i aromat najbardziej luksusowej kawy świata </span><strong style="line-height: 24px;">zapraszam do licytacji. </strong><span style="line-height: 24px;">Kto pierwszy ten lepszy: </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Oprócz tego, zapraszam do siebie.</strong> Morze dookoła, ciepły i łagodny klimat, mili ludzie i zakwaterowanie Indonesian Style. Pakując plecak, nie zapomnijcie o kremie z filtrem, piłce plażowej i.... ekspresie do kawy dla mnie; albo chociaż moccę lub filterku ;-). </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhldq3ngMKtulcpOxh9GxBWquUqDC5AghHp41YUVqDakDHeS4ROdOv3Slj2uRbJNFXz8YguhbZ43Uu83MiiqJW5fNdT1y05xSOSAq90YS75f-8TZn9fLsmzQIWLMewXCgRSjzjD_y3aSV8H/s1600/in112.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhldq3ngMKtulcpOxh9GxBWquUqDC5AghHp41YUVqDakDHeS4ROdOv3Slj2uRbJNFXz8YguhbZ43Uu83MiiqJW5fNdT1y05xSOSAq90YS75f-8TZn9fLsmzQIWLMewXCgRSjzjD_y3aSV8H/s400/in112.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Cywety lepiej ode mnie? Zobaczymy wkrótce!</strong></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-92090282760575457942018-02-19T11:46:00.004-08:002018-02-19T11:46:59.014-08:00Indonezja (Flores) <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Flores) - Salam Maria!</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHUGzUHB8XO3FSIdMfqNKDAhHvHoVwN5iiumkImqlVuouDyvYd4Jfm-dOGgdCUSayEVlg-UkTZAaymBBuMYNYj_dQfCKCM7tTKBQ12iMJczoonibyze_d0snSegM1dPxuwGi41dTRUDlHZ/s1600/in92.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="185" data-original-width="500" height="147" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHUGzUHB8XO3FSIdMfqNKDAhHvHoVwN5iiumkImqlVuouDyvYd4Jfm-dOGgdCUSayEVlg-UkTZAaymBBuMYNYj_dQfCKCM7tTKBQ12iMJczoonibyze_d0snSegM1dPxuwGi41dTRUDlHZ/s400/in92.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Salam ma się do Maryi tak jak Dorotka do Krainy...... Czarów.</strong> Wystarczyło przeskoczyć z jednej wyspy na drugą a później na trzecią by poczuć się jak w <strong>multikulturowej sokowirówcę. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>POMIESZANE BAJKI W INDONEZJI? </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Indonezyjskie słowo Selamat można użyć praktycznie przed wszystkim, co chcięlibyśmy uszczęśliwić.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">Selamat pagi - dzień dobry</em><span style="line-height: 24px;">,</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>Selamat malam - dobry wieczór</em>,</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>Selamat tidur - dobranoc</em>,</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><em>Selamat makan - smacznego</em>.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Nie wiem dlaczego, ale <em>selamat mandi (miłej kąpieli)</em> czy <em>selamat pipis (miłego opróżniania pęcherza)</em> brzmi dla indonezyjczyków pokracznie i zabawnie. <strong>Tym bardziej, że selamat wywodzi się od arabskiego <em>Salam (pokój, zdrowie)</em></strong>, powiązanego z <em>As-Salamu-Aleykum</em>.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;"><strong>Podobnie jak<em> Salam, Selamat</em> na ziemie Indonezji przywędrowało wraz z Koranem. Maria - z Biblią. </strong>Mało tego, </span><span style="line-height: 24px;">Indonezyjscy Chrześcijanie nazywają Boga słowem <em>Allah</em>. Ale już użycie <em>Allah Akbar</em> zostawiają Muzułmanom. Również pozdrowienie <em>As-Salamu-Aleykum</em> mimo, wykonywanego przez wszystkich, charakterystycznego, cofnięcia dłoni w stronę serca po uścisku rozmówcy, zarezerwowane jest tylko i wyłącznie dla podążających śladami Mahometa. <strong>Dodać do tego pogańskie praktyki i mamy kolejną twarz Indonezji - nieco pokracznie przedstawionej w Shreku magicznej krainy, w której, obok siebie żyją postaci ze wszystkich bajek. </strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>WSPÓLNA, SAMOTNA PODRÓŻ</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W Mataram, po raz pierwszy, spotkałem się z towarzyszem mojej samotnej podróży po Indonezji. Dzięki darmowym smsom w obrębie sieci Telkomsel i darmowym rozmowom po trzeciej minucie, z Filipem byliśmy w kontakcie kilka razy dziennie. Mimo kilkuset kilometrów odległości, można powiedzieć, że odkąd rozstaliśmy się w Johor Baru, podróżowaliśmy razem. Na żywo, wypiliśmy tylko kawę. Tematy rozmów były praktycznie wyczerpane, a na podróż, każdy miał inne plany. Znalezienie otwartej knajpy w środku Ramadanu z prawdziwego zdarzenia nie było wcale łatwe. <em>Tidak kopi myster. Puasa. Jeść czy nie jeść?</em> Zastanawialiśmy się oglądając stragany z owocami. <strong>Bezpańska koza wcinająca ze smakiem zawartość leżącego obok kanału worka na śmieci.</strong> Powszechny widok na ulicach indonezyjskich miast. <strong>W ten sposób, władze oszczędzają na wydatkach na sprzątanie ulic.</strong> <em>Ej - skoro ta koza może to i my też!</em> Następnego dnia, Filip wypruł w stronę Sumbawy, którą ja planowałem przeskoczyć. <em>"W przewodniku czytałem, że na Sumbawie nikt się nie zatrzymuje. Musi więc być fajnie". </em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em><br /></em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXuMVsOuORX9XwMB24fN6a1dEiSm-C0JZs-0iN6UCdcfWoHSbqJkjR0OrLXIkOBQ7bbHoctbE7cyzmflxs1yw3vhSJpekt9qN5PQWC6D54ptk6KelMkcvqUzzVm2qpQVs6SxWXd7dpTwGx/s1600/in93.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXuMVsOuORX9XwMB24fN6a1dEiSm-C0JZs-0iN6UCdcfWoHSbqJkjR0OrLXIkOBQ7bbHoctbE7cyzmflxs1yw3vhSJpekt9qN5PQWC6D54ptk6KelMkcvqUzzVm2qpQVs6SxWXd7dpTwGx/s400/in93.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kopi. Tidak ada! Puasa!</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>WAKTU INDONESIA</strong></div>
<blockquote style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; padding: 0px;">
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- Chcesz jechać na Flores autobusem? </em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- Nie - autostopem. </em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- Nie, nie - jak chcesz to lepiej będzie Ci pojechać autobusem.</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- Możemy zapłacić Ci za połączenie do Bimy. </em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- [hmmmmm....]</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- Dobra, biorę!</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px;">
<em>- To będę po Ciebie o 14. </em></div>
</blockquote>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Producent Sasak Tulen odstawił mnie pod sam autobus. Bilet - 20 dolarów za ok. 300 kilometrów jazdy. Sam bym sobie na taką przyjemność nie mógł pozwolić. <strong>Skąd ta cena, skoro paliwo w tym kraju kosztuje pół dolara za litr?</strong> <em>Aaaaa - już wiem</em> - pomyślałem, patrząc na napis <em>"Business class"</em> na boku mojego autobusu, którego przednia szyba przyozdobiona była ogromnym pęknięciem w kształcie pająka. Stojąc na terminalu i wcinając salaki, porządnie się przestraszyłem - nie pęknięcia tylko napisu. Im wyższa klasa autobusu tym wyższe obroty klimatyzacji. Szykowały się więc, InshaAllah, 24 godziny jazdy w arktycznych mrozach. 14.30, ruszyliśmy. Przejechaliśmy całe 100 metrów by przez kolejną godzinę zbierać pasażerów czekających poza dworcem. Parę kilometrów dalej - pół godzinki przerwy na papierosa i tankowanie.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kolejny darmowy <strong>przejazd płatnym środkiem lokomocji. Teoretycznie, o nic nie trzeba się martwić - wszystko podane jest na tacy.</strong> Wiadomo, o której się odjedzie; o której przyjedzie na miejsce. Jadąc świeżo wybudowaną drogą przecinającą gaje kokosowe, w głowie już układałem sobie plan jak, najszybciej, dostać się z Bimy na Sumbawie do Labuanbajo na Flores. Zachłysnąłem się jednak tą niby-pewnością rozkładów jazdy, które w przypadku autobusów podawane są jedynie orientacyjnie. Na nabrzeżu promowym czekaliśmy dwie godziny. Cena krótkiej przeprawy wliczona w cenę biletu autobusowego. Znów nudny prom - za to z wifi, którego nie chciało mi się próbować.</div>
<div>
<em><br /></em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwKNVu4tpblg2usxg8ZDDAqJupLcR1DM0oqLDHuiNqxD5AZ57zUzg470UXucn7rG-yzYFPKfh323FL8CI-RA64v_D-w3iRYz0X70XsEVMb-UB1HyydYem9jVQJ_FzvSUk0duvpRw4-utNk/s1600/in94.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwKNVu4tpblg2usxg8ZDDAqJupLcR1DM0oqLDHuiNqxD5AZ57zUzg470UXucn7rG-yzYFPKfh323FL8CI-RA64v_D-w3iRYz0X70XsEVMb-UB1HyydYem9jVQJ_FzvSUk0duvpRw4-utNk/s400/in94.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Lody, lody dla ochłody! No szybko bo mi się topią no!. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Hallo Sasak Tulen! O nie - dobrze, że jadę daleko od tego Mataram. Widziałam Cię w telewizji. O - naprawdę?</em> [gatka szmatka]. <em>20? Nie wyglądasz. A na ile wyglądam? Nie wiem - 15, 16.</em> No proszę - <strong>tak samo jak nam ciężko jest ocenić wiek Azjatów, tak samo i im odgadnąć nasz.</strong> Zawsze byłem przekonania, że mamy lat tyle, na ile się czujemy ;-). A może 15,16 to dla Sasaków już jedna noga w grobie? W końcu, tutaj, jedna godz<span style="line-height: 24px;">ina to pięć naszych. </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>BIMA - MIASTO WYŁUDZACZY?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">W połowie płaskiej i zygzakowatej Sumbawy, którą prawie w całości przespałem, zepsuł nam się autobus. </span><em style="line-height: 24px;">Super - ciekawe czy zdążę na prom na Flores..... no nic - wracam spać.</em><span style="line-height: 24px;"> W Bimie, zamiast o 3 rano byliśmy o 8. Średnio atrakcyjne miasto. Oprócz robiącego poranne porządki stada bezpańskich kóz, właściwie nic ciekawego. Prom na Flores - tylko jeden dziennie. W dodatku właśnie o 8 i to z oddalonego o ponad godzinę od Bimy miasta. </span><strong style="line-height: 24px;">Czyżbym się spóźnił? Nie w Indonezji.</strong><span style="line-height: 24px;"> </span><em style="line-height: 24px;">Sir, Sir. Hello Myster. Bule!</em><span style="line-height: 24px;">Jak ja nienawidzę tego ostatniego słowa.</span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">Bule</em><span style="line-height: 24px;"> nie ma negatywnego znaczenia, ale o ile na </span><em style="line-height: 24px;">Hello Myster</em><span style="line-height: 24px;">, można odpowiedzieć sympatycznym </span><em style="line-height: 24px;">hello</em><span style="line-height: 24px;">, jak odpowiedzieć na wołanie zza pleców </span><em style="line-height: 24px;">"Białas"</em><span style="line-height: 24px;">? </span><em style="line-height: 24px;">Chyba już wolę cały ten Sasak Tulen</em><span style="line-height: 24px;">, myślałem uciekając przed grupką goniących mnie mototaksówek, próbujących wyciągnąć kilkadziesiąt dolarów za przewóz do Sape. O dziwo, wszyscy wiedzięli dokąd chciałem jechać, ale nie potrafili pokazać drogi do właściwego wylotu z miasta. </span><em style="line-height: 24px;">No panie - na pieszo? Toż to się w głowie nie mieści! Myster, money, money. Nie no, tego już na prawdę nie lubię.</em><span style="line-height: 24px;"> Może więc śniadanie? </span><em style="line-height: 24px;">Myster - banana. 20.000 rupiah.</em><span style="line-height: 24px;">Mogę się targować, ale jak ktoś rzuca od razu cenę wziętą z kosmosu, nawet mi się nie chcę. </span><strong style="line-height: 24px;">Co za dziwne miasto - wszyscy coś chcą.</strong><span style="line-height: 24px;"></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Pora zrobić się niewidzialny i zniknąć w kawiarni. Tylko gdzie tu kawiarnia jak słońce świeci? Otwarta knajpka - jest! jest! </span><em style="line-height: 24px;">Puasa. Nieczynne. Ale ja tylko kawę chciałem. No dobrze, niech Ci będzie. </em><span style="line-height: 24px;">Właściciel warunga zaordynował żonie przygotowanie mi filiżanki </span><em style="line-height: 24px;">kopi pahid</em><span style="line-height: 24px;">, kilkukrotnie upewniając się czy aby na pewno ma być </span><em style="line-height: 24px;">tidak </em><em style="line-height: 24px;">pake</em><em style="line-height: 24px;">gula</em><span style="line-height: 24px;">. Do tego kilka kawałków chleba. Kilka minut rozmowy o mojej podróży. Płatność. Wyciągnąłem 100.000 rupii nie pytając o cenę. </span><em style="line-height: 24px;">Sudah</em><span style="line-height: 24px;">, odpowiedział właściciel i poklepał mnie po plecach? </span><em style="line-height: 24px;">Tidak, silakan. Sudah, sudah, selamat jalan. Terima kasih, pak. Sama sama, hati hati di jalan.</em><span style="line-height: 24px;"> Nareszcie jakiś miły początek dnia. Jak ja lubię takie honorowe zagrania.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg4KeRa2vAxiUugF1MQQvrQYwXv1blw-rcmG2X-tFYJAje5rgbbGO5WUwI5QFMNEWP6VkDHb-uDSeKKDWDzbswQIGbjqu5vChHqWd4V74MuqkSq5U5hvEfvTt4OG0iuLwtImb7X6p1m78H/s1600/in95.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg4KeRa2vAxiUugF1MQQvrQYwXv1blw-rcmG2X-tFYJAje5rgbbGO5WUwI5QFMNEWP6VkDHb-uDSeKKDWDzbswQIGbjqu5vChHqWd4V74MuqkSq5U5hvEfvTt4OG0iuLwtImb7X6p1m78H/s400/in95.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Ilekroć wpada mi w ręce jakiś jednoślad, zapominam, że ja też mogę pobawić się w mototaksówkarza ;-). </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>ROZKŁAD JAZDY? ILE LUDZI, TYLE OPINII</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wylot z Bimy. Stanąłem zaraz obok kamieniołomów. Dzieci przenoszące na głowach wielkie ciężary. <em>Ojek myster? Sape. Nie, dziękuję.</em> Motor - <em>Sape?</em> Wskakuj. Nie było mowy o pieniądzach więc wsiadłemno to wsiadam. Zwłaszcza, że na <a href="http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&ved=0CCQQFjAA&url=http%3A%2F%2Fen.wikipedia.org%2Fwiki%2FYamaha_FZ16&ei=Q4U3ULzQK4TYrQfluIGIBg&usg=AFQjCNHySbquoq1wJXaEY9_C-amz6wC3KQ&sig2=M_rTWKHh2X0EJSLKrL7Kew" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Yamaha Byson</a>, mototaksówkarze zazwyczaj nie jeżdżą. Kilka serpentyn dalej byliśmy już na nabrzeżu w Sape. <em>To z takiej pipidówy odpływa prom, którym przeprawa trwa 8 godzin?</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wołanie Azada z meczetu ustawionego na palach zanurzonych w morzu przypomniało mi o trwającym poście i chęci na kolejną kawę. <strong>Na szczęście, w okolicach stacji, dworców i portów, warungi są otwarte 24 godziny na dobę</strong>. Kopi pahid tidak gula. Senne nabrzeże, upał. Promu, oczywiście brak. Planów na dzień również. <em>Równie dobrze, mógłbym iść znów spać. Albo.... rozejrzeć się dookoła.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Rzeczywistość może być bardziej kolorowa i surrealistyczna niż sny. Małe łódki odpływające co chwila na okoliczne wysepki. Koń.... z przyczepą. A na przyczepie? Ogromne bryły lodu..... ciekawe czy z fabryki czy z Antarktydy. <em>Myster - Komodo, Labuanbajo? A, o której prom? Eeee, dziś już nie ma. To jak inaczej? Ja Cię przewiozę. 1.000.000 rupii. Co?</em> Milion rupii to w Indonezji miesięczny koszt wynajęcia dużego domu. Chyba muszę sobie łódkę jakąś sprawić..... albo gondolę. Albo chociaż kajak.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsPyDOrCmcbbDFxcsOG0ZPOpZs-fn0NYB1SNZvReAqxWVYhLINDZcxqP6HV4GcHIJ67r63ykEZYoj1Sy87FXoK4o6GLTRylMVSU008mEBsbpMiGKNO3ACYaHoPfGjvif32x-rzsTMRP8O/s1600/in96.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="481" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsPyDOrCmcbbDFxcsOG0ZPOpZs-fn0NYB1SNZvReAqxWVYhLINDZcxqP6HV4GcHIJ67r63ykEZYoj1Sy87FXoK4o6GLTRylMVSU008mEBsbpMiGKNO3ACYaHoPfGjvif32x-rzsTMRP8O/s400/in96.jpg" width="383" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jak będę bogaty, zostanę gondolierem. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przeszedłem się po nabrzeżu. <em>O której prom? Jutro. Za dwie godziny. O 18.00. Jutro wieczorem. Za dwa dni.</em> Każdy mówił co innego. <strong>W Indonezji, każdą informację trzeba potwierdzić kilkaset razy bo ludzie mają to do siebie, że mówią pierwszą lepszą rzecz, która przyjdzie im na myśl.</strong> <em>Może w biurze będą coś wiedzieli?</em> Minąłem kilku pasażerów śpiących na matach. Wszedłem do pustego biura. Wszystkie drzwi pootwierane. <em>Hmmm.... może chociaż z internetu skorzystam czekając aż ktoś przyjdzie. Najwyżej mnie stąd wywalą. A Pan co tutaj? Nikogo nie było więc pozwoliłem sobie poczekać i dojeść orzeszki. Prom? Sumba czy Flores? Flores. Kiedy w końcu będzie? Dziś powinien być jeszcze jeden.</em> Pracownik biura miał rację. Prom był o 17. Z kartką z napisem A4 zacząłem iść w stronę bramy wjazdowej. Polowania na ciężarówki zacząć nie zdążyłem. <em>Ticket? Tidak ada. Kenapa?</em> Wytłumaczyłem biletowemu, że chciałbym przeskoczyć na "sąsiednią" wyspę ale nie mam biletu. <em>Nie ma sprawy. Masz jakąś kartkę papieru?</em> Po chwili, w łapkach trzymałem prowizoryczny "free pass" z życzeniami miłej drogi i niebieską pieczątką z kasy. Da się nawet w tak sennym miejscu jak Sape. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>RELIGIE JAK ZIARNKA KAWY. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Spokojne morze, zachód słońca, wschód księżyca. Przesiedziałem ten czas na górnym pokładzie rozmawiając z floreskimi kierowcami ciężarówek, którzy dalej już sami zaproponowali mi podwózkę. <em>Polska? A to kraj papieża. W Labuan Bajo jest polski ksiądz. Pater Stef. Katolik? Pragmatyk. Ateista? Nie. To jak? Bardziej Agnostyk. Jak? Religie są albo prawdziwe, albo fałszywe. Jeśli któraś z religii jest prawdziwa to inne również są prawdziwe. Różnią się jedynie otoczką, mitologią; ale macierz jest ta sama. Jak ziarnko kawy. Skórka na zewnątrz, skórka wewnątrz i koralik w środku. <strong>Koraliki w religiach są takie same.</strong> Nie mogę podpisywać się pod żadną z nich bo to tylko niepotrzebne różnice może wprowadzić. </em>A różnice, na pozór, widoczne w Indonezji są gołym okiem. Z muzułmańskiego zachodu, przez hinduistyczno-muzułmańskie centrum do chrześcijańskiego (głównie Katolickiego) wschodu. Wycieczka na mostek. Zamieszkałe przez smoki wyspy Komodo i Rinca obejrzałem sobie, niestety, tylko na radarze. Nocleg na wygodnej macie podłogowej w salce sypialnej. Klimatyzacja działająca na pełnych obrotach. <em>Gdzie jest wtyczka? O już. </em>I znów byłem spowrotem w tropikach.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>PIERWSZE SPOTKANIE Z "WYSPĄ KWIATÓW". </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pobudka, Flores. <em>Ale wielkie miasto to Labuanbajo. Tyle światełek. A może wróciliśmy na Jawę? Może to Jakarta? </em>Kierowców nie mogłem znaleźć. Środek nocy. Wyszedłem z promu pierwszy i wystawiłem kciuk. <em>Taka pipidówa - jak nie teraz to dopiero przy okazji następnego promu uda mi się coś złapać.</em> Udało się. Augustus, którego poznałem wcześniej na górnym pokładzie. Ten, który powiedział mi o polskim księdzu. <em>Dokąd? W stronę wschodu. Tu, i tak, tylko jedna droga jest więc ciężko się zgubić. Może być Ruteng?</em> Może. Labuanbajo wcale nie jest takie wielkie. Jest długie, ale wąskie. Noc. Jedyna droga, przecinająca Flores. Hajłejem tego nie da się określić. Ciągle ślimaki, zawijasy i urwane pobocza spadające w tarasy ryżowe.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi55Ojq0q99Vr9NCzypOUnx3kskd30ARi7pcrSGU0EVy1HHhwTSzuFXdYL6CWqb3Y1Pl4_wlvVVKUegJUWOMm_YbtHC3ebStHZlo_m0BAcBEFGF9sWB1AtViJleN94H591rrN3-NnQ5xiQR/s1600/in99.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi55Ojq0q99Vr9NCzypOUnx3kskd30ARi7pcrSGU0EVy1HHhwTSzuFXdYL6CWqb3Y1Pl4_wlvVVKUegJUWOMm_YbtHC3ebStHZlo_m0BAcBEFGF9sWB1AtViJleN94H591rrN3-NnQ5xiQR/s400/in99.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong style="line-height: 24px;">A podobno, u nas na płaskim dróg budować się nie da ;-). </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do Ruteng dojechaliśmy o 4 rano. <em>Gdzie chcesz się zatrzymać? Zzzzziiiimmmnnnoooo. Przydałby się się jakiś dach nad głową. Może kościół? Tam idź, prosto, za skrzyżowaniem. </em>Ciemno jak w zadniej części ciała zebry. <em>Przepraszam, jest tu jakiś kościół? Tak, tam. Kolejna osoba. Kolejna. Szedłem pół godziny. W tym czasie, minęło mnie kilka grupek bardziej niż ja żywych nastolatków. Co to? Wampiry? Gdzie oni wszyscy idą o tej porze? </em>Kościoła nie znalazłem. Zbyt ciemno na szukanie czegokolwiek. Poszedłem w stronę najbardziej oświetlonego budynku. Hotel. <em>Mogę się położyć na dwie godzinki?</em> Pokazałem palcem podłogę. <em>Chwilka.</em> Manager. <em>Spać? Kilka godzin. Nie ma sprawy. Zaprowadźcie go do staff roomu.</em> Nie mogłem uwierzyć. Wszedłem do hotelu poprosić o kawałek podłogi blisko piecyka, dostałem wygodne łóżko z kocykiem i śniadanie rano. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfPHV4LlvIvPyFsGRP5fZ5f0K0VpbT137Jc2ma9c2hQujZA5bb617ZFNeSNJkqN2OnhVX9MZUvmvZll9QnxMPuA2J2JfE5k0B1iDxdNXAi0X1qh_7SXIADT-fkTxPP1hu07JTqzvhPljZK/s1600/in98.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfPHV4LlvIvPyFsGRP5fZ5f0K0VpbT137Jc2ma9c2hQujZA5bb617ZFNeSNJkqN2OnhVX9MZUvmvZll9QnxMPuA2J2JfE5k0B1iDxdNXAi0X1qh_7SXIADT-fkTxPP1hu07JTqzvhPljZK/s400/in98.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Swoją nazwę, Flores zawdzięcza kwiatom. Cóż - kwiatków dużo nie widziałem, ale małp przecinających drogę..... a może też stopa łapały.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Powrót na główną drogę. Wyjście z miasta. Kolejny raz - gratulacje dla inżynierów, którzy byli w stanie do tego stopnia ujarzmić naturę. <em>Kurffffaaaa, suka motor</em>...... Według floreskich zabobonów, w dżungli nie powinno się używać brzydkich słów bo inaczej można zdenerwować duchy, elfy i hobbity. Ale co ja miałem poradzić, jak na widok wyłaniającego się zza zakrętu pędzącego prosto na mnie motorku, <em>kurffa</em> było pierwszym słowem, które cisnęło mi się na usta. Do tego, w Bahasa Indonesia, <em>kurfa</em>oznacza nic innego jak zakręt. Podobnie jak holenderskie <em>curve</em>, niemieckie <em>Curve</em>, angielskie <em>curve</em>, czy włoska <em>curva</em>. Tylko słowianie wykazali się ogromną wyobraźnią by krzywe znaczenie skrzywić jeszcze bardziej Na motorku siedziała niewiasta. <em>Suka?</em> Nie - <em>suka</em> oznacza po indonezyjsku <em>"lubić"</em>, a ja, od jakiegoś czasu jednoślady polubiłem. I w ten sposób, polskie brzydkie słowa, floreskie duchy dżungli, odebrały jako neutralne zdanie oznajmujące.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pierwszy kierowca. <em>"No money, no problem".</em> Drugi kierowca - bemo. Ale nie takie jak na innych wyspach. <strong>Floreskie bemo mogą przyjmować różne rozmiary - od malutkich trójkołowców do..... mondstrualnych.</strong> <em>Tidak ada duit? Tidak masala. Masz fajkę? Mam.</em> Poczęstowałem kierowcę - i dziesięciu innych pasażerów. Po kilkunastu minutach jazdy zatrzymaliśmy się.<em> To jest mój dom. Może wejdziesz na kawę. Jak chcesz możesz tutaj spać. Byłoby miło, ale dopiero co się obudziłem.</em> Kawa. Godzinę później - to ja już pójdę. Dalej - kilku kierowców powtórzyło ten sam gest. W ten sposób, w jeden dzień przedostałem się jedynie kawałek przed oddalone o 60 kilometrów Borong. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Znowu egipskie ciemności. <em>Andreas. Tak na prawdę nazywam się Johanes i jestem nauczycielem angielskiego w szkole średniej w Kaca. Może chcesz się zatrzymać u mnie w domu? </em>Jak by tu odmówić? Nie da się. <em>Jadłeś już?</em> Przechylając się to na lewo, to na prawo i ścinając kolejne zakręty, przejechaliśmy do cioci Andreasa. <em>A jakby tak ciężarówka wyskoczyła? Spokojna głowa. Tu jest tylko jedna droga - zazwyczaj pusta a ja każdy zakręt znam jak własną kieszeń. Tutaj, po prostu, tak się jeździ. To jest moja ciotka, to wujek. Salamat malam, apa kabar? Baik. A to dziadek</em> - Andreas pokazał palcem na grób ustawiony obok domu. Mimo, że Bahasa Indonesia znałem już na tyle dobrze by pozwolić sobie nawet na sprośne żarty, zupełnie nie wiedziałem jak się z dziadkiem przywitać. <strong>Na Flores, cmentarz to rzadki widok. Katolicy chowają ciała zmarłych obok domów a groby spełniają różne funkcje - od ławki, przez stół po plac zabaw.</strong> Oczywiście, żeby duchy były zadowolone, z każdego posiłku zostawia się im kawałek jedzenia.<span style="text-align: right;"> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_8TFJ_EUHnK-TWBvtI9YqGJaBRC3XB-Y67YuL6D0NZjkMX79IM7hRH-5Prlai3BBGsO7yxgc-K2jzdmVyRM2GVp6RXb18zpal8x9cpMlUd8ocljoHpuBaGxcA8cFVexpaUURwUJTa_oA/s1600/in99.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_8TFJ_EUHnK-TWBvtI9YqGJaBRC3XB-Y67YuL6D0NZjkMX79IM7hRH-5Prlai3BBGsO7yxgc-K2jzdmVyRM2GVp6RXb18zpal8x9cpMlUd8ocljoHpuBaGxcA8cFVexpaUURwUJTa_oA/s400/in99.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Indonezyjski Bule?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nasi goreng. Po całym dniu pycha. <em>Jak Ty możesz ciągle ten nasi jeść</em>, pytał się mnie Filip jeszcze w Mataram. <em>Ja lubię ryż. Zdecydowanie bardziej niż pyry. A sera Ci nie brakuje? Sera - śmierdziela trochę tak, ale tofu też można sfermentować ;-). Good evening. Dobry wieczór.</em> [gatka szmatka].<em> Skąd Pan jest? Stąd. Znaczy się urodził się Pan tutaj. A rodzice?</em> W kraju, w którym codziennie chociaż raz słyszę za plecami <em>"bule"</em>, nie mogłem powstrzymać ciekawości i ujarzmić prostolinijności pytań. <em>Tutaj niektórzy się tak rodzą</em>, powiedział Andreas. <em>Nazywamy ich albo "bule lokal", albo "albino"</em>. Faktycznie - czerwone oczy, skóra w kolorze kości słoniowej. Każdy z nich wygląda tak samo. Jak wampiry. Noc - ciemno. <em>Zmywam się stąd. Albo....? </em><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Chcesz jechać na wesele? Nie ma sprawy.</em> Przejechaliśmy kilkanaście kilometrów dalej do jedynego oświetlonego miejsca. Wioska daleko od asfaltowej, głównej drogi. Prąd z generatora pijącego więcej diesla niż goście araku. Para młoda usadzona na kanapie. Kilkanaście rzędów długich ławek. Przemówienie. Długie przemówienie. <strong>Bardziej pogrzeb mi to wesele przypominało.</strong> Gdyby nie to, że w ciągu dnia wypiłem dużo floreskiej kawy, zasnąłbym od razu. Pierwszy rząd gdzieś wyszedł. Uścisk dłoni parze młodej. Przejście do osobnego pomieszczenia, powrót z talerzami. Drugi rząd. trzeci, czwarty. Wreszcie nasz - ostatni. Przyszły butelki z <strong>arakiem - wódką palmową - której sposób produkcji, Indonezyjczycy dostali w spadku od Arabów - razem z Islamem uznającym alkohol za rzecz kategorycznie haram.</strong> Zaczęły się tańce. Znów w rzędach - z przytupem. Araku nie piłem. Mocnego alkoholu nadal nie lubię. Za to w atmosferę się wczułem. Zwłaszcza w takiej <strong>mieszance etniczno-kulturowej.</strong>Obok mnie bardziej pokręcone niż moje włosy faceta wyglądającego jakby teleportował się z Papui. Z drugiej strony, albinos z jaśniejszą niż ja skórą. Przede mną dziewczyna o latynoskich rysach , które najprawdopodobniej zawdzięcza genom przywiezionym na Flores przez portugalskich misjonarzy, handlowców i żeglarzy. Za mną, kobieta z wąsami i jabłkiem Adama - lejdiboje są popularną atrakcją floreskich wesel. Podobno, przynoszą szczęście. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNArXQAASTpg8hCU3ZO7b053h06zXioYs98RdAJ-O2xZuwDDE0kAuobbWNJv_I-H6fx0MNwHww4C_6xWhssFs4bOe7rEmt0PjRNNaBX-DDUxg8hsyFlKDvA_HZBWGINQhIPoW_kQE6eTQh/s1600/in100.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNArXQAASTpg8hCU3ZO7b053h06zXioYs98RdAJ-O2xZuwDDE0kAuobbWNJv_I-H6fx0MNwHww4C_6xWhssFs4bOe7rEmt0PjRNNaBX-DDUxg8hsyFlKDvA_HZBWGINQhIPoW_kQE6eTQh/s400/in100.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Zawsze chciałem nauczyć się robić na drutach. Zmieniłem zdanie. Zapiszę się na lekcje wyplatania i zostanę budowlańcem.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wróciliśmy do wioski Andreasa. Poranek. Sąsiadka, w przerwie od pracy wyplatała akurat bambusową ścianę domu. <em>Kawa? Jasne. Może przejdziesz się ze mną do szkoły? A mogę zostać jeszcze jedną noc? Wygodna ta Twoja podłoga. I na głowę nie pada. Możesz ile chcesz.</em> Zostałem - kilka kolejnych dni. Znów jako belfer. W wiosce bez nazwy. Z chatkami z plecionki - za to z murowanymi grobami obok. W wioscę , gdzie pytanie <em>"Ada listrik di rumah kamu?" (Masz w domu prąd), </em>wywoływało oburzenie.<em> No jak to? Jasne, że mam. Ale nie działa. Już dwa dni jakby nie patrzeć. Ale to tymczasowe. Prąd jest. Ale nie działa. No to nie ma. Jest, ale nie działa. No - czyli jest, ale nie działa.</em> Za to szkoła - nauczycielki - modelki (wszystkie o imieniu Merlina i wszystkie sprowadzone z bardziej rozwiniętych wysp). Wszyscy idealnie mówiący po angielsku. Murowane budynki z bieżącą wodą, dieslowym generatorem prądu i nawet..... jedną kreską zasięgu telefonów komórkowych w pokoju nauczycielskim.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinvspQpe4U2-_Pea2CAQBH0b33b9QglmgrI7GsIgMVHOpyd9fPy-zGcMULpAiHYn5y7kZbR-_ZdSkl27WggbepHXF4H6SzDHEfXYqw8W2G0GTtC0XFfsAMqeKZfUssd2a_czTYTI3smhB8/s1600/in101.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinvspQpe4U2-_Pea2CAQBH0b33b9QglmgrI7GsIgMVHOpyd9fPy-zGcMULpAiHYn5y7kZbR-_ZdSkl27WggbepHXF4H6SzDHEfXYqw8W2G0GTtC0XFfsAMqeKZfUssd2a_czTYTI3smhB8/s400/in101.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Hej ho, hej ho! Do szkoły (podładować telefon) by się szło. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do tego, nikt nie mówił na mnie <em>bule</em> i <strong>znalazłem kolejny wyjątek od reguły. Andreas - nauczyciel niemieckiego. Brzmi groźnie?</strong> Do tej pory znałem tylko jedną normalną nauczycielkę języka naszych zachodnich sąsiadów. Niestety, nie ona mnie uczyła. Mojej pierwszej, brakowało bicza, czapeczki w stylu-sado maso i pagonów SS. Drugiej, wrotek. Trzeciej nie pamiętam bo stwierdziłem, że niemiecki mnie nie pociąga i przestałem chodzić na zajęcia. Śmiało mogę powiedzieć, że normalni germaniści to albinosi branży. A może to takie.... Salam Maria?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjakrRJOew0_FA3fetdvKKoVZdFd1r842hmky_DYKIh2cEk-Qc2f8OQIN9u5tmENIMFsZ7oeswH6DdBZQlq2_nwfWL6gXNUf70gwss6O83dpLj7caB9zhQ4JAR9ILqS-mMO_zF4NyYd1KmG/s1600/in102.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjakrRJOew0_FA3fetdvKKoVZdFd1r842hmky_DYKIh2cEk-Qc2f8OQIN9u5tmENIMFsZ7oeswH6DdBZQlq2_nwfWL6gXNUf70gwss6O83dpLj7caB9zhQ4JAR9ILqS-mMO_zF4NyYd1KmG/s400/in102.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-78954124197369021022018-02-19T11:35:00.001-08:002018-02-19T11:35:18.620-08:00Indonezja (Lombok/Gili Trawangang)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Lombok/Gili Trawangang) - Z kamerą w mikrokosmosach.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrvde4pC2geP5r5Q2hpX3wWayzlEbjzpf4LSgZoKgQF96Qg4XsRhLMu5qiq0-KWd-_3rNsuGUPW2Oh7vy4Z5RNFNTmEkF3MLP_LCY58jPWJMNHqdk_0KGrgxhPDXPBGQS9kIyV2zoyQRTg/s1600/in84.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="186" data-original-width="500" height="148" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrvde4pC2geP5r5Q2hpX3wWayzlEbjzpf4LSgZoKgQF96Qg4XsRhLMu5qiq0-KWd-_3rNsuGUPW2Oh7vy4Z5RNFNTmEkF3MLP_LCY58jPWJMNHqdk_0KGrgxhPDXPBGQS9kIyV2zoyQRTg/s400/in84.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="line-height: 24px;">Nowa wyspa - nowy rozdział. Po dwóch tygodniach na Bali, zrobiłem skok na <strong>Lombok.</strong>Udało mi się <strong>złapać na stopa kolejny prom.</strong> Stanąłem oko w oko z Wielkim Głodem z okazji <strong>Ramadan z prawdziwego zdarzenia.</strong> Odwiedziłem prawdziwą <strong>esencję tropików</strong>, która gdyby nie kokosy, okazałaby się być <span style="text-decoration-line: line-through;">śmiertelna....</span> śmiertelnie nudna. <strong>Mówiłem też przed kamerą </strong><strong>w zupełnie obcym mi języku. </strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>GŁUPIO WYSZŁO? NIEKONIECZNIE. </strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wiedząc, że muszę spędzić trochę czasu na Bali, nie chciałem zwyczajnie siedzieć na dupie, która wcześniej przysporzyła mi nieco problemów. Wysłałem maila do Moniki, u której zatrzymałem się w Jakarcie, z pytaniem czy nie wie nic na temat możliwości zrobienia wolontariatu na "rajskiej wyspie". </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; padding: 0px;">
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>"Mam znajomego w Mataram. Jest właścicielem lokalnej stacji telewizyjnej. Z chęcią Cię przyjmie na ten czas."</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>"Ale, o ile dobrze na geografii uważałem, Mataram jest trochę na innej wyspie"</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>"Oooops, sorry, głupio wyszło. Myślałam, że chodziło Ci o Lombok"</em></div>
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>"Dobra - niech będzie Lombok. Na Bali już się zorganizowałem". </em></div>
</blockquote>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrrX5RObeW5-IXOqqDGqbXxiwYpLIONTtAJLDE99Ysihw5hZNm9b13P_9mz0eA2khIgE6qUCD09wOmel1O3xzXilmUQf-vjfzXIv9M3mc8i_QwnbOtB5WSJC9UE8rcvWtS7l43rOJOLUol/s1600/in85.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrrX5RObeW5-IXOqqDGqbXxiwYpLIONTtAJLDE99Ysihw5hZNm9b13P_9mz0eA2khIgE6qUCD09wOmel1O3xzXilmUQf-vjfzXIv9M3mc8i_QwnbOtB5WSJC9UE8rcvWtS7l43rOJOLUol/s400/in85.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Bali i Lombok to dwie różne wyspy i dwa różne światy. Podobno, Lombok to wschodząca gwiazda. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Miałem szczęście - na ogół, niedziałający transport publiczny, przewiózł mnie kilka kilometrów na wschód. Akurat trafiłem na czas, w którym przejazdy klimatyzowanymi autobusami Transsarbagita były za darmo. Promocja miała na celu zachęcenie Balijczyków do spędzania więcej wolnego czasu na przystankach. <em>Stąd już pójdzie Ci łatwo. Powodzenia. </em>Kciuk w górę. <em>Jadę do Padangbai odebrać klientów i zawieźć ich do hotelu. Wsiadaj.</em> Łatwizna. 58 kilometerów drogi zajęło nam niewiele więcej niż godzinę co, przy balijskich korkach jest wynikiem bliskim rekordu. <br /><br /><strong style="font-size: 14px;">INNA WYSPA - INNY ŚWIAT.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO-OIBMuQ2z3EDNQg-a2wAVLR6SpL4eEF_NzRM181qfUi3tRAFS8X8NN8jM2uBQVehACicINCJHCpX5a1uzCBKVxLD2rRdclZrPdHwLl0YNNGWAAxR42oEjb7G3SspDTlzDbCWWo8XQ1Wf/s1600/in86.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="318" data-original-width="500" height="253" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO-OIBMuQ2z3EDNQg-a2wAVLR6SpL4eEF_NzRM181qfUi3tRAFS8X8NN8jM2uBQVehACicINCJHCpX5a1uzCBKVxLD2rRdclZrPdHwLl0YNNGWAAxR42oEjb7G3SspDTlzDbCWWo8XQ1Wf/s400/in86.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Mikrokosmos?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nabrzeże promowe. <em>Czyżby już nie było promów? Myster, ojek, ojek. Ke mana? Kuta? Ke Lombok. Lombok tam - bilet najpierw. Ale ja nie mam biletu.</em> Stojąc i czekając na jakiś pojazd, który wziąłby mnie na prom, miałem jakieś dziwne wrażenie jakby dookoła mnie było całkowicie pusto. Zamiast typowo indonezyjskiej kakofonii, słyszałem jedynie wołanie Azada na popołudniową modlitwę. Kilka metrów ode mnie, kobieta, patykiem próbowała zabić węża. Na parking wjechały dwie ciężarówki. Hallo, myster! Mau ke Lombok? Jasne. To zapraszam. Nie ma problemu. Chwila oczekiwania i już byliśmy na promie. <strong>Kolejna wyspa za mną, kolejna - już trzecia przede mną.</strong> Pora na nowy rozdział. <strong>Indonezja jest tak zróżnicowana, że wystarczy przejechać kilkaset kilometrów żeby znaleźć się w innej bajcę. </strong>Wąż na ulicy? Rzadki widok. A przecież w tej strefie klimatycznej, kobry czy żmije nie są niczym nadzwyczajnym. Podobnie jak mrówki, stonogi czy dżdżownice. Tyle, że swoje rodziny, wioski, miasta i inne komórki - zarówno wywiadowcze, jak i zwykłe - społeczne, zakładają obok ludzi. <strong>Mikrokosmos.</strong>Świat w obrębie całego świata. Idealnie zorganizowana struktura obok innej, idealnie zorganizowanej struktury. No - może nie tak idealnie, ale przynajmniej, mającej jakieś ręce i nogi. Czasem jeden mikrokosmos kryje się przed innym. Czasem z nim współistnieje. Jednak, tylko pozornie - tak na prawdę, kury nie wiedzą co to <em>"taś taś"</em> ani <em>"cip cip"</em>. Przed wyjazdem, miałem wrażenie jakbym wybierał się na koniec świata. <strong>Wyspa to też taki mikrokosmos.</strong> Wyspa - szczególnie mała, rządzi się swoimi prawami a to co po drugiej stronie, w świadomości wielu jest jak inna planeta. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHMIkNGr45CmVbadhctYGE7XG0rhFK6vt-pvw_Z55_LDnlpsoLL6EmQO28M9PeGEbxDkyqsKgXUrcVvnGlWugr1lM1T07chey_TQrranDlmty_OjOWKzDG3Ev1gF7r2Fc-btW9yZw2BVms/s1600/in87.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHMIkNGr45CmVbadhctYGE7XG0rhFK6vt-pvw_Z55_LDnlpsoLL6EmQO28M9PeGEbxDkyqsKgXUrcVvnGlWugr1lM1T07chey_TQrranDlmty_OjOWKzDG3Ev1gF7r2Fc-btW9yZw2BVms/s400/in87.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Spokojne duchy wulkanu Rinjani wytyczają spokojny rytm życia zamieszkującym Lombok Sasakom. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po sześciu godzinach bujawki, na tle zachodzącego słońca pojawiła się sylwetka <strong>wulkanu Rinjani</strong> - dla wielu, świętej góry od której humoru zależy życie mieszkańców wyspy. Po zejściu z promu, wraz z moim kierowcą, przejechałem do Mararam - stolicy Lombok. W radiu piosenka. Co chwila <em>"Wo ai ni"</em>. <em>Ini tidak Bahasa Indonesia. Tidak. Itu Bahasa Cina. Ni szy Zongguan ren? Nie, ale moi dziadkowie byli z Chin. Szukamy balijskiej restauracji. Jesteś głodny? No jasne - ale dlaczego balijskiej? </em>Zapytałem jak mijaliśmy stoiska z pisang goreng - smażonymi bananami z wanilią, na które akurat miałem ochotę. <em>A bo zjadłbym sobie prosię.</em> <strong>No tak - ponad 90% mieszkańców Lomboku to Muzułmanie.</strong> Żeby znaleźć restaurację handlującą choćby świńskimi uszami trzeba mieć albo ogromne szczęście, albo znać dokładnie każdy zakamarek wyspy.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>PUASA - CZYLI PRAWDZIWY RAMADAN</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Hardi. Yogi Hardi. Michał, Michał Przy..... Michał Konrad</em> - już w Chinach, dla prostszej wymowy używałem mojego drugiego imienia jako nazwiska. <em>Jedziemy do biura czy chcesz do domu? Zobaczyłbym biuro.</em> <strong>Pan Hardi zabrał mnie do siedziby głównej LombokTV - </strong>lokalnej stacji telewizyjnej promującej odmienność kulturową Sasaków. Mimo późnej pory, cała ekipa pracowała na pełnych obrotach. Dom - ogromny dom z wieloma pokojami dla przyjezdnych. <em>Tutaj jest pokój dla Ciebie. Tu łazienka. Spokojnej nocy. Dziękuję.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQZJyjtCbH0HW7kaAXkkeycq803fUHwpTQ-0i6F7R8hU-VlHBGti2nZd_TVxQbcN3lbGI4eW8WhV59mOw1Tmu_HsxG_5Cifp9MCSvMiFTrB9aKMSEiQfjvTvvAd9PljigsOrVkZruc_f34/s1600/in88.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQZJyjtCbH0HW7kaAXkkeycq803fUHwpTQ-0i6F7R8hU-VlHBGti2nZd_TVxQbcN3lbGI4eW8WhV59mOw1Tmu_HsxG_5Cifp9MCSvMiFTrB9aKMSEiQfjvTvvAd9PljigsOrVkZruc_f34/s400/in88.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Najmilsza chwila dnia podczas Ramadanu. Wielka, wieczorna uczta z okazji złamania postu. Angielskie słowo breakfast, wywodzi się od "breaking of the fast" - czyli właśnie złamania postu - tyle, że nie dnia, a nocy. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Poranek. Pukanie do drzwi. <em>Michał. Jedziemy na Gili Trawangan - chcesz się zabrać? Mogę się zabrać. Ale ja nie mogę Ci towarzyszyć. Pogadamy kiedy wrócicie.</em> Z jednym z kierowców Pana Hardiego pojechaliśmy do hotelu po dwóch gości z Jakarty. Na naszą wyczarterowaną - specjalną - łódkę z "prysznicem" w postaci odbijającej się o kadłub wody, czekaliśmy kilka godzin. Głównie dlatego, że ekipa Lombok TV odpowiedzialna za zrobienie reportażu nie potrafiła zebrać się w jednym miejscu w jednym czasie. <strong>Na Jawie, godzinne spóźnienie nazywa się "czasem indonezyjskim". Na Lomboku, zegarek można albo wyrzucić albo schować w jakiś bardzo głęboki zakamarek czegoś co ma jakieś zakamarki.</strong> Śniadanie. <em>Jest tu jakiś warung? Puasa.</em> Zrobiłem sobie spacer w górę i w dół ulicy - faktycznie. Wszystkie jadłodalnie zamknięte. Nie mogłem napić się nawet kawy. Ramadan - tak na prawdę <strong>nigdy nie przeżyłem prawdziwego Ramadanu.</strong> Rok wcześniej podczas tego okresu byłem w Iranie i Pakistanie. Fakt - kryłem się z piciem, jedzeniem i paleniem na ulicy, ale tylko i wyłącznie z racji kultury. Pajda ciepłego chleba zawsze się znalazła. W Iranie, w domu samego Azada dostałem posiłek przygotowany przez jego żonę. W Pakistanie, ani razu nie zgłodniałem w domu modlącego się sumiennie 5 razy w ciągu dnia oligarcha. <strong>Mieszkańcy Lombok, na niedochowanie postu - nawet przez "innowierców" - reagują złośliwymi komentarzami.</strong> Od wschodu do zachodu słońca, na prawdę bardzo ciężko znaleźć otwartą knajpę. Post postem - tylko dlaczego kobiety przez cały dzień siedzą to w kuchni to na ulicy skrobiąc jakieś warzywa i robiąc wszystkim wkoło smaka? <strong>Dla wieczornej, wielkiej rodzinnej uczty - złamania postu</strong>, dla której opłaca się pocierpieć te kilka godzin w pełnym słońcu. Ciekawostką jest, że <strong>angielski wyraz "breakfast" oznacza "breaking of the fast" - czyli właśnie złamanie postu - tyle, że nie dziennego, ramadanowego, a nocnego. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>MALUTKIE WYSEPKI GILI - ESENCJA TROPIKÓW? </strong></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/jgNUpGKIB6c/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/jgNUpGKIB6c?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong><br /></strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Mini-archipelag trzech malutkich, wyściełanych kolorową, pełną życia rafą koralową i białym piaskiem plaż, <strong>wysepek Gili</strong> leży rzut kamieniem od wschodniego wybrzeża Lomboku. Pół godziny drogi drewnianą łódką z bambusowymi statecznikami po bokach. Na <strong>Gili Trawangan</strong> przybyliśmy z ekipą LombokTV zrobić reportaż o mistrzostwach krótkofali. Bardzo dziwny sport. Panowie składają wysokie anteny, rozwijają rolki wielkich kabli i przez 24 godziny na dobę nadają i odbierają zakodowane wiadomości. W ten sposób są w stanie połączyć się z radiostacjami z całego świata. Całość, wraz z montażem zajęła nam jeden dzień i pół nocy. <em>Wracamy spowrotem do Mataram. Jedziesz z nami? A mogę wracać z nimi,</em> odpowiedziałem, nie chcąc pakować się w pośpiechu. Nie wiedziałem tylko, że na wyspie Gili Trawangan przyjdzie mi siedzieć kolejne trzy dni. <em>No, to może sobie zwiedzę okolicę</em> - myślałem. Wyszedłem do głównego i jedynego portu. <em>Surfboard rental - może nie będzie tak źle?</em> Ale najpierw, musiałem sprawdzić plaże czy faktycznie jest jakieś dobre miejsce do jeżdżenia po falach z w miarę miękkim podłożem. <em>Hello.</em> Uśmiech. Miło spotykać ludzi w wakacyjnym nastroju. Po godzinie spaceru nabrzeżem w tym samym kierunku: <em>Hello. Deja Vu? Przecież ich już widziałem.</em> Po kolejnej godzinie. <em>Nie - to nie może być Deja Vu.</em> Wyrobów konopnych nie spożywałem od dawien dawna; moja głowa zrobiła się odporna na spieczenie przez słońce. <em>Aha - no tak. Przecież to wyspa.</em> W dodatku tak mała, że obejście jej dookoła na piechotę, nie spiesząc się, zajmuje tylko kilkadziesiąt minut.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_Fl2S0ZAoa5dnIsCdw83aAGzDPPvmyXAtDpT5t0Dg3kQYz8kvEjRBPWntT5LX92P6qF57cDF2G8OTWfHO1IV3enwxrdedmweVbA95vne0Bkfu7JOj5PpKKLQCYcHrlFPbp7V-rAFSqp5/s1600/in89.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_Fl2S0ZAoa5dnIsCdw83aAGzDPPvmyXAtDpT5t0Dg3kQYz8kvEjRBPWntT5LX92P6qF57cDF2G8OTWfHO1IV3enwxrdedmweVbA95vne0Bkfu7JOj5PpKKLQCYcHrlFPbp7V-rAFSqp5/s400/in89.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Raj to pojęcie bardzo subiektywne. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Życie na takiej wyspie musi być irytujące. W którą stronę się nie pójdzie, tam morze. Do tej pory, najładniejsze widziałem w Grecji. Na Gili, woda przybiera jeszcze więcej odcieni błękitu. Na kilka dni super, ale i tak nie chciałbym w takim miejscu mieszkać. Prąd tylko z dieslowych generatorów. Ale do najbliższej stacji trzeba płynąć. Zresztą - na Gili ani diesla ani benzyny nie potrzeba. Pojazdy spalinowe są zakazane. Chcąc dostać się szybko z jednego miejsca na drugie można wziąć konną taksówkę albo wypożyczyć rower. Zresztą - gdzie by ci ludzie autami tutaj się wozili? Jakby pobudować autostrady, albo byłyby puste, albo bardzo zakorkowane. Gratulację dla tych, którzy byli w stanie zbudować tutaj domy z cegły. Miejsca na surfing, oczywiście, nie znalazłem. Dookoła same rafy. Zaryzykowałbym jakbym chociaż zobaczył choć jedną fajną falę. Za snorkellowaniem nie przepadam. Pływać też się nie da bo woda za płytka i podłoże ostre. No to co robić? Gili Trawangan ładnie wygląda na folderach, ale na miejscu okazuje się być okrągłym, ładnie pomalowanym spacerniakiem. Wróciłem do nadających krótkofalowców. <em>Mogę te kokosy? Proszę. Ale jak je zerwać? Musisz wejść na palmę. Wszystko jasne.</em> Kilka prób - w tym jedna zakończona zsunięciem się przez głupie zwątpienie. Udało się. Jakiś nóż. Proszę - parang. Przez kolejne dni, moją ulubioną zabawą było wspinanie się na palmę, zrywanie kokosów, rozbijanie ich parangiem i, oczywiście, łamanie postu. <strong>Pobyt na Gili Trawangan okazał się jednak być dość płodny.</strong> Dzięki braku jakiegokolwiek hałasu, w ciągu kilku godzin, przygotowałem sobie podwaliny "samozatrudnienia na odległość". Moi krótkofalowi znajomi nie mówili również po angielsku więc cały czas musiałem ćwiczyć mój Bahasa Indonesia. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh95d87xuj16tOfY1So5u_-9lXIZnl99-pIqXu0iNru9Gn4YMFuvSmNvBd_c-Nuw6PhQ9zH0VRlqaUvWl3CQj9bJ7gLYJUbeiQ5LgIt8Inm8dRwtG6dWCZc3GKKf-xyO4ZOb-TPc_3ihtx7/s1600/in90.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh95d87xuj16tOfY1So5u_-9lXIZnl99-pIqXu0iNru9Gn4YMFuvSmNvBd_c-Nuw6PhQ9zH0VRlqaUvWl3CQj9bJ7gLYJUbeiQ5LgIt8Inm8dRwtG6dWCZc3GKKf-xyO4ZOb-TPc_3ihtx7/s400/in90.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Gili Trawangan byłoby rajem gdyby dałoby się surfować albo chociaż pływać bez konieczności wynajmowania łódki w celu przewiezienia na głębszą wodę. Dla tych, którzy nie lubią snorkellowania, zostaje wspinaczka wysokodrzewna. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Alhamdullilah. Gdzie byłeś? Wszyscy na Ciebie czekali. Kto czekał? Wieczorem musisz wziąć udział w programie. OK.</em> Wróciłem do domu Pana Hardiego. <em>"Będę po Ciebie po 21. Pozdrawiam, Marta".</em> 21.30 (19.30 wg "czasu Indonezyjskiego", 15 wg "czasu Lombok") - <em>Cześć, jestem księgowym u Pana Hardiego. Marta. Cześć. Sodziewałem się..... Że co? Że księgowym. </em>Na Lombok, Marta to również imię męskie - podobnie jak w Polsce np..... Maria.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>W POLSCE PO POLSKU WIĘC W INDONEZJI PO.....?</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em style="line-height: 24px;">Gotów? Do czego? Do Sasak Tulen. Nikt Ci nie mówił? Nie. 22.00 wchodzimy na antenę. Szybko. Dołączysz do hostów.</em><span style="line-height: 24px;"><em> Trzymaj. Umaluj się. Tak samemu? Nie ma czasu. No pospiesz się. Muszę nosek przypudrować.</em> Fajne narzędzie taka pudernica. Można zabijać nudę. <em>Włóż to</em> - zostałem zamumifikowany w sarongu i okryty sadżawą a moje włosy ujarzmił aksamitny peci. <em>No - teraz wyglądasz jak nasz</em>. <em>Aha - jakbyś nie wiedział to nadajemy na żywo.</em> Super - zamiast zastanawiać się co mam robić, zastanawiałem się jak to się dzieje, że transmisja jest nadawana na żywo. Nie zdążyłem poprosić o wytłumaczenie. <em>3-2-1-0.</em> Siedzi się fajnie, ale jak przyjdzie coś powiedzieć? <em>Teraz się przedstaw.</em> Dobrze, że siedząca obok mnie Ayu ciągle podpowiadała mi na ucho co się dzieje. Użyłem najlepszego indonezyjskiego jaki tylko potrafiłem. Pierwszy telefon od telewidza. <em>Aha.... to tak to działa</em> - powoli, próbowałem sobie ułożyć do kupy ideę programu. <em>Super, ale następnym razem powiedz coś w Bahasa Sasak. Co??????</em> <strong>W Indonezji jest ponad 700 żywych języków.</strong> Nie są to dialekty. Ilość dialektów idzie w tysiące. Są to właściwe języki należące do dwóch różnych rodzin. Indonezja to, w miarę nowe państwo; zjednoczone pod jedną flagą, jednym rządem i jednym językiem dopiero w 1945 roku. Dla indonezyjczyków, Bahasa Indonesia jest jedynie próbą połączenia mikrokosmosów. Językiem urzędowym; podobnie jak dla Singapurczyków angielski. Pierwszym językiem, który poznają jako dzieci jest język plemienia z którego się wywodzą. Na wyspie Lombok, jako, że jej rdzenni mieszkańcy to Sasacy, używa się Bahasa Sasak. </span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_YyWjdW1nC0jOyQBoFFO7pzySnoA1DW5S06jW5J7L3t6HCsc1YFWMUISRCIcQzcL6nuCJIyWwo4RijLL8xgeTZHDq6ldJfkCU2Q0fjYaeec18DWwWav-gQjK_1KYPnpIgHItJeJj668wN/s1600/in90a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="361" data-original-width="500" height="288" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_YyWjdW1nC0jOyQBoFFO7pzySnoA1DW5S06jW5J7L3t6HCsc1YFWMUISRCIcQzcL6nuCJIyWwo4RijLL8xgeTZHDq6ldJfkCU2Q0fjYaeec18DWwWav-gQjK_1KYPnpIgHItJeJj668wN/s400/in90a.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kilka dni na Gili Trawangan = przyspieszony kurs Bahasa Indonesia. Talk Show live - błahostka? Niekoniecznie. W Indonezji jest ponad 700 żywych języków i tysiące różnych dialektów. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="line-height: 24px;"><br /></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po zakończeniu transmisji miałem nadzieję, że Góra Rinjani się zdenerwuje, wypluje lawę, ziemia się rozstąpi i wciągnie mnie pod spód. Nic z tych rzeczy. <em>Super. Jutro widzimy się o 21.</em> Z braku laku, przyszedłem dużo wcześniej żeby rozkminić jak to się robi, że w tym samym momencie mówi się w studio a widać w telewizorze. Poprzeszkadzałem też w składaniu wiadomości. W kolejnych odcinkach Sasak Tulen, przeszliśmy na system kartkowy. Darma - producent programu, jak wiatrak machał za kamerą kartkami A4 z napisanymi markerem, kolejnymi linijkami tekstu. Nie muszę chyba pisać, że nie mam zielonego pojęcia o czym mówiłem. Bahasa Sasak do Bahasa Indonesia ma się tak jak polski do Suomi. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiplE5Fq-laBLDTodpeHfJg1ZAyS-vQYALrjhzYCExkuyF1-e35tRtynhk5vAXQwRDZdhNsjm0B2TgkcRNLkRp1NFOGyyL-YRDRlDeA_FTRdCtovWpQVFVjXjFXHjziysnCmLgRfOzLrhVq/s1600/in91.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiplE5Fq-laBLDTodpeHfJg1ZAyS-vQYALrjhzYCExkuyF1-e35tRtynhk5vAXQwRDZdhNsjm0B2TgkcRNLkRp1NFOGyyL-YRDRlDeA_FTRdCtovWpQVFVjXjFXHjziysnCmLgRfOzLrhVq/s400/in91.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-54411128791374940282018-02-19T11:25:00.001-08:002018-02-19T11:25:16.872-08:00Przedłużenie wizy indonezyjskiej na Bali.<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Przedłużenie wizy indonezyjskiej na Bali.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIYQUl3m1CXg9TtIXN8zQCVpeqtvWtZ43X4DsY8IysMgXr3kepmKXgNmR41ZazR1r4Hyark3Eq2yiWABkNrUl3f75YxAwzfW3WKY5_RTkA8I0I5Tg31fZFj0d2YbGAAHbmKLvuT7fzBCSm/s1600/in80.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIYQUl3m1CXg9TtIXN8zQCVpeqtvWtZ43X4DsY8IysMgXr3kepmKXgNmR41ZazR1r4Hyark3Eq2yiWABkNrUl3f75YxAwzfW3WKY5_RTkA8I0I5Tg31fZFj0d2YbGAAHbmKLvuT7fzBCSm/s400/in80.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Indonezja to takie miejsce, w którym można byłoby się zatracić w czasie i przestrzeni. Taka NIBYLANDIA.</strong><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Piękna, zaskakująca, zróżnicowana, zmienna. Dzika Sumatra, dżakartańskie slumsy, tropikalne plaże z ciepłą jak zupa pomidorowa wodą i zimne góry. Kolorowe węże, długie stonogi i gigantyczne smoki. Raj na ziemi? Szkoda tylko, że w tym raju nie można siedzieć sobie w nieskończoność.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4NpCtFRRIIPvUbsvP2YTe8Xj5GHsZVzWyFiEqQaf739fpcWaFD3SFdlUv7Sna7qsFgfgdzGkmSviFEcU0eLb2zB8gdjUZwxLCCe-TKqjihQJHkuszRBsbHMibvA9I2jxqgRinJcWXeX0p/s1600/in81.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4NpCtFRRIIPvUbsvP2YTe8Xj5GHsZVzWyFiEqQaf739fpcWaFD3SFdlUv7Sna7qsFgfgdzGkmSviFEcU0eLb2zB8gdjUZwxLCCe-TKqjihQJHkuszRBsbHMibvA9I2jxqgRinJcWXeX0p/s400/in81.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Indonezja - przypominają się słowa piosenki "Chce tu zostać....".</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Jeśli interesuje Cię tylko sposób w jaki przedłużyć wizę indonezyjską, przejdź od razu na dół tej strony.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nawet się nie zorientowałem jak minął mi pierwszy miesiąc w tym magicznym, oplatającym równik, kraju. Sumatra, Jawa, Bali - pestka. Duże wyspy, niewielkie odległości. Łatwe przeskoki. Im dalej na wschód, tym archipelag staje się coraz bardziej zalany wodą. Robi się coraz trudniej. Trzeba wyposażyć się w rzeczy niezbędne, z których najważniejszą jest czas. Nie chcąc utknąć gdzieś pomiędzy Oceanem Indyjskim a Spokojnym ani gnać na złamanie karku do najbliższej granicy, wymyśliłem sobie, że wizę przedłużę na Bali. Miejsce turystyczne - nie powinno być problemu. Wystarczy mi będzie ubrać się jak bogaty mieszkaniec U i S i A i przekonać uśmiechem agentów wydziału imigracyjnego, że chcę wydać w ich kraju więcej pieniędzy. Mylić się jest rzeczą ludzką. <strong>Finansowo, przedłużenie wizy kosztowało mnie tylko 25 dolarów. Czasowo: zmarnowany cały dzień i dwa przedpołudnia; łącznie siedem wizyt w imigracji. Od dnia kiedy się za to zabrałem do daty odbioru paszportu, około 10 dni.</strong> Można powiedzieć, że utknąłem w raju. Na szczęście, dzięki prawdziwej, staropolskiej gościnności <a href="http://www.google.co.id/url?sa=t&rct=j&q=diving%20indo&source=web&cd=1&ved=0CGUQFjAA&url=http%3A%2F%2Fwww.diving-indo.com%2F&ei=9asYUOD3NovjrAeyqYGIBA&usg=AFQjCNGhs_zaPf6urfp39sVMywmzhiSMdg&cad=rja" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Mariusza z Polskiego Centrum Nurkowego na Bali, Diving Indo,</a> oraz <a href="http://www.google.co.id/url?sa=t&rct=j&q=far-horizon.com&source=web&cd=1&ved=0CFQQFjAA&url=http%3A%2F%2Fwww.far-horizon.com%2F&ei=HqwYUOWgB8jSrQfh0IDoDA&usg=AFQjCNGJLJdYopysm__P3EHCTsPv7pXNLQ&cad=rja" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Adama - organizatora pełnych przygód wypraw lądowych, wodnych i powietrznych po Indonezji z firmy Far Horizon</a>, początkowe wrażenie utknięcia, zamieniło się w poczucie dobrze spędzonego czasu w doborowym towarzystwie.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Puk puk. Nic. Puk puk. Nic. Otwieram drzwi. <em>"Puka się"</em>. <em>A może by tak od dzień dobry zacząć?</em> Pomyślałem. <em>"Puka to się młodsze i ładniejsze a tutaj tylko po podpis, proszę Pani przyszedłem"</em>, odpowiedziałem. W Polskich urzędach, tracąc cierpliwość, potrafię być niemiły. Te w Indonezji, podejściem do klientów przypominają właśnie nasze rodzime polskie. I to nie jak flaga - do góry nogami, tylko kropla w kroplę. <strong>W Polsce mogę robić co mi się tylko podoba. Nawet z policjantem potrafiłem się pobić w obronie swoich racji</strong> - i to nie raz czy dwa, ale.... trzy razy. <strong>Ale nie będąc u siebie, przez zaciśnięte zęby, musiałem zmuszać się do bardzo szczerego i słitaśnego uśmiechu mimo nieustających prób upokorzenia</strong> za..... niechęć do skorzystania z kosztownej półlegalnej lub całkowicie nielegalnej drogi. Nie było łatwo. Agentom prawie udało się mnie naciągnąć na napiwek a dziewczynę, która stała w kolejcę obok mnie doprowadzić do łez.<br /><br /><strong>Kantor Imigrasi, Bali: wizyta numer jeden. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Dużo osób. <em>Gdzie się pobiera wniosek? Tam.</em> Jakieś okienko zajmujące się głównie robieniem kserokopii. Poproszę wniosek o przedłużenie wizy. Pani wręczając mi czerwoną teczkę poprosiła w zamian o 5.000 rupii i życzyła miłej zabawy. <em>Co tutaj wpisać? A tutaj? Na pewno nikt nie będzie się czepiał,</em> pytałem dziewczyny - Indonezyjki, która w dziwnie magiczny sposób pojawiła się w miejscu gdzie wszyscy ćwiczyli mięśnie nadgarstków próbując rozkodować kolejne kopie formularza. Głupiego formularza - bo po co komu adres i dane kontaktowe do mojego miejsca zatrudnienia? <em>A w rubryce sponsor? Nie trzeba. Na pewno nie trzeba? Czytałem, że trzeba. Nie, bez sponsora się przedłuża. OK</em>, pomyślałem, może co prowincja to inne lokalne przepisy. Poszedłem z samym formularzem w teczcę do głównego budynku. Po lewo okienka, na wprost biurko, na którym leżały dwie gigantyczne piersi podłączone do wydzierającej się na wszystko i wszystkich kobietki. Pani sprawdzająca dokumenty zaczęła się wydzierać i na mnie. <em>A gdzie bilet lotniczy? A to mam bilet mieć? Drukuj bilet już. Jest tu drukarka. Nie ma. Rozejrzałem się dookoła. Pełno biurek z komputerami i drukarkami. Jest Pani pewna? Może Ci jeszcze lodówkę kupimy co? Kawki byś Pan nie chciał? Bardzo chętnie. Bilet drukujesz albo spadaj i nie zajmuj czasu. Kolejka jest. To może nie będę zajmował czasu. Przedłużę wizę na Flores. Na Flores nie ma imigracji. Co? Przecież to duża wyspa. A co Ty być chciał? Mamy budować wszędzie urząd imigracji bo sobie Michaś wizę chce przedłużyć? Marsz mi stąd po bilet. Dziękuję Pani Frau.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Pierwsza próba oddania teczki: zwrot.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><em>Gdzie tu może być drukarka? Przepraszam, jest tu jakiś warnet? Kilka skrzyżowań stąd.</em>Super - nie mając skuterka, mogę sobie iść najwyżej na drugą stronę ulicy. Taksówka? Mam pomysł - urząd celny, zaraz obok urzędu imigracyjnego. Staff only. Puk, puk. <em>Proszę.</em> Oooo - pełna kultura. <em>Widzi Pani, chciałbym wydrukować bo muszę mieć bilet a w imigracyjnym mówią, że nie mają drukarki. Oni tam lepiej doposażeni są od nas. Dużo tego masz? Nie, tylko jedna strona. Proszę tutaj z tym panem. Dziękuję.</em> Po 10 minutach i miłej obsłudzę miałem już kopię (fikcyjnego) biletu. Powrót do Kantor Imigrasi.<br /><br /><strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer dwa. </strong><br /><br /><em>Już wszystko mam. Formularz, bilet, paszport, ksero paszportu, ksero wizy, ksero pieczątki. Dlaczego pieczątka na innej stronie niż wiza? Bo prosiłem żeby mi nie stemplowali pustych stron. Trzeba było prosić żeby w ogóle nie stemplowali. Nie przyszło mi to do głowy. Cicho teraz. Gdzie sponsor. Jaki sponsor. Musisz mieć sponsora jak chcesz przedłużyć. Ale powiedzieli mi, że nie trzeba mieć sponsora. Co Ci jeszcze powiedzieli. Kogo słuchasz? Nas czy ich? To co mam zrobić? Szukać sponsora. Ale po co? Takie są przepisy. Jeszcze czegoś nie rozumiesz? NASTĘPNY. Do widzenia, Pani Frau. </em><br /><br /><strong>Druga próba oddania teczki: zwrot. </strong><br /><br />Kartka papieru, marker. <em>Szukam sponsora.</em> Wystawiłem się przed budynkiem imigracji. <em>500.000 rupii i Cię zasponsoruje. Ale to, podobno, sponsor płaci. Nie, nie, kochany. Sponsor gwarantuje za Ciebie jakby Ci się coś stało albo jakbyś coś przekręcił. Myślisz, że ktoś się za Ciebie gratis podłoży? </em>Sms do Eddiego. <em>Zasponsorowałbym Cię, ale nie mam balijskiego Kitasa (dowód osobisty)</em>. Post na grupie "Bali" na couchsurfingu. Głupio brzmi, ale szukałem sponsora. Godzina już późna. Nic - powrót do Eddiego. Po drodzę wymyśliłem, że będę zagadywał do jak największej ilości osób. <strong>Indonezyjczycy potrafią zamęczyć natarczywością.</strong> <em>Hello myster</em> dobiega do białych uszu z każdej strony. <strong>Wymyśliłem, że będę z tym jeszcze gorszy.</strong> Wsiadłem do darmowego autobusu kursującego rzadziej niż tramwaj do Łodzi, który nigdy nie chodzi. <em>Co to za okolica?</em> Na ostatnim przystanku, okazało się, że wsiadłem nie w tą stronę i zmarnowałem ponad godzinę na zakorkowanym bajpassie. A może i nie zmarnowałem? Dziewczyna z słuchawkami w uszach i iphonem. <em>Chcesz to ja mam wujka stąd. On Ci może pomóc. Za ile? Za darmo. Chodź ze mną do kościoła. Kocioła? No mój wujek tam pracuje. Teraz już późno jest. Chcesz tą wizę przedłużyć czy nie?</em> Pojechaliśmy do kościoła. Pan Deni powiedział, że bez problemu wypełni mi dokumenty, pojedzie ze mną do imigracji i zostanie moim fikcyjnym sponsorem. Umówiliśmy się kolejnego dnia na 9 rano.<br /><br /><strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer trzy. </strong><br /><br />Ziemia obróciła się o nieco ponad 180 stopni. 10 rano. <em>Nic, wytłumaczę się ze spóźnienia. Pan Deni? Nie ma go. OK. Zadzwonię. Nie odbiera. O 12 kończą przyjmować wnioski.</em> Próbowałem się dodzwonić - bez skutku. Pan Deni zapadł się jak kamień w wodę. W końcu, chwilę po 11 oddzwonił. M<em>ike - przepraszam - dopiero wstałem. OK, wyrobi się Pan? Tak. </em>Nie wyrobił się. Godzina 12.10. Już za późno. Przyjdźcie jutro. Znów zmarnowany czas na latanie z paszportem - dobrze, że tym razem, tylko poranek.<br /><br /><strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer cztery. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kolejny dzień. <em>Tutaj wypełnić. I tutaj. OK. Jedziemy do imigrasi.</em> Pani sprawdzająca teczki - tym razem, podłączona do piersi schowanych do szuflady. <em>Biletu nie potrzebujesz.</em> Już nic na to nie powiedziałem. <em>A to? Miało być przepisane na komputerze. No i przepisałem - tylko, tutaj uzupełniliśmy długopisem. Chwilka. Zapytam się. Nie - na komputerze ma być. Ale to dwie linijki. Na komputerze przepisać. Marsz. Macie tu jakiś komputer? Nie mamy. Następny.</em> Kafejka internetowa, czas tyka. Uzupełniliśmy.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /><strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer pięć. </strong><br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Powrót do imigracji. Sprawdzenie teczki. <em>Proszę tam do okienka zanieść.</em> Przy okienku stała akurat dziewczyna z Rosji, której teczkę oddano po raz piąty. Cała zapłakana. Powód tym razem? Literówka w jednym słowie. Wszystko musi się zgadzać. <em>Tu jest moja teczka. Ok, ok, ok. Proszę przyjść 23 lipca i zapłacić. To przy odbiorze się płaci. Nie słyszał Pan? 23 lipca. Czyli przy odbiorze. Nie - odbiór będzie Pan miał 25 lipca. Dobrze, dziękuję Panie Frau. Do widzenia Pani Frau. Panie Deni, dziękuję za pomoc. </em><br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Bali nie jest dobrym miejscem na przedłużanie wizy uzyskanej uprzednio w ambasadzie</strong>, która, jak się okazało, nie jest wizą turystyczną a wizą socjalną. Na dobrą sprawę, mając taką wizę, w Indonezji można siedzieć pół roku. Na Bali, pełno jest imigrantów, którzy zamiast płacić 2.500 dolarów rocznie za prawo pobytu, prowadzą firmy i pracują nielegalnie właśnie na wizie socjalnej. Stąd przesiew.<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer sześć. </strong><br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po 15 minutach stania w kolejcę, zapłaciłem 25 dolarów i dostałem kwitek na odbiór paszportu 25 lipca.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Kantor imigrasi, Bali: wizyta numer siedem.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Tym razem pół godziny stania w kolejce. <em>Ja po odbiór paszportu. Mogę numerek? Po odbiór bez numerków . Poproszę kwitek. Proszę poczekać.</em> Usiadłem na krześle. Urzędnik, pokracznie wyczytywał przez mikrofon nazwiska. A mogli postawić na numerki. <em>Michał Konrad.</em> Teczka. Wyciągam rękę po mój paszport. <em>Gdzie mi te ręce wkładasz. Za okienko już! Zdjęcia. Ale nie było mowy o zdjęciach. Nie nie - tam, zdjęcia zrobić.</em> Pokój z komputerem i dwoma urzędnikami. Kamerka - zdjęcia do komputera, odciski wszystkich palców. Nowy kwitek. Już zrobione. <em>Proszę paszport. Sprawdziłem pieczątkę. Zgadza się.</em> <strong>Dostałem 30 dni od ostatniego dnia na stemplu wjazdowym. Po siedmiu wizytach w urzędzie imigracyjnym i trzech dniach zmarnowanych na skompletowanie w całości dokumentów.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1MkGN80JLpNC6n3VUgElGjfWj07bgg03rSkbFyObGvvcO8SyspT0-V59s7ICCwD7Wqtak4DwItwKVMKGHV-Uv8aorTqV33zaKxTZIe6nHK6NuFHmK7X3M5mwpyJxJ0oSYM4seCfj24sQn/s1600/in82.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="341" data-original-width="500" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1MkGN80JLpNC6n3VUgElGjfWj07bgg03rSkbFyObGvvcO8SyspT0-V59s7ICCwD7Wqtak4DwItwKVMKGHV-Uv8aorTqV33zaKxTZIe6nHK6NuFHmK7X3M5mwpyJxJ0oSYM4seCfj24sQn/s400/in82.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Już nie czepiałem się, że na połowę pustej strony i z adnotacją długopisem, przez którą nie da się zmyć. Czasem trzeba trochę pokory. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Jak przedłużyć wizę indonezyjską? </strong><br /><br /><strong>W przypadku wizy miesięcznej (VOA): </strong><br /><br />- wypełnić pobrany na miejscu formularz<br />- zrobić ksero paszportu, aktualnej wizy i pieczątki<br />- załączyć potwierdzenie rezerwacji wylotu z Indonezji<br />- złożyć paszport i zapłacić 250.000 rupii (25 dolarów).<br />- Czas oczekiwania na Bali to ok. 7-10 dni roboczych.<br />- VOA można przedłużyć tylko 1 raz o kolejne trzydzieści dni.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>W przypadku dwumiesięcznej wizy socjalnej (uzyskanej uprzednio w ambasadzie)</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- wypełnić pobrany na miejscu formularz<br />- znaleźć sponsora<br />- zrobić ksero paszportu, aktualnej wizy i pieczątki<br />- zrobić ksero kitasa (dowodu osobistego) sponsora. Ważne by kitas był wystawiony w prowincji pod którą podlega urząd imigracyjny, w którym staramy się o przedłużenie.<br />- uzupełnić osobny formularz z danymi sponsora<br />- kupić za 5.000 rupii znaczek urzędowy i przykleić go do formularza z danymi sponsora<br />- przepisać na komputerze list polecający i załączyć wydruk<br />- wizę socjalną można przedłużyć cztery razy, za każdym razem o trzydzieści dni.<br /><br /><strong>Ewentualnie: </strong><br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Można pójść na łatwiznę i dać napiwek, który może gwarantować odbiór paszportu z nową pieczątką już następnego dnia. Tylko, że trzeba wiedzieć do którego urzędnika się z tą sprawą zwrócić. W tym celu, albo trzeba mocno naciskać i zgodzić się na słoną płatność, albo, udać się do jakiejkolwiek agencji, która za prowizję od 300.000 rupii (30 usd) do 500.000 rupii (50 usd) zajmuje się paszportami obcokrajowców.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W zależności od miejsca, okoliczności i humoru agentów imigracji, przedłużenie wizy może być łatwe i przyjemne lub trudne i wyniszczające psychicznie, fizycznie i finansowo. Jak dżakartańskie slumsy i tropikalne plaże małych wysepek rozrzuconych w okolicach Równika. Filip, z którym nie widziałem się od czasu kiedy minęliśmy się w Johor Baru, ale z którym jestem w ciągłym kontakcie, swoją 30-dniową wlepkę przedłużył w jeden dzień w Bandung.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-VllFzWskbH43OT2chQlXLcFZ0utD3APRqC9m4if-N7DdZgH1YMYXJnJhGUYo4IWde26iBnwLOO1GNriIpLOZrrF6Lx1liDI0_7suaA13TpirrgH-0Oe1bu8uUkdopS4K05dzxh7iz-sf/s1600/in83.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-VllFzWskbH43OT2chQlXLcFZ0utD3APRqC9m4if-N7DdZgH1YMYXJnJhGUYo4IWde26iBnwLOO1GNriIpLOZrrF6Lx1liDI0_7suaA13TpirrgH-0Oe1bu8uUkdopS4K05dzxh7iz-sf/s400/in83.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-64229015708807692212018-02-19T11:20:00.000-08:002018-02-19T11:20:21.623-08:00Indonezja (Bali)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Bali) - Złota, polska jesień i staropolska gościnność.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgji3j0dusiNcARcoq6vGqlOc6c_SAsPdJ8MFnhQly8X2niaHXEoT5mnmCKdopmG0VTbipcVHCqIByeMPDcuw-evnHiDRVpAZ-sxFHTIRaQQY9L45U7jfxEc7Bp1y0t-gD8oZV_bkVqkdVo/s1600/in69.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="187" data-original-width="500" height="148" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgji3j0dusiNcARcoq6vGqlOc6c_SAsPdJ8MFnhQly8X2niaHXEoT5mnmCKdopmG0VTbipcVHCqIByeMPDcuw-evnHiDRVpAZ-sxFHTIRaQQY9L45U7jfxEc7Bp1y0t-gD8oZV_bkVqkdVo/s400/in69.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Plan na Bali miałem bardzo ambitny.</strong> Najpierw zorganizowanie miejsca z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu.</a> Później, <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331890056,title,Przedluzenie-wizy-indonezyjskiej-na-Bali,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">przedłużenie wizy</a> i objazd wyspy. Na Bali, chciałem doświadczyć czegoś innego niż rzeczy oklepane. <strong>Chciałem ugryźć Bali pod prąd.</strong> Chociaż prawie dwa tygodnie spędziłem jeżdżąc na descę po falach, udało mi się również <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331890056,title,Przedluzenie-wizy-indonezyjskiej-na-Bali,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">przedłużyć wizę</a>, doświadczyć demonicznej, atmosfery wyspy i uczestniczyć w grupowej ceremonii kremacji. <strong>Znalazłem też coś co w obecnych czasach należy do rzadkości.</strong> Coś co można uznać za odkrycie. Relikt przeszłości; żywa skamielina. <strong>W miejscu gdzie tatuaż ze swastyką jest bardziej powszechny niż asfalt na polskich drogach, udało mi się znaleźć...... legandarną staropolską gościnność. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>ŻEBY PODRÓŻOWAĆ WYSTARCZY MIEĆ PEŁNY <span style="text-decoration-line: line-through;">PORTFEL</span> PASZPORT!</strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Korzystając z miesięcznej przerwy na uniwersytecie, Sattar wyjechał w podróż po Indonezji w kierunku wschodnim. Na ostatnią noc w Jember, w stanie, w którym podniesienie banana było wyzwaniem równym ze wspinaczką na Mt Everest, przeniosłem się do akademika Abhiego. Dwa paracetamole - prywatny import z Chin - i dwie, podwójne porcje ziołowej mieszanki ant-angin dodatkowo wzbogaconej imbirem. Gdyby nie wizja szybkiego wyzdrowienia, nawet bym tej mikstury nie dotknął. Wymęczenie jednej szklanki zajęło mi prawie godzinę. <em>Pokaż paszport. Czyżby nieufność?</em> Nie - Abhie chciał sobie pooglądać pieczątki. Od wyjazdu z Polski trochę mi się ich nazbierało. <em>Tu masz mój. Co?????</em> <strong>I kto tu mówi, że by podróżować trzeba mieć pełny portfel? Wystarczy mieć pełny paszport. </strong>Indonezyjczycy do najbogatszych nacji nie należą. Za to ich paszporty liczą sobie 48 stron.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>KOLEJOSTOP PRZEZ JAWĘ: MISSION ACCOMPLISHED!</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ręka, noga, mózg - nic na ścianie; wszystko na miejscu. Wszystko ruchome, brak wapna w stawach. <em>To gdzie Cię zawieźć? No na stację</em> - <em>miała być Jawa kolejostopem to będzie kolejostopem. </em>Poszło łatwiej niż mogłem się spodziewać. Znalezienie tylnego wejścia było błachostką. Podobnie, zdobycie miejscówki - i to nie na podłodze. Prosząc maszynistę o podwózkę, bez żadnych ceregieli, zabaw ani specjalnych tłumaczeń dostałem darmowy bilet i przydział do numerowanej, krytej dermą zielonej kanapki. Klasa - oczywiście Ekonomi więc o zabieranie na zapas wałówki nie musiałem się martwić. I dobrze bo wszystkie objawy grypy wróciły jeszcze zanim zdążyłem wsiąść do pociągu. Z książką się rozstałem. Ale w Indonezji to nie problem. Przerywając sen, oglądałem sobie żywe przedstawienie w wykonaniu przekrzykujących się nawzajem sprzedawców przekąsek i kiczowatych breloczków. Widok za oknem - nieciekawy. Gęsto zasiane, zasłaniające horyzont plantacje kawowców i kakao.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-fHNX1FtJ6QR_lq_YM_ckFM7qi0XfKB9Do6B8qORMH3aWLqdMnWNsiD7ybXQF2kQCgUjsiGu3-IUCGoMbf4mV28SQMH6autNQovvj86YQE9VYx2flrV1ECBNCNW93RExR6-e2cjJIpIU5/s1600/in70.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-fHNX1FtJ6QR_lq_YM_ckFM7qi0XfKB9Do6B8qORMH3aWLqdMnWNsiD7ybXQF2kQCgUjsiGu3-IUCGoMbf4mV28SQMH6autNQovvj86YQE9VYx2flrV1ECBNCNW93RExR6-e2cjJIpIU5/s400/in70.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Brak lektury w jawanskim pociagu to nie problem - w klasie Ekonomi, caly czas toczy sie zywe przedstawienie.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Banyuwangi.</strong> Kawa. <em>Gdzie jest nabrzeże? Tutaj. Brapa jam? 10 minut. Zaraz za rogiem. Terima kasih, pak!</em> Stacja kolejowa okazała się być obok samego terminalu promowego. Grypa. Na dobrą sprawę rozbiłbym namiot gdzieś w okolicach terminalu i poczekał na słońce. Niechętnie wystawiony kciuk przed bramkami. Jest! Ciężarówka. Wjechaliśmy na prom. Z naczepy nie wychodziliśmy. Prom pomiędzy Jawą a Bali nie wyglądał już jak pływające wesołe miasteczko. Ot, taki sobie, dolny pokład dla pojazdów, schody i tylko częściowo kryty górny pokład dla pasażerów. Wszystko wykonane z cienkiej blachy. Podobno w jakiejś dobrej japońskiej stoczni. Chyba produkt masowy z promocji - promy z Jawy na Bali kursują 10 minut.<br /><span style="font-size: 14px;"><strong> </strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>WYJĄTKOWA KULTURA I TURYSTYCZNY RAJ INSPIROWANY..... CYCKAMI. </strong></span><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>To to jest to całe Bali?</strong> Po 40 minutach okazało się, że tak. Nie mogłem uwierzyć. Spodziewałem się esencji tropików. Zastałem demonicznie wyglądające posągi hinduistycznych bóstw z ciemnego kamienia, kiepską drogę i..... jesień. Pomarańczowe drzewa, ponury, ciemny kamień, czerwona cegła, kolorowe, bogato zdobione stroje, czarne dachy świątyń i rogate dachy domów - <strong>Bali ma dziwnie wibrującą aurę.</strong> Tak na prawdę nie wiadomo czy mieszkańcy próbują się jej pozbyć czy podtrzymać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2GoXL-eapWXALiQS3zB9XJds71A6jkXYWnit2Dqkf-CsxxDiR4DSQlVXfT2-hao3J6fGj3wdsaMh4nX6oDDxVxLd9AVFCngPgD0K5w_pIw-YDypNc8zXFZ51s8ILrO-f4vcWg1jcgpCKp/s1600/in71.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2GoXL-eapWXALiQS3zB9XJds71A6jkXYWnit2Dqkf-CsxxDiR4DSQlVXfT2-hao3J6fGj3wdsaMh4nX6oDDxVxLd9AVFCngPgD0K5w_pIw-YDypNc8zXFZ51s8ILrO-f4vcWg1jcgpCKp/s400/in71.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Hinduistyczna architektura sakralna Bali przypomina nieco tunel strachow</strong>.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Każdy rodowity balijczyk, minimum raz dziennie wyplata i składa kwiecistą ofiarę by złożyć ją przodkom, bóstwom czy duchom w różnych miejscach. Co chwila odbywa się jakaś ceremonia. Tu kremacja, tam pochód, w innym miejscu grupowe modlitwy a w jeszcze innym dyskoteka. Nudny, czarny asfalt i chodniki zdobią spłaszczone przez koła pojazdów, kwieciste koszyczki z kwiatkami i małymi porcjami jedzenia, czoła balijczyków - ziarenka ryżu a powietrze - zapach kadzidełek.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9fxZGWfntlxjLD9eftS3MWF-X2Tjga20pA9TyurJXetiSrjnuB5OHm7uGI67GQ8qAuWXac3FIo3qvdvyiJWg2HCkmZIJ_aoORTeHbzKE9iHp-_XVtj0TZTh4SWZgEUO16Peas0Gqym1ba/s1600/in72.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9fxZGWfntlxjLD9eftS3MWF-X2Tjga20pA9TyurJXetiSrjnuB5OHm7uGI67GQ8qAuWXac3FIo3qvdvyiJWg2HCkmZIJ_aoORTeHbzKE9iHp-_XVtj0TZTh4SWZgEUO16Peas0Gqym1ba/s400/in72.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Bali ma jakas dziwnie wibrujaca aure. Nie wiadomo czy balijczycy skladajac codzienne ofiary w kazdym z mozliwych miejsc, probuja sie jej pozbyc czy podtrzymac.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Przecież Bali nie jest w Indonezji</em> - słyszałem od jednego Amerykanina kiedy w Tajlandii rozmawiałem z nim na temat moich dalszych planów. To powszechne przekonanie jest, jak najbardziej prawidłowe. <strong>Bali jest częścią Indonezji w sensie jedynie politycznym.</strong> Rozwój w odosobnieniu zaskutkował specyficzną odmianą Hinduizmu połączonego z lokalnymi, animistycznymi wierzeniami - Balinizmem. Wyspa była azylem dla hinduistycznej szlachty uciekającej z Jawy przed Islamem. <strong>Rajem turystycznym, Bali stało się już w latach 20-tych XX wieku dzięki Holendrom i..... cyckom.</strong>Balijskie kobiety nosiły dawniej strój topless. Magia ulotek z czarnymi sutkami na okrągławym tle w kilkunastu odcieniach szarości zaczęła przyciągać "badaczy kultury" którzy chcięli te biusty pooglądać sobie z bliska. Popularność była taka, że czujące się molestowane panie, w końcu się wkurzyły i cycki schowały pod bardzo wymyślnymi i kolorowymi strojami. Miały rację - cycki jak słońce - można łypnąć okiem, ale nie żeby się od razu gapić.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSg9UbDQtB-JPXhewheDXaxgux7TtTApkOfgXsLbfohuzoC40H7hXnp1PlE7Av3XjznLhsmNtpevXDLGsUheyTrOMyjJYt8vQKrxEh8pPE64Z3VRmQHSNKlEurnBCG_uVItjn-X240-rLH/s1600/in73.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSg9UbDQtB-JPXhewheDXaxgux7TtTApkOfgXsLbfohuzoC40H7hXnp1PlE7Av3XjznLhsmNtpevXDLGsUheyTrOMyjJYt8vQKrxEh8pPE64Z3VRmQHSNKlEurnBCG_uVItjn-X240-rLH/s400/in73.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>I pomyśleć, że dawniej te panie chodziły topless. Źli Holendrzy musieli się gapić.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;">HOMOATRAKCYJNE POŚLADKI?</span></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Kierunek - Denpasar, stolica wyspy.</strong> Zatrzymaliśmy się w przydrożnej restauracji. Posiłek i drzemka. Sms od Eddiego. <em>Gdzie jesteś? Miałeś tu być o 16. Wiem - zapomniałem o przesunięciu czasu o godzinę do przodu i nieprzewidywalności indonezyjskich kierowców w kwestii robienia sobie nagłych przerw na drzemkę. Czyli masz transport czy nie masz? Mam ale.... ale śpi. Jak to śpi? Później Ci wytłumaczę. Daj mi czas tak do 20.</em> Po 20 byliśmy 15 kilometrów od Denpasar. Korek. Normalka w tej okolicy. Później kolejny. <em>Wiesz co? Daj mi znać jak dojedziesz.</em> Dojechaliśmy. Jalan Marlboro, czyli.... ulica Marlboro. 15 minut później przyjechał wywodzący się z wyspy Lombok Eddy. <em>Dlaczego mieszkasz na Bali? Wiesz - wszystko rozbija się o wolnośc.</em> Nie wiedziałem o co chodzi. Może o to, że Lombok to Islam a Bali to Hinduizm zmieszany z animizmem i rozwolniony przez zachodnie wpływy? Może o to, że Bali to jedyne miejsce w Indonezji, w którym dozwolona jest jazda na motorach o pojemności powyżej 250 cc? </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-Um3d7UhBDMEmvx5Tsjr-_1roih855dJbQK2PVHy12JMygS_BWfaPTpZ-6kxMWDQqqPotjaqJHQ5JSh5puAC1t5JhyphenhyphenxE_K8dMCuj_usRxbqNT90eJSskE0pr_ICID0mA_P-4eA_fWOuQo/s1600/in74.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-Um3d7UhBDMEmvx5Tsjr-_1roih855dJbQK2PVHy12JMygS_BWfaPTpZ-6kxMWDQqqPotjaqJHQ5JSh5puAC1t5JhyphenhyphenxE_K8dMCuj_usRxbqNT90eJSskE0pr_ICID0mA_P-4eA_fWOuQo/s400/in74.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Przecież Bali nie jest w Indonezji! Po części racja. Bali do Indonezji należy tylko w sensie politycznym.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Suda makan? Tida. Mau makan? Jaaaaa.</em> Posiłek. Miało być drogo - tylko w luksusowych i turystycznych wyspy. W pozostałych miejscach obowiązują ceny indonezyjskie. Za mój talerz nasi z kurczakiem i warzywami zapłaciłem mniej niż dolara. <strong>Jedzenie w Indonezji jest tanie, ogólnodostępne i smaczne. Dzięki temu, odkąd tu przyjechałem, urosły mi nieco "mięśnie" brzucha a moje pośladki nabrały trochę pełniejszych niż wcześniej kształtów.</strong> Podobało mi się to bo siedzenie w miejscu na długich dystansach nie bolało. Eddiemu najwyraźniej też się podobało. Nie mam pojęcia czemu, w środku nocy przyszedł do mojego pokoju i, bredząc pod nosem jakieś głupoty o salonch masażu z happy endem, zaczął macać mnie po tyłku. Nie mam też pojęcia, dlaczego nie zrobił tego od razu tylko zwlekał z tym do czasu kiedy już na dobre zabrałem się za <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331890056,title,Przedluzenie-wizy-indonezyjskiej-na-Bali,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">przedłużanie wizy.</a> <strong>Moje pośladki są chyba jakieś homoatrakcyjne. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOkPZeCwsJn02nJ83jYRQHrEnk8wKQ929aWb1bG8-wM2WXOcM7j4QpB0ja6WyHdPEYBhY_H3-8j9Ze3OBqK40eFuEZ2qEnNK1oFieewtzOf3FNcJEuWo2IxDMXKW9xwqq_jJ_7M925uoZz/s1600/in75.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOkPZeCwsJn02nJ83jYRQHrEnk8wKQ929aWb1bG8-wM2WXOcM7j4QpB0ja6WyHdPEYBhY_H3-8j9Ze3OBqK40eFuEZ2qEnNK1oFieewtzOf3FNcJEuWo2IxDMXKW9xwqq_jJ_7M925uoZz/s400/in75.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Dzięki taniemu i ogólnodostępnemu jedzeniu, urosły mi nieco pośladki. Mnie się podobało bo siedzenie na tłuszczu jest wygodniejsze niż siedzenie na kostkach. Szkoda, że podobało się też innym i to nie tej płci, której bym chciał.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>TRANSPORT PUBLICZNY? ZAPOMNIJ!</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kiedy <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331890056,title,Przedluzenie-wizy-indonezyjskiej-na-Bali,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">urząd imigracyjny</a>, wykazując gest łaski, przyjął ogromną tekę z moim paszportem, wynająłem motor. <strong>Kuta</strong> - backpackerska enklawa i, zarazem, najbardziej kiczowata część wyspy, której epicentrum stanowi Jalan Poppies II - "rozrywkowa inaczej" uliczka, na której grzybki halucynogenne sprzedaje się jak miętusy. Policyjne naloty zdarzają się niezwykle rzadko i <strong>aresztowani amatorzy neuroeksperymentów zazwyczaj, po egzekucji, uwalniani są spowrotem do swoich krajów.</strong> </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2YADMJroT3ghAQmEhk5IOdStE7HZrSbXdOoiWaepQFbKB8rnmv827iQKxE5KEG8hfM3N261bORI5PPdiwwVmqbgLk3RJCPkMm498BgpimSBcynwKWzcxXUFrU6mQAzLgweZTsJbf5TyE/s1600/in76.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2YADMJroT3ghAQmEhk5IOdStE7HZrSbXdOoiWaepQFbKB8rnmv827iQKxE5KEG8hfM3N261bORI5PPdiwwVmqbgLk3RJCPkMm498BgpimSBcynwKWzcxXUFrU6mQAzLgweZTsJbf5TyE/s400/in76.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Może bilet na księżyc? W Indonezji, narkotyki są surowo karane. Na pocieszenie - naloty policji zdarzają się sporadycznie a aresztowani amatorzy neuroeksperymentów, zaraz po egzekucji, uwalniani są spowrotem do swoich krajów. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Gd daj majt! Rent motobajk?</em> Dzięki dużej ilości turystów traktujących Bali jak <strong>Australię za jedną setną ceny,</strong> właśnie tam udało mi się znaleźć wypożyczalnię w której motorek bez specjalnego targowania dostałem za 30.000 rupii (3 dolary) dziennie a deskę surfingową za 25.000 rupii (2.5 dolara). Woskowanie gratis. Pomiędzy najbardziej zatłoczonymi miastami Bali, kursują bemo i klimatyzowane autobusy Transsarbagita. Niestety, Bemo jeżdżą jak chcą i kiedy chcą. Drugi środek transportu, choć bardziej czytelny, spotykany jest rzadziej niż orangutany na Antarktydzie. Chcąc jedynie przeciąć wyspę - można zawsze korzystać z autostopu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcdlHy_N2Kul3fXJqCg8zSp9WzbFOuEbeGtR_lUb8RHZhpG38XgZAuXtahc3kYJMpYbG825P4STOnBIr-_e1skZdJcFDsETKqcx2XlmtpJhES-UnyfH9KpiGXnSkUtQDUZ4GHFIFQPJwHe/s1600/in77.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcdlHy_N2Kul3fXJqCg8zSp9WzbFOuEbeGtR_lUb8RHZhpG38XgZAuXtahc3kYJMpYbG825P4STOnBIr-_e1skZdJcFDsETKqcx2XlmtpJhES-UnyfH9KpiGXnSkUtQDUZ4GHFIFQPJwHe/s400/in77.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Wiele osób traktuje Bali jak Australię za jedną setną ceny. Kangurów tutaj, jednak, nie widziałem.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="font-size: 14px;"><strong>LEGENDARNA POLSKA GOŚCINNOŚĆ</strong></span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Własne kółka miałem. Sprawy paszportowe wyprostowałem. Nie miałem tylko dachu nad głową. Zostawiając na boku jakiekolwiek poprawności polityczne, można powiedzieć, że <strong>przez dupę znalazłem się w dupie. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Polski chleb.</strong> Jak ja bym sobie zjadł polskiego chleba. Suchego, bez niczego. Ale nie takiego jaki jest teraz w polskich piekarniach - produktu masowego przypominającego smakiem kalosza i wyciągającego wszystkie plomby tylko takiego legendarnego jak to dziadek robił ze smalcem i pomidorkami 20 lat temu (jak jeszcze plomb nie miałem bo mi się pierwsze mleczaki wyżynały). Smalcu ani pomidorków na Bali nie znalazłem. Polskiego chleba również. Ale za to, doznałem czegoś innego co jest na wymarciu. <em>Nie masz gdzie spać? Nie ma żadnego problemu. Ja mam duży dom, w którym mieszkam sam.</em> Dzięki Mariuszowi - właścicielowi jedynego w tej części świata <a href="http://www.diving-indo.com/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">polskiego centrum nurkowego Diving Indo</a> i Adamowi, właścicielowi <a href="http://far-horizon.com/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">firmy turystycznej Far Horizon</a>, miałem nie tylko gdzie spać, co jeść, ale nawet - po krótkim odcinku jazdy motorem w pozycji równoległej z asfaltem - w co się ubrać. Oprócz tego, udało mi się zobaczyć Bali nie tylko nad, ale i pod wodą, wygrać trochę pieniędzy podczas mojej pierwszej gry w pokera i dowiedzieć się bardzo istotnych rzeczy na temat kultury całej Indonezji. <a href="http://far-horizon.com/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">Adam</a>, autor książki Świty o Zmierzchu, zwykształcenia jest kulturoznawcą. Razem z <a href="http://www.diving-indo.com/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Mariuszem</a>ma na koncie organizację nie tylko naszpikowanych różnego rodzaju atrakcjami krótkich pobytów i wycieczek objazdowych, ale i wyciskających siódme poty powietrznych, lądowych, morskich, nawodnych i podwodnych wypraw po całym archipelagu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/zPw8-RbqP2M/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/zPw8-RbqP2M?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Dzięki polskiej gościnnosci Adama i Mariusza, miałem możliwość obejrzenia wyspy nad i pod wodą. (ź</strong>rodło: kanał youtube Pana Sieniawy z <a href="http://singlenomad.bloog.pl/http" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">Diving Indo</a>)</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><span style="font-size: 14px;">BALI TO PRZEDE WSZYSTKIM...... ATMOSFERA, KULTURA I SURFING!</span></strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Plany na zwiedzanie powierzchni wyspy, z początku miałem bardzo ambitne. Zakładałem ograniczenie do minimum kiczowatej Kuty i skupienie się na bardziej odległych, nieuczęszczanych na codzień przez turystów miejscach. Tarasy ryżowe? Są, ale Indonezja nasi stoi więc tarasowe uprawy są wszędzie gdzie są jakieś góry. Wulkany? W Pacyficznym Pierścieniu Ognia, co rusz jakiś wulkan. To co? Skoro nie natura, zostaje specyficzna kultura, atmosfera i użyteczność wyspy, czyli świetne warunki do surfingu.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnxP9j2RDZbH4Gv08rVEgj6oUUd15xK-KU7KrYIOoihXs_sj7Ff6PR2870tynfnj3ACw0huvkxmMzW4cbqNSgq7Mr1QpGAazld2QiA-SZPXm8AxYBAMpQIfCZNXU4YdEnN6e6cFkxRJxI3/s1600/in78.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="500" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnxP9j2RDZbH4Gv08rVEgj6oUUd15xK-KU7KrYIOoihXs_sj7Ff6PR2870tynfnj3ACw0huvkxmMzW4cbqNSgq7Mr1QpGAazld2QiA-SZPXm8AxYBAMpQIfCZNXU4YdEnN6e6cFkxRJxI3/s400/in78.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Ilekroć gdzieś jechałem, koła mojego skuterka w dziwny sposób skręcały w stronę plaży.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Droga do wioski <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331903356,title,Czy-Balijczycy-to-nekrofile,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Trunyan</a> zamieszkałej przez plemie Bali Aga okazała się ciekawsza niż sam cel. <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,331903356,title,Czy-Balijczycy-to-nekrofile,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Cmentarz</a>, na którym ciała zasłużonych chowane są w otwartych klatkach nieco mnie rozczarował. Za to jadąc na miejsce, miałem okazję być zaproszony na ceremonię kremacji. Zostałem też zatrzymany. Nie do kontroli, jednak. Tylko do błogosławieństwa. Namastująca co chwilę pani skropiła wodą przód mojego motoru, wetknęła mi za rejestrację ofiarę z oplecionych suszonym liściem palmy kokosowej kwiatów i za pomocą kciuka i śliny, przykleiła mi do czoła kilka ziarenek ryżu. <em>Co łaska, ale nie mniej niż 10.000!</em> To była jedyna wycieczka do konkretnego miejsca. Pozostałe, próbowałem uskuteczniać sobie po drodzę. Ilekroć chciałem dojechać do jakiejś odległej wioski, koła mojego skuterka magicznie przekręcały się w stronę plaży w Kucie. <em>High tide, high tide, surf's up mate.</em> Przejazd przez beznadziejne rondo, na którym cały czas się gubiłem, kilkadziesiąt minut przepychania się pomiędzy lawiną skuterków, samochodów i ciężarówek, <strong>wypożyczenie deski i już pedałowałem w oczekiwaniu na fale.</strong> Plaża jak plaża - nic specjalnego. Są ładniejsze. Ba - jako nastolatek, pracowałem na ładniejszej. <strong>Bali, jak na wyspę przystało, dookoła otoczone jest oceanem.</strong> Miejsc do surfowania jest pod dostatkiem. Tak samo jak miejsc do nurkowania i snorkellingu. Tu 5-metrowe fale, tam zatoczka z płaską jak stół wodą. Sezon trwa przez okrągły rok. Ochotę na bardziej kameralny "spot", niestety, przypłaciłem bliskim i nieprzyjemnym spotkaniem z rafą koralową. Dlatego, przy takich falach, wolałem miękkie, piaszczyste, podłoże Kuty. <strong>Surfing, dzięki swojej prostocie i minimalizmowi, potrafi naprawdę wciągnąć i uzależnić.</strong> Ani razu, jednak, nie udało mi się wytrzymać w wodzie więcej niż dwie godziny. Po pierwsze, prąd jest tak silny, że za każdym razem kiedy uda się złapać falę, przebicie się spowrotem bywa nieco wyczerpujące. Podczas szczytu przypływu, niewiele osób wchodzi do wody ot tak - by sobie popływać. Stojąc w wodzie po kostki, nadchodząca fala potrafi zalać, przekoziołkować i wypluć parę metrów dalej; cofająca się - wciąga jak odkurzacz i zwala z nóg. Głupio zabrzmi, ale z początku, o ile łapanie fali wychodziło mi całkiem przyzwoicie, nie potrafiłem ani wejść ani wyjść z wody a wiosłując albo stałem w miejscu, albo się cofałem. Po drugie - temperatura. Woda sama w sobie jest dość ciepła. W warunkach domowych, możnaby w niej siedzieć cały dzień. Ale różnica temperatur pomiędzy rzeźkim morzem a palącym słońcem, na dłuższą metę robi się nieco uciążliwa, co szczególnie odczuwane jest jak zawieje wiaterek. <em>Brrrrrrrrrrrr...... zzzzzzziiiiiimmmmmmnnnnnooo. Co ty wygadujesz? Przecież u Was zima jest. I ten, no, jak go Wy tam nazywacie.... śnieg. Tak, ale w zimie nie chodzę w krótkich spodenkach i bez koszulki. A Ty co tą klatę tak zasłaniasz? Przecież podobno rodowitą balijką jesteś..... </em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4qbTYK4Cje65FwAjvDQ8wGKGvyB3DI7orZJFPX94STkjVFQiVQi7vNEJwlna-rHre9v9GqX4fV7aiYsXQjbYXKW1h2yE85EJINLwZoTdRA0bcg60-3DyM4RiOc-Oe2C5q_UWXE2x72wyZ/s1600/in79.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="261" data-original-width="500" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4qbTYK4Cje65FwAjvDQ8wGKGvyB3DI7orZJFPX94STkjVFQiVQi7vNEJwlna-rHre9v9GqX4fV7aiYsXQjbYXKW1h2yE85EJINLwZoTdRA0bcg60-3DyM4RiOc-Oe2C5q_UWXE2x72wyZ/s400/in79.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-4592959275730704822018-02-19T11:05:00.000-08:002018-02-19T11:05:08.550-08:00Indonezja (Jawa, Jember)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Jawa, Jember) - Teoretycznie nic ciekawego, a jednak....</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinuuHpiMsWqW4yo8X0EU4O8_G4mCrsABXyibbIR6me6_z814MEnKV4Dk8DqDWHj8E21bTJ3eoXee-k_tSxjEkVYDZToyVbmtW47Yi5K0xsNK6pr9ydk0Xci53beCb6rN2ymd478OPzvT95/s1600/in60.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="179" data-original-width="500" height="142" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinuuHpiMsWqW4yo8X0EU4O8_G4mCrsABXyibbIR6me6_z814MEnKV4Dk8DqDWHj8E21bTJ3eoXee-k_tSxjEkVYDZToyVbmtW47Yi5K0xsNK6pr9ydk0Xci53beCb6rN2ymd478OPzvT95/s400/in60.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"><strong>Kawa Ijen, Kwa Ijen,</strong></em><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> brzmiało mi w głowie. </span><strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Kolejny krater przyzdobionej przez wulkany Indonezji.</strong><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Jak najlepiej zorganizować sobie do niego podjazd? Odpowiedź, jak zwykle, znalazłem na </span><a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu</a><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">. Na moją prośbę o </span><a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">kanapę</a><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">, bardzo szybko odpowiedział Andrew z Jember. </span><em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Ale co Ty właściwie chcesz u nas robić trzy dni? W Jember nic ciekawego nie znajdziesz.</em><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> </span><strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Znalazłem - świetne towarzystwo, miłą gościnność, białe plaże, bezludną wyspę i dobry lek na grypę.</strong><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Dzięki temu wszystkiemu, nie żałowałem, że w końcu, </span><strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">nie udało mi się zobaczyć wulkanu Kawa Ijen.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg08CtBhhVuJVc3pv8VX9VNqLiqiRmKKvJ0t1spswHbFI84myDB5A9blz4CdBrgN4VPXwfOnYTwdwsw4EDr9B7tTU3C-A8472gW3xR5TkU-0cmcpQHmP1uHNFrAWA_f9wi6mFPmdOgHwkJO/s1600/in61.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg08CtBhhVuJVc3pv8VX9VNqLiqiRmKKvJ0t1spswHbFI84myDB5A9blz4CdBrgN4VPXwfOnYTwdwsw4EDr9B7tTU3C-A8472gW3xR5TkU-0cmcpQHmP1uHNFrAWA_f9wi6mFPmdOgHwkJO/s400/in61.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>W Jember podobno nie ma nic ciekawego.... ;-).</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na pociąg klasy Ekonomi nie miałem szans. Z Probolinggo do Jember były cztery godziny jazdy. Jeden skład odjeżdżał o 5 - czyli skoro świt; drugi, o 16:00. <strong>Ale przecież słowa kolejostopowej piosenki brzmią <em>"Wsiąść do pociągu, byle jakiego....."</em>.</strong> Kelas biznes. 9 rano. Pasuje jak ulał. Maszynista. <em>Mogę jechać tym pociągiem? Do konduktora.</em>Konduktor. <em>Mogę jechać z Wami? Dokąd? Jember. Bilet masz? No właśnie..... nie mam pieniędzy na bilet. Wsiadaj. Tutaj możesz siedzieć.</em> <strong>Nie przypuszczałem, że może pójść tak łatwo. Nie przypuszczałem też, że po dwóch godzinach jazdy, usłyszę <em>"wysiadaj"</em>.</strong> <em>Ale konduktor mi pozwolił. Jaki konduktor? No ten z wąsami. Tu nie ma konduktora z wąsami.</em> Na szczęście, nie znalazłem się w szczerym polu a na malutkiej stacyjcę. <em>OK. Za pięć godzin, powinien tędy jechać Ekonomi.</em> Dobrze że przyszło mi do głowy zapytać się o inne pociągi. <em>Ke Jember? Tida ada. Towarowe? Nie ma. Ekonomi? Brak. Co? To. Tu się nie zatrzymują żadne pociągi. Ale mój się dopiero co zatrzymał. No właśnie, dziwne, nie? Gdzie my tak w ogóle jesteśmy? </em>Zawiadowca pokazał palcem na jakąś wioskę kilkadziesiąt kilometrów od głównej drogi. <strong>Według mojej mapy, nie byliśmy w żadnej kropcę - byliśmy w porze papieru.</strong> <em>Super - gdzie jest droga? Dokąd jedziesz? Jember. To torami idź. A drogą? Drogą musisz się cofnąć do trasy. A którędy? Tamtędy. Dziękuję.</em> Cofnięcie się do głównej trasy zajęło mi ponad trzy godziny - głównie marszu i kilku bardzo krótkich, autostopowych skoków w bemo, w których przez dziurawą podłogę było widać uciekające linie narysowane na jezdni. Tam, udało mi się zatrzymać kierowcę jadącego na Bali. <em>Gdzie Cię wysadzić? To mogę sobie wybrać miejsce? Mów a Cię podwiozę. Gdzie masz tego znajomego? Właściwie to on do 17 pracuje więc najlepsze będzie jakieś charakterystyczne miejsce. Stacja autobusowa? A kolejowa? OK.</em> W ten sposób, po części kolejo-, po części autostopem, znalazłem się w miejscu, do którego i tak dojechałbym pociągiem.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA_qmOPaD5ygxf3Kt19C7_TuEq5lvIscfM7uc2AnURYWrGczQ2oJhipho-xwh4jX08R0DmqcW2mXa_oop2z7cnmMu_84HGjYNAUWEY9tO4u6jV7_CqwNOcpZ857duNCY07b_9Ylje6nSDh/s1600/in62.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA_qmOPaD5ygxf3Kt19C7_TuEq5lvIscfM7uc2AnURYWrGczQ2oJhipho-xwh4jX08R0DmqcW2mXa_oop2z7cnmMu_84HGjYNAUWEY9tO4u6jV7_CqwNOcpZ857duNCY07b_9Ylje6nSDh/s400/in62.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>W Kelas Biznes nie ma miejsca dla obnośnych sprzedawców. Nie ma wiec również miejsca dla kolejostopowiczy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Jestem na stacji, ale mówią mi, że nie przyjechał teraz żaden pociąg z Probolinggo</em> - napisał Andrew. Trochę czasu zajęło mi wytłumaczenie jak się tu dostałem. <em>To są moi rodzice, to moja siostra. Tutaj masz modem. Jak chcesz to skorzystaj z internetu. Ja muszę wrócić do pracy i za godzinę dołączę. </em>Szybkie i zwięzłe powitanie. <strong>W Indonezji, każdy posiadacz komputera ma minimum jeden modem 3G. To chyba najtańszy kraj na świecie żeby sobie takie cudeńko sprawić.</strong> Koszt zakupu - od 10 do 20 dolarów. Później, 10 dolarów miesięcznego abonamentu za nielimitowany internet. <strong>Niestety, nie wszędzie działa.</strong> U Andrew akurat nie działał. <em>Grube ściany? Za dużo użytkowników? Niezapłacony rachunek?</em> Co tam - posiedziałem sobie przed domem z jego rodzicami ćwicząc <strong>Bahasa Indonesia</strong> i próbując wymigać się od nauki jakiegokolwiek słowa w <strong>Bahasa Java.</strong> <em>Możesz zostać u mnie, ale nie mam czasu podczas dnia. Możesz też być u Sattara w akademiku. Jak wolisz? A co na to Sattar? I kto to w ogóle jest Sattar? Sattar mówi OK więc możemy do niego śmignąć jak chcesz. No to nie będę Ci głowy zawracał. Jedźmy.</em> Sattar. Kilka minut rozmowy. <em>Zaraz - ja skądś znam ten akcent. Skąd jesteś? <strong>Iran.</strong></em><strong> Uścisk.</strong> Tak zazwyczaj reaguje się na rodaków po długim czasie za granicą. Nie wiem dlaczego, ale tak też reaguję na Irańczyków. <strong>Właściwie, Persów można uznać za swojaków.</strong> Najpopularniejszy w Iranie kanał muzyczny? Viva Polska. Ponad 100.000 polskich uchodźców przyjętych podczas II Wojny Światowej. Do tego, podobnie jak my, i oni lubują się w kombinowaniu jak tu przeskoczyć rzeczy, z pozoru niemożliwe. Morze Kaspijskie, Zatoka Perska, Kish, Qeshm, Teheran, Dariush. <em>Andrew, ten gość mi powiedział więcej o moim kraju niż ja wiem. To co? Chcesz jutro na Kawa Ijen jechać? A może pojutrze bo jest festiwal fotograficzny w Jember? Jest tam moje zdjęcie i fajnie byłoby jakbyś zagłosował. Nie ma sprawy.</em> Festiwal fotograficzny - zwykła, kameralna wystawa w centrum małego, nieciekawego miasta zaraz <strong>obok meczetu z kopułą w zielonym kolorze zbudowanym w nieco modernistyczny sposób jakby inspiracją był statek UFO.</strong>Irańczyk, którego poznałem kilka dni wcześniej, określił jawańskie meczety słowem <em>"funky"</em>. <em>Musisz wejść do środka. To jest wyjątkowy meczet. Macie jakiś sarong? Nie pod ręką. No to nie wchodzę. No, ale, ale. Jak tak mam - w krótkich spodenkach? No fakt, w krótkich spodenkach nie wypada.</em> <strong>W ogóle to dlaczego, kobiety mają na miejscu zapewnione okrycie, a faceci, jak się zapomną, nie mogą wejść? A podobno, religie, dyskryminują kobiety. </strong><br /><br />Wieczór. <em>Za godzinę zaczyna się festiwal jedzenia.</em> <strong>Co to za miasto? Teoretycznie nic ciekawego, a cały czas coś się dzieje.</strong> <em>Jeździsz na skuterze? Bo mamy jeden wolny. Linda źle się poczuła i musiała wracać do domu. Ktoś musi zająć się jej skuterkiem.</em> <strong>W Indonezji, skuter pożycza się jak nożyczki czy chusteczki.</strong> W stronę głównego rynku jechaliśmy w ponad 10 jednośladów. W Jember funkcjonuje bardzo dobrze zgrana, <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingowa</a> społeczność. Słodycze - <em>jak ja dawno nie jadłem słodyczy.</em> Hong Kong? Dziwna nazwa dla ciastka. Szczególnie, że w Hong Kongu ich nie widziałem. 21. <em>Co mi się tak powieki kleją?</em> Kawa. Kolejna. Lepiej.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-DXMfqw4rAkYeoJINCTgdBmA35lPoSNLgDVIK42i1uy0WjKIVyMcU3zRcsd9cV52SK5Qkti-FAD-aWIa7EdHBB3F0Cfu2EGeS-GO4e_WQWqD6whxQEBVo09gAXyjxiZnq_PkN5B2ipMP/s1600/in63.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="500" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-DXMfqw4rAkYeoJINCTgdBmA35lPoSNLgDVIK42i1uy0WjKIVyMcU3zRcsd9cV52SK5Qkti-FAD-aWIa7EdHBB3F0Cfu2EGeS-GO4e_WQWqD6whxQEBVo09gAXyjxiZnq_PkN5B2ipMP/s400/in63.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Male miasto. Nieciekawe. A co chwila jakies imprezy i festiwale.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Sattar: <em>bo z tymi dziewczynami tutaj jest trudno. One mają bardzo tradycyjne podejście. Co?? Ty nie wiesz co mówisz. Rok tu już ponad mieszkam i wiem. Rozejrzyj się chłopie dookoła. No i? Chodź na spacer.</em> Zaczęliśmy rozmawiać z każdą przedstawicielką płci ładniejszej od nas ze znacznie lepiej od nas zbudowaną klatką piersiową. Zdobycie numerów telefonów nie było żadnym problemem. Później, obowiązkowe obgadywanie i eliminacja. Zostały trzy numery - jeden preferencyjny i dwa punkty na liście rezerwowej. <em>To dla mnie? No a co? Dla mnie? Ja tu przejazdem jestem tylko. Za dwa dni mnie tu nie będzie.</em> Irańczycy - ogólnie bardzo w porządku ludzie - mają jedną, dziwną wspólną cechę narodową - brak im pewności siebie. A przecież <strong>Indonezja jest jednym z tych krajów, gdzie łatwo nabawić się kompleksu celebryty.</strong> <em>Hello myster. Hi. Myster, myster, photo</em> - słychać cały czas na ulicy. Zjęcie pamiątkowe z burmistrzem miasta. Gazeta, następnego dnia, napisała o dwóch ważnych gościach zza granicy. Jak ważna była nasza rola podczas festiwalu jedzenia - nie mam pojęcia. Chyba, że chodziło o wyjedzenie prawie wszystkich Hong Kongów.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwbbwbzcgittSjzM9OZ8dGg654u-K6iKYQrKn1lcf3JY4g40msNdIU0yXxCXBc1gidefduRGlhtP9_7yo-gbfsVVHKI3XjhH3wYCapMH-k0cCxTbtjJhEBT-6C0CgriSBd91eUjkFHioAD/s1600/in64.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwbbwbzcgittSjzM9OZ8dGg654u-K6iKYQrKn1lcf3JY4g40msNdIU0yXxCXBc1gidefduRGlhtP9_7yo-gbfsVVHKI3XjhH3wYCapMH-k0cCxTbtjJhEBT-6C0CgriSBd91eUjkFHioAD/s400/in64.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Sattar, przez ponad rok w Indonezji, nie zdawał sobie sprawy, ze jest w jednym z tych krajów, gdzie obcokrajowcom grozi nabawienie się tzw. "kompleksu celebryty".</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>To jest typowy lokalny napój.</em> Jak ciepły podpiwek. <em>Ale zaraz</em> - nie nie podpiwek - podgrzane skondensowane mleko z przyprawami i dużą ilością imbiru. <em>Imbir. Tego mi brakowało. Nie kawy.</em> Zjazd. Nagle. Szybko. Nawet nie zauważyłem jak poczułem się jak po zejściu z karuzeli. <em>Sattar, sorry, ale chyba nie będę mógł jechać na Kawa Ijen. Grypę mam. No nie wyglądasz najlepiej. No i najlepiej się nie czuję. Ale po południu było ok. No właśnie mówię, że to grypa.</em> Grypa tak nagle bierze. Chyba uaktywnił się mój wirus z Malezji - Kuantan - 5 osób chorych z minuty na minutę; Kuala Lumpur 2 osoby; Johor Bharu - 2 osoby, Singapur 3 osoby. Czyżbym to ja coś w sobie woził? Nic; musiało mnie też dorwać. Ostatni raz tak się czułem w Chinach. Cieszyłem się, że od kiedy wjechałem w tropiki, nic mnie nie brało. Cieszyłem się stalową odpornością. <strong>Czasem trzeba jednak odchorować żeby wzmocnić odporność. Bakterie i wirusy zabierają trochę czasu, ale dają bardzo ważne podczas, nie tylko podróżowania, ale i życia codziennego antyciała. Oczywiście, jeśli antybiotyki zostawi się jako ostatnią deskę ratunku.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z wycieczki turystyczno-krajoznawczej nici. Ale może to i dobrze? W takim towarzystwie nawet nie miałem ochoty nic zwiedzać. Kawa Ijen mogę sobie odwiedzić za 20-30 lat. Najprawdopodobniej, będzie wyglądać tak samo. Ludzie będą już inni. Kultura, w dobie globalnej, internetowej wioski też.<br /><br />Poranek. <strong>Pokój Sattara</strong> - mały, ale w świeżo odnowionym akademiku z łazienką z ciepłą wodą i prysznicem podłączonym do węża - rzadkość w Indonezji. Cena? Sattar narzeka - w <em>Jember można znaleźć taniej. Ale w Iranie taniej nie znajdziesz. No nie. W Polsce musiałbyś jakieś 10 razy tyle szykować. To co? <strong>Ale 30 dolarów miesięcznie?</strong> W poprzednim miejscu, płaciłem 15. Jak się w ogóle czujesz? Świetnie! Ale wyglądasz paskudnie. Dzięki stary. Zawsze to chciałem usłyszeć. Miło poznać kogoś szczerego. Mogę Cię spakować do plecaka?</em> Bum. <em>Co to? Bomba?</em> Sebastian. <em>Pakujcie się jedziemy na plażę. Michał chcesz jechać? Mogę chcieć - jak można tam spać.</em> Na początku, spać nie mogłem. Nie pozwoliły mi na to pszczoły w rurkach wbitych w drzewa ani zabawa w dopatrywanie się co miała na myśli woda rzeźbiąc rysunki w skałach.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM4MhJV5GQpXWcNO04bnDGCdjNn3Ot_YAhvNFeXJglu7YVSaUomqwsU4ZeSUD4m_iAHpPhRZwe_QSN5wg_b9NETGQYnGJ_C1c_RSzsCW5HLQv1ttaek8x0LLWAMksj9cg_CgbK3qqJdUAe/s1600/in65.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM4MhJV5GQpXWcNO04bnDGCdjNn3Ot_YAhvNFeXJglu7YVSaUomqwsU4ZeSUD4m_iAHpPhRZwe_QSN5wg_b9NETGQYnGJ_C1c_RSzsCW5HLQv1ttaek8x0LLWAMksj9cg_CgbK3qqJdUAe/s400/in65.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Ufo bzdziozdzoly. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Biały piasek, kołyszące się na wietrze palmy, krystalicznie czysta woda, fale. Niestety, po czasie, przeszła mi ochota na moczenie choćby nóg. W ogóle, już nie miałem ochoty tam być. Rozglądałem się za miejscem gdzie mogłem przymknąć na chwilę oczy. Postawiłem na fototerapię - zawinąłem się na jednej ze skałek. <em>Obudź się. Przypływ idzie. To co? Zaleje mnie? Nie, ale jak będziesz tak spał to obudzisz się na wyspie. Trochę ciasno - wolałbym na tamtej wyspie. Na tamtej, nawet nie chciałbyś spać. To wężowa wyspa. Nusa Barong syczy w nocy. A jak tam się płynie? Trzeba wyczarterować łódkę. A powrót? Jak rybak będzie pamiętał to Cię stamtąd odbierze. Są tam jakieś wioski? Tam nikt nie mieszka - tylko węże. Lepiej na noc nie zostawać.</em> <strong>Bezludna wyspa - w XXI wieku. Nie jedyna w Indonezji.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoAEE8i8hrpAURLL7Q3a95C33-5-V1gCiE3si09vBgplVxmSJlKp2NZR-3hPdbzWjuwxN2WA49yLmbabs-_tR6-hjvy3vpr9rFJjPvwOezj1ogeqBVzF0B2ZqOxuiWK3K1RUJE1jn57A8-/s1600/in66.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoAEE8i8hrpAURLL7Q3a95C33-5-V1gCiE3si09vBgplVxmSJlKp2NZR-3hPdbzWjuwxN2WA49yLmbabs-_tR6-hjvy3vpr9rFJjPvwOezj1ogeqBVzF0B2ZqOxuiWK3K1RUJE1jn57A8-/s400/in66.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Bezludna wyspa w XXI wieku. Nie jedyna taka w Indonezji. Podobno nawet syczy w nocy. Czyzby ktos plaze odkurzal?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wróciliśmy - najpierw na pola tytoniowe, później spowrotem do miasta. Przez kolejne dwa dni, próbowałem wyleczyć się z nieprzyjemnego, łamiącego wszystkie kości grypska. Wszystko, jak ręką odjął, mijało na kilka godzin dzięki mocno eterycznej, ziołowej mieszance <a href="http://www.antangin.com/home.php" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Ant-Angin</a> - lokalnemu napojowi nafaszerowanego imbirem - i dużej ilości paracetamolu żeby wieczorem uderzyć jeszcze mocniej. Jak ja kocham ten stan - naszprycuje się paracetamolem, zaleje nerki ziołami i jestem jak lew. Wspomagacze przestaną działać i zamieniam się w bezbronną owieczkę..... </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<b>ZABAWA</b> </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6sr6FZD4WMOHTCnNQbkA1IWF0nKDtPHg1JaaGwmcb9_2r53218WEUI2iEAJB0Df5tMJ64YOPXWwFLedJ2nCJCryEtcOfPwzctq2t3Rmv2SRDAYj-dbrJVLjwZUpF_wjj2f0krvDoKVOCe/s1600/in67.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6sr6FZD4WMOHTCnNQbkA1IWF0nKDtPHg1JaaGwmcb9_2r53218WEUI2iEAJB0Df5tMJ64YOPXWwFLedJ2nCJCryEtcOfPwzctq2t3Rmv2SRDAYj-dbrJVLjwZUpF_wjj2f0krvDoKVOCe/s400/in67.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Co wyrzeźbiła woda w skale?</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN_lz8n5LF8hCM76piBXKnZFNXjrwyh8ZPthEX75Kl-yCwGPnGA-xLPcynz8sMjRe3KuYz_rSFg303o84JpVyRIz_rukpPxiIS2PtgZssR_Y2yZhrWhpYT5NJXDc2qAlBv86-2FAOCyHGX/s1600/in68.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN_lz8n5LF8hCM76piBXKnZFNXjrwyh8ZPthEX75Kl-yCwGPnGA-xLPcynz8sMjRe3KuYz_rSFg303o84JpVyRIz_rukpPxiIS2PtgZssR_Y2yZhrWhpYT5NJXDc2qAlBv86-2FAOCyHGX/s400/in68.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-10135981807002797572018-02-18T11:46:00.001-08:002018-02-18T11:46:29.814-08:00Indonezja (Jawa, Probolinggo)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Jawa, Probolinggo) - A gdyby wrzucić tam coś do środka?</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuVZmMhwcoe7pNS_DYPgQSIwuBfyA7nRsSpV4DK0TybsNZ-pjPCEA-J9d65ReEDMsRM4ITACEf3rrEtS50xyi_4ksDO1-QX0pyB8i3HZWZfKL9328fpfu0o8xkdXIEy6EUY5MXl3le3uJ-/s1600/in51.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="173" data-original-width="500" height="137" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuVZmMhwcoe7pNS_DYPgQSIwuBfyA7nRsSpV4DK0TybsNZ-pjPCEA-J9d65ReEDMsRM4ITACEf3rrEtS50xyi_4ksDO1-QX0pyB8i3HZWZfKL9328fpfu0o8xkdXIEy6EUY5MXl3le3uJ-/s400/in51.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Couchsurfing</a> przeszedł lifting. Doszła opcja tzw. <strong>openrequestów.</strong> W niektórych miejscach, wystarczy wysłać jedną, otwartą prośbę o kanapę by dostać kilka odpowiedzi.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; padding: 0px;">
<div style="line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>" Hejka. Nazywam się Indra. Widzę, że jesteś w Yogyakarcie. W Yogyakarcie studiuję, ale pochodzę z Probolinggo, gdzie będę za kilka dni. Jeśli planujesz zobaczyć jeden z najbardziej zjawiskowych wulkanów na świecie, Bromo, wpadnij do mnie. Pozdrawiam, Indra."</em></div>
</blockquote>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Brzmiało jak zaproszenie nie do odrzucenia. Zamiast ślęczeć nad mapą albo próbować ocenić, która rzecz z przewodnika będzie ciekawsza od innych, wystarczyło sprawdzić pocztę. Za kolejny cel obrałem sobie <strong>okolice wulkanu Bromo.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/wj94ihehBh4/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/wj94ihehBh4?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po mojej pierwszej kolejostopowej sukcesoporażcę, wymyśliłem sobie by c<strong>ałą Jawę przejechać pociągiem, w legalny sposób, nie płacąc za bilet.</strong> Nowy, krótkoterminowy cel. Racjonalny - pociągi są wygodne i tak fajnie szumią podczas jazdy - dobrze się śpi, czyta książkę i nie trzeba w ogóle myśleć gdzie się jedzie. Na dobrą sprawę, nie trzeba mieć nawet mapy. Po prostu - wsiąść, zamknąć oczy, wysiąść. Pestka.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>7.30. Czyli na stacji musimy być o 7.00</em>. Dobrze, że Haddad wiedział o co mi chodzi. Podwiózł mnie w takie miejsce, w którym mogłem dojść do pociągu omijając ochronę. Z tego co do tej pory zauważyłem, <strong>w Indonezji, zaraz obok płatnych wejść do rzeczy ogólnodostępnych, funkcjonują znane przez wszystkich "dziury".</strong> Podobnie jest na stacjach kolejowych. Wchodząc głównym wejściem, poproszą nas o bilet. Wchodząc "od tyłu", podążając za obnośnymi sprzedawcami nikt nam głowy nie powinien zawracać. Mój pociąg. Może by tak, po prostu, wskoczyć za sprzedawcami? Nieeeee - łamanie prawa w obcym kraju nie wchodzi w grę. Co innego gdyby to miało jakiś styl, jakiś cel - jak Pablo Escobar - ale tak? Wolałbym już kupić bilet. <em>Mogę z Wami jechać?</em>Maszynista odesłał mnie do konduktora, konduktor wszedł ze mną do głównego biura, wyszedł i już po chwili trzymałem w ręku darmowy bilet do Banyuwangi. Oszczędność: 3 dolary, ale satysfakcja: bezcenna. Rozgoszczenie się w wygodnym fotelu żółto-niebieskiego wagonu trzeciej klasy ekonomi. Ruszamy. Książka i już po chwili, zamiast patrzeć jak nieskończone pola ryżowe przesuwają się za oknem na tle wulkanów; zamiast słuchać ofert kolejnych sprzedawców, znalazłem się na jakiejś łodzi gdzieś po środku XX wieku, wśród żyjących na karaibach przemytników ludzi i nielegalnego spirytusu (<a href="http://www.amazon.com/To-Have-Not-Ernest-Hemingway/dp/0684818981" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Ernest Hemingway - "To have and have not"</a>). Ponad dziesięciogodzinna jazda to sen i przeczytanie książki od deski do deski. Szkoda, że nie mogłem jej zamienić na inną bo zaraz po tym jak dostała się w moje ręce, zalałem ją kawą. Trochę wstyd. Zostawiłem ją na zielonej kanapie z ekoskóry. <em>Jedziesz do Probolinggo? Tak. To wysiadaj,</em> powiedział konduktor. Spojrzałem na bilet. Konsternacja. Godzina przyjazdu 19 z hakiem. <em>To jest Probolinggo? </em>Zapytałem dziewczyny na kanapcę przede mną, która wcześniej częstowała mnie dżekfrutowymi czipsami. <em>Tak. Sorki, muszę się zbierać.</em> Na ciemnej stacji, jeszcze kilka razy upewniałem się czy trafiłem we właściwe miejsce. Na bilecie miałem nadrukowane Banyuwangi - stację terminalną pociągu, którym jechałem. A prosiłem o bilet do Probolinggo.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kontakt z Indrą z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu.</a> Spotkanie na stacji. <em>Jest u mnie dwóch Japończyków. Jedziemy do Bromo na motorach. Start za godzinę. Super, ile kosztuje wynajęcie motoru? 20 dolarów. Ile?? Jak chcesz to możesz pojechać autobusem i do nas dołączyć. OK. Śpicie tam? Tak, w hotelu. W hotelu?? Ale to tylko 20 dolarów za dobę. A nie lepiej pojechać tam jutro rano autobusem i zrobić dzienną wycieczkę? Oni chcą zobaczyć wschód słońca. To nie lepiej autobusem całą grupą i podejść? Podejść? Ale to jest siedem kilometrów. To dwie godzinki spaceru. Jakiego spaceru? To kawał drogi.</em> No tak, Azjaci przyzwyczajeni do przejeżdżania skuterkiem na drugą stronę ulicy, za chodzeniem nie przepadają. Uświadomiłem to sobie dopiero pod koniec mojego pobytu w Wietnamie. <strong>Natarczywych kierowców taksówek i mototaksówek można zrozumieć.</strong> Wbrew pozorom, ich zachowanie jest całkowicie racjonalne. <em>Transport, Myster? Transport Myster? Deja vu, Myster? Myster? Taxi? Transport?</em> Wystarczy zmienić punkt widzenia. Im się po prostu w głowie nie mieści, że ktoś - w szczególności osoba o białym odcieniu cellulitisu na pośladkach - może gdzieś iść pieszo. <em>Ale chwilka - zadzwonimy do nich. Masz telefon? Mówi, że za mało kredytu jest. Pokaż. Nie, no, 5.000 rupii. Powinno działać.... ale.... pokaż numer. To nie jest indonezyjski numer! Japoński. To oni przyjechali do Indonezji i nie mają lokalnej karty? No nie mają. Nie, to nie ma sensu dzwonić. To co robimy? Nic, jedźcie na Bromo a ja coś wykombinuję - najwyżej spotkamy się jutro.</em></div>
<div>
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSOpGGqjhD62j6bu-agoOEyicqs5NQZwxA5WTSA1ydOvKpHiVMiQuQyG8gBjQITm1LGKsU2kQrH4I8StT3uM3-28hswU5Qml9wse-jSYaA8pET5g9jSyHcYXaw_n0cpOOxZXwkggIyb130/s1600/in52.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSOpGGqjhD62j6bu-agoOEyicqs5NQZwxA5WTSA1ydOvKpHiVMiQuQyG8gBjQITm1LGKsU2kQrH4I8StT3uM3-28hswU5Qml9wse-jSYaA8pET5g9jSyHcYXaw_n0cpOOxZXwkggIyb130/s400/in52.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Za szatańsko psychodelicznymi anielskimi trabami (datura, bielun dziedzierzawa), rozciąga się boski widok na równinę zwaną Morzem Piachu.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kafejka internetowa. Szybkie zapytania o <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">kanapę</a> w Probolinggo. W tym czasie, oświecenie - <em>a może pojadę tam teraz i prześpię się w wioscę Cemoro Lawang, rzut kamieniem od samego wulkanu.</em> Wyszedłem na drogę. Złapałem Bemo do terminalu autobusowego i wystawiłem kciuk. W międzyczasie, odrzuciłem kilka ofert wyczarterowania sobie jeepa tylko dla siebie za jedyne 50 dolarów. Stałem przez dwie godziny. Nic. Nikt nie jechał pod krater. W końcu, sprzedawca smażonego tofu: <em>Jedziesz do Bromo? Do Cemoro Lawang. To chodź, zawiozę Cię. Ja tam mieszkam.</em> Chwilę później, jechaliśmy pod górkę na jego skuterku. Im bardziej kręta i stroma droga tym zimniej. Współczuję ludziom mieszkającym w takich warunkach. W dzień gorąco; w nocy, potwornie zimno i do tego wilgotno. Reumatyzm w wieku 20-paru lat, gwarantowany. Zanim wjechaliśmy w chmurę, pierwszy raz od dłuższego czasu mogłem zobaczyć niebo prawie w całości białe od gwiazd.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpER0VNSur1MYNnZ58gClgAxd08wxOgjGL5CXatQzF-C6KELEVfrzJIX1uWaVXfYJQ7tvQnCjvBTQmvwuZDvdXsAgcfH-fA3Lq4biPsaQ5leupCct6PB4koNMFjygI_PPaBZhSP9vH4J7K/s1600/in53.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpER0VNSur1MYNnZ58gClgAxd08wxOgjGL5CXatQzF-C6KELEVfrzJIX1uWaVXfYJQ7tvQnCjvBTQmvwuZDvdXsAgcfH-fA3Lq4biPsaQ5leupCct6PB4koNMFjygI_PPaBZhSP9vH4J7K/s400/in53.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Cemoro Lawang - wioska w chmurach. W dzień gorąco, w nocy potwornie zimno. Wilgoć. Reumatyzm w wieku 20 lat gwarantowany.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Posterunek strażników Parku Narodowego Bromo Tengger Semeru. Wilgoć i lekki wiaterek sprawiają, że zimno wbija się porządnie w kości. Strażnicy parku siedzący dookoła kawałka wygiętej blachy z rozrzażonymi węglami. <em>Przywiozłem wam gościa. Chcesz jechać na Bromo? O tej godzinie? Jest druga w nocy. Chcesz spać pewnie. Możesz do hotelu albo..... Masz koc? Mam śpiwór. To możesz tutaj spać. Coś ciepłego do picia? Jasne. Herbata czy kawa? Cokolwiek się pierwsze pod rękę nawinie.</em> Dostałem kawę z torebki, przygotowałem śpiwór i po kilku łykach, zawinąłem się na skrawku podłogi w ciemnym pokoju zaraz obok pomieszczenia, w którym było włączone "ogrzewanie". <em>Pobudka, pobudka. Hejka. Która godzina. Czwarta. Chcesz zobaczyć wschód słońca? A muszę? Nie musisz. Możesz dalej spać. Na prawdę mogę [z radości chciałem się facetowi rzucić na szyję]? Możesz, możesz. Dobranoc. Dobranoc.</em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
O ile ludzie o białym odcieniu skóry na pośladkach lubują się w zachodach słońca, o tyle, dla mieszkańców wschodu, nie ma nic piękniejszego niż wschód. Wschód słońca na Angkor Wat; wschód nad Mekongiem, na Borobudur, Prambanan - zwariować idzie. Gdzie się nie pojedzie tam, koniecznie, trzeba oglądać wschód słońca. Pobudka o czwartej rano, zdecydowanie nie jest zgodna z moim zegarem biologicznym. Ba, czasem i ósma potrafi zaboleć. Do oglądania wschodu słońca robiłem w życiu kilka podejść. Za każdym razem, tak brakowało mi poduszki i kołdry, że praktycznie, nie wyłapałem momentu przejścia pomiędzy nocą a dniem. Zresztą, zupełnie przez przypadek, uciekając kiedyś zimie przed śniegiem do Maroko, w cenę biletu na lot Ryanair, miałem wliczony <a href="http://www.youtube.com/watch?v=vDdNfPRoAtc" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">wschód słońca, którego żaden inny nie przebije</a>. Słowem, jak dla mnie, zachód tak, ale wschód nie.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z podłogi zwlokłem się dopiero o 9. Planowałem wcześniej, ale na prawdę wygodnie mi się spało. Do tego, było zbyt zimno żeby wyhylać się ze śpiwora. <em>Dimana kamar mandi?</em>Prysznic <em>- brrrrrr</em>, wiaderko z mroźną wodą. Kawa. <em>Co mnie tak oko boli? Cholera, spuchła mi powieka. Wilgoć? Drobinka piasku? Dobra tam - pewnie jakaś drobna infekcja. Ważne, że widzę. Później kupię sobie sól..... albo pójdę popływać w morzu i będzie dobrze. Najpierw krater.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDuSmSj9FhE-UZW4RAlJEt2WNyd-Gn1REf0FEgyseW7tpYTzSXVs7CQ9RA7E5ojx6cliKQZYdw1VqgruSNI7ib_w2Mhbd7YkE9e6NbfJEK78gKNfJd_xwPh5TASy6uZf_2VauNmJVYUGZH/s1600/in54.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDuSmSj9FhE-UZW4RAlJEt2WNyd-Gn1REf0FEgyseW7tpYTzSXVs7CQ9RA7E5ojx6cliKQZYdw1VqgruSNI7ib_w2Mhbd7YkE9e6NbfJEK78gKNfJd_xwPh5TASy6uZf_2VauNmJVYUGZH/s400/in54.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Spuchnięta powieka. Piasek? Wilgoć? Co tam - ważne, że widać dobrze. NaCl.... ale po co? W Indonezji, gdzie by się nie pojechało, do morza zawsze będzie rzut kamieniem.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przez zupełny przypadek, <strong>udało mi się zaoszczędzić 25.000 rupii za wejście do parku narodowego.</strong> O opłacie dowiedziałem się dopiero od Francuzow których spotkałem po powrocie do Probolinggo. <em>Chcesz skuter? Jasne. 70.000. Eeeee, myślałem, że za darmo Pan chcesz dać. Za darmo to Ci mogę konia dać. Jakiego konia? Tego. To co nie tak z tym kucykiem? To jest koń. Kucyk. Koń. Kuń. Co nie tak z tym kuniem? Wszystko OK, ale mamy trzy osoby i cztery konie a musimy je podstawić tam niżej. Chcesz to możesz się na jednym zabrać. A mogę na tym białym? A dlaczego na tym białym akurat? Nie wiem - tak jakoś..... pasuje mi.... do.... butów.</em> Ruszyliśmy. W cztery osoby i cztery kucyki.... konie..... kunie. Nic to, że pierwszy raz jechałem na zwierzu nie podłączonym do niczego. <em>A jak się tym skręca? O tak. A jak zatrzymuje? O tak. </em>Łatwizna. O przyspieszanie nie pytałem bo wolałem zacząć od ćwiczenia hamowania.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvxoKmX6Up0jPWk-_hEVdNhVN4HGjx1As3GFrUZH9lzuI1RcZfsBSL7XF9K_VrcfzThL5K1bN_pjhP-yOZvxu3rYS4HfuaWkGZ5pyT2A7ElIErf_tmLJ-U89-l66EAJZu3DMqH07QRk60S/s1600/in55.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvxoKmX6Up0jPWk-_hEVdNhVN4HGjx1As3GFrUZH9lzuI1RcZfsBSL7XF9K_VrcfzThL5K1bN_pjhP-yOZvxu3rYS4HfuaWkGZ5pyT2A7ElIErf_tmLJ-U89-l66EAJZu3DMqH07QRk60S/s400/in55.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Za darmo to możesz Pan konia mieć. A co nie tak z tym kucykiem? Koniem. Kucykiem. To jest koń! Kuń. Zaoszczedziłem sobie trochę spaceru podjeżdżajac w wygodnym siodle ko... kucy.... kunia.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Najpierw stromą ścieżką w dół, mijając ołtarzyki z kadzidełkami i darami dla duchów. Zaraz za usadzonymi wzdłuż drogi, szatańsko psychodelicznymi anielskimi trąbami, roztacza się boski widok na Morze Piachu - równinę, której dywan stanowi drobniutki, wciskający się we wszystko wulkaniczny pył. <strong>Nazwa Bromo pochodzi od jawańskiej wymowy imienia Brahma</strong> - hinduistycznego boga stwórcy. <em>Mogłem tutaj rozbić namiot,</em> pomyślałem. <em>Co tam, że zimno</em>? Aż przypomniało mi się jedno z moich ulubionych miejsc w Iranie - <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,330135242,title,Autostop-przez-pustynie,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">pustynia Kavir.</a> Gdyby jeszcze tylko te znikające jeziorka były, czułbym się jak w domu. <em>Stop. Złaź. Coś nie tak? Nie, tutaj stajemy.</em> Aleśmy przejechali. Cały kilometr. Zszedłem z kunia, podziękowałem i pokierowałem się w stronę miejsca żywcem wyjętego z Gwiezdnych Wojen. Hinduistycznej Świątyni położonej pomiędzy unoszonymi przez wiatr, tańczącymi stożkami z piasku. W świątyni, czternastego dnia festiwalu Yadnya Kasada, wierni, proszą bogów o błogosławieństwo i opiekę. W zamian, odwdzięczają im się.... zupą - po modlitwach, do wydającego odgłosy niestrawności i puszczającego co jakiś czas dymka krateru, wrzucają dary w postaci ryżu, owoców, warzyw i żywego jeszcze mięsa.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0svg0x-5nlkqb-rma2HqCp38AZEGeTJeNupOlR1UnA6ZoCmd6HbhMGpGidWI85oFwoT5SCdpiLHpsvPk_IwpPU6vmKCsspmti_gNrVOEZniXaoqy46hqus3FcIqEXWS6iVFQY1ryJ2dUp/s1600/in56.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0svg0x-5nlkqb-rma2HqCp38AZEGeTJeNupOlR1UnA6ZoCmd6HbhMGpGidWI85oFwoT5SCdpiLHpsvPk_IwpPU6vmKCsspmti_gNrVOEZniXaoqy46hqus3FcIqEXWS6iVFQY1ryJ2dUp/s400/in56.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czternastego dnia festiwalu Yadnya Kasada, przez bramę tej hinduistycznej świątyni, pielgrzymi z okolicznych wiosek wyruszają gotować w kraterze zupę dla bogów. </strong> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"> </span></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ja na swoją pielgrzymkę poszedłem z pustymi rękoma. <em>Gdzie krater? Tam gdzie idzie tłum</em> - głównie lokalnych turystów. Godzina 10.30. Pozbyłem się kurtki i bluzy. Zostawiłem sobie tylko sarong żeby zasłaniać twarz przed kolejnym spoliczkowaniem przez drobny piasek. Wystarczyło kilka minut żeby odczuwalna temperatura podskoczyła o ok. 20 stopni. <em>Wody? Kawy? Herbaty?</em> Ci sprzedawcy są wszędzie. Ciekawe czy na pogrzebach i weselach też można sobie nudle kupić.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2RbF7hRisgKr_CU6Ss1oBN9J6mgE5clZfhx5qkqJscEYlCBa2yzbvHIreSK7WPSaQDT8KQzRkltwnT5BywwIIkNlJqMJCyvQctL3Eer_42KALnk7ug8zW37mW4IFo8_V8ayb2RCwnVvbU/s1600/in57.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2RbF7hRisgKr_CU6Ss1oBN9J6mgE5clZfhx5qkqJscEYlCBa2yzbvHIreSK7WPSaQDT8KQzRkltwnT5BywwIIkNlJqMJCyvQctL3Eer_42KALnk7ug8zW37mW4IFo8_V8ayb2RCwnVvbU/s400/in57.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Obnośni sprzedawcy wgramolą się wszędzie. Ciekawe czy na pogrzebach i weselach tez można sobie nudle kupić.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Schody. <em>Ale tłok. I ślisko. Lepiej obok schodów się idzie.</em> Trampki to nie buty trekkingowe, ale.... trampki mniej ważą i łatwiej się je naprawia. Krater. Nie chiałbym tam wpaść. Swoją drogą, ciekawe co by było jakby tam coś wrzucić. <em>Buuuuum.</em> O - już wiem. Bromo, jako aktywny wulkan, dość często lubi sobie mruknąć. Czasem, przydławiony, wypluje też trochę piachu czy lawy.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Saya suka.... tida suka. Saya cinta Indonesia!</em> Jeszcze dwa tygodnie wcześniej chodziłem po zielonej, gęstej dżungli i ujeżdżałem fale na pięknej, wyjętej z pocztówki plaży. Teraz znalazłem się na pustyni. Indonezja to przeplatające się wszystkie wymiary materii i niematerii. Zamiast podejścia do krateru, spojrzenia w dół, cyknięcia sobie słitfoci, kilka godzin łaziłem dookoła. W dół, jednak, nie schodziłem. Lubię gorące źródła, ale pod warunkiem, że woda w nich nie śmierdzi siarką i jej temperatura nie przekracza 43 stopni.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO8S0Xj-79mClWPcxc-ZqeG4uKyb9621J_lv3Nv1-eDFm3ny_2FA5sYsk6acoMF7kLpgjseZq0RxgizlytW9m78zVBqBBxiyLarP1k9bT2aFjIH20WA3FLeg3NR_WACQWYe5VEtnEkB5a-/s1600/in58.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO8S0Xj-79mClWPcxc-ZqeG4uKyb9621J_lv3Nv1-eDFm3ny_2FA5sYsk6acoMF7kLpgjseZq0RxgizlytW9m78zVBqBBxiyLarP1k9bT2aFjIH20WA3FLeg3NR_WACQWYe5VEtnEkB5a-/s400/in58.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>A co by było gdyby coś tam do środka wrzucić? Buuuuum. A - już wiem. Bromo, jako aktywny wulkan, puszczając ciągle dymka, lubi sobie często mruknąć.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do Probolinggo, wróciłem stopem. Zadzwoniłem do Kholida. Za 15 minut odbiorę Cię z terminala autobusowego. <em>Bromo, Bromo myster? Ale ja nie jadę na Bromo. To dokąd? Czekam na znajomego. Może później chcecie samochód na Bromo. Nie, ja już byłem na Bromo. Ale znajomy. Oj, znajomy już był z milion razy. No dobra, to jak przyjedzie znajomy to dam Wam zniżkę na dojazd do Bromo.</em> Całą godzinę (czyli 15 minut według "czasu indonezyjskiego"), próbowałem wytłumaczyć kierowcy różnicę pomiędzy czasem przeszłym dokonanym a przyszłym niedokonanym. Nie wyszło. Obcokrajowiec w Probolinggo? Bromo!!!!!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5feinTKS0-nRoIm9OXJIpe99ezeOXIAfzyLiK1QqppZ4zFvUuKJmPMxiOqZ60gEO2uqekmvqyw7HZCW7g0CY2bk14ADMcLlF4JFKZPZOhUtKmQ1KrroAPJUETsOsfhAYCh22nn3_WwQ_x/s1600/in59.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5feinTKS0-nRoIm9OXJIpe99ezeOXIAfzyLiK1QqppZ4zFvUuKJmPMxiOqZ60gEO2uqekmvqyw7HZCW7g0CY2bk14ADMcLlF4JFKZPZOhUtKmQ1KrroAPJUETsOsfhAYCh22nn3_WwQ_x/s400/in59.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-32842507151791529632018-02-18T11:33:00.001-08:002018-02-18T11:33:19.903-08:00Indonezja (Jawa, Yogyakarta)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Jawa, Yogyakarta) - Czy w pustej stupie Borobudur kryją się duchy Wulkanu Merapi?</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLMYEZ8IV12L7dDfOG1Xz_Bn66fVlhnUj8HZJ5r4NyNuUy4PfLqTerqLexDzQfVRkLZqWkdgRiYB9V6ZrEEnnNaCsYQwH2E0SEKDuCJ2gjgXP8KtJSGNP-t_C3_IhOGza6nzWRxpl2fgd1/s1600/in42.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="187" data-original-width="500" height="148" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLMYEZ8IV12L7dDfOG1Xz_Bn66fVlhnUj8HZJ5r4NyNuUy4PfLqTerqLexDzQfVRkLZqWkdgRiYB9V6ZrEEnnNaCsYQwH2E0SEKDuCJ2gjgXP8KtJSGNP-t_C3_IhOGza6nzWRxpl2fgd1/s400/in42.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<strong><span style="text-decoration-line: line-through;">AUTO</span> KOLEJOSTOP (PODEJŚCIE NUMER JEDEN: OŚLA ŁĄCZKA)</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Jakarta - stolica z prawdziwego zdarzenia. Duże miasto - największe w całej Indonezji. Ponad dziewięć milionów (oficjalnie zarejestrowanych) mieszkańców i chyba jeszcze więcej przecinających się pod wszystkimi kątami, wiecznie zatłoczonych, zakorkowanych i głośnych dróg. Jak się stąd wydostać? Zazwyczaj, wystarczyło mi dojść do pierwszej lepszej, głównej, drogi. Przez gęste i nagrzane od spalin dżakartańskie powietrze, nie chciało mi się jednak w pełnym słońcu brnąć. Tymbardziej, że wcześniej rozmawiałem z Robertem - podróżnikiem z Czechosłowacji<strong>*</strong>. <em>Za 3 dolary dojedziesz pociągiem aż do Yogyakarty. Jesteś pewien? Przecież to z pięćset kilometrów będzie. Idź na stację, zapytaj o pociąg Ekonomi i zobaczysz.</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/7J1prbhGRMQ/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/7J1prbhGRMQ?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em><br /></em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Poszedłem. <em>Gdzie są kasy? Tam.</em> Pokazał palcem długaśnym paznokciem funkcjonariusz. <strong>No tak - Indonezja lubi tłok.</strong> Za cholerę nie mogłem dojść kto o kogo się opierał - kasa o stos ludzi czy stos ludzi o kasę. W każdym razie, na darmowe przytulanie w temperaturze ponad 40 stopni ochoty nie miałem. <strong>A jakby tak.....? Skoro kierowcę pauzującej ciężarówki można poprosić o podwózkę to czemu nie zrobić tak z maszynistą lokomotywy? Dałoby to połączenie autostopu z jazdą pociągiem. Czyli kolejostop.</strong> Przejście na peron. <em>Bilet. Nie mam jeszcze. Chciałem się dowiedzieć o pociąg. Tam jest informacja. Ale tam mnie zmiażdżą. To szybko - tam i spowrotem! </em>W Indonezji, teoretycznie, nie można dostać się na stację bez biletu. Przy wejściu stoi ochrona i wpuszcza tylko w wyjątkowych okolicznościach. <em>Yogyakarta? Bilet jest? Nie mam. Nie masz bo.... Nie mam bo.... [powiem prawdę i mnie cofnie].... bo mi nie sprzedali [prawda, tylko z innego punktu widzenia - nie próbowałem kupić więc mi nie sprzedali]. OK. Poczekaj przy tym torze. Pociąg będzie o 12. Nazywa się Sri Tanjung.</em> W Indonezji, pociągi mają nie tylko lokomotywy, wagony, klasy i numery, ale i swoje nazwy. Książka. Jest Sri Tanjung. Maszynista. <em>Przepraszam, Pan do Yogyakarty? Do Yogyakarty. Mogę też jechać? Tam są wagony. Ale ja nie mam biletu. A to dlaczego? Bo mi nie sprzedali. To z konduktorem rozmawiaj. Mogę do Yogyakarty? Nie sprzedali mi biletu. </em>Konduktor skrzywił się trochę. 100.000 rupii. <em>A gratis? Gratis to jest podłoga do Cirebon. A co w Cirebon? Będziesz musiał kupić bilet. OK. To biorę podłogę.</em> Wymyśliłem, że dojadę do Cirebon i coś wykombinuję. Grunt - wydostanie się z zakorkowanej Jakarty miałem już za sobą. Żółto-niebieska strzała ruszyła. Wygodnie - można poczytać książkę, złapać trochę drzemki. Ale po drzemcę oczka się tak niefajnie kleją. Kawa. Wars? Ruchomy. Przechodzący akurat między siedzeniami Pan z wielkim termosem obwieszonym torebkami z kawą instant podał mi plastikowy kubek ciepłego napoju. Za nim szła staruszka niosąca na głowie małe porcje pociętego w kostkę smażonego Tofu. Kawa z serem - nic tam, że z soji - ważne, że dodaje energii.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRGOEKc8llIl9ILwEvTZMFgoqNP9XK9mzDXWOBVBVvN4kEjWhUHOsBXJ8OM0kurhUVllv2o7o7E1I1wrB8O2kxUaylh-bxM4cE2LbcaGfKeUKZM1STmCgDIkqBUQgzT2NumgFoSrkUWaZO/s1600/in43.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRGOEKc8llIl9ILwEvTZMFgoqNP9XK9mzDXWOBVBVvN4kEjWhUHOsBXJ8OM0kurhUVllv2o7o7E1I1wrB8O2kxUaylh-bxM4cE2LbcaGfKeUKZM1STmCgDIkqBUQgzT2NumgFoSrkUWaZO/s400/in43.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jawańskie pociągi Kereta Ekonomi są bardzo interaktywne. Nie trzeba nigdzie iść. Nie trzeba brać wałówki na drogę. Czy się stoi czy się jedzie, bufet zawsze przyjdzie do Ciebie.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />W Cirebon, zgodnie z umową zostałem wyproszony ze składu. Kolejka do kasy już nie taka niepoukładana jak w Dżakarcie. Nawet krótka. Ale miałem wrażenie, że w ogóle się nie poruszała. <em>Przepraszam, chciałem kupić bilet na tamten pociąg. Przerwa jest. Ale on mi zaraz odje.... już odjeżdża. Następny będzie o 21. Ale dopiero jest 15. I tak tego już nie dogonisz.</em> Gonić nie chciałem. Poszedłem za to na drogę. <em>Ke Yogya? Tam.</em> Godzina spaceru a ja nadal w mieście. Kciuk. Zatrzymała się rodzinka w czarnej Toyocie. Wywieźli mnie na trasę. Znów człapanie. Azad zaczął obwieszczać Al-Maghrib. Dopiero 18, a już charakterystyczna szarówka. <strong>Dlaczego to słońce nie może zachodzić np. o 22.00? W chińskim Xinjiang przecież tak jest i nikt się nie skarży.</strong> <em>Hej. Gdzie idziesz? Do Dżogdży. Na pieszo? No nikt mi się nie chce zatrzymać. Ładuj się na pakę.</em>Znowu prosta droga - dwupasmowa. Po Jawie, da się jednak jeździć też i drogą. Czas leciał i leciał. <em>Ciekawe czy on do samej Yogyakarty jedzie? Nie no, przecież to jeszcze daleko stąd.</em> Drzemka. Pobudka. <em>Cholera, gdzie ja tak właściwie jestem?</em> Pekalongan. <strong>W Indonezji, większość biznesów ma na szyldzie pełny adres</strong>. Kierowca zatrzymał się w przydrożnym rumah makan. <em>Tu się zatrzymują na jedzenie autobusy do Yogyakarty. Na pewno ktoś Cię weźmie.</em> Wziął. A właściwie to wzięła - najpierw kobieta - właścicielka jadłodalni poczęstowała mnie posiłkiem. Później policjant, zdziwiony co robię w takim miejscu sam w nocy, zabrał mnie na krótką wycieczkę do następnego - większego - rumah makan. Program bardzo napięty bo w ciągu godziny, objechaliśmy sprawdzić czy kluby karaoke i bary nie sprzedają lewego araku - południowoazjatyckiej wersji księżycówki otrzymywanej najczęściej ze sfermentowanych kwiatów kokosowych albo trzciny cukrowej. O pierwszej w nocy, policjant wsadził mnie do autobusu o nazwie Matahari. <em>Do Yogyakarty 8 godzin jazdy. Super.</em> Zawinąłem się na wąskiej podłodzę i poszedłem spać. <em>Pobudka.</em> 4.30. <em>Dlaczego? Yogyakarta. Terminal. Już? Miało być 8 godzin. No już, wysiadamy. OK, dziękuję bardzo. Dziękuję i przepraszam, że musiałeś na podłodzę. Nie ma sprawy</em> - w nocy wygodniej niż na fotelu. W ogóle nie wiem po co fotele w autobusach są. Źle się śpi.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>DUCHY WULKANU</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Zimny poranek. Kawa. W oddali - zarys jakiejś stożkowatej góry, która w ogóle nie wpisuje się w, ogólnie, płaski krajobraz wybrzeża Jawy. <strong>To wulkan Merapi. Podobno przeniesiony przez bogów z zachodniej części wyspy w celu jej zrównoważenia. Podobno w środku żyją duchy, które nie dokońca zgodziły się na przeprowadzkę i przez to, wulkan jest niespokojny.</strong> <em>Jak chcesz to tam podjedziemy</em>, powiedział <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Haddad</a>, który zgodził się udzielić mi miejsca w swoim domu. Po dwóch kolejnych filiżankach kawy i zimnym prysznicu byliśmy w drodzę do <strong>Góry Ognia</strong>- której ostatnia erupcja nastąpiła pod koniec 2010 roku. Indonezja to nie tylko rajskie plaże i wszystkie odcienie każdego koloru tęczy z zielenią i błękitem na czele. To państwo, które w jednej chwili z nieba, potrafi zamienić się w piekło. Państwo, w całości położone w <strong>Pacyficznym Pierścieniu Ognia</strong> czyli strefie najczęściej nawiedzanej przez trzęsienia ziemi i wybuchy wylkanów. <strong>Około 81% większych trzęsień ziemi, oraz 90% wszystkich czynnych wulkanów występuje właśnie w tej strefie.</strong> Tuż pod wulkanem wioska Cangkringan - a raczej to co z niej zostało. Domy bez ścian i dachów. Pozostawione specjalnie w takim stanie jak są - jako pomnik przypominający o wyższości natury nad człowiekiem.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWxCpkIbHeNbdmO3mQscmOPqqZUUVt0m6ZO5Tn3ESXUxxY9WzWyQ70mfeNuFSbfsG495li8ctEtMa-3wW_XQXebHLfh29WqVcXEgZvXdde3HwOngA6sx11vD8zHvMG184-q-6FViyu_762/s1600/in44.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWxCpkIbHeNbdmO3mQscmOPqqZUUVt0m6ZO5Tn3ESXUxxY9WzWyQ70mfeNuFSbfsG495li8ctEtMa-3wW_XQXebHLfh29WqVcXEgZvXdde3HwOngA6sx11vD8zHvMG184-q-6FViyu_762/s400/in44.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Zastygła lawa, zastygła też scena pospiesznej ewakuacji.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W jednej z murowanych chatek, zamrożona scena - ktoś dopiero co szykował się do ewakuacji. W pośpiechu zapomniał zamknąć szufladę. Leżący na biurku, sfatygowany, Koran, chyba nie zmieścił się do torby. Przysłużył się - zostało ponad 100 czytelników. Wśród nich, strażnik wulkanu, który starał się uspokoić ziejącą lawą górę do momentu aż sam, w mgnieniu oka, zamienił się w proch. Kanibalizm natury. Łyse drzewa i trawa próbująca przedrzeć się przez pył. Z jednej strony dżungla, z drugiej krajobraz jak z innej planety. Bezpłciowy, pozbawiony życia, szary.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGpJdW6RLJ_hbnJRmu7is9Kpi0mrHWhm-K8KY9UIfANmI9PQlEEyiOed9KaNa2XdgRPqfTt4XuRKmTiW0rsDGey3XVM3Azf3jyfBsxeKPi7Sle9ReNXDUBy-fhVTQtgDkNrup3lUsFVZw0/s1600/in45.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="301" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGpJdW6RLJ_hbnJRmu7is9Kpi0mrHWhm-K8KY9UIfANmI9PQlEEyiOed9KaNa2XdgRPqfTt4XuRKmTiW0rsDGey3XVM3Azf3jyfBsxeKPi7Sle9ReNXDUBy-fhVTQtgDkNrup3lUsFVZw0/s400/in45.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Księżyc? Kiedyś był tu las. teraz jest wyschnięte koryto, którym wcześniej płynęła lawa.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<strong>PRAGA NA JAWIE?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wróciliśmy do Yogyakarty. Niebieskie niebo, zapach kwiatów. Do tego jeszcze te czerwone dachówki na jasnych, niskich domach. Albo moja krótka wizyta w Jakarcie była zbyt długa, albo Yogya zdecydowanie różni się od większości indonezyjskich miast, które sprawiają wrażenie jakby były zbudowane na szybko z niepasujących do siebie, byle jakich elementów posypanych piachem i żwirem i święconych asfaltem kładzionym za pomocą kropidła. Nie wiem czy przez odwiedziny prezydenta Czech czy przez tą czerwoną dachówkę, ale mnie osobiście, Yogyakarta skojarzyła się z Pragą. <strong>W istocie, podobnie jak niegdyś w Europie wolnomyślicielska Praga, Yogya to Indonezji ważny ośrodek sztuki, kultury i edukacji.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLaVVT0xJyDP6_TCodjh4KrcJiTTHCJNvZXyMQDBg9OahZkuNwQCJRg9PY7Bj09WgboC5o_5gj0eWcb1EjIskWDYAAFCooO18-Icuc4Eb_s6VvNrNwLu3KhyphenhyphengV00mxHazpoK39jLoNLIW/s1600/in46.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="500" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLaVVT0xJyDP6_TCodjh4KrcJiTTHCJNvZXyMQDBg9OahZkuNwQCJRg9PY7Bj09WgboC5o_5gj0eWcb1EjIskWDYAAFCooO18-Icuc4Eb_s6VvNrNwLu3KhyphenhyphengV00mxHazpoK39jLoNLIW/s400/in46.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Yogya skojarzyła mi się z Pragą. Nie wiem, czym się zasugerowałem - wizytą prezydenta Czech czy czerwoną dachówką zdobiącą skośne dachy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<strong>NAJWIĘKSZA BUDDYJSKA ŚWIĄTYNIA NA ŚWIECIE.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgONggUIwBJ54CFIvdaz2vRmYI0xKMCP9vqdQLHLe84U5_3pR0H9Dn-wW-AKy4AA-vw0UJCBoYp_YGN5QD3OeSgZcLED533BosuIhFi1_mH70h5Y3Z_S3pDADYI2shBvbhjl83FOCxQJEz/s1600/in47.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgONggUIwBJ54CFIvdaz2vRmYI0xKMCP9vqdQLHLe84U5_3pR0H9Dn-wW-AKy4AA-vw0UJCBoYp_YGN5QD3OeSgZcLED533BosuIhFi1_mH70h5Y3Z_S3pDADYI2shBvbhjl83FOCxQJEz/s400/in47.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Największą buddyjską świątynią świata jest oczywiście Angkor Wat w Kambodży. Tyle, że Angkor Wat został wybudowany jako świątynia hinduistyczna, co go do tego miana dyskwalifikuje. VIII-wieczny Borobudur od samego początku był świątynią buddyjską.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Że też musiało mu się zachcieć odwiedzać Borobudur wtedy kiedy mnie. Konwoje na sygnale, armia, ochrona. Podwyższony stan bezpieczeństwa trochę utrudnił mi wejście za darmo. Tak na prawdę, średnio widziało mi się wchodzenie do kolejnej świątyni. Ze mnie żaden świętoszek nie jest, ale sacra szanuję. Zawsze jakoś głupio czuję się przyglądając się czy robiąc zdjęcia osobom skupionym na modlitwie. Ale być na Jawie i nie zobaczyć jednego z jej hajlajtów? Zasiliłem szeregi turystów w jeansach z aparatami. Przejechałem stopem do Magelang. Targ. Boczne wejście. <em>Ale ja do Manohara. Ale do restauracji czy do hotelu? Do hotelu. To proszę tędy.</em> Toaleta. Przeszedłem dalej, na teren świątyni. <em>Stop. Ale ja z Manohary idę. Z hotelu? Tak. Numer pokoju? 23 [znów nie skłamałem - podałem numer pokoju, w ostatnim pensjonacie, w którym byłem a faktycznie szedłem z Manohary - to, że z toalety, miało znaczenie tylko w domyśle].</em>Rozmowa przez radio. <em>Proszę do kas, kupi Pan bilet i Pan wejdzie. Kasa. Poproszę bilet. 20 dolarów. Ile? Ale tutaj jest napisane 30.000 rupii (3 dolary). Ale to jest dla orang indonesia cena. Orang barat płaci 20 dolarów. Ale ja jestem orang indonesia. Kitas proszę. Co? 20 dolarow. Gdzie tu jest w ogóle biuro. Jakie biuro. No główne biuro. Tam, obok Manohary.</em> Wróciłem do Manohary. Znalazłem główne biuro zajmujące się świątynią. <em>Dzień dobry, dzień dobry. Proszę usiąść. Herbaty? Bardzo chętnie. Papierosa. Nie odmówię. Co Pana do nas sprowadza? Czy istnieje jakaś możliwość darmowego wejścia? A kim Pan jest. Widzi Pan..... no ten..... jestem dziennikarzem i wydaje mi się być bardzo interesujące, że największa buddyjska świątynia na świecie jest w Indonezji, w której Buddyzm jest mniejszością wyznaniową. Ma Pan jakąś legitymację? Tak, proszę. Ale tutaj jest napisane "teacher". Bo widzi Pan.... ja jestem dziennikarzem...... gazetki szkolnej. Rozumiem. Chwilka. Tędy proszę. I już nie będzie za mną ten ochroniarz łaził? Nie, proszę się nie obawiać.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_JQXxjThQoIVnRcH3RabA1_2wWFWZdOyKfHM_bXkN3vQTo-8hyphenhyphenYFZp9jIaQA67FLrl_67envHNlwhUcJJYD-5Q2ap9YHY-8KL-5FrsAazu008XFDq1bfADVQK7W2OHlRcvOCcPn1wI0tJ/s1600/in48.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_JQXxjThQoIVnRcH3RabA1_2wWFWZdOyKfHM_bXkN3vQTo-8hyphenhyphenYFZp9jIaQA67FLrl_67envHNlwhUcJJYD-5Q2ap9YHY-8KL-5FrsAazu008XFDq1bfADVQK7W2OHlRcvOCcPn1wI0tJ/s400/in48.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Buddyzm w Indonezji to mniejszość wyznaniowa. Pierwszy jest Islam. Później Chrześcijaństwo, następny Hinduizm. Najprawdopodobniej, Animistów więcej jest niż Buddystów. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przeszedłem wąską dróżką przecinającą świeżo przystrzyżony trawnik do VIII-wiecznej, wybudowanej, zapomnianej i cudem odnalezionej w znajdującej się dawniej na tych terenach dżungli, <strong>kamiennej piramidy.</strong> Ze znalezieniem nie było problemu. Dziurawa dżungla, ostała się jedynie na zboczach leżących w oddali gór. Do tego, sam też szedłem jak owieczka za uzbrojonym po zęby w kamery i aparaty tłumem. Niewielu odwiedzających oddało szacunek miejscu świętemu. Niewielu <strong>okrążyło trzykrotnie, zgodnie z ruchem wskazówek zegara każdy z jej ośmiu tarasów - pięciu czworobocznych, trzech kolistych, które zwieńczone górną stupą odzwierciedlają buddyjską wizję świata - potrzeb, materii i niematerii.</strong>Dominował styl: szybko na górę po pierwszych schodach, na które się akurat natkniemy. Trudno się dziwić. W większości lokalnych biur podróży, wycieczka do Borobudur to dwie-trzy godziny z przerwą na lunch. W taki sposób, świątynia, nie robi żadnego wrażenia i lepiej spędzony w niej czas poświęcić innemu miejscu. Zdecydowanie nie wystarczy to by przeanalizować wszystkie <strong>płaskorzeźby przedstawiające sceny z życia i poprzednich wcieleń Buddy, które liczą sobie razem ponad 6 kilometrów.</strong> Za mało by zajrzeć w każdą z <strong>72 stup w kształcie dzwonów i zauważyć, że jedna z nich, z niewiadomych przyczyn stoi pusta.</strong> Może właśnie Budda, który powinien siedzieć w niej to ten prawdziwy, który osiągnął Nirwanę i połączył się ze wszystkimi poziomami materii i niematerii? A może właśnie w niej, w nocy, kiedy ustają foto-pielgrzymki, gromadzą się duchy Góry Merapi? </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw1DFkOn4igUbMgMa4m6idnaBX9nYgwqp5NL256w1yLIQrHNurjGupQ-lzprUK2xM9BraXSpah2V3i9-sVRLNO8eeUuc-1RAZmJ6pOgfWfCyRDcy_Yy0S2TeKR1amEJmf4KmP4jCFfKGdd/s1600/in49.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw1DFkOn4igUbMgMa4m6idnaBX9nYgwqp5NL256w1yLIQrHNurjGupQ-lzprUK2xM9BraXSpah2V3i9-sVRLNO8eeUuc-1RAZmJ6pOgfWfCyRDcy_Yy0S2TeKR1amEJmf4KmP4jCFfKGdd/s400/in49.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>W 71 kamiennych dagobach (stupach w kształcie dzwonów) Borobudur siedzi medytujący Budda. Jedna z nich stoi pusta. Dlaczego? Tego, prawdopodobnie, nigdy się nie dowiemy.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wróciłem do Yogyakarty, gdzie resztę czasu spędziłem z Haddadem, jego znajomymi i rodziną. <em>Duchy? Jakie znowu duchy. Zaraz Al Maghrib. Idę do meczetu. Idziesz ze mną? Tak. To będziesz potrzebował sarong. A i tutaj.... trzymaj.... jawański batik. Do świątyni trzeba skromnie. Nie możesz tak w koszulcę z napisem.</em> <strong>Różnice różnicami, ale w każdej religii - tak jak nie strzela się w modlących migawką, tak nie traktuje się świątyń jak rewii mody. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUHcTV6Ld8b7O0ZK0ii6iVEHTdLNY33DXBwJuhoI62frpwy1x6vHPqT4rZhhPv8PJWRDcVxwdc44hxUhCWeeD63yndN0G8kiEWsRQ6IrQSzzl-uXI_RPW1lCT8rVxL2ZRWXBJCfbpHrtsv/s1600/in50.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUHcTV6Ld8b7O0ZK0ii6iVEHTdLNY33DXBwJuhoI62frpwy1x6vHPqT4rZhhPv8PJWRDcVxwdc44hxUhCWeeD63yndN0G8kiEWsRQ6IrQSzzl-uXI_RPW1lCT8rVxL2ZRWXBJCfbpHrtsv/s400/in50.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Do meczetu, obowiązkowo, sarong i batik. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>* Robert z Czechosłowacji. </strong>Nie ma błędu. Po prostu, granice państw mają to do siebie, że są ruchome i lubią się czasem przesunąć w jedną lub w drugą stronę, a my nie mamy na to żadnego wpływu. Mało tego - z każdą zmianą musimy odstać swoje w długaśnych kolejkach by wyrobić nowe dokumenty. Ma to też swoje zalety - wystarczy być się we właściwym miejscu, we właściwym czasie i bez wyjeżdżania za granicę można znaleźć się za granicą. Zagranica przyjedzie do Ciebie. Zasypiasz w Serbii, budzisz się w Kosowie. </div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-34639679220340379172018-02-18T11:26:00.001-08:002018-02-18T11:26:12.891-08:00Indonezja (Jawa, Jakarta)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Jawa, Jakarta) - Skąd pochodzi wyraz "stolica"?</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE4cMMV_Zt7FiODXP4s0tXRQUgMgHrZOvsEZGtfQMCbQzvyAgbstqS2K4KV6jSZIDMF0rz_Cb3vayjxg7txNCvAcU2zrFfzTQt9uB-MxsjXhwCMKespk3OErDLnN4y66HWtwOVuNa0XjK-/s1600/in35.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE4cMMV_Zt7FiODXP4s0tXRQUgMgHrZOvsEZGtfQMCbQzvyAgbstqS2K4KV6jSZIDMF0rz_Cb3vayjxg7txNCvAcU2zrFfzTQt9uB-MxsjXhwCMKespk3OErDLnN4y66HWtwOVuNa0XjK-/s400/in35.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jakarta to stolica w pełnym tego słowa znaczeniu.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W Jakarcie, zatrzymałem się u <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Moniki.</a> Stolicę potraktowałem sobie jedynie jako przystanek i źródło informacji. Skorzystałem z szybkiego internetu oglądając przy okazji miasto. Nie. Nie powinno być wcale na odwrót. <strong>W Jakarcie, albo czeka się na fortunę, albo na jakąś wizę, albo decyzję jakiegoś urzędu, albo na jak najszybszy transport w inne miejsce magicznej Indonezji.</strong> To duże miasto jest idealnym przykładem co się może stać jeśli tnąc wydatki zwolni się pracowników działu planowania przestrzennego.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHiZpe6vGPf-4MmiGxQOwojjinB6HnkWONNd78UfJzZZtlz6lIvc0JMl8ryFJGypCuknSkpX6It0viEof0XbQxmvje9QI5G1qalkSTWPykWWIQUKrTI5V8Ct1DZ-A_M8pB0WXXE7xX2ggs/s1600/in36.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHiZpe6vGPf-4MmiGxQOwojjinB6HnkWONNd78UfJzZZtlz6lIvc0JMl8ryFJGypCuknSkpX6It0viEof0XbQxmvje9QI5G1qalkSTWPykWWIQUKrTI5V8Ct1DZ-A_M8pB0WXXE7xX2ggs/s400/in36.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jakarta jest świetnym przykładem co może się stać kiedy w ramach cięcia wydatków publicznych zwolni się pracowników działu planowania przestrzennego. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Imprezy kulturalne? Przy ryku silników stojących w wiecznych korkach pojazdów i kakofonii obnośnych sprzedawców i <a href="http://www.youtube.com/watch?v=E7thfxoaCAM" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">pengamenów</a> lepiej udać się do bardziej kameralnych miast. Muzea? Lepiej postawić na Yogyakartę albo Surabayę. <strong>O ile, Nowy Jork w bluesowym slangu to Wielkie Jabłko, Jakartę określa się mianem Wielkiego Duriana.</strong> Strzał w dziesiątkę. Jabłko to jabłko. Widzisz co masz. Najwyżej jakiś robaczek się trafi. Albo dwa. Durian to już zupełnie inna sprawa. Jedni go kochają, inni trzymają się z daleka. W większości oficjalnych miejsc, np. w pociągach czy autobusach, durian to owoc zakazany. Na pierwszy rzut oka efektywne wysokie wieżowce, trzypasmowa autostrada przecinająca miasto. W środku - smród odkrytej kanalizacji i wieczny wyścig szczurów i karaluchów. Jakarta to stolica w pełnym tego słowa znaczeniu. <strong>Wyraz <em>stolica</em> wywodzi się od wyrazu <em>stolec</em>.</strong> Gdyby nie spokrewniony z niemieckim <em>"Stuhl"</em>, <em>"stolec"</em> nie byłoby <em>"stolicy</em>". <em>"Święty Piotr otrzymał stolec wszystkiego Świata"; "Popiel z Krakowa do Gniezna przeniósł stolec swój, a potem do Kruszwicy".</em> Początkowo, wyraz <em>"stolec"</em> w języku polskim oznaczał monarszy tron. Później, w jakiś dziwny sposób zaczął znaczyć to co znaczy. W międzyczasie, jednak, z królewskiego "<em>stolca"</em>, zrobiono również <em>"stolicę"</em>. A angielskie <em>"capital"?</em> Łacińska <em>capita</em> to głowa. A, jak wiadomo, ryba psuje się od głowy. Nie powinno więc nikogo dziwić, że stolica - taka z prawdziwego zdarzenia - będzie pachnąć stolcem i kurbami. <strong>Co to jest kurba?</strong> <em>Ty, zobacz! W tym ścieku pływają ryby - </em>powiedziałem do Moniki, zaglądając co kryje się w kanale płynącym pod płytami chodnikowymi. <em>No są tu ryby, ale nie są jadalne. Ale zobacz ile ich tutaj jest. Jak one w ogóle się nazywają? Nie mam pojęcia. Może shitfish? Skoro jest catfish to może też być shitfish.</em> <strong>A jak przetłumaczyć na polski shitfish? Średnio na jeża, ale kurba chyba pasuje. </strong>W kanałach pływają odchody, potocznie nazywane <em>kupami</em>. Skoro mogą pływać w nich również ryby to raczej nie będą to łososie. <strong>Kurba </strong>jak nic<strong>.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbNSJQ3RgNMc5vFItymxJbB7ZOTnULDgE98gF9Xut4XYiMJmcmDdCCIOHbh_0YdRBz28pl5nNWJG_UHvcMXQvXmkrWwAnItTJVVs-v6sAOdCx3afr0UB4hJ-SOGf2cKGcnP2o5fU992uFn/s1600/in37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbNSJQ3RgNMc5vFItymxJbB7ZOTnULDgE98gF9Xut4XYiMJmcmDdCCIOHbh_0YdRBz28pl5nNWJG_UHvcMXQvXmkrWwAnItTJVVs-v6sAOdCx3afr0UB4hJ-SOGf2cKGcnP2o5fU992uFn/s400/in37.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jeden z wielu pengamenów czyli skaczących z jednego autobusu do drugiego ulicznych muzykantów.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Stołeczne widoki nużą oko odwiedzających Jakartę nie tylko w, tzw. slumsach. <strong>Krzywe domki z plecionymi ścianami i blaszanymi dachami stoją w każdej, nawet najbardziej eleganckiej dzielnicy.</strong> Dzieciaki grają na boso w piłkę nożną naprzeciw luksusowych willi. Mieszkający obok torów kolejowych ludzie błagająją by ktoś wyrzucił z pociągu choćby kawałek kwaśnego tofu. Jakarta to jedno z niewielu dużych miast, gdzie istnieje poważne zagrożenie takimi chorobami jak malaria, tyfus czy gruźlica. Dziwne - zazwyczaj pomoc humanitarna trafia do mieszkańców małych wsi. O miejskich slumsach rzadko kiedy się myśli. A przecież wieś ma pola, ma naturę, która - może nie tak szybko jak Czerwony Krzyż czy Czerwony Półksiężyc - ale pomoże i, przede wszystkim, wyżywi. Ci, którzy skusili się wizją szybkich pieniędzy w mieście i, którym z jakichś dziwnych przyczyn powinęła się noga, znajdują się na przegranej pozycji. Na dobrą sprawę można, przez jakiś czas żywić się bananami i kokosami. Ale ile tych bananów czy kokosów w Jakarcie się ostało?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh542Plopxn1Py-IrPNJ5O1ailXVrfDjkvz7VvUwNOylMxiMGR_010fdiblJdkwL3T-bcv90MSpENgyHy1pJkc-vzzHJK3vZJuCmJmrx-llHDwbHelI7rXkBQFbeZa1K8UenUl4QJivEvhX/s1600/in38.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh542Plopxn1Py-IrPNJ5O1ailXVrfDjkvz7VvUwNOylMxiMGR_010fdiblJdkwL3T-bcv90MSpENgyHy1pJkc-vzzHJK3vZJuCmJmrx-llHDwbHelI7rXkBQFbeZa1K8UenUl4QJivEvhX/s400/in38.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Wieś jest biedna, ale ma Naturę, która zawsze wyżywi. W mieście są pieniądze, ale bez nich, zostaje żywienie się resztkami, których nie dopadły jeszcze szczury.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W mieście , bez grosza przy duszy zostaje los żebraka i, ewentualnie, śmierć głodowa. Tyle, że żebraków w Jakarcie jest tak wielu, że nikt nie zwraca na nich uwagi. Dlatego, mając do dyspozycji proste narzędzia, ci bardziej uczciwi, których w Azji jest na pęczki zajmują się sprzedażą czegokolwiek - skupowanych od profesjonalnych wyrywaczy torebek fantów, smażonego fast-foodu, prostych przekąsek, pocztówek, kiepskiej jakości breloczków do kluczy, itp. <strong>Każda ulica to jeden wielki rynek z obnośnymi sprzedawcami, którzy nawet z termosu, kilku sznurków i torebek z kawą instant potrafią zrobić mobilną restaurację.</strong> Są też budki z jedzeniem i maty z paciorkami. <em>Panie, kup pan pierścionek. 2000 rupii. Nie, ja szukam czegoś co by tu zjeść. A co byś Pan chciał zjeść? A mam jakiś wybór? Ryż z czym tam pod rękę popadnie. Tam idź. Tam dobre jedzenie jest. I tanie. Nasi goreng proszę. Mmmmmm</em>zapach ostrego sosu chilli chociaż na chwilę stłumił smród znajdującego się za mną, stojącego w miejscu ścieku. Mimo to, skaczący z autobusu do autobusu pengameni, czyli uliczni muzykanci, widząc <em>orang barat</em> (człowieka z zachodu) w mało zachodnim lokalu, ciągle zaglądali mi w talerz, próbując wyciągnąć cokolwiek. 500 rupii? To nic - niemal puste pieniądze. Wystarczy na gumę do żucia. Z drugiej strony, w zamian czeka nas chwila względnej ciszy przerywanej tylko co chwila rykiem trójkołowych tuk-tuków.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFppWWY2cYOmDn7P43klKuD1C8fjyRyTid8V-sIe8X7g8r-lrq0MZXNZgNOeUNlfK5MXpkn25OrXQUn05Qoex251U9HqQnvlJ_EzPYY4dclqgsxIx9rKnIMh0L-WF_QQA6BDxGn2lf9hSY/s1600/in39.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFppWWY2cYOmDn7P43klKuD1C8fjyRyTid8V-sIe8X7g8r-lrq0MZXNZgNOeUNlfK5MXpkn25OrXQUn05Qoex251U9HqQnvlJ_EzPYY4dclqgsxIx9rKnIMh0L-WF_QQA6BDxGn2lf9hSY/s400/in39.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czasami, lepiej się za bardzo nie interesować skąd brana jest woda do mycia naczyń czy gotowania ryżu.</strong><strong></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Tłok. W niektórych alejkach nie trzeba nawet się wysilać by iść do przodu.</strong>Kładka dla pieszych, napierający z tyłu, miażdżący tłum. <em>Przepraszam?</em> Jest w Bahasa Indonesia takie słowo, ale wydaje się być bardzo mało popularne w "Bahasa Jakarta". Ale po co <em>"przepraszam"</em>? <strong>Można inaczej - można oprzeć się o plecy poruszające się przed nami, podkulić nogi i skorzystać z darmowej, pieszej podwózki.</strong>Starówka. W końcu Jakarta była założona w XVI wieku. Grzechem nie byłoby podjechać Transjakartą, czyli dżakartańskim metrem w postaci klimatyzowanych autobusów jeżdżących po specjalnie wydzielonych pasach do <strong>Koty.</strong> XVI-wieczna, pamiętająca czasy holenderskiej kolonizacji Kota tętni dekadencją i specyficznym klimatem. I co tam, że jest najbrzydszą, najbardziej chaotyczną i najbardziej zaniedbaną starówką jaką w życiu widziałem? W końcu wyraz stolica pochodzi od wyrazu stolec więc, odwiedzając prawdziwą stolicę, czego się po niej spodziewać?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhId1fcLThV-bTve-IOkzF0eYJGs7kGOC2DUobGDl6DVLcKB0tF5C09ypBp7iKYB4iQ0dvftSynFxV5sPg-Rkfu1KyO1nTiMm1eOtOavBMRe4SMytOouaF2GTgJ4-1xb2XD_LtmDaARKIQ/s1600/in40.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhId1fcLThV-bTve-IOkzF0eYJGs7kGOC2DUobGDl6DVLcKB0tF5C09ypBp7iKYB4iQ0dvftSynFxV5sPg-Rkfu1KyO1nTiMm1eOtOavBMRe4SMytOouaF2GTgJ4-1xb2XD_LtmDaARKIQ/s400/in40.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>XVI-wieczna, pamiętająca czasy holenderskiej kolonizacji Kota - stara dzielnica Dżakarty. Choć z pozoru chaotyczna i odrażająca, ma swój klimat.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<strong style="font-size: 14px;">ZAGADKA:</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10wRW9HTTBjstoMW3BtQ7uxZ-IX6aGbnMkmX4yaIz0RY_ZdWCyT72TaFFLqM6YPUmINQYFcQZWrGGqYrbhRHWNeEwv381po0sVgdEoo3uRvLfQAqp18uvAOMrOuy3BOG9dFG69A38HOIZ/s1600/in41.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="500" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10wRW9HTTBjstoMW3BtQ7uxZ-IX6aGbnMkmX4yaIz0RY_ZdWCyT72TaFFLqM6YPUmINQYFcQZWrGGqYrbhRHWNeEwv381po0sVgdEoo3uRvLfQAqp18uvAOMrOuy3BOG9dFG69A38HOIZ/s400/in41.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Jakie owoce trzyma orzeł znajdujący się w logo dżakartańskiego "metra" - Transjakarty?</strong></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-4668567060238952332018-02-18T11:20:00.005-08:002018-02-18T11:20:57.077-08:00Indonezja (Sumatra/Jawa)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Sumatra/Jawa) - Droga, której nie ma.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4U29iPiRGz7_ua1kIo0a1LMcJFDvawCxFxfBvFjmrqEBILU6hiFTFrgjS6L-hue3ir-_bmCmk55cSmAohyphenhyphenGB5oqmhbPrOkaPvZNLVaUjP_JDLOboEyfQfBBQ3KTCd4uftnZ8zTD9ppqf/s1600/in28.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="188" data-original-width="500" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4U29iPiRGz7_ua1kIo0a1LMcJFDvawCxFxfBvFjmrqEBILU6hiFTFrgjS6L-hue3ir-_bmCmk55cSmAohyphenhyphenGB5oqmhbPrOkaPvZNLVaUjP_JDLOboEyfQfBBQ3KTCd4uftnZ8zTD9ppqf/s400/in28.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ile czasu może zająć przejechanie "na szybko" 1.000 kilometrów? Jak wygląda droga, która, w zależności od mapy - albo jest, albo jej nie ma? W jaką mapę najlepiej wyposażyć się podróżując po archipelagu liczącym ponad 17.000 wysp? Czy w Indonezji może być zimniej niż na Antarktydzie? Czym może skończyć się spanie na posterunkach policji?</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Jakby tutaj przejechać do stolicy kraju? Zachodnim wybrzeżem czy wracać do "głównej" trasy o hucznej nazwie "Transsumatran Highway"? Odpowiedź powinno znać google. Dokłdniej "mapy google." Taaaaa - według oficjalnych map, droga jest, po czym znika, po czym pojawia się znowu. Zwariować można patrząc jak pokręcona jest ta blado-żółta, przerywana nitka. <em>Jak wygląda droga do Jakarty przez Bengkulu? Ponad dwa dni autobusem. Ale autobus jedzie przez Bengkulu? Nie wiem - jak chcę jechać do Jakarty to biorę samolot z Padang albo z Bengkulu.</em> Taką odpowiedź usłyszałem od kilku osób. No, ale po co latać skoro jest droga? <strong>Przecież to tylko 1.000 kilometrów.</strong> Jak może wyglądać "tylko", wyjaśniło się już pierwszego dnia. Mapa. Skąd wziąć dobrą mapę Indonezji? Jadąc drogą trzeba mieć dobrą mapę - kolonizatorzy, handlowcy i sami Indonezyjczycy, wykazali się ogromną kreatywnością by wymyśleć nazwy dla wszystkich siedemnastu tysięcy wysp. Do tego jeszcze dochodzą nazwy miast i prowincji. No, ale im to zajęło setki lat. Podejrzewam, że z zapamiętaniem ich wszystkich byłoby podobnie. <em>W Indonezji powinieneś mieć osobną mapę każdej z wysp. To, co? Wielki atlas mam sobie kupić? Globus? </em>Emil wpisał w google hasło <em>"Peta Sumatera"</em>, przełączył widok na "obrazki" i po chwili, drukarka wypluła ładną, nawet szczegółową, mapkę Sumatry. <em>Na pewno chcesz jechać autostopem? No przecież tutaj się tak dostałem, nie ma sensu zmieniać czegoś co działa dobrze i się sprawdza. </em><strong>Autostop w Indonezji jest specyficzny, ale działa. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/RKDazFgfXhs/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/RKDazFgfXhs?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Ze złapaniem pierwszego transportu, faktycznie, nie było problemu. Zatrzymała się <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Toyota_Avanza" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Toyota Avanza</a> z trzema panami na pokładzie. Byli bardzo zadowoleni kiedy mówiłem jak mi się podoba w Indonezji. Jak przystało na poprawnych Muzułmanów, po drodzę posiłek i.... modlitwa - ale bez postoju. Panowie, wycierając ręce o podsufitkę, trzykrotnie dokonali bardzo symbolicznego obmycia dłoni, twarzy i karku, po czym zajęli się recytacją jednej z koranicznych sur, przerywaną co jakiś czas okrzykiem <em>"Allahu Akbar"</em>.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqq3LtHB1dEQDmVTM79mZQ48-kLt1kFq-yemthKN1gUNYIXipAbY4bA37rfHwdyv42XfKAmnYjIQgQ6f27t_C-Q_jvuten04bemEkMjwzq3TBtR4yLm8J9PWNcejTUfkbHzH-mgcjz7Nk2/s1600/in29.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqq3LtHB1dEQDmVTM79mZQ48-kLt1kFq-yemthKN1gUNYIXipAbY4bA37rfHwdyv42XfKAmnYjIQgQ6f27t_C-Q_jvuten04bemEkMjwzq3TBtR4yLm8J9PWNcejTUfkbHzH-mgcjz7Nk2/s400/in29.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Niby chciałem dojechać do celu jak najszybciej, ale co chwila chciałem wysiadać.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Małpa. Na rowerze?</em> <strong>Są czasem takie momenty kiedy docierające do nas obrazy wydają się tak intensywne, że sprawiają wrażenie jakbyśmy dopiero co obudzili się z krótkiej drzemki. </strong><em>Ładnie tutaj. Te kolorowe domki, te rabatki, ta małpa</em>- myślałem. Małpa na bagażniku roweru, trzymająca siodełko zupełnie jak rowerowy pasażer. <em>Kot - co z tym kotem? Wygląda jakby miał wściekliznę.</em> Hamulce. Bum. Wyszliśmy z auta - okazało się, że kot miotał się na wszystkie strony bo dogorywał potrącony przez inny samochód. Za to przez gwałtowne hamowanie, jadący za nami skuter zatrzymał się na naszym bagażniku. Na szczęście, nikomu się nic nie stało. A tylny reflektor? 500.000 rupii (50 dolarów) od nieuważnego kierowcy skuterka załatwiło sprawę. Po pięciu godzinach, znalazłem się na skrzyżowaniu, kawałek przed Painan. Najpierw kawa. 3.000 rupii (0,3 usd) - dobra cena. <em>Kurdę słońce już zachodzi. Trzeba coś szybko złapać.</em> Zaczęło padać - musiałem schować się w knajpcę i uraczyć kolejną kawą. Na szczęście, właściciel był na tyle kontaktowy by zrozumieć mój łamany Bahasa Indonesia i zatrzymał mi auto jadące do Painan. Kierowca, który po drodzę zjechał chyba do wszystkich okolicznych wiosek, zatrzymał się obok autobusu. <em>Oni jadą do Jakarty. Hmmmm - może się z nimi zabrać? Spróbuję. Widzi Pan, jadę do Jaka...... [przeczucie] do Mukomuko, ale nie mam pieniędzy. Hmmmm, ok - jest wolne miejsce, ale na podłodzę. Może do Jakarty chcesz się zabrać? Nie, dziękuję. Mukomuko wystarczy.</em> Dobrze, że po mamie odziedziczyłem kobiecą intuicję. Wsiadłem do najzimniejszego autobusu świata. Surrealistyczna puszka chłodzonych sardy..... ludzi na kołach, podczepion do dziwnie długich sprężyn. Drzwi otworzył mi facet zawinięty jak mumia w sarong. Wyglądał na poważnie zaziębionego. Jak w poczekalni u lekarza. <em>Zzzzzzzziiiiiiimmmmmmmno</em> - usłyszałem na powitanie. Założyłem kurtkę, oparłem się o plecak i poszedłem spać. Ta zimna klimatyzacja zaraz nad moją głową działała mi jednak na nerwy. <em>Facet narzeka na zimno - wszyscy dookoła siedzą w kurtkach i szalikach. Chyba nie będzie to odebrane jako brak dobrych manier</em> - włożyłem mój sarong, prosto w dziurę nastawionego na maksimum, lodowatego nawiewu. <strong>Druga w nocy - autobus zatrzymał się pod posterunkiem policji w Mukomuko. Chyba jakiś jąkała wymyślił nazwę tego miasta.</strong> Po co powtarzać dwa razy tę samą sylabę? Nie można byłoby nazwać tego, po prostu Muko? Zresztą, nie to mi siedziało akurat w głowie. <em>Gdzie ja do cholery jestem? Na jakiejś innej planecie?</em> Pomyślałem, widząc faceta ubranego w grubą zimową kurtkę i trzęsącego się z zimna. <em>Skąd jesteś? Z Polski. Mogę paszport? Jasne. Papierosy? Kawa? Jedzenie? Właściwie to chciałbym tylko się zdrzemnąć do rana. Ok - tam jest meczet. Zaraz Ci otworzę. Terima kasih! </em>Spałem na jednym z modlitewnych dywanów w meczecie na terenie posterunku. Dzięki temu, że Islam nakazuje przed każdą modlitwą się obmyć, miałem nawet do dyspozycji łazienkę. Niestety - tylko z zimnym "prysznicem" w postaci małego wiadereczka zanurzonego w basenie z wodą. Rano, obudziłem się dopiero gdy zrobiło się zbyt gorąco by spać w śpiworze. Dziwne miejsce. <strong>W nocy jak na Antarktydzie, w dzień jak w tropikach.</strong>Zaraz, w końcu Indonezja to tropiki. Prawdziwe tropiki. Czyli wcale tym zimnym autobusem tak daleko nie dojechaliśmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI1zICj8ayFyazmyirHVsBjIMYoo96sA6SQvubAwY5Vep5t8WRMVMbDsaPi2pCJksKQgMbYzUHRJgOj3hKIfjJCQdUOup6iD0fOc7JyT2-sf5tPrNA8tXrFl-ynzCY8WgctJacYcW1iw3K/s1600/in30.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI1zICj8ayFyazmyirHVsBjIMYoo96sA6SQvubAwY5Vep5t8WRMVMbDsaPi2pCJksKQgMbYzUHRJgOj3hKIfjJCQdUOup6iD0fOc7JyT2-sf5tPrNA8tXrFl-ynzCY8WgctJacYcW1iw3K/s400/in30.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Musiałem wykazać się wielkim zaufaniem wobec kierowców - kiepskie oznakowanie i liczne skrzyżowania. Kilka razy nie potrafiłem nawet określić gdzie jestem. Ale co tam - na Sumatrze, gdziekolwiek bym się nie znalazł, i tak by mi się podobało.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Wieczorem, znów okazało się, że 200 kilometrów ciągłej jazdy po ślimakach skręcających w każdą z możliwych stron, zajęło mi cały dzień.</strong> Za to, znów załapałem się na kilka posiłków po drodzę. Podczas jednego, poczułem się trochę dziwnie. Dostałem talerz z ryżem i z innych talerzy, które dzieliłem z resztą osób przy stole mogłem nabrać sobie porcje jedzenia, które mi odpowiadało. Tyle tylko, że w Indonezji je się rękoma. Różnymi dziwnymi przedmiotami już jadłem więc z samym jedzeniem rękoma nie było akurat problemu. Konsternacja przyszła dopiero jak dostałem łyżkę i widelec. Czyżbym jakoś nie tak nabierał palcami kęsy?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisX6Noca82lXB20LNBwbdqQZNO98_W1FWaCQdAuEOhh76ZxMdsaItpXhj0N7BLRyznzxhtemPEkXLpaT4YXE9GhdJfeIeXdpAB9pxpU-bU0p7zErpf3ElZZ3lFEoLkHpjWSxRLlZLg7_gk/s1600/in31.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisX6Noca82lXB20LNBwbdqQZNO98_W1FWaCQdAuEOhh76ZxMdsaItpXhj0N7BLRyznzxhtemPEkXLpaT4YXE9GhdJfeIeXdpAB9pxpU-bU0p7zErpf3ElZZ3lFEoLkHpjWSxRLlZLg7_gk/s400/in31.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czasem uderzenie w klakson nie zapewni bezpiecznego wyprzedzania na zakręcie. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pomyślałem, że może by przyspieszyć i spróbować złapać nocny przejazd. Zatrzymał się Imam. <em>Nie powinieneś jechać w nocy. Nie jest najbezpieczniej. Może prześpisz się w hotelu? Zapłacę za pokój. To miłe, ale dziękuję. Chciałbym w miarę szybko do Jakarty. To zróbmy tak, odstawię Cię na komisariat policji i oni Ci pomogą złapać auto dalej. OK? Rozsądny pomysł.</em> Nie wiem co ci indonezyjscy kierowcy mają z odstawianiem stopowiczy na posterunki policji w nocy, ale znów trafiłem w dziwne miejsce. <strong>Bengkulu. Telefon nie przestawał dzwonić. Dyżurny, w tym czasie wyciskał z siebie siódme poty by strzelić gola.</strong> <em>Chcesz z nami pograć na Play Station? Mogę pograć.</em>Mniej więcej w piątej minucie meczu, dostałem zawinięty w liść palmy bananowej nasi goreng (smażony ryż). <em>Ile płacę? Na koszt firmy. Jak chcesz to możesz tutaj spać i jutro jechać. Właściwie to lepiej byłoby jakbyś tak zrobił. Mamy znajomego, który będzie jutro jechał do Bintuhan to mógłbyś się z nim zabrać. Dobra,</em> powiedziałem - jakoś odechciało mi się już łapać nocnego stopa. Rozłożyłem śpiwór, zamknąłem oczy i.... <em>Myster, myster. Co tam? Która godzina? Do you speak English?</em> Dziwne pytanie - <em>tak, która godzina? 10. Ma Pan paszport?</em> Znowu głupie pytanie. <em>Tak, chwila. Zaraz podam. Proszę do mojego biura. Nazywam się Imran.</em> Możliwe, że w jakimś indonezyjskim dialekcie, oznacza to <strong>"Chodzące Kłopoty"</strong>. <em>Co Pan tutaj robi? Śpię. Wie Pan gdzie Pan jest? W Bengkulu. Ale to jest posterunek policji. Dlaczego Pan tu śpi? Bo policjanci mi zaoferowali tutaj nocleg. Którzy policjanci? Nazwiska. Nie pamiętam. Nie pamięta Pan kto Pana tu zaprosił? Tyle osób było na komendzie jak tu przyjechałem, że nie pamiętam nazwisk. Jak się Pan tu dostał. Podwiózł mnie Imam. Jaki Imam? Nie wiem, poznałem go po drodzę. Powiedział, że jest prokuratorem. Skąd zna Pan prokuratora? Podwiózł mnie kawałek. Po drodzę mnie wziął do auta i odstawił tutaj. O co, w ogóle chodzi? </em>Pan Chodzące Kłopoty, wertując mój paszport, zadzwonił do wydziału imigracyjnego. <em>Ma Pan pieczątkę i wizę. Nie mogę nic zrobić. Dziękuję za szczerość, ale co tak właściwie zrobiłem?</em> Chodzące kłopoty wyszedł z biura. Cały czas widać było jakby szukał na mnie haka by, w raporcie, wykazać się efektywnością swojej pracy. Aż miałem mu zasugerować żeby włożył mi do plecaka jakieś proszki, ale facet tak się miotał, że nie miałem najmniejszej ochoty z nim dyskutować. <em>Pakuj się, jedziemy</em>, syknął przez zęby kiedy wrócił ze spaceru po budynku. Zostałem wywieziony do innego komisariatu, kilka kilometrów od Bengkulu. <strong>Ten już nie miał na wyposażeniu ani Play Station, ani nikogo kto bawiłby się choćby pałką jak nasi rodzimi policyjni dyżurni kiedy dzwoni telefon.</strong> Właściwie, to oprócz światła, kilku stolików i krzeseł, niczego ani nikogo w nim nie było. <em>Możesz tutaj spać. Ale tutaj nikogo nie ma. Poczekamy, poczekamy. Na pewno ktoś przyjdzie. A jak to posterunek duchów? Dla kogo pracujesz? Podróżuję. </em>Zadzwonił telefon.<em> Mike? Gdzie jesteś? Gdzie jesteśmy? Daj telefon. Aaaaa.... do domu? A z kim rozmawiam?</em> Za chwilę podjechał Adi. Pojechaliśmy na skuterku do jego domu. <em>Kto to był? Znajomy. Ale kto dokładniej? Policjant. Z kontrwywiadu.</em> Stąd te szczegółowe pytania. Ja już o nic nie pytałem. Przyszło mi do głowy, że mimo gościnności policjantów, trzeba przystopować na chwilę z noclegami na komisariatach bo jak tak dalej pójdzie, następne w kolejności będą bazy wojskowe. Zawinąłem się spowrotem do snu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_mJe3Vh5GbJDqK3O7TC13O_dw4PmLB4ey5r3Nw4KIWYmZx1R-RqWpxyJPbx2DSlwPIiNkg07r5JyP9nnRZuxqiORF7WselBpG6bypHtknV7jSan6h5fRCIj57Gzsxqz3bMLObBq7pf_aI/s1600/in32.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_mJe3Vh5GbJDqK3O7TC13O_dw4PmLB4ey5r3Nw4KIWYmZx1R-RqWpxyJPbx2DSlwPIiNkg07r5JyP9nnRZuxqiORF7WselBpG6bypHtknV7jSan6h5fRCIj57Gzsxqz3bMLObBq7pf_aI/s400/in32.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>150 kilometrów na workach z pieniędzmi.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Rano, z Adim i innym funkcjonariuszem pojechaliśmy uzupełniać bankomaty jednej z sieci indonezyjskich banków pomiędzy Bengkulu a Bintuhan. <strong>150 kilometrów zajęło nam 5 godzin.</strong> Za to uczucie siedzenia na workach pękających w szwach od pieniędzy - bezcenne. W Bintuhan, znów poszło łatwo. Króciutki spacerek. Pauzująca ciężarówka. <em>Saya mau ke Bandar Lampung. Bandar Lampung? OK - jedziemy.</em> Minęła godzina. <em>Makan? Jasne.</em> Zjedliśmy porcję ryżu z warzywami i mięsem. Kawa, papierosy z goździkiem i cynamonem i w drogę. Kilka kolejnych godzin jazdy. <em>Makan? Tidak, terima kasih.</em> I tak się zatrzymaliśmy. Ile można jeść kolacji? <em>Na pewno nie chcesz nic jeść? Nie, ja tylko kawy się napiję. Z mlekiem? Nie, zwykłą, czarną proszę. Fuuuuuuj. Co to jest?</em> Pomyślałem ale nie powiedziałem na głos. <strong>Indonezyjczycy produkują jedną z najlepszych jakościowo kaw na Świecie - w tym otrzymywaną z cywetowych odchodów, bardzo drogą i luksusową <a href="http://singlenomad.bloog.pl/id,330861314,title,Wietnam-kraina-skondensowanym-mlekiem-i-kawa-plynaca,index.html" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: normal; line-height: normal;" target="_blank">kopi luwak.</a> Tyle, że - oni w ogóle nie potrafią jej pić.</strong> "Czarna" kawa z indonezyjskich knajp to zalewane zwykłym wrzątkiem sposób dwie małe łyżeczki mielonych ziaren kawy i pół szklanki cukru. Cukier to biała śmierć. Zabija jeszcze gorzej niż kokaina - gorzej bo od razu, bezwzględnie, na miejscu. Kilka małych kryształków wystarczy by w bestialski sposób, zabić smak kawy. Zbrodnia, ale mój błąd - zapomniałem poprosić o <em>kopi paid tidak gula</em>.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvXu_Rs5_WzP8TqLJHOO_Pc2DPe92kNKzAzXpRhi_uvta6TtDfdzYkzUcnpHRAoxoGDuXg4K7riI0p_zu7lvDFiKldK_KN-HXh-6XqVYoaSGEuqDn9foCm2COX8JYBXFetiknKxSbhBm6h/s1600/in33.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvXu_Rs5_WzP8TqLJHOO_Pc2DPe92kNKzAzXpRhi_uvta6TtDfdzYkzUcnpHRAoxoGDuXg4K7riI0p_zu7lvDFiKldK_KN-HXh-6XqVYoaSGEuqDn9foCm2COX8JYBXFetiknKxSbhBm6h/s400/in33.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Indonezyjczycy robią jadną z lepszych jakości kaw. Tyle, że..... w ogóle nie potrafią jej pić.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Tutaj będziemy spać. Hmmm - czyli próba zaoszczędzenia czasu łapiąc stopa na noc nie zadziałała.</em> Rozłożyłem się na przeznaczonym do odpoczynku przed <em>rumah makan </em>dywanie. Komary. <em>Nie no, trzeba kupić jakiś spray, krem, cokolwiek.</em> Zaraz zjedzą mi kostki. <strong>Podszedłem do lady. Nawet papierosów nie było. Właściwie to niczego nie było, oprócz gum do żucia i..... chlorochininy w opakowaniu z wielkim napisem MALARIA.</strong> Za to był też Autan w saszetkach. Wysmarowałem się i uwolniłem od małych krwiopijców do świtu. Rano jechaliśmy przez cały dzień. Droga jak droga - kropidłem ten asfalt chyba lali, ale i tak dobrze wybrałem. <strong>Wyłożone gęstą dżunglą zbocza gór schodzące prosto do Oceanu Indyjskiego, ustąpiły z czasem miejsca plantacjom oleju palmowego.</strong> W końcu, odbiliśmy na drogę przecinającą dżunglę. Gratulacje dla inżynierów, którzy te ślimaki projektowali i Nobel dla wykonawców! Kierowca, za punkt honoru postawił sobie nauczenie mnie Bahasa Indonesia. Pod Bandar Lampung znaleźliśmy się w nocy. <em>Ja tutaj odbijam. Ty, powinieneś iść prosto.</em> Ale uważaj na siebie. No tak, o Bandar Lampung, w całej Indonezji chodzą plotki, że to niby miasto gangsterów. <em>Rozglądać się za noclegiem czy jechać? </em>Poczłapałem wzdłuż drogi, próbując coś złapać. Nic. Za to doczepił się facet, próbujący na siłę wciągnąć mnie do jego knajpy. <em>Haram! </em>Facet nie przestawał. Wyrwałem się, zaczęła się krótka szarpanina. Na szczęście był dwa razy mniejszy ode mnie więc, najzwyczajniej w świecie, kończąc - mocniej go odepchnąłem i poszedłem sobie dalej. Nic poważnego. Epizod. Kilka kilometrów dalej, zatrzymałem ciężarówkę. <em>Jakarta? Ja też jadę do Jakarty.</em> Super - tyle, że po godzinie jazdy zjechaliśmy na kolację i nocny postój w Rumah Makan (odpowiednik europejskich przyautostradowych parkingów). Rano przejechaliśmy na nabrzeże promowe. <em>Nie mogę Cię wziąć - ciężarówka jest na trzy osoby, a nas jest czwórka. No ok. Jak coś to tam się kupuje bilet i możemy spotkać się po drugiej stronie. Dobra, do zobaczenia. Hej.... plecaka nie zapomnij. Dzięki. Ile ten prom w ogóle płynie? 2 godziny? Ojoj, to pewnie będzie drogi.</em> Ustawiłem się z kciukiem w górzę przed punktem opłat. Zabrałem się z kierowcą prywatnego Mercedesa jadącego do Surabaya. <strong>W Indonezji, większość promów można łapać na stopa zatrzymując wjeżdżające na nie samochody. Kierowcy płacą za auto a nie za każdego z pasażerów, więc dopóki nikt nie siedzi na dachu, doputy można się załapać gratis.</strong> Tylko po co? Stojąc przez godzinę zaoszczędziłem 13.000 rupii, czyli niewiele ponad dolara. Ładnie urządzone, pływające wesołe miasteczka z darmowymi napojami, basenem, placem zabaw dla dzieci, salą kinową, itp. są subwencjonowane przez Rząd Indonezji. Do tego dochodzą jeszcze dopłaty (zamiast podatków) do paliwa i, w ten sposób, prywatni armatorzy, oferując pasażerom ceny niższe niż koszta ich przewozu, wychodzą znacznie na plus. Na drugim brzegu - Jawa - najbardziej zatłoczona, zindustrializowana, wykarczowana, zakurzona i zadymiona wyspa Indonezji. Cena rozwoju. Za to, kręta, zdobiona zbudowanymi z zerwanego asfaltu kraterami droga ustąpiła miejsca trzypasmowej autostradzie, na której średnia prędkość z 15 km/h podskoczyła nam aż do 90 km/h.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg38I5e1f8ZKT_VNlMCIPRSBg-waCvn5XI1EiJFS21mOXOqaeSNLPqO3NTS3_d_M1i3e1p9E6s1ihMl9yGq4bBYduYmjuGPrA5_NDkVrFA0qX-g0PeLMdQEfbM5ZfbbSau9FaByRYGW88mq/s1600/in34.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg38I5e1f8ZKT_VNlMCIPRSBg-waCvn5XI1EiJFS21mOXOqaeSNLPqO3NTS3_d_M1i3e1p9E6s1ihMl9yGq4bBYduYmjuGPrA5_NDkVrFA0qX-g0PeLMdQEfbM5ZfbbSau9FaByRYGW88mq/s400/in34.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Ciekawe czy mieszkańcy niektórych wiosek zorientowaliby się gdybym w życie </strong><strong>wprowadził coś co nieśmiało przeleciało mi przez głowę. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przeskoczenie z połowy Sumatry na Jawę zajęło mi 5 dni niemal ciągłej jazdy. Aż szkoda było widząc niektóre miejsca tak mknąć przed siebie. Częściej chciałem wysiadać niż jechać dalej. Wpadła mi nawet do głowy głupia myśl. <em>Statek, załogę, broń, amunicję, małą armię i..... ruszamy kolonizować Sumatrę! </em>Autorytartna Republika Sumatry. W sumie, wcale by aż tak bardzo Indonezja nie zbiedniała jakby tak sobie ją odseparować. Ciekawe czy sami mieszkańcy tej największej, należącej w całości do Indonezji wyspy by się połapali. Kto wie? Może, w całkowitej niewiedzy, nadal wiedliby takie same, spokojne życie farmerów w swoich gustownych, parterowych, tynkowanych i malowanych na wszystkie kolory tęczy domkach?</div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-72143987045717369162018-02-18T11:15:00.002-08:002018-02-18T11:15:22.975-08:00Indonezja (Sumatra, Padang) <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Sumatra, Padang) - Nareszcie w świecie Avatara.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizBpbgtyFHLoSkjWsE9rkIVx5r7_lmeeP1LIWDOuC6F4LyxrXwbXr-8TewJCJ_WICk1W3CdSyWOk596o0PW50lxMO1NxQQVWQbmnRpaZEKTBjc-OTGbG_dWHSBBLr6vLHjH4wvrti0Iw2C/s1600/in19.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="198" data-original-width="500" height="157" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizBpbgtyFHLoSkjWsE9rkIVx5r7_lmeeP1LIWDOuC6F4LyxrXwbXr-8TewJCJ_WICk1W3CdSyWOk596o0PW50lxMO1NxQQVWQbmnRpaZEKTBjc-OTGbG_dWHSBBLr6vLHjH4wvrti0Iw2C/s400/in19.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">W 2009 roku, amerykańscy psychiatrzy zanotowali nagły wzrost liczby klientów.</strong><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Nowe zaburzenie nazwano depresją post-avatarową. Nie ma się co dziwić jak przez trzy bite godziny, widzowie na wielkich ekranach kinowych oglądali piękny, przesycony kolorami świat, a później musieli wrócić do zimowej szarówki. Psychiatrzy, stojąc po stronie koncernów farmaceutycznych, zaczęli oczywiście szprycować pacjentów chemikaliami. A przecież wystarczyło wystawić zwolnienie i przepisać bilet..... np. do Indonezji.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0ZYKHo44UbYyLSu4jhKRJhJlOojNnIXcffQQP0I_H4iv76PkDf48osi6g2dFHfB3P6Uh79ZUqd-N_lOjxqOcgnxxheEblbpuwe6hbBmu-5hkggU0lR4AFzP3pU3BwmuIJiOnKrf4SgUBH/s1600/in20.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0ZYKHo44UbYyLSu4jhKRJhJlOojNnIXcffQQP0I_H4iv76PkDf48osi6g2dFHfB3P6Uh79ZUqd-N_lOjxqOcgnxxheEblbpuwe6hbBmu-5hkggU0lR4AFzP3pU3BwmuIJiOnKrf4SgUBH/s400/in20.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czy rewolucyjny lek na depresję w postaci zwolnienia i biletów w tropiki znajdzie się w ramach świadczeń refundowanych przez NFZ?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>CEL: GDZIE WIATR PONIESIE.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po co wysyłałem zapytania o kanapę akurat do Padang, które średnio na jeża było mi po drodzę? Na to pytanie nie potrafiłem dać jednoznacznej odpowiedzi. Włączyłem na <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu</a> wyszukiwanie według mapy, po której palcem pojechałem na zachodnie wybrzeżę Sumatry. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem czego się tym razem spodziewać. Żeby się kolejny raz nie rozczarować, wolałem nie robić sobie wielkich nadzieji. Tym razem, jednak, wiatr pokierował mnie do Indonezji znanej z pocztówek i zdjęć z podróży poślubnych, których zazdroszczą wszystkie koleżanki. Poza widokami, czekali na mnie nadzwyczaj gościnni ludzie i rzecz, której zawsze chciałem spróbować - surfing.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>W INDONEZJI WSZYSTKO GRUPOWO - NAWET AUTOSTOP.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijhZ7DRBPaWBsCb9T9Y6Rw56GuxxGs7vIvD4Ep9e-hESKxQDDWtrUJLV7rIBnuqcZVzapgIMqWGJpjihTSpsHhiNm0jRwg5MP24OQRx9pvjMaVzyzWEeQ4cZ8XKk-EXzBUp4QmJaZWv3EE/s1600/in21.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijhZ7DRBPaWBsCb9T9Y6Rw56GuxxGs7vIvD4Ep9e-hESKxQDDWtrUJLV7rIBnuqcZVzapgIMqWGJpjihTSpsHhiNm0jRwg5MP24OQRx9pvjMaVzyzWEeQ4cZ8XKk-EXzBUp4QmJaZWv3EE/s400/in21.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czekolady? Też dobra na depresję. Do tego zdrowa bo, w praktyce jest przetworem owocowo-mleczno-warzywnym.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po śniadaniu i randcę z Równikiem, którego pomnik obejrzałem sobie z każdej strony, wróciłem do Bukittingi. Ze złapaniem transportu nie było problemu - najpierw prywatne auto. <em>50.000 rupii. Co? Za 50 kilometrów? Nie, to wysiadaj. To papa.</em> Później bus. <em>Tidak ada dui (nie mam pieniędzy)</em> - pomocnik kierowcy nawołujący pasażerów nie ukrywał, że nie rozumie. Wytłumaczyłem w połowie indonezyjskim, w połowie angielskim co to jest autostop i co robię. Zabrali mnie bez problemu do miasta i odstawili na obwodnicę w miejsce, z którego dzień wcześniej jechałem do Bonjol. Dostałem karniaka w postaci 15 minut w oślej ławie. Dokładniej, musiałem schować się pod daszek przez ulewę. Nic, że w regionie, w którym byłem panuje obecnie pora sucha. W górach zawsze występuje specyficzny mikroklimat i gwałtowne deszcze są bardzo nieprzewidywalne. Do tego, na wysokości 930 metrów, dało o sobie znać rześkie powietrze - musiałem założyć kurtkę i sobie popląsać. Kiedy słońce zdjęło wreszcie gęsty, ciężki, ciemny makijaż, wyszedłem znów na pobocze. Niemalże od razu zatrzymał się kierowca małej ciężarówki. <em>Padang? Dowiozę Cię najdalej jak mogę. </em>Wyjechaliśmy na pustą, krętą drogę w całkiem przyzwoitym stanie, ale.... <em>To alternatywna trasa. Nie korkuje się tak jak (tzw.) hajłej. Fajnie - tylko jak mam tutaj wysiadać, to kto mnie weźmie dalej - tu ani jednego konia mechanicznego, prócz nas nie ma,</em> pomyślałem. Nie było, jednak, tak tragicznie. Kierowca dowiózł mnie do właściwej drogi. Znów kciuk do góry i znów doświadczenie indonezyjskiego ducha społecznego. Wokół mnie zebrała się grupka ludzi. <em>Zatrzymamy Ci autobus. Nie mam pieniędzy. To zapłacimy. Nie dziękuję, na prawdę nie trzeba.</em> Znów musiałem tłumaczyć co robię. Łapałem stopa, praktycznie otoczony ok. 20-ma osobami. <em> </em>Właścicielka przydrożnej knajpki przyniosła mi wodę. <em>Nie no, kto normalny zatrzyma się takiej ekipie? </em>Czarna furgonetka. Nie musiałem nawet mówić ani słowa - dziewczyna, która wcześniej dała mi butelkę <em>air minum </em>była szybsza. Kierowca - żołnierz, zapraszając mnie do środka chciał mi wręczyć banknot 100.000 rupii. Ciężko było się wykręcić, ale w końcu się udało. Za to, zostałem bezpiecznie dowieziony do samego Padang. <em>Na pewno nie chcesz pieniędzy? Na pewno - mam tutaj znajomego. Masz telefon? No właśnie - tutaj jest problem</em> [odezwał się brak pracy domowej]. <em>Muszę skorzystać z internetu. Wie Pan gdzie jest kafejka?</em> Żołnierz wysadził mnie w centrum miasta pod drzwiami do jednego z lokali opatrzonych szyldem "War Net". W Indonezji, przeważnie, z kafejek korzysta się po to by grać w Counter-Strike'a. Jak w innych krajach Azji - nihil novi ;-). Ja wszedłem szybciutko na <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_self">couchsurfing</a>, spisałem numer telefonu, zadzwoniłem i po chwili, na pomarańczowej Vespie z lat 1960-tych, pod kafejką znalazł się Emil.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>CZŁOWIEK CZY MAŁPA? KTO WYŻEJ NA DRABINIE EWOLUCJI?</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilTjTf6NIzAEOkRSfo0H-i45tc0NFw2EQjOx_fk0xr8MmxUdViN6zcpR0fIOismBEwOPR2ObbZfykKntqwjjDmxsX1wUUkaBp2SXC7zyoLkVb8Z8G_BOIXi98M8Hg7B0wXv6fesX7Sd-K4/s1600/in22.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilTjTf6NIzAEOkRSfo0H-i45tc0NFw2EQjOx_fk0xr8MmxUdViN6zcpR0fIOismBEwOPR2ObbZfykKntqwjjDmxsX1wUUkaBp2SXC7zyoLkVb8Z8G_BOIXi98M8Hg7B0wXv6fesX7Sd-K4/s400/in22.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Odpowiedź na pytanie brzmi: "Teoretycznie człowiek, praktycznie małpa".</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Spodziewałem się, że będziesz jutro. Wybacz bałagan. Nie ma problemu.</em> Faktycznie - pokoik, w którym spędziłem następne kilka dni był ciasny i zagracony. Ale i tak, spędzaliśmy w nim tylko noce. Mało tego, Emil odstąpił mi łóżko samemu przenosząc się na podłogę. Kolejny przykład muzułmańskiej gościny. Reszta czasu schodziła nam nie w samym mieście, a w jego bliskich okolicach. Do Indonezji nie przyjeżdża się oglądać miast - w nich panuje chaos, rozgardiasz i bałagan. Indonezja to natura. Bardzo bogata natura. Na początku, wycieczka nad rzekę. Sceneria - poczułem się jak niebieski ludek. Miałem ochotę zapomnieć o grawitacji i sobie popląsać. <em>To co, idziemy pływać? Jasne.</em> Po kąpieli kawa w jednej z knajpek i..... <em>Chcesz iść do lasu? Tak, tak, tak, tak - las - jak małpka. To musimy wrócić się do ścieżki. Eeeee tam, ścieżka jest dla dziewczynek,</em>odpowiedziałem nieświadomy tego co nas czeka. <em>To wygląda jak wejście.</em> Weszliśmy pod stromą górkę pomiędzy paprotkami - miejsce wyglądało trochę jak ciasna furtka. <em>Gdzie my w ogóle idziemy? Nie mam pojęcia - myślałem, że Ty wiesz. Może poszukamy Raflezji? Dobry pomysł. Emil. Co? Nie masz może jakiegoś noża? Tu się nie da przejść. Mam maczetę, ale może wrócimy na tą ścieżkę? Nie ma mowy, ja chcę jak te ludki z Avatara. OK, trzymaj.</em> Zacząłem wycinać znajdujące się przede mną gałęzie. To, do czego nie chciało mi się schylać, wyrównywałem przydeptując nogami. Miejscami, podłoga się ruszała, ale wyszedłem z założenia, że nie ma się czego bać. Do dżungli trzeba założyć odpowiedni strój. Taaaaaa..... a co to, bankiet jakiś jest? Małpki przecież chodzą boso a, podobno, jestem nieco wyżej w szczeblu ewolucji niż taki orangutan czy szympans. Okazało się, że wcale nie. O ile potrafię dodać dwa do dwóch, o tyle, w zadaniach praktycznych to małpy górują. Słowem - w teorii, może i człowiek jest lepszy, ale w praktycę, małpa zawsze będzie szybsza, sprawniejsza, zwinniejsza i bardziej przebiegła. Kiedy zaczęło się robić coraz ciemniej, zrezygnowaliśmy.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilShAyxLEjsggNERYNhkI2_OAwXRhq5t2vRLg0JTNWKm5KHF4A3LeGrdwFHJO8s0f4Lqrt37H913cWCI8MEo53WCEv8kvXcrx-14zSFGQMNOb9sO0Ekyu1OV98zegIswKHoPv9nSGno_UQ/s1600/in23.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilShAyxLEjsggNERYNhkI2_OAwXRhq5t2vRLg0JTNWKm5KHF4A3LeGrdwFHJO8s0f4Lqrt37H913cWCI8MEo53WCEv8kvXcrx-14zSFGQMNOb9sO0Ekyu1OV98zegIswKHoPv9nSGno_UQ/s400/in23.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kurde - łażenie po pustyni mam jakoś we krwi ale po dżungli nie potrafię łazić nawet jak leniwiec.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przez kilka godzin, przeszliśmy ok. kilometr. Największego kwiata na świecie oczywiście nie znaleźliśmy. Za to, kiedy zrobiliśmy w tył zwrot..... w miejscu, w którym wcześniej była zielona ściana mieliśmy przed sobą ładną, kształtną, trochę ciasnawą, ale za to łatwą do przejścia, czystą i schludną ścieżkę. Zejście na dół poszło już nam o wiele sprawniej. Byłem dumny ze swojego nowoodkrytego talentu. Jak kiedyś wrócę do Polski zajmę się budowaniem autostrad..... takich z prawdziwego zdarzenia jak w Chinach, które nie robią się dziurawe po lekkiej ulewie czy 2 miesiącach śniegu. <em>Widzisz Emil, małpy są jednak lepsze od nas. Trzeba było nam iść ścieżką. Nie, błędem było chyba to, że nie mieliśmy celu - mogliśmy iść na górę. Chcesz to wezmę Cię na górę. Ale teraz słońce już zachodzi.</em> W mgnieniu oka, po krótkim lawirowaniu między jeżdżącymi wszędzie gdzie się da samochodami, skuterami, rowerami, tuk-tukami i innymi dziwnymi pojazdami, znaleźliśmy się w najwyżej położonym miejscu w Padang by obejrzeć tropikalny zachód słońca. Tropikalny, czyli nie jakiś ładniejszy czy brzydszy, ale jak na porę roku obowiązującą obecnie na półkuli północnej, nieco wczesny. O ile u nas, między majem a sierpniem, można cieszyć się dniem do późnych godzin nocnych, w okolicach równika - nie ważne czy lato czy zima, ciemno już się robi w okolicach godziny 18.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>RAJ!</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCcRfvJM8K8wcJ2xwebVCx3PneYEwxo89HY-PqUoSlrBeyLR_aSIE3_Ym72ius8FcPpG5mKBV-Z7UPe256slXf9m6G6YpVLOQNJNAzab8BEVfmdNbX01RNQepkIJxw6efoU_C5eULsq14/s1600/in24.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCcRfvJM8K8wcJ2xwebVCx3PneYEwxo89HY-PqUoSlrBeyLR_aSIE3_Ym72ius8FcPpG5mKBV-Z7UPe256slXf9m6G6YpVLOQNJNAzab8BEVfmdNbX01RNQepkIJxw6efoU_C5eULsq14/s400/in24.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Pantai Air Manis czyli plaża słodkiej woda..... nie wiem kto wymyślił tą nazwę.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Następne dni to główna atrakcja Padang - plaża. <em>Możemy jechać do Mentawai, ale to będzie Cię kosztować miliony rupii. A jakaś alternatywa? Pantai Air Manis.</em> Po dwóch godzinach wleczenia się malutkimi busikami, które w Europie nie dostałyby homologacji nawet na wózek sklepowy, dotarliśmy do najpiękniejszej plaży jaką w życiu widziałem. Tak sobie właśnie wyobrażałem Indonezję - nareszcie błękitne morze, drobny piasek i powyginane palmy kokosowe.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5ZnVYpvr3anDuIHiHPjMyCAxUfEXgZP2_1r8jimej8cIpRFvv17TZyvYB0SxWYrJsLkvTabXP4Gw21vE_urQ0ukpZc4SWHBeQRV_bMK3yD1__DI0wN2SHfqvUzgky0cJFEhRqWGCU9lQ1/s1600/in25.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="281" data-original-width="500" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5ZnVYpvr3anDuIHiHPjMyCAxUfEXgZP2_1r8jimej8cIpRFvv17TZyvYB0SxWYrJsLkvTabXP4Gw21vE_urQ0ukpZc4SWHBeQRV_bMK3yD1__DI0wN2SHfqvUzgky0cJFEhRqWGCU9lQ1/s400/in25.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Tak sobie właśnie wyobrażałem Indonezję..... brakuje jeszcze tych dziewczyn owiniętych w pareo i trzymających przy uchu wielką muszlę.... ale to może na Bali.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Kawiarenka Andiego - lokalny spot surfingowy, w którym wynajem deski na cały dzień kosztuje 20.000 rupii (2 dolary). Chwilę po wstępnej, orgazmicznej ekscytacji samą okolicą i cieplutką wodą, byliśmy już w morzu. Od czego by tu zacząć? Fale są, ale jak się na nich jeździ? Przez pierwsze 3 godziny uczyłem się utrzymywać równowagę pływając w pozycji leżącej i siadając na descę. O ile pływanie i siedzenie mi wychodziło, o tylę ilekroć na niej próbowałem stanąć to ją zatapiałem. Wreszcie - dołączyli do nas surferzy z prawdziwego zdarzenia. <em>Popatrzmy. Aaaaaaaaa! Nie wiedziałem, że to tak szybko idzie. Już wiem jak!</em> Najpierw podpłynięcie poza miejsce, w którym fala się łamie, później wyczekanie czegoś wysokiego, w końcu zrównanie się, nabranie prędkości i - na dwoje babka wróżyła - albo trafi nam się na tyle silna sztuka, że nas podniesie i poniesie do przodu, albo i nie. Ok. Teraz tylko jak tu stanąć? Za każdym razem się przewracałem. Raz, nawet fala była tak mocna, że mnie przekoziołkowała pod wodą. Jeden z surferów powiedział: <em>pierwszy raz? No tak. Za małą deskę masz. Na tej się nie da? Da się, ale to wyższa szkoła jazdy. Weź na początek coś większego.</em> Wróciłem do kafejki Andiego. Największa deska - odpada - wygląda jak kajak.... zresztą, za ciężka; nie chce mi się tego tachać do wody. Wybrałem coś pośredniego. Różnica wyczuwalna od razu. Siedząc na niej, w oczekiwaniu na falę, nie musiałem już huśtać się na boki żeby nie spaść. Wstawanie? No cóż - po trzech godzinach spędzonych wcześniej w wodzie, siła już nie ta sama, ale determinacja została. Pierwsza próba. <em>Aaaaaaaaaaaaaaa....</em> udało mi się na chwilę stanąć, po czym spadłem. Może z 3 sekundy się utrzymałem włączając w to modlitewne przyklęknięcie. Później już wychodziło coraz lepiej. Następnego dnia znów wróciłem. Przez dwa dni, nauczyłem się jak złapać falę i stanąć na descę. Skręcać dalej nie umiałem. Ktoś mi przyrównał surfing do snowboardu. Nie, nie, nie - na snowboardzie jeździ się po stoku, który się nie rusza. Poza tym nie ma problemów z utratą równowagi bo, na dobrą sprawę, nie przerwacając się można dotknąć tyłkiem śniegu. Surfing wymaga nieco więcej zaangażowania, ale..... co tam wiedza teoretyczna? To nie sport, w którym popełnienie błędu grozi ciężkimi obrażeniami. To jedna z tych umiejętności, którą trzeba ćwiczyć do tego stopnia, że stanie się tak automatyczna jak chodzenie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLcujmoTyXwx9D_MUTUunYREYB1UlCWPPYGxmhB3CGcDjhhl4iSWL-c9NJfl7rRoosPmPIRjtaBAbbbMJFT5dhAcG4KVM46P4kWchC91RoX5FkS0QtZA-67loC4_r_ICeDFTzUoRMbFdOk/s1600/in26.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="363" data-original-width="500" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLcujmoTyXwx9D_MUTUunYREYB1UlCWPPYGxmhB3CGcDjhhl4iSWL-c9NJfl7rRoosPmPIRjtaBAbbbMJFT5dhAcG4KVM46P4kWchC91RoX5FkS0QtZA-67loC4_r_ICeDFTzUoRMbFdOk/s400/in26.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>MAGNETYCZNY DODATEK DO GARDEROBY.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Każdy szanujący się butik powinien sprzedawać deski surfingowe na półce z akcesoriami.</strong> Dlaczego? Podczas moich dwóch wizyt na plaży Pantai Air Manis, ilekroć wchodziłem i wychodziłem z wody, wszystkie mijające mnie osoby, wszystkich dwóch płci (w Indonezji, rozróżnia się tylko dwie płci), chciały robić sobie ze mną zdjęcia. <em>To typowa reakcja na obcokrajowca - chciał wytłumaczyć mi Emil. Stary, to nie to - to deska. Zobacz - jechaliśmy tutaj godzinę z przesiadką w centrum miasta, 15 minut szliśmy plażą do kawiarni Andiego. To nie reakcja na obcokrajowca. To reakcja na deskę. To jest to. Magnes na baby.... i facetów, ale mniejsza! Zakładasz fajne ciuchy..... albo jakiekolwiek ciuchy, ważne że bierzesz deskę, idziesz na dicho, bankiet, do kasyna, teatru, opery czy choćby na plażę i jesteś gość. Król imprezy, lokalny guru. </em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgATffSrXFL_IAFTcrLhEm_25kzWOEha7CjxFcA2UR_lbYYHT_bioFNjdSExsJS95d8tBkwm-vVvZVea2rWk5Rx1Ww-4ZMoJHhGOdWOLuOr-qM1LZOvsj8moxIbRlhTB1ERZ3VmObJWqpzD/s1600/in27.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="281" data-original-width="500" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgATffSrXFL_IAFTcrLhEm_25kzWOEha7CjxFcA2UR_lbYYHT_bioFNjdSExsJS95d8tBkwm-vVvZVea2rWk5Rx1Ww-4ZMoJHhGOdWOLuOr-qM1LZOvsj8moxIbRlhTB1ERZ3VmObJWqpzD/s400/in27.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-37007245838692963032018-02-18T11:08:00.004-08:002018-02-18T11:08:57.773-08:00Indonezja (Sumatra, Bonjol) <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Sumatra, Bonjol) - spotkanie z równikiem</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8tF3E-vjyQ06YuHzF71rZevLN4gyF_MDanVyxqjV2nszPVyBrc46-K2-zVByqGfP-MMuBWzxvM5RO7WcncP6nw-pwnFa1RwWOlLrxfr6WnQt65X862gFMJxo2g_e8yJlQySXstKXpdoQR/s1600/in11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="222" data-original-width="500" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8tF3E-vjyQ06YuHzF71rZevLN4gyF_MDanVyxqjV2nszPVyBrc46-K2-zVByqGfP-MMuBWzxvM5RO7WcncP6nw-pwnFa1RwWOlLrxfr6WnQt65X862gFMJxo2g_e8yJlQySXstKXpdoQR/s400/in11.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Po co buduje się pomniki?</strong><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Żeby coś upamiętniały. Ale czy, oprócz tego, że sobie stoją, jakoś tam wyglądają i mogą, ewentualnie, posłużyć jako punkt orientacyjny, spełniają jakąś funkcję? W moim mieście aż roi się od ładniejszych i mniej ładnych pomników. Niektóre mają nawet całkiem fajowe nazwy. Ale jakoś nie zauważyłem by, oprócz stania, zajmowały się czymś szczególnym. W większości przypadków, pomnik się buduje, odsłania i zostawia do niszczenia. Ewentualnie, jak zmieni się partia rządząca, proces erozji przyspiesza się przy pomocy młotów pneumatycznych. Ale symbolika pomników może być silna..... magnetycznie silna. W Dumai, rozmawiając z uczniami, pokazywałem między innymi podobieństwo pomiędzy flagą Polski a flagą Indonezji. Już na pierwszych zajęciach wpadło mi do głowy żeby powiedzieć sobie małą głupotkę. </span><em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">Tak na prawdę to ta sama flaga, tylko, że.... Patrzcie. Polska jest na półkuli północnej, a stolica Indonezji na południowej. Zatem patrząc na biało-czerwoną flagę, my widzimy ją tak, a wy, do góry nogami. Proste jak kredka.</em><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;"> Równik. Niedługo przekroczę równik. To trzeba jakoś świętować. Jak? Najlepiej zatrzymać się na samej linii i poczuć atmosferę granicy dwóch półkul. Moja pielgrzymka do tego miejsca, zajęła mi nieco ponad dwa dni. W tym czasie, przekroczyłem najszerszy równoleżnik ziemi, wróciłem się 50 kilometrów drogą, której przejechanie zajęło prawie trzy godziny tylko po to żeby zobaczyć pomnik i kilka razy przechodziłem z półkuli północnej na południową. Ale nie było czego żałować. Podczas podróży lądowej, tego typu miejsca, są jeszcze ważniejsze niż granice poszczególnych państw. Znacznik Zwrotnika Raka przegapiłem. Równika obiecałem sobie nie przegapić. </span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT8iYhxeNbh_qrOGtaTXGYPcJOJKCC6TbQIg-U0qliv7TsZ1iEwCbK65l0PNW2gI4U_8IUOKu7bZeUhaWSlSXcPmgWdf9sZmUJO0YP5vEr5mwFpQMKpkiIBGYkX800llwD8k0pY_ZyLpSj/s1600/in12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT8iYhxeNbh_qrOGtaTXGYPcJOJKCC6TbQIg-U0qliv7TsZ1iEwCbK65l0PNW2gI4U_8IUOKu7bZeUhaWSlSXcPmgWdf9sZmUJO0YP5vEr5mwFpQMKpkiIBGYkX800llwD8k0pY_ZyLpSj/s400/in12.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Niby zwykły, niepozorny pomnik ale z magnetyczną siłą. Tak, magnetyczną, że ciągnąc za spłuczkę w toalecie po każdej jego stronie, woda będzie kręcić się w przciwnym kierunku.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Jak już wiedziałem gdzie chcę jechać, Pan Muchsin odwiózł mnie na drogę w stronę Pekanbaru. Wcześniej, uczniowie powiedzieli mi, że nie ma problemu z autostopem w Indonezji. Skoro wiedzą i są w stanie sobie wyobrazić co to jest <em>hitch-hiking</em> to faktycznie powinno być jak mówili. Nie wyobrażałem sobie, jednak, że może to być aż tak łatwe. Pierwszy samochód zatrzymał się po jakichś 5 minutach stania na poboczu i, jakieś 300 metrów ode mnie, na wąskiej, ledwie mieszczącej dwa mijające się samochody drodzę, zaczął sobie cofać zygzakiem. <em>Salamat pagi, ja do Pekanbaru. Wskakuj - wysadzimy Cię na skrzyżowaniu.</em> Jak tylko wysiadłem w miejscu, w którym nie wiedziałem w którą stronę patrzeć by przejść na drugą stronę ulicy, kierowca mijającej mnie ciężarówki pokazał palcem kierunek. Skinąłem głową, że tak. Zatrzymał się i podwrzucił mnie kolejne kilkadziesiąt kilometrów, do następnego rozjazdu. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem pana kupującego z przydrożnej budki ananasy i idącego w stronę samochodu. <em>Jedzie Pan w stronę Pekanbaru? Do samego Pekanbaru nie, ale.... ok, wsiadaj.</em> <strong>Przy pierwszych trzech autach złapanych na stopa w Indonezji, mój najdłuższy czas oczekiwania wyniósł ok. 5 minut. Mimo to, po 4 godzinach jazdy, w Pekanbaru jeszcze nie byłem.</strong> Nieistniejąca na mapie droga z Dumai wyglądała nie tylko tragicznie, ale jeszcze była pokręcona w taki sposób, że idealnie nadawałaby się do testowania odporności na przeciążenia astronautów. Do tego jeszcze ten smog. Gdzie są te powyginane palmy kokosowe, turkusowe morze, białe plaże i..... w zasadzie to fajnie byłoby zobaczyć chociaż niebieskie niebo. Tak - w miejscu, w którym byłem, dziecko, które zadałoby standardowe pytanie <em>"Dlaczego niebo jest niebieskie?"</em> zostałoby uznane albo za psychopatę albo za daltonistę. Stojąc na poboczu w jakimś miasteczku, dołączyła do mnie grupka osób. <em>Co robisz? Łapię stopa. Sto co? No, próbuję zatrzymać samochód do Pekanbaru. Ale tak Ci się nikt nie zatrzyma. Chodź, pokażemy Ci autobus. Ale ja nie mam pieniędzy. Hmmmm.... ok, to ja Ci zapłacę za autobus. Nie, na prawdę nie trzeba.</em> Z minuty na minutę, grupka stawała się coraz większa. W końcu, miałem wokół siebie łańcuszek Indonezyjczyków spośród którego wyróżniał mnie tylko mój czarno-czerwony plecak. <em>Pekanbaru - chodź ze mną.</em>Poszedłem na jakiś plac budowy. <em>Poczekaj chwilę. Skończymy tutaj i zawiozę Cię do Pekanbaru. Ok.</em> Po chwili, mój kierowca przyniósł mi dwa kawałki chleba i wodę. Miły początek, zwłaszcza, że akurat..... właściwie to jak zwykle, byłem głodny. Kolejną, pokręconą drogą przejechaliśmy już do samego Pekanbaru. Wysiadłem w centrum jeszcze przed zachodem słońca. Biorąc pod uwagę, że autobusowi te 200 kilometrów zajmuje ok. 12 godzin, można powiedzieć, że łapiąc stopa zaoszczędziłem wiele czasu. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_nupU446pngGI-GMAKrUrKGr4pnEOGHewHcGq5jWAik8J5QFdnKST6DAo4G7WdcLwYsMJ7dEBycItU4U4ugT68nYWl1pjbSrST_lJkpG2OCYuwoua1Zfym6rQreRIBB7X6Zhm6vPoz3GD/s1600/in13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_nupU446pngGI-GMAKrUrKGr4pnEOGHewHcGq5jWAik8J5QFdnKST6DAo4G7WdcLwYsMJ7dEBycItU4U4ugT68nYWl1pjbSrST_lJkpG2OCYuwoua1Zfym6rQreRIBB7X6Zhm6vPoz3GD/s400/in13.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>200 kilometrów po takiej drodzę zajmuje cały dzień. W sumie to nie ma na co narzekać - na mapie google większości z niej, w ogóle nie ma. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W Pekanbaru, skontaktowałem się z Albinem z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu.</a> Po prysznicu, zostawieniu bagażu w jego domu i wizycie w meczecie na wieczorną modlitwę Al-Maghrib, przejechaliśmy do ulicznej knajpki na kolację. Menu, jak to w niezbyt turystycznym miejscu, było tylko w jednym języku. czytałem nazwy a Albin tłumaczył czego mógłbym się spodziewać na talerzu. <em>Nasi Goreng? Smażony ryż. Lele? Ryba. Bebek? Wagina. Co?!!?? No, wagina. W restauracji?? No to co powiedziałeś oznacza waginę. Jeszcze raz.... "bebek". Kaczka. To co z tą waginą? Jaja sobie robisz? Nie.... wymówiłeś to "b" trochę jak "p". Pepek to wagina - musisz uważać na wymowę.</em> Kolejny fajny kwiatek w Bahasa Indonesia. <em>Kawa wieczorem? Nie przesadzasz?</em> Tym razem, odpowiedziałem już w Bahasa Indonesia: <em>Saya suka kopi! (Ja lubię kawę).</em> Korzystając z tego, że surfowałem na kanapie lekarza, wypytałem się Albina też o sprawy związane z malarią. <em>Jest zagrożenie i powinieneś brać doksycyklinę jako profilaktykę. No, dobra, a zakładając, że nie chcę brać? To w miastach, leki są ogólnodostępne, ale na receptę lekarza. A mogę bez recepty; jak mam iść do lekarza z temperaturą 40-41 stopni; przecież to już ciężkie haluny i majaczenie? W Indonezji wszystko da się obejść.</em> Albin zapisał mi na kartce nazwę leku, który, robiąc maślane oczy i zostawiając napiwek aptekarzowi mogę kupić i wsadzić sobie na w razie czego do apteczki.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/MSHSA7yvsC0/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/MSHSA7yvsC0?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;">Następnego dnia, zostałem odstawiony na drogę wylotową. Najpierw kopi-O, później zrównanie się z poboczem i kciuk. Zatrzymało się kilka busików - żaden nie chciał mnie wziąć. Później terenowy samochód. </span><em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;">Bukittingi? 100.000 rupii. Nie, dziękuję.</em><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;"> W Indonezji, choć trzeba mieć licencję na przewóz pasażerów, można bez problemu ustawić się prywatnym samochodem na rogatkach miasta i zamortyzować sobie koszta zakupu - podobno, bardzo popularna praktyka. W końcu, jeden z kierowców busików na moje </span><em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;">"no money"</em><span style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;">, machnął ręką i zaprosił mnie do środka. Kolejne 200 kilometrów, zajęło nam 6 godzin z jednym postojem na krótką modlitwę w sali modlitw jednego z przydrożnych parkingów. Za to, jakoś po drodze, kolor nieba, z szarawo-żółtego przeszedł w niebieski a górskie widoki już bardziej zaczynały przypominać te znane z pocztówki - może nie z Bali, ale z tropikalnego miejsca z prawdziwego zdarzenia. Nie wiedząc w którą stronę patrzeć, jechałem z rysującym się cały czas na moich ustach wyrazem </span><em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;">WOW Będziemy mijać równik? Już minęliśmy. Ale nie było żadnej informacji; żadnego pomnika. Jak chcesz pomnik to musisz jechać do Bonjol. A gdzie to jest? Odstawię Cię na właściwą drogę. Musisz wrócić się 50 kilometrów, ale nie w stronę Pekanbaru tylko w stronę Medan.</em><br />
<em style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; text-align: justify;"><br /></em>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6i9v1WPuyT4k2CSXKqZXhBeXp-aA4PTjXlTcU34muTyYrhf9uOMRhyphenhyphentuWXQf_dZiWc5fpJpnUoxV290luqx4SJ1ByZcCTTJh3EQhUXs8ISHPfg4EejOD6NOOgNd0TXw4WxnCUAuUemX8o/s1600/in14.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6i9v1WPuyT4k2CSXKqZXhBeXp-aA4PTjXlTcU34muTyYrhf9uOMRhyphenhyphentuWXQf_dZiWc5fpJpnUoxV290luqx4SJ1ByZcCTTJh3EQhUXs8ISHPfg4EejOD6NOOgNd0TXw4WxnCUAuUemX8o/s400/in14.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Widoki jak w.... Indonezji. I dobrze bo to co widziałem wcześniej jakieś takie mało indonezyjskie było.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na obwodnicy Bukittingi, na transport, czekałem kilka minut. Od kierowcy furgonetki, który podwiózł mnie może z 10 kilometrów dostałem paczkę papierosów kretek; zapach goździka to jedna z najbardziej charakterystycznych cech indonezyjskich ulic i knajp. Stąd właśnie pochodzą papierosy, do których oprócz tytoniu, dodaje się suszone goździki i odrobinę cynamonu. Flagowe i słynne na całym świecie <a href="http://www.djarum.com/index.php/en" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">Djarum Black</a> pochodzą właśnie z Indonezji. Kretek? To nie goździk - to onomatopeja. Wyraz kretek podobny jest w brzmieniu do <em>kkkkrrrrććććkkkk</em> - czyli dźwięku, który wydobywa się podczas spalania goździka.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijWG1Vlmg5iEoIHrDc2ANe65lCsI6xbuCuyA-rlmqpi2-7B4yRtNNaPtL2D24LUcwiBlkkjVZY68hKmbpGKeFhGvtj6oV0iOXgjIMZXBaqWN4_vQp1sN06tTaZTuu7hSQbePXqlLx4GYTG/s1600/in15.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijWG1Vlmg5iEoIHrDc2ANe65lCsI6xbuCuyA-rlmqpi2-7B4yRtNNaPtL2D24LUcwiBlkkjVZY68hKmbpGKeFhGvtj6oV0iOXgjIMZXBaqWN4_vQp1sN06tTaZTuu7hSQbePXqlLx4GYTG/s400/in15.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Goździkowe Djarum Black - najpopularniejsze, indonezyjskie "kreteki".</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W Bonjol byłem ok. 21.00. Mimo egipskich ciemności, poszedłem do pomnika przedstawiającego równik. Kilka razy przeskakiwałem linię granicy półkuli północnej z południową. Może to głupie, ale na prawdę dobrze się przy tym bawiłem. Już wiem, po co stawia się pomniki. Równik - ważne miejsce - szczególnie podczas podróży lądowej; zwłaszcza, że przekraczając Zwrotnik Raka w chińskiej prowincji Guanxi, nie zauważyłem żadnego znaku, słupka czy choćby kartki. O nocleg, poprosiłem na posterunku policji. W pakiecie, dostałem kolację i kolejną paczkę papierosów kretek w wersji light. Jeden z dyżurujących funkcjonariuszy odstąpił mi swoje biuro i pożyczył podłogową matę do spania. Rano, zwlokłem się przed 7. Głośne rozmowy i dźwięki dochodzące z korytarza - myślałem, że jest już późno. Wyjrzałem poza komisariat - knajpka z kawą zamknięta.... szkoda. <em>Hejka? Skąd jesteś? Saya orang Polandia. Kawy? Jasne!</em> W ten sposób, gospodyni jednego z okolicznych domków ugościła mnie kawą i śniadaniem.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigkqfO-e2xXM17ObitrEMkUNdJgrqPq5-GppUCE3aCseWFWuFwzLjiCHMdS7KqyQ_M_AeK2t4OnvtvNewR7etoV_aKOTQ1w9AOTX16Rvu0pMjiL8n94N18ZTEFIk8IzstaEYpGebXw9PYv/s1600/in16.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigkqfO-e2xXM17ObitrEMkUNdJgrqPq5-GppUCE3aCseWFWuFwzLjiCHMdS7KqyQ_M_AeK2t4OnvtvNewR7etoV_aKOTQ1w9AOTX16Rvu0pMjiL8n94N18ZTEFIk8IzstaEYpGebXw9PYv/s400/in16.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Połóweczkę proszę..... albo dwie.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wróciłem do pomnika równika. Zacząłem od wizyty w muzeum - poświęconemu nie geografii tylko lokalnemu bohaterowi - Imamowi Bonjol. Trochę mnie to rozczarowało bo jakoś nie miałem ochoty na historię, której nigdy w szkole nie lubiłem ze względu na.... nazwijmy to "dynamikę" tego przedmiotu. Rosjanie wyzwolili Polskę spod niemieckiej okupacji. Po kilkudziesięciu latach: Rosjanie rozgrabili Polskę po II wojnie Światowej. Zgłupieć idzie. Za to widoki mnie nie rozczarowały. Niby spokojna wioska, ale otoczona górami i gęstymi lasami. Już bardziej tropikalnie jak na samym równiku być nie może.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAOZOExbNB4ht674mjjeEVTTMkWLQS84cJjRF3zkQCZi6Yjx1rFrYBkzaLSOKumYcQakrVSRzTqwEYs3h6cUZPcYAP4OBybasdKdiaxo96uYAyiIbunfyD3VLLcwcLOYo8-BIa_0zK5_1x/s1600/in17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAOZOExbNB4ht674mjjeEVTTMkWLQS84cJjRF3zkQCZi6Yjx1rFrYBkzaLSOKumYcQakrVSRzTqwEYs3h6cUZPcYAP4OBybasdKdiaxo96uYAyiIbunfyD3VLLcwcLOYo8-BIa_0zK5_1x/s400/in17.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Czy ktoś kiedyś marzył o spokojnym domku w lesie?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Żeby plan pielgrzymki był wykonany w 100%, zostało mi jeszcze kilka rzeczy. Znowu, kilka razy stanąłem sobie na linii odgraniczającej od siebie dwie półkule. Azjatyckim zwyczajem, cyknąłem sobie pamiątkową fotkę - azjatycki gest Statuy Wolności sobie, jednak, odpuściłem. W końcu: <em>gdzie by tu zobaczyć....? A jest - toaleta.</em> Faktycznie - woda w spłuczcę kręci się w drugą stronę. Niby każde dziecko o tym wie, ale wiedzieć a widzieć na własne oczy robi prawdziwą różnicę.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg-ZSCxEsUFKUs93LPgi9dJ_yzwNRs0PV2Wva06bwKUL2HE6ykE6ZX5-IwgwJAYMVQo5-256cdFo3mM7fXM9W9cHNeVtEGKaDdLbYZSVQ5hPV1laX-4mRo1f7OY_JC_QlAs-VToxTVREhO/s1600/in18.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg-ZSCxEsUFKUs93LPgi9dJ_yzwNRs0PV2Wva06bwKUL2HE6ykE6ZX5-IwgwJAYMVQo5-256cdFo3mM7fXM9W9cHNeVtEGKaDdLbYZSVQ5hPV1laX-4mRo1f7OY_JC_QlAs-VToxTVREhO/s400/in18.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-64048642683446539472018-02-18T11:02:00.002-08:002018-02-18T11:02:26.738-08:00Indonezja (Sumatra, Dumai)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Indonezja (Sumatra, Dumai) - krajobrazowe rozczarowanie i ciepłe przywitanie.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNjeiPSgP65jMpc7BerTxDIwHtJOG-eOAEzsWcljiOR0gtFIaBT-NXMWp1cN6eorsc8FRBRC81RUZUE-bwm2pazHnuWnt7hMW0qNyYFeClx27ZQEP1QNk23i3wZ0uqGLrWsImjva3OB8sD/s1600/in4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="466" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNjeiPSgP65jMpc7BerTxDIwHtJOG-eOAEzsWcljiOR0gtFIaBT-NXMWp1cN6eorsc8FRBRC81RUZUE-bwm2pazHnuWnt7hMW0qNyYFeClx27ZQEP1QNk23i3wZ0uqGLrWsImjva3OB8sD/s400/in4.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nadrabianie lekko zaniedbanego snu przerwał mi głośny ryk z głośnika.<em> "Prosimy udać się z paszportami do stolika na dole. Dziękujemy".</em> Kontrola paszportowa na promie wyglądała wręcz komicznie. Ot, w połowie drogi pomiędzy Malezją a indonezyjską Sumatrą, pojawił się siedzący między rzędami pasażerów grubawy pan, wbijający masowo pieczątki. Podszedłem z moim paszportem - <em>jak mam już wizę to mi pan też podstempluje? Nieeeee.... nieee wiem.</em> Pan zniknął - na kilka minut przyblokowałem kołyszącą się w rytm fal kolejkę. Może by tutaj samemu zacząć wbijać? Kilka minut pracy w służbie granicznej i mógłbym sobie jakiś prezent urodzinowy sprawić. Nieee - a może chociaż sobie wbić samemu pieczątkę? Skorzystałem z nieobecności funkcjonariusza i podstemplowałem sobie dłoń. <em>Paszporty obcokrajowców stemplowane są w porcie.</em> No nic - i tak płyniemy w tą samą stronę - co się odwlecze to nie uciecze.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Chwilę po dobiciu do Dumai, wszyscy zostali poproszeni o opuszczenie promu. Wszyscy, bez wyjątku, wzięli sobie tą prośbę bardzo głęboko do serca bo nagle, kolejka do wąskiego wyjścia zrobiła się bardziej szeroka niż długa. Na nabrzeżu to samo. Witamy w Indonezji - już w ambasadzie, w kolejcę po ksero paszportu mogłem doświadczyć jednej z najbardziej wyróżniających indonezyjczyków cech narodowych. Indonezyjczycy lubią robić wszystko grupowo, w pośpiechu, w taki sposób, że wcale to szybciej nie wychodzi. OK. Wjechałem do trzeciego pod względem zaludnienia państwa Świata - czego miałbym się niby spodziewać? OK, mieszkałem przez prawie pół roku w Chinach - powinienem być przyzwyczajony do tłoku. A jednak.... Chińskie kolejkowanie, wprawdzie, wygląda podobnie. Ba - nawet Chińczyków jest nieco więcej, ale jakoś w Państwie Środka, kolejkowy chaos wydaje się mieć reguły. Ot, po prostu - może i linia nie ma kształtu linii, ale moment kiedy przychodzi nasza kolej się po prostu wyczuwa. Tak jakby każdy w głowie miał jakiś czytnik i na wejściu miał wszczepiany do podświadomości niewidzialny numerek. W Indonezji, trzeba pchać się rękami i nogami by do czegoś dojść. Z okienkiem ksero w ambasadzie nie miałem problemu: <em>Ja byłem pierwszy. </em>Powiedział pan, któremu wyraźnie się spieszyło. <em> To co? Ja mam dłuższe ręce. </em>Odpowiedziałem spokojnie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh28MApnMsewKhawsTYhmTTEGsx2bVPXRCKPuc4QeLi4QlzWU1-09BvmEDm5CT0BpmOKQUR3qYZBA1kR28_6JuYbH0RVzXNVXTmJWK9pL6aKWeM8jiz6eqRx9O6fSEsFSf3bwVubagSyXML/s1600/in5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh28MApnMsewKhawsTYhmTTEGsx2bVPXRCKPuc4QeLi4QlzWU1-09BvmEDm5CT0BpmOKQUR3qYZBA1kR28_6JuYbH0RVzXNVXTmJWK9pL6aKWeM8jiz6eqRx9O6fSEsFSf3bwVubagSyXML/s400/in5.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jedna z najwyraźniejszych cech narodowych Indonezyjczyków. Oni kochają robić wszystko grupowo.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Terminal grsniczny - straszny chaos. Przechodzić sobie na przestrzał czy podchodzić do okienka? Znalazłem biuro celników. Mój paszport zniknął na chwilę w środku. <em>Mogę prosić o niestemplowanie wolnych stron? Proszę wyjść i dać nam w spokoju pracować! </em>Chwilę później miałem już pieczątkę uprawniającą mnie do pobytu na 60 dni w miejscu, w którym chciałem. Kontrola celna. <em>Deklaracja celna. Proszę. Co tutaj za bzdury Pan powypisywał? Nie wiem, dostałem formularz po indonezyjsku to nie wiedziałem co zaznaczyć. Na prawdę wwozi Pan narkotyki? Nie. Proszę tu po angielsku uzupełnić. Na pewno czysto? Żadnych papierosów? Nie - tu taniej. A leki? Nie mam. Może jakieś antymalaryki. No właśnie mi się gdzieś zawieruszyły - nie mam. A powinien Pan mieć.</em>No tak - znowu, z bezproblemowych krajów, trafiłem do strefy zagrożenia malarią. Na szczęście, podobno, w razie problemów, leki są ogólnodostępne.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEigm_EpqrXrtHpNmImcZRnXOES3OzXTjnLVvVIsI6QhNSPeaThhB64zFlprXY0j8bXVp85D7vgkKto0w2bea-G9Ks551ODyKA5w58yX4arzXjMJw8jq0yA9j2Zt5Z1A6EHP66Kpc9x2M/s1600/in6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEigm_EpqrXrtHpNmImcZRnXOES3OzXTjnLVvVIsI6QhNSPeaThhB64zFlprXY0j8bXVp85D7vgkKto0w2bea-G9Ks551ODyKA5w58yX4arzXjMJw8jq0yA9j2Zt5Z1A6EHP66Kpc9x2M/s400/in6.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Chwila nieuwagi podczas zabawy i można wylądować w kanale.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pierwsze wrażenie - totalne rozczarowanie. Wyobrażałem sobie Indonezję jako raj na ziemi. Przed przyjazdem na miejsce, mój stereotyp - taki przez dziurkę od klucza - rysował przed moimi oczyma pocztówkę z Bali. No tak - wszyscy na Świecie znają Bali. A Indonezja? Może to jakieś miasto na Bali? Albo dzielnica? W miejscu gdzie, teoretycznie oczy powinien cieszyć biały piasek plaży, powyginane palmy kokosowe i turkusowy odcień moża, zobaczyłem wielką rafinerię, kilka dźwigów załadunkowych i wszechobecny kurz. Kolory? Zamiast żywych, wyostrzonych, wszystko było jakieś przyćmione i szarawe. Już gdzieś to widziałem - tak - Quetta w Pakistanie. Szaro, pełno kurzu, elewacje budynków jak po tornadzie i, do tego ten zapach odkrytej kanalizacji. <em>Taxi sir? Hotel? Motorbike? Bicycle?</em> Oferta jednoosobowych firm przewozowych jest na prawdę bogata. Jadący za mną przez 10 minut motocyklista nie odpuszczał. <em>Jezioro Toba? Pekanbaru? Bukit Tingi? Gdzie jest miasto? Jakie miasto? Dumai. To jest Dumai? To.....?????</em> [popatrzyłem na port]. <em>Gdzie jest miasto? Tam. Dziękuję.</em> Motocyklista nie odpuszczał i jechał za mną jeszcze kilkaset metrów oferując płatną podwózkę. Machnąłem na przejeżdżający samochód. <em>Dokąd? Dumai. Jesteś w Dumai. Ale ja bym chciał do miasta.</em> Kierowca najwyraźniej był bardzo zakłopotany. Przypomniało mi się malajskie słowo: <em>pasar.</em> Bazary, przecież, zazwyczaj znajdują się w centrum. A, Bahasa Malaiu do Bahasa Indonesia są bardzo podobne. Po chwili byłem w czymś co przypominało centrum miasta.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA4WlfiQsAXO-SWWn4f5lvUfXJBHhFl4yVfv92ggYAW_Q5FCCQISTtezC3JSwJAeRrZbk4HzFjlSPJRBVf9RhI2I406sGT_BFqKEIGbYuY8BLMQHV1hVqum8mPlx8SSCNVmp4rB2qk3A3j/s1600/in7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA4WlfiQsAXO-SWWn4f5lvUfXJBHhFl4yVfv92ggYAW_Q5FCCQISTtezC3JSwJAeRrZbk4HzFjlSPJRBVf9RhI2I406sGT_BFqKEIGbYuY8BLMQHV1hVqum8mPlx8SSCNVmp4rB2qk3A3j/s400/in7.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Wcale nie jest tak jak myślisz - to ma prawo jeździć i jest w pełni sprawne. Rowerotaksówka.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wymieniłem ringgity, które zostały mi w kieszeni na rupie, kupiłem trochę chleba i już byłem gotowy do dalszej jazdy. Tylko dokąd? Gdzie jest droga. Internet. Mapy google. Droga..... jaka droga? Przecież z Dumai do innych miast na Sumatrze nie ma żadnej drogi - przynajmniej według świetnych googlemapek. Może by tutaj utkwić do końca życia? Albo chociaż do następnego dnia. Co mi powie google na hasło Dumai? Ooooo, a to co: <em>free homestay for foreigners, G.E.C Grand English School; please contact Mr Muchsin.</em> Propozycja nie do odrzucenia. Odszukałem knajpkę z kawą; zamówiłem szklaneczkę Kopi-O i popijając, poprosiłem sprzedawcę o pożyczenie telefonu komórkowego. <em>Oferta darmowego zakwaterowania nadal aktualna? Tak, jasne - a gdzie jesteś. W centrum..... no chyba..... w każdym razie, niedaleko rynku. To zaraz tam będę.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdUiKULaLHvKov0c6CqNs9ofEcrWNEnrYz_H_qa6o6GdINJHFyotvUMuSc8ZX95nrdwFguEZCU1I7yvan-LDYiPzMN3kMvRsHA073RTA9UAOvFZaBlmYfpzVbDOGweJyc0jK1pPBMysyUL/s1600/in8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdUiKULaLHvKov0c6CqNs9ofEcrWNEnrYz_H_qa6o6GdINJHFyotvUMuSc8ZX95nrdwFguEZCU1I7yvan-LDYiPzMN3kMvRsHA073RTA9UAOvFZaBlmYfpzVbDOGweJyc0jK1pPBMysyUL/s400/in8.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Darmowe zakwaterowanie dla obcokrajowców w zamian za naukę angielskiego. Opcja all-inclusive. Brzmi kusząco. </strong><em><br /></em></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po krótkiej "rozmowie kwalifikacyjnej", zostałem przedstawiony rodzinie, dostałem pokój i duży obiad. Pierwsze zajęcia - od 19.00 do 20.30. <em>Co mam robić? Po prostu - rozmawiać.</em> Idea Pana Muchsina polega na starym, dobrym przysłowiu, że trening czyni mistrza. Problemy komunikacyjne? Jak się chce to się może. Podobno nawet stary człowiek może. Wiek? Nie ma problemu. W końcu była taka książka.... "Stary człowiek a może", czy jakoś tak. Uczniowie starszych grup, zadbali przy okazji żebym się nie nudził. Już pierwszego wieczoru usłyszałem: <em>Pokażemy Ci miasto. Co chciałbyś zobaczyć? Nie wiem - może jakąś plażę z turkusowym morzem i powyginanymi palmami kokosowymi? Plażę? W Dumai nie ma plaż. Ale jesteśmy nad morzem. Ale tu jest tylko port. No to co proponujecie? Chińską świątynię? A jakieś inne opcje? Hmmmmm...... właściwie to jest jedyna atrakcja Dumai. </em>Tak się napaliłem na Indonezję, wyskubałem darmowy bilet na prom i..... taki kawał drogi żeby zobaczyć Chińską świątynię.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijrHuPxGZ0FbzKeKXzbemwyXmWfsw7vCnTxVxCQKeFv9H4q1q0jyCRLk9SPQJYAkFTP3MhDUPBb_RWfajLBchk_eb8-8oGx9apW20WvSeDu9lbOue4NjeVq9kHFxBI5N0Dw1KCsVbDh_hc/s1600/in9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="467" data-original-width="500" height="372" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijrHuPxGZ0FbzKeKXzbemwyXmWfsw7vCnTxVxCQKeFv9H4q1q0jyCRLk9SPQJYAkFTP3MhDUPBb_RWfajLBchk_eb8-8oGx9apW20WvSeDu9lbOue4NjeVq9kHFxBI5N0Dw1KCsVbDh_hc/s400/in9.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Chwila skupienia.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<em>Mogę prosić o kadzidełka? Ka co? No te patyczki, które się podpala. A, tak.... proszę. W Bahasa Indonesia to się nazywa "dupa". Że jak? "Dupa"? W sensie, "kadzidełko" to "dupa"? Tak. Czyli to co trzymam teraz w ręcę nazywa się "dupa"? Tak.</em> Później dowiedziałem się, że słowo <em>"suka"</em> w Bahasa Indonesia oznacza lubić.... zamiast facebookowych Like, czy lubię to, widnieje <em>suka</em> i kciuk skierowany do góry. Przypomniało mi się jak trudno mają Jarki w Turcji. Ale polski <em>Jarek</em> i turecki <em>jarek</em>, nieważne czy mały czy duży, to tylko jedno słowo. W indonezyjskim aż roi się od ciekawych kwiatków. Może jednak nie jest tak źle? Skoro język mi się spodobał, nie ma co zrażać się dołującym wyglądem miasteczka, w którym, przez smog i kurz, niebo rzadko bywa niebieskie, z otwartej kanalizacji unosi się prosto w stojące w miejscu, gorące powietrze niezbyt przyjemny zapach, a surowa pora sucha skłania mieszkańców do uzupełniania wiecznie brakującej wody w studniach przez zamawianie dostaw z wielkich cystern. Słowem - Dumai to jedno z najbrzydszych miast, w których w życiu byłem z mieszkańcami, którzy po prostu nie dają się nie lubić.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWr7qEaVPCddAU3XpnB3vxAhocCeS8zQiyPYhAkb98kxQCqqwO5EUmN6loqkpDTK-Nw_DegcQNYLwfq6J77WH-mvHZ-n5u6xL63-w68trlwzrgeYQLjUGxe9qQY7wa00PO1tZaL7FFS1wB/s1600/in10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="363" data-original-width="500" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWr7qEaVPCddAU3XpnB3vxAhocCeS8zQiyPYhAkb98kxQCqqwO5EUmN6loqkpDTK-Nw_DegcQNYLwfq6J77WH-mvHZ-n5u6xL63-w68trlwzrgeYQLjUGxe9qQY7wa00PO1tZaL7FFS1wB/s400/in10.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Z Panem Muchsinem.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Zostałem w Dumai cztery dni. To były cztery dni królewskiego traktowania. Wróć - to nie było królewskie traktowanie. Tak, po prosrtu, wygląda muzułmańska gościna. <em>Idę coś zjeść. Nie trzeba - żona ugotuje. Albo podwiozę Cię do dobrej knajpki. Rachunek? Nie martw się o to. Muszę kupić kawę. Chwila - zaraz wyślę córkę. Nie zmywaj - za chwilę żona pozmywa. Na pewno niczego nie potrzebujesz? </em>Do tego, doszły mile spędzone wieczorami z uczniami Pana Muchsina. Dzięki pozytywnemu nastawieniu do języka przy pierwszym kontakcie, bardzo szybko zacząłem łapać coraz więcej zwrotów. Zresztą, Bahasa Indonesia jest bardzo podobny do Bahasa Malaiu. Efekt po pierwszych dwóch dniach? Podczas wizyty w publicznej szkole, w której rękami i nogami wymawiałem się od pracy, powiedzieli, że dobrze mówię po indonezyjsku. Myślałem przez chwilę nad zostaniem w Dumai nieco dłużej, ale..... porównałem sobie Sumatrę z innymi państwami, które wcześniej odwiedziłem. Na oko, wyszło, że jest 2 razy większa od Laosu, 4 razy większa od Kambodży i nieco większa od Tajlandii. A to przecież tylko jedna z wysp, które mam w tym kraju do przejechania....</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/VYsMo6SzQ9w/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/VYsMo6SzQ9w?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-35643502884784302372018-02-16T12:41:00.002-08:002018-02-16T12:41:27.401-08:00Wiza do Indonezji na szybcika.<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Wiza do Indonezji na szybcika.</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Su_3xLdoJAwK5m0NXxEqhGNwz_e_18B5eLjzLgeNgrciuJ-ryByywYHQAAUMvxSMHvnMJWzD05oEwTqzjmTYwteZt-FBAFRp4s_4_CRM70Qb0J7JqNHyGBHcq6d3DrhfMHmRcdH1JIkF/s1600/i1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="357" data-original-width="500" height="285" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Su_3xLdoJAwK5m0NXxEqhGNwz_e_18B5eLjzLgeNgrciuJ-ryByywYHQAAUMvxSMHvnMJWzD05oEwTqzjmTYwteZt-FBAFRp4s_4_CRM70Qb0J7JqNHyGBHcq6d3DrhfMHmRcdH1JIkF/s400/i1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Flaga Indonezji wygląda znajomo, tylko trochę do góry nogami. Może dlatego, że znajduje się na drugiej półkuli? Znaczenie kolorów? Standardowe: czerwień to odwaga/ciało, <strong>biel to czystość/dusza</strong>. Całość tworzy..... całość. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wiza do Indonezji może być mytem <strong>uzyskanym przy wjeździe</strong> drogą lotniczą lub morską. Lista przejść znajduje się <a href="http://www.kbrikualalumpur.org/web/index.php?option=com_content&view=article&id=70&Itemid=116" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">tutaj</a>. Potrzebny jest tylko paszport, jedno zdjęcie i, ewentualnie, potwierdzenie rezerwacji na lot powrotny lub lot do kraju następnego. Cała przyjemność, podobno, zajmuje kilkanaście minut i kosztuje <strong>25 dolarów. </strong><br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Decyzję o zrobieniu mojej indonezyjskiej wlepki, podjąłem pierwszego wieczoru - a właściwie to pierwszego wczesnego poranka w Kuala Lumpur, kiedy to Aleks, który akurat stamtąd wracał <strong>porównywał wlepki uzyskane na granicy i te od ładnych pań z okienka w ambasadach. </strong>Było coś około trzeciej w nocy jak włączyłem komputer, zrobiłem rezerwację lotu Bangkok - Jakarta (oczywiście z zaznaczeniem opcji "automatyczne anulowanie" w przypadku braku wpłaty w ciągu 72 godzin) i wydrukowałem. Do ambasady, teoretycznie nie wolno wchodzić w otwartych butach ani krótkich spodenkach. Mansur, który wybierał się razem ze mną wziął te wytycne na poważnie i musiał się przemęczyć w ciężkich butach trekkingowych. Ja i krótkie spodenki? Tylko do pływania - za to pełne buty w takim skwarze to dla mnie przesada. Do ambasady warto wziąć popcorn bo można obejrzeć sobie przy okazji dwa widowiska. Pierwszym jest licytacja na parterze (obsługa Indonezyjczyków, ale wygląda jak licytacja), drugim, interaktywnym, dopychanie się w kolejcę po ksero dokumentów i, ewentualnie, robione na miejscu zdjęcie. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJVTFoRutpO6gkniI1xpOTpSXkNmfxVWV303WCtEB_gRMgu_XdqEQBGizI9cpHQ1R5sj15_q5zT4zdTfWhIAGnyHpxJtHNckLdeDG7MafzXKf5l-joF4DCn_D3fa988oGC0jhtyssdvpDj/s1600/i2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJVTFoRutpO6gkniI1xpOTpSXkNmfxVWV303WCtEB_gRMgu_XdqEQBGizI9cpHQ1R5sj15_q5zT4zdTfWhIAGnyHpxJtHNckLdeDG7MafzXKf5l-joF4DCn_D3fa988oGC0jhtyssdvpDj/s400/i2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Dzień dobry, czy mógłbym prosić o ksero?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Cały problem z wizą uzyskaną na wjeździe polega na tym, że uprawnia ona tylko do 30-dniowego pobytu i można ją przedłużyć tylko jeden raz o kolejne 30 dni.</strong> Tyle, że to przedłużenie jest bardzo kłopotliwe i w niektórych miejscach, może okazać się niemożliwe. Co wtedy? Skok przez granicę? Ale gdzie, skoro Indonezja leży na wyspach? Żeby nie czuć presji casowej, warto więc postarać się wcześniej. Do ambasady trzeba przynieść:<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- paszport. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- dwa zdjęcia. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- kserokopię paszportu i wizy kraju, w którym obecnie przebywamy (ewentualnie pieczątki uyskanej na wjeździe). </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- potwierdzenie rezerwacji biletu lotniczego na wlot i wylot. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- 170 ringgit (57 dolarów) w gotówcę.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
- wniosek (wypełniony na miejscu).<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W zamian, w ciągu nieco ponad 24 godzin, dostaniemy mało atrakcyjną wlepkę, uprawniającą do jednego wjazdu w ciągu 90 dni i 60 dni ciągłego pobytu z możliwością 4-krotnego przedłużenia o kolejne 30 dni. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvB_r9DOSyye5pxnppcqcXjKRSN731gDK-llJI7WwTDc1LdmHOvQ1bavLFIMKlmYM7YTsP6w_6vMe-aS_e5AGJ7oyNL7zK-QS9zxTcqDPsd6Z9KJdS1DjMCQgl5aGcDIzZQedbLOF6B1ln/s1600/i3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvB_r9DOSyye5pxnppcqcXjKRSN731gDK-llJI7WwTDc1LdmHOvQ1bavLFIMKlmYM7YTsP6w_6vMe-aS_e5AGJ7oyNL7zK-QS9zxTcqDPsd6Z9KJdS1DjMCQgl5aGcDIzZQedbLOF6B1ln/s400/i3.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Moja wlepka. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
<strong>W skrócie: </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
- oszczędnie: 25 dolarów, na wjeździe, 30 dni pobytu z możliwością jednokrotnego przedłużenia o kolejne 30 dni</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px;">
- asekuracyjnie: 57 dolarów, w ambasadzie, 60 dni pobytu z możliwością czterokrotnego przedłużenia o kolejne 30 dni. </div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-64788282804582929822018-02-16T12:37:00.003-08:002018-02-16T12:37:47.543-08:00Malezja (Johor Baru, Melaka)<h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Malezja (Johor Baru, Melaka) - W strone drugiego brzegu!</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGejrPepuVfLyl7BcX7SCGbddOTeXc0f_s55R3WLQMiawq_QzMWQikalVcwditPFYlcKdf58d9BGZ_ncI0dft_Bm9Euy-5y7kiuF6krdcNkYfC7C2reWkATcz0K__lnmFAaMKnAa5M9B3c/s1600/m29.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="207" data-original-width="500" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGejrPepuVfLyl7BcX7SCGbddOTeXc0f_s55R3WLQMiawq_QzMWQikalVcwditPFYlcKdf58d9BGZ_ncI0dft_Bm9Euy-5y7kiuF6krdcNkYfC7C2reWkATcz0K__lnmFAaMKnAa5M9B3c/s400/m29.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Zamiast kombinować skok gdziekolwiek, zdecydowałem się na step by step. Jak złapać na stopa prom? Okazuje się to nie być wcale takie trudne. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z Singapuru wyjeżdżałem czterema autobusami. Wszystko dlatego, że nie miałem biletu na żaden z nich i dlatego, że wymyśliłem sobie skorzystać z przejścia Tuas, które nie obsługuje pieszych. Prawo to prawo i trzeba je przestrzegać. <em>Musi się Pan wrócić na przystanek. Ale to daleko. Nic nie mogę na to poradzić. A mogę tutaj łapać stopa? Nooo.... Wie Pani, pomiędzy Turcją i Irakiem miałem to samo i łapałem przy budkach pograniczników. No ok, niech będzie. Dziękować!</em> Jeden autobus dowiózł mnie do kontroli paszportowej, drugi przewiózł przez most, trzeci do pograniczników malezyjskich, a czwarty do centrum Johor Baru.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Od razu, doładowałem konto w telefonie i rozejrzałem się za ulicznym jedzeniem. Tak sobie siedząc i czekając na posiłek, zatęskniło mi się za papierosem. Wszedłem do sklepu, rozejrzałem się po półkach i.... są, są.... papierosy John - nie do końca oficjalny import z Indonezji. Tylko dlaczego takie drogie? 9 Ringgit? <em>Poproszę paczkę Johnów. 3,5 ringgit. Dziękuję.</em> Tak się kupuje w Malezji papierosy z kontrabandy. Wystarczy wejść do zwykłego, osiedlowego sklepiku, ew. hinduskiej knajpki. W niektórych miejscach, zaprezentują nam zapas z sekretnego schowka. W innych, będą one sprzedawane całkowicie oficjalnie, bez żadnych ogródek prosto z wystawki. Każdemu według potrzeb! Zaraz po zakupach zadzwoniłem do Filipa - nic nie znalazł, ale do odwiedzenia pozostały jeszcze dwie mariny. Super - łączymy siły. Spotkaliśmy się u Andrew z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu</a> - doktoranta z Nigerii. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxECdQVMhcHBpeJIZtko2G_4AQ87TZaVbc-OJyUYEkGzhIS3kUcaOuR6XMzv26d5DkqQS8Z43DLNWwHVIEf09s8cxB4YhC_i3tQYCsGDVYh2gpEnZtDfYgAVYK345doHcJj5M8c5p-FW0e/s1600/m30.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="463" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxECdQVMhcHBpeJIZtko2G_4AQ87TZaVbc-OJyUYEkGzhIS3kUcaOuR6XMzv26d5DkqQS8Z43DLNWwHVIEf09s8cxB4YhC_i3tQYCsGDVYh2gpEnZtDfYgAVYK345doHcJj5M8c5p-FW0e/s400/m30.jpg" width="370" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>W Malezji, przystanek autobusowy powinien się nazywać "noclegownia".</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong><br /></strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Johor Baru to wielka aglomeracja kilku miast i miasteczek połączonych skomplikowanymi, asfaltowymi ślimakami w jedną całość. Jak jeździć po miejscu, w którym odległości z jednej "dzielnicy" do drugiej wynoszą nawet do 50 kilometrów? Najlepiej autobusem. W Malezji, jednak, autobusy są tylko na pozór. Ot, tak, po prostu żeby ładnie wyglądało. Niby są klimatyzowane i estetyczne, ale kursują sobie jak chcą. Godzina, dwie na przystanku to nic nadzwyczajnego. Dlatego, zamiast w marinach, większość czasu, spędziliśmy na przystankach. Ja odkryłem swoje nowe hobby - szycie. Jeden z kierowców, który wcześniej mnie wiózł dał mi zestaw przyborów toaletowych jakiegoś hotelu w Kuala Lumpur. Nie mam pojęcia co w nim robiła igła i komplet nitek, ale okazały się one być świetną zabawką podczas długich wojaży autobusowych i genialną alternatywą dla nadrabiania snu na przystankach. Kiedy, jednak, pojawiała się frustracja spowodowana czekaniem, musieliśmy jeździć autostopem. Tak - jest to możliwe nawet w mieście. Szczególnie w Malezji, gdzie autostop to błahostka. Stojąc gdziekolwiek, można kierowcy podać nawet adres - na 98% odstawi nas pod same drzwi.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI1rRPaRBg1vXbSld9WOPWLt-aAY3meHS_UxdRkrGvT1Kq7ZZ8ZRD5zkLpj_3UXY2QcXpgZ6HzHr5mCTa64lKklxEI6AmjLkfiQbe070mqmoBYce-PqaKEEgd9MmQeyog1qNLib4GI_BRI/s1600/m31.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="441" data-original-width="500" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI1rRPaRBg1vXbSld9WOPWLt-aAY3meHS_UxdRkrGvT1Kq7ZZ8ZRD5zkLpj_3UXY2QcXpgZ6HzHr5mCTa64lKklxEI6AmjLkfiQbe070mqmoBYce-PqaKEEgd9MmQeyog1qNLib4GI_BRI/s400/m31.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Autobusy miejskie.... fajne, ale i tak szybciej i sprawniej stopem. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; padding: 0px;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
W marinach, również nic nie załatwiliśmy. Okazało się, że do dwóch z nich zrobiliśmy sobie jedynie wycieczkę. To były mariny widmo z dwiema, trzema łódkami na krzyż i właścicielami, którzy o pływaniu nawet głośno nie chcieli mówić. Za to ta główna, którą polecali kapitanowie w samym Singapurze była całkiem przyjemna. Nic to, że nikt nie płynął w naszą stronę. Nic to, że manager powiedział, że nie chce nas widzieć na jetty. Ważne, że zaraz obok niej znajdował się punkt informacyjny i.... darmowe wesołe miasteczko z rządkami wielkich, ciekłokrystalicznych wyświetlaczy i interaktywnymi, elektronicznymi zabawkami. Najfajniejsze w tej miejscówce było to, że oprócz mnie, Filipa i powiewu klimatyzacji, nikogo w środku nie było. Cały wielki plac zabaw tylko dla nas. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibiEW6u1k2zCDQvtI4aZf8MUogN9yBxJey7TH6ey2qm3AiAWeCpVzzVFSttII7El3W_jqob-eIi85tgug5hWzAKlu3eT7Jg1_kTJmtupmzVOz3cvDSY-ScYeId0JfVbuvVEFZIvZ0HjHkF/s1600/m32.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="375" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibiEW6u1k2zCDQvtI4aZf8MUogN9yBxJey7TH6ey2qm3AiAWeCpVzzVFSttII7El3W_jqob-eIi85tgug5hWzAKlu3eT7Jg1_kTJmtupmzVOz3cvDSY-ScYeId0JfVbuvVEFZIvZ0HjHkF/s400/m32.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Alternatywa dla golfa - i nie trzeba szukac pilki po wielkim polu.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Po trzech dniach kręcenia się tam i spowrotem, Filipa wygnało do Singapuru. Chciał sprawdzić marinę w której nie byłem. Ja poczułem, że chciałbym jednak zobaczyć Indonezję. Lawina wielu opcji zmieniła mi się w głowie w jeden konkretny cel, który wcale nie był aż tak daleko jak Australia. Próbowałem zachęcić Filipa - <em>może tak krok po kroku a nie w prostej linii?</em> Ustaliliśmy, że będziemy w kontakcie i ewentualnie, spotkamy się gdzieś po drodze. Melaka, Melaka..... dziwnie było mi z początku mówić kierowcom dokąd jadę. Tak, jest takie miasto na mapie. Jest też takie greckie słowo, które do najbardziej kulturalnych nie należy. Tyle, że o ile, w Grecji, jest to po prostu najbardziej popularne słowo używane jako wykrzyknienie albo przecinek, o tyle, w Malezji, Melaka to historyczno-kulturowa perełka. Ot, taki malezyjski Kraków. Na miejsce zajechałem za późno by kontaktować się z firmą przewozową. Sobotni wieczór. Pertraktacje dotyczące biletów odłożyłem sobie na kolejny dzień przy samym nabrzeżu lub na poniedziałek bezpośrednio w siedzibie firmy. By dojechać do centrum, znowu czekałem na przystanku autobusowym ponad godzinę. Później musiałem się przesiąść i tak, upłynęła mi kolejna godzina. W sumie - 10 kilometrów miejskimi autobusami w czasie, w którym wcześniej zrobiłem blisko 200 kilometrów autostopem. </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br />Po kolacji w hinduskiej knajpce, rozejrzałem się za noclegiem. Nie chciało mi się szukać najtańszego nawet hotelu. Zamiast tego, udałem się do zakonu Franciszkanów, gdzie, poproszony o nocleg ochroniarz, najpierw nie był zbyt chętny. Później wyciągnął telefon, zadzwonił po przeora i pokazał mi wielką salę, w której mogłem skorzystać z podłogi. Miałem nawet dostęp do łazienki i, jak się okazało, wifi z okolicznego hotelu. Nic tam, że uwzięły się na mnie komary, ale podobno w Malezji, malaria nie jest często spotykana. W sumie, w kraju z większością muzułmańską, mogłem bez przeszkód spać w meczecie. Tyle, że wcześniej rozmawialiśmy z Filipem, że na prośbę o przenocowanie, meczety przyjmują bez problemów, świątynie buddyjskie też, a kościoły, przeważnie jakoś zapominają o idei chrześcijańskiej. Chciałem sprawdzić jak to się ma w kraju, który wydał mi się do tej pory jednym z bardziej gościnnych miejsc, w których byłem. O 7 rano, przy maszynie z kawą spotkałem przeora. Chciał mi dać 100 ringgit. Musiałem odmawiać kilka razy zapewniając, że to co mam w zupełności mi wystarczy. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuKQ9-KAJ0OMKSQNXXPTP3WhRAV0Zw8IiYejWV8b3tu73RqrjX44JuIh0RhagK0SBm7wKlJsujuR7M3N0nPY7q1aHmlhnahJSf2vgEZ33vsrQSaheUMkRLLh0H7h5IQCRjMSyVcqAHgvMX/s1600/m33.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuKQ9-KAJ0OMKSQNXXPTP3WhRAV0Zw8IiYejWV8b3tu73RqrjX44JuIh0RhagK0SBm7wKlJsujuR7M3N0nPY7q1aHmlhnahJSf2vgEZ33vsrQSaheUMkRLLh0H7h5IQCRjMSyVcqAHgvMX/s400/m33.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Melaka to taki malezyjski Krakow.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Udałem się na nabrzeże. W pierwszej firmie, bilet do Dumai kosztował 130 ringgit (130zł za 50 kilometrów promem). <em>Ale ja mam 21 ringgit. Może da się coś z tym zrobić?</em>Kilkunastominutowe pertraktacje spęzły na niczym. Poszedłem więc bezpośrednio do kapitana statku, który odesłał mnie spowrotem do kas. Pozostał plan B: tego dnia tylko marina i główne biuro firmy dopiero w poniedziałek. Pan z kasy, odesłał mnie, jednak do budki obok. Tam, dwie uśmiechnięte dziewczyny w chustach na głowie, zadzwoniły po szefową, która przyjechała po 10 minutach. <em>21 ringgit, mówisz? Mogłabym Cię wsadzić na mój statek, ale nie wiem czy nie będziesz miał po drugiej stronie problemów z imigracją. To jest małe miasteczko. Powinieneś płynąć do Dumai. Zresztą, jest na wyspie. Jak byś chciał się później z niej wydostać dalej na Sumatrę?</em> Pani wykręciła numer do pograniczników w Bengkalis. Nikt nie odpowiadał. <em>No nic nie da się zrobić. Przykro mi. Idź tam i się jeszcze raz zapytaj. A pójdzie Pani ze mną? Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?</em> Szefowa wyszła z biura - zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i przeszliśmy do kasy, w której wcześniej nie chcięli mi dać zniżki. Czułem się jakbym się poskarżył pani w szkole ale po krótkiej wymianie zdań po mandaryńsku, dostałem w końcu mój upragniony, darmowy bilet na Sumatrę. <em>Wie Pani, ale ja mam jeszcze takiego kolegę. No wsiadasz czy nie? Wsiadłem.</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk8tMpQkPJulW9eJN12lmAXZnzdKc4rSFJ9LjM5xxCfjC8XgNn6NB3cBJ6Y6hhyphenhyphenEMjDe-hAJ67ksw_4dv9mXHo3eTDCSirtSeKu7F3iCksO6tDyYo3ji1c9w3dnTp4Oybp0t2KIix-Ykxp/s1600/m34.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk8tMpQkPJulW9eJN12lmAXZnzdKc4rSFJ9LjM5xxCfjC8XgNn6NB3cBJ6Y6hhyphenhyphenEMjDe-hAJ67ksw_4dv9mXHo3eTDCSirtSeKu7F3iCksO6tDyYo3ji1c9w3dnTp4Oybp0t2KIix-Ykxp/s400/m34.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<strong style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px;">No to zaczynamy nowy etap podróży!</strong></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8548105418707742411.post-70415827728530191602018-02-16T12:33:00.001-08:002018-02-16T12:33:23.220-08:00Singapur <h2 style="color: #272727; font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 16px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
Singapur - fakultatywna wycieczka do.... Lwowa?</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1X1W-l5zyeauvhtZqyE1AgmogCQWyWKE0WpDz9MLx7fNbkyF_uvk5y2pBVut6K8Z-yKTWuWAYVBUrudH64ZrBYeCGwv6ZDMNzWr_q4RhQ1Lp7jpxx0TQ9DuKQtUS9p-mHK9mjWxdEL6J/s1600/m17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="207" data-original-width="500" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1X1W-l5zyeauvhtZqyE1AgmogCQWyWKE0WpDz9MLx7fNbkyF_uvk5y2pBVut6K8Z-yKTWuWAYVBUrudH64ZrBYeCGwv6ZDMNzWr_q4RhQ1Lp7jpxx0TQ9DuKQtUS9p-mHK9mjWxdEL6J/s400/m17.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Co ma wspolnego Singapur z Lwowem? Nazwe :-).</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<strong>Jak przeskoczyć wodę?</strong> Można wpław. A co z plecakiem? Chyba szybciej i łatwiej byłoby kupić jednak bilet lotniczy. A może złapać na stopa samolot? Nie.... to sobie odłożę na dłuższy skok; ewentualnie na jakieś rozwiązanie awaryjne. <strong>Woda jest po to by po niej pływać.</strong> Czym? Najłatwiej łódką. Oczytałem się w tematycę żeglarskiej.... no.... prawie. Wpisałem w google obrazki "żaglówka", żeby zobaczyć jak coś takiego wygląda i stwierdziłem, że czytając na sucho niczego się nie nauczę. Nie lubię teorii przed praktyką. Zarejestrowałem się też na stronie <a href="http://www.findacrew.net/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">findacrew.net</a> - ot, tak na wszelki wypadek, jakby jakiś kapitan wielkiego jachtu potrzebował kogoś do polerowania pokładu. Niestety, w bezpłatnej wersji, trzeba mieć wyjątkowe szczęście żeby znaleźć łódkę. Ale w sumie, jeszcze kawałek mogłem przejechać lądem. <strong>Zdecydowałem się teleportować do Singapuru.</strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwNqZTbRg2Ya4g9W_zQ5MaSvYiMRN6MEgDdfLMFtNvEpbxthyziKTnSVmmsdGgNcVVCU36OupGKc-4IX02LoSsR3UzR9b7oBrlEbQyd8wsfSEFLsfszOeTGAgUk25dTkr-Nu4RcL0RqpI0/s1600/m18.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwNqZTbRg2Ya4g9W_zQ5MaSvYiMRN6MEgDdfLMFtNvEpbxthyziKTnSVmmsdGgNcVVCU36OupGKc-4IX02LoSsR3UzR9b7oBrlEbQyd8wsfSEFLsfszOeTGAgUk25dTkr-Nu4RcL0RqpI0/s400/m18.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Skorzystalem z ladu pod nogami by przejechac jeszcze te kilkaset kilometrow. Co dalej? Albo powrot, albo lapanie na stopa czegos plywajacego. Pierwsze rozwiazanie, jak zwykle, w gre nie wchodzilo.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do mieszkania Joy, jak Filip z konopii, zawitał Filip z Polski z Australii. Bez sensu? A jak odpowiedzieć na pytanie <em>"Skąd jesteś?"</em>, skoro ktoś urodził się w Polskiej rodzinie w Australii, po 9 pierwszych latach życia wrócił z rodzicami do Polski i podróżuje na dwóch paszportach? <strong>Życie ekspatriantów może wydawać się bardzo ciekawe, ale bardzo wielu z nich, w tym i ja, cierpi na wypaczone rozszczepienie tożsamości narodowej.</strong> Ciężko jest im się zidentyfikować z jedną, konkretną grupą narodowością. Filip wcześniej spędził tydzień szukając prywatnego jachtu w stronę Krainy Kangurów w Langkawi. Prawie razem, pojechaliśmy na południe prawie Malezji. Prawie, tzn. ja wyjechałem 2 dni po nim i nie do Malezjii tylko do Singapuru. Mimo to, byliśmy w ciągłym kontakcie z dziennymi sprawozdaniami co wieczór. Zresztą, nie znajdowaliśmy się wcale tak daleko od siebie. Dzielił nas jedynie most i dwie kontrole celno-paszportowe.<br /> </div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Australia też była mi po drodze, zakładając, że chciałem zabrać się gdziekolwiek poza Malezję nie wracając spowrotem na północ. Mogłem połączyć swoje siły z Filipem. Do tego, Singapur wydał mi się atrakcyjny również pod tym kątem, że było to dla mnie najdalej wysunięte na południe miejsce w tej części Azji, do którego mogłem zajechać autostopem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/0dKta-NfShA/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/0dKta-NfShA?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Malezja to kraj z zawrotną szybkością idący w stronę hi-techu. Jednym z przykładów wysokiego rozwoju jest zamiłowanie inżynierów do ślimaków. Główne arterie wielkich miast to jeden zawijas na drugim. Kota Baru na mapach google, na pierwszy rzut oka, wygląda jak labirynt. Z Kuala Lumpur jest lepiej bo przecina je autostrada, która odznacza się innym kolorem i inną grubością linii. Mimo, pozornie idealnych rozwiązań komunikacyjnych, drogi i tak często się korkują. Może dlatego, że kierowcy sami się na nich gubią? A może, po prostu, niektóre asfaltowe szlaczki są ślepe? Mnie, na szczęście, po czterech godzinach krążenia i chyba z 10 krótkich podwózkach udało się wyjechać z Kuala Lumpur na autostradę biegnącą w stronę Seremban. Stamtąd poszło już gładko. Kierowca Protona zapytał skąd jestem a następnie powiedział, że jest Chińczykiem. <em>Ale urodził się Pan w Malezji? No tak. To nie jest Pan Malezyjczykiem? Malezyjczykiem, tak, ale malezyjskim Chińczykiem.</em> <strong>Dziwne, biorąc pod uwagę, że pierwszego dnia usłyszałem żeby nie mówić o malezyjskich Chińczykach, malezyjskich Hindusach czy malezyjskich Malajach.</strong> Malezja to Malezja a Malezyjczyk niekoniecznie musi być Malajem by był Malezyjczykiem. Jeśli kiedykolwiek dostałbym Malezyjski paszport, nie mówiłbym o sobie jak o Polaku Malezyjczyku. "One Malaysia" to hasło powtarzane na codzień przez przypominających o równości purystów. <strong>Z drugiej strony, jeszcze tego samego dnia, tyle że kilka godzin później, na imprezie-spotkaniu couchsurferów w Kuantan, rokminialiśmy czy pod pełnymi hidżabami mogą kryć się lejdiboje, naśmiewaliśmy się z azjatyckich rozmiarów, hinduskiego akcentu i wrażliwych żołądków białopośladkowców.</strong> Malezja to kraj zróżnicowany, ale z dostrzegalnymi gołym okiem podziałami rasowymi - niekoniecznie tylko w codziennym humorze.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9HHEnZY_uuWIyafVFUDQL_hIMyM2Hveez7WZqdwxYnyZOPnVNzyE3gQ5gIsbqMLi-KWdlhfNmMh9lgZvqBeDJ5YVu_3tqC82saCp0_CS57LohMcs2fdbPLJtfbMLq3zf0ZO9i3Hww140/s1600/m19.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9HHEnZY_uuWIyafVFUDQL_hIMyM2Hveez7WZqdwxYnyZOPnVNzyE3gQ5gIsbqMLi-KWdlhfNmMh9lgZvqBeDJ5YVu_3tqC82saCp0_CS57LohMcs2fdbPLJtfbMLq3zf0ZO9i3Hww140/s400/m19.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Poprawność polityczna podpowiada by nie mówic o Malezyjczykach jak o malezyjskich Chińczykach, Hindusach czy Malajach. W codziennej praktyce, wygląda to nieco inaczej. One alaysia, ale Malaysia truly Asia; same but different :-).</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Wysiadłęm pod Melaką. Na autostradzie, za wyjazdem z miasta, również nie miałem problemu ze złapaniem stopa. Kierowca, który się zatrzymał - najprawdopodobniej Malezyjczyk Malaj, zanim zdążyłem powiedzieć gdzie jadę rzucił kilka razy donośnie <em>KAM ON</em>, które przeszło w <em>GAM ON.</em> W bandanie na głowie i z krzaczastym wasem pod nosem, wygladał nieco jak pirat z Karaiba. Miałem szczęście bo nadrobiliśmy poślizg, który zaliczyłem na wyjeździe z Kuala Lumpur. <strong>Ciężarówka, którą prowadził chyba nie miała tachografu. Nie mam pojęcia ile jechał, ale wskazówka obrotomierza była na początku czerwonej kreski</strong> i wyprzedzaliśmy co się da - z wyjątkiem aut jadących z przeciwnego kierunku. Zostałem wysadzony ok. 100 kilometrów od Singapuru. Znów musiałem się pospieszyć. Zatrzymałem nowiutkiego Dodge'a Chargera jadącego na..... lawecie przyczepionej do holownika. Kierowca dowiózł mnie do samego Johor Baru, odstawił auto do salonu luksusowych samochodów, zabrał na kolację, podczas której kilka razy pytał mnie czy czegoś potrzebuję i w drodzę na przejście graniczne z Singapurem wręczył trochę bilonu. <em>To Singapurskie monety, przydadzą Ci się.</em> Pierwszy raz podczas podróży, przyjąłem pieniądze. Do tej pory, gdybym brał wszystko co chcięli mi dać kierowcy, pewnie rozglądałbym się już za jakimś skrawkiem ziemi w Monako..... albo chociaż w Moszczenicy. Jedzenie tak, gościna tak, coś potrzebnego tak, ale pieniędzy nigdy nie przyjmowałem. Tym razem, wiedziałem, że ponieważ jest już ciemno, nie będę miał czasu żeby szukać gdzie by tu wymienić walutę a będę pilnie potrzebował miedziaki na metro, które w Singapurze przestaje jeździć o 24.00. Na wożenie się taksówkami nie byłoby mnie w tym kraju stać więc zostało albo przyjęcie podarku, albo wizja noclegu na ulicy.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhID5e-oVlcLBBCy-wyQcrR_4LjJDkuUB2V3DY8Qf1T_aGkkooWT3mBcEOh4No-ZsK177aKDNVC0YN29ftDwbiaPU_NQUeRF8bhGn9jL4adWZZ99EjMm9mxUw3ZlOKgJBLi1i2E2pHeUG2y/s1600/m20.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhID5e-oVlcLBBCy-wyQcrR_4LjJDkuUB2V3DY8Qf1T_aGkkooWT3mBcEOh4No-ZsK177aKDNVC0YN29ftDwbiaPU_NQUeRF8bhGn9jL4adWZZ99EjMm9mxUw3ZlOKgJBLi1i2E2pHeUG2y/s400/m20.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Metro w Singapurze jest swietnie zbudowane - wszedzie da sie dojechac. Szkoda tylko, ze kursuje do 24.00.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przejście graniczne, jak przystało na kraj aplikujący do miana cutting-edge i kraj, który jest prototypowym przykładem definicji tego słowa - bardzo skomplikowane. Po przejściu kilku korytarzy po stronie malezyjskiej, dostałem pieczątkę wyjazdową i, chcąc ominąć kolejkę, wymyśliłem sobie, że szybciej będzie jak pokieruję się schodami w dół. W końcu, znalazłem się w.... <em>nie - to nie może być już Singapur. Miał być jakiś most.... no tak - wyszedłem z przejścia spowrotem do malezyjskiego Johor Baru</em> - tyle, że z Malezji byłem już wystemplowany, więc teoretycznie, nie powinno mnie już tam być. Wróciłem spowrotem na górę, przeszedłem poza kolejką przez budki pograniczników machając tylko paszportem i rzucając, że się zgubiłem i poszedłem już grzecznie jak owieczka za tłumem. Pieczątka singapurska? Cóż - trzeba sobie zapracować. <em>Karta imigracyjna. Nie mam. To proszę wypisać. Ale tam jest jeden długopis na 100 osób. To proszę poczekać na swoją kolej. Ale ja bym chciał zdążyć na metro. Mogę pożyczyć długopis? Proszę.</em> Po 2 minutach spędzonych na bazgraniu moich danych na karcie wjazdowej: <em>Gdzie mój długopis? Zostawiłem tam na stoliku bo tam jest za mało.</em> Chyba podpadłem bo przy kontroli celnej, pan zapytał o papierosy. Popatrzyłem na niego i pomyślałem - <em>on chyba tak na serio</em> (jakże miałoby być inaczej - w końcu, Singapur to Singapur). Nie zapytał też o narkotyki czy gorzałkę, tylko konkretnie o papierosy więc pomyślałem, że na tym monitorku podłączonym do skanerka coś wypatrzył. <em>Mam,</em>powiedziałem. <em>Ile?</em> Popatrzyłem znów na celnika. <em>Wyjmować wszystko?</em> Pomyślałem. <em>W sumie na wierzch toto położyłem. 2 paczki?</em> Rzuciłem lekko pytającym tonem. <em>Wyjmij. Proszę ze mną. Musi Pan zapłacić cło</em> - czyli nic nie widział na skanerku. Celnik zaprowadził mnie do pokoiku z jego przełożonymi. Zostałem wsadzony do pomieszczenia przypominającego celę - krata, jednak była otwarta. Za to plakaty przedstawiające palenie jako przestępstwo i przemyt papierosów na małą skalę jako zbrodnię, sprawiły, że poczułem się conajmniej jakbym bombę w plecaku nosił. Za wniesienie choćby jednej paczki papierosów, mililitra spirytusu czy listka gumy do żucia, grożą w Singapurze surowe kary. Marijuana? Kara śmierci. A bomba? No właśnie - nie było plakatów o przenoszeniu broni czy materiałów wybuchowych. Brak informacji - brak przepisu. I taką strategię obrałem podczas rozmowy z celnikiem próbującym wyciągnąć ode mnie po 7 dolarów za nalepkę z akcyzą za każdą paczkę. <em>Nie wiedziałem - nie byłem poinformowany. Nie możecie wymyślać sobie prawa na poczekaniu. Powinna byc czytelna informacja.</em> Nic z tego, akcyza, albo kara po 200 dolarów za każdą paczkę. Na twardziela nie zadziałało to na zdroworozsądkowca: <em>No przecież to nie są jakieś wielkie ilości. Zresztą, nie były nawet jakoś upchnięte. Ustawiłem się na zielonym pasie. Pan zapytał o fajki - nic nie ukrywając powiedziałem, że są i dałem. To przecież nie przemyt. Skoro na prawdę nie wolno to ja ich nie chcę - mogę je tu zostawić.</em> Znowu fiasko. Została "sierotka Marysia": <em>No nie wiedziałem, no. Zawsze chciałem zobaczyć Singapur. A, że palę - no palę no. Nie chciałem [p</em><em>łacz]</em><em>. A, w ogóle to będą tego jakieś konsekwencje? [płaczącym tonem] Nigdy w życiu nie złamałem prawa, no.</em> Podziałało. <em>Pierwszy raz w Singapurze? Tak. Wie Pan, podróżując, powinien Pan poczytać o przepisach wjazdowych. No wiem, wiem, ale, ale.... no nie wiedziałem. Dostaje Pan w takim razie upomnienie - proszę tu podpisać.</em> Dokument był po angielsku i faktycznie, dostałem tylko upomnienie. Konsekwencje? Przy następnej wpadcę będę musiał zapłacić 200 dolarów za każdą paczkę. <em>Teraz, komisyjnie, przy Panu zniszczymy zarekwirowany towar. Czy zgadza się Pan? No, a mam wyjście? Może Pan odmówić i zapłacić akcyzę. OK, zgadzam się.</em> Pan wyciągnął nożyk do tapet i przeciął moje dwie paczki papierosów. <em>Witamy w Singapurze</em> - dodał z szerokim uśmiechem. Z czterech paczek kupionych i tak spod lady w Malezji, zostały mi dwie, ale i tak, odechciało mi się już palenia. Albo zadziałała cena 9 dolarów za paczkę w Singapurze, albo ta cała plakatowa propaganda. Szczerze mówiąc, już dawno chciałem rzucić, ale nigdy nie miałem motywacji. Po wyjściu z przejścia - mimo, że miałem fajki i ochotę - ba - potrzebę, jak mantrę wmówiłem sobie: <em>Nie muszę wcale palić.</em> Podziałało</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeNH0SVtKqnPocuZ7gQFTbF7slAzyEaljJVSdCC-wbueC0e8oklT5RykemHdCXfaMoGKq1KjN6oMduDFfmPpAynaMUMyGAkSYtEwsnMzt-GdFQbX4GSwE4rPOrU5_snZf9olquUNQSC6GS/s1600/m21.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeNH0SVtKqnPocuZ7gQFTbF7slAzyEaljJVSdCC-wbueC0e8oklT5RykemHdCXfaMoGKq1KjN6oMduDFfmPpAynaMUMyGAkSYtEwsnMzt-GdFQbX4GSwE4rPOrU5_snZf9olquUNQSC6GS/s400/m21.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Nie rozumiem singapurskich przepisów: nie wolno palić, nie wolno mieć przy sobie ani zuć gumy, nie wolno przechodzić na czerwonym świetle, nie wolno korzystać z niezabezpieczonego czy słabo zabezpieczonego wifi bez pozwolenia, nie wolno wnosić durianów ani mangostanów do autobusów, ale..... pawia na ulicy puścić to już wolno.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pozostało mi skontaktować się z Vanessą z <a href="http://www.couchsurfing.org/" style="color: #668fb2; font-size: 11px; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;" target="_blank">couchsurfingu.</a> Pamiętałem, że miałem się z nią spotkać o 20.00 na stacji MRT, której nazwy już nie pamiętałem. Tyle w teorii. A w praktyce? Była 22.00. Wziąłem autobus do pierwszej stacji MRT. <strong>Kolejki miejskie są zazwyczaj tak fajnie zbudowane, że wchodząc raz pod ziemię, można wcześniej czy później wyskoczyć na dowolnej innej stacji.</strong> Skorzystałem z budki - numer nieprawidłowy. Czas do zamknięcia metra zbliżał się bardzo szybko. Popytałem kilku ludzi o pożyczenie telefonu. Nic z tego. Jedna dziewczyna z tabletem większym od jej głowy zaoferowała pomoc. Numer nieprawidłowy. <em>Spróbuj może bez tego zera. A jak się w ogóle w Singapurze zaczynają numery komórkowe?</em> Miałem wrażenie, że wyglądałem z tymi pytaniami trochę jak kosmita. Kręciliśmy też z budki. <em>Na pewno ten numer? No na pewno..... chociaż może źle z poczty spisałem. Chcesz wejść na pocztę? A mogę? Proszę.</em> Faktycznie - zły numer. Ostatnia wiadomość od Vanessy brzmiała: <em>"Kur*a mać, sorry, ale pomyliłam numery. Powinno być tak: XXX-XXX-XXXX-XX".</em> Udało mi się w końcu zadzwonić. Dziewczyna, która użyczyła mi telefonu, musiała na prawdę wziąć mnie nie tyle za cudzoziemca ile za aliena bo pokazała jak obsłużyć dziecinnie prostą maszynę do sprzedaży żetonów do kolejki i kilkukrotnie tłumaczyła gdzie zmienić pociąg i gdzie wysiąść.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjwbYy-7o8uIvqwJbJ6_FVZBbAsoyHw1I5KeuoDX3obxDXkTK9BAd-Jn53Y3W3W9U_alh7XQ01Rj2eJ10JN89HWghcF1HyEdy03UJfMLoguylLK75BEnHoXmi-KDRRdiTh7YV-JWGH7m9X/s1600/m22.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjwbYy-7o8uIvqwJbJ6_FVZBbAsoyHw1I5KeuoDX3obxDXkTK9BAd-Jn53Y3W3W9U_alh7XQ01Rj2eJ10JN89HWghcF1HyEdy03UJfMLoguylLK75BEnHoXmi-KDRRdiTh7YV-JWGH7m9X/s400/m22.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Nie jest jednak tak idealnie - o ile, metro jest dobrze rozbudowane to kolejka linowa ma tylko jedną linię.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Do Lorong Chuan dojechałem w ostatniej chwili. Nie miałem nic przeciwko spaniu na ulicy, ale akurat w tym miejscu, wolałem tego nie robić. W sumie, takie zwyczajne spanie na ulicy mogłoby zostać uznane, np. za naruszenie estetyki krajobrazu. Vanessa szybko rozwiała moje obawy. W Singapurze można robić wszystko co według władzy jest dla ludzi, ale ostrożnie i w ściśle wyznaczonych albo dobrze znanych przez lokalesow miejscach. Przepisy? No cóż - Singapurczycy, kochający swój kraj, kwitują je jako cena, którą muszą płacić za życie w bezpiecznym i sterylnie czystym miejscu. Dziękuję za takie bezpieczeństwo, skoro kiedy kupię ziemię, rząd ma prawo w każdej chwili mi ją odebrać bez żadnej rekompensaty. Prawo Singapuru to rzecz kontrowersyjna. Wydawałoby się, że mieszkańców tego państwa-miasta, obowiązują same nakazy i zakazy, a nie przywileje. No - chyba, że można nazwać przywilejem prawo do oskarżenia kogoś o ścigany z urzędu hacking za pożyczenie sobie sygnału wifi - nieważne czy niezabezpieczonego czy słabo zabezpieczonego. Kary grożą też za żucie gumy, przechodzenie na czerwonym świetle, palenie w miejscach publicznych czy niespłukiwanie wody w publicznych toaletach. Kupno samochodu? Za Nissana Micrę sam podatek opiewa na ok. 40.000 złotych. Ale tych, którzy ściągają do Singapuru stać na Lamborghini. Co tam kilkaset tysięcy za samochód jak można zaoszczędzić kilkaset milionów podatku dochodowego? Z drugiej strony, po co komu Lamborghini na takiej małej powierzchni w miejscu gdzie za przekroczenie prędkości można trafić nawet za kratki? Może dlatego, że ustrój w Singapurze można śmiało nazwać dyktaturą, jego mieszkańcy nazywają swoje państwo więzieniem - ale za to kochanym więzieniem.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Z drugiej strony, na pozór, jest wręcz Disneylandowo. Ulice są tak czyste, że na dobrą sprawę można z nich jeść. Do tego, <strong>Singapur to chyba jedyne miejsce w Azji, gdzie woda z kranu jest oficjalnie zdatna do picia.</strong> A woda się przydaje - 1 stopień na północ od równika, słońce grzeje na tyle mocno, że w ciągu dnia, jedyni ludzie, których widać na ulicy to mieszkający w tzw. slumsach (czyli kilkunastopiętrowych socjalnych kondominiach) pracownicy fizyczni. Pozostali, jeśli nie muszą iść na niezbyt piękną plażę, korzystają z uroków klimatyzacji w biurach, samochodach, autobusach, stacjach i pociągach metra czy swoich własnych czterech ścianach, wychodząc na zewnątrz tylko na wieczorny jogging lub spacery w słynnej na całym świecie Marina Bay.</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGMnoKryV7y28HXWiPPeYwlY_BHdkLTY6dL6z4Ue1plKHOSFG_w8aA4DMxYH43qSZRcrUda3KjjOIMGZNqCi0aOMwdqb0JzDcugUzSkgTsYBPuE_t4PYfDDxxs9jj0N2PMdyyUUZ8m9Yl6/s1600/m23.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGMnoKryV7y28HXWiPPeYwlY_BHdkLTY6dL6z4Ue1plKHOSFG_w8aA4DMxYH43qSZRcrUda3KjjOIMGZNqCi0aOMwdqb0JzDcugUzSkgTsYBPuE_t4PYfDDxxs9jj0N2PMdyyUUZ8m9Yl6/s400/m23.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Singapur to dobre miejsce na nauke np. biologii. Most DNA - szkoda tylko, ze jest troche malo interaktywny. Moznaby np. umozliwic przechodniom zabawy z nukleotydami i zmiane mostu np. w pingwina.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Mój plan na zwiedzanie tego państwa, w którym z braku innych miast, nie było problemu z wyborem stolicy był prosty: <strong>pokręcenie się po jachtoklubach i znalezienie łódki płynącej gdzieś na południe.</strong> Wszystko co po drodzę, traktowałem jako program fakultatywny. Do Singapuru zjechałem tylko po to, że będąc w tej części Świata nie wypada go nie odwiedzić. Pierwsza marina - 1/15 (1 stopień, 15 minut na północ od równika). Elitarny jachtoklub, w którym jeden kapitan powiedział, że płynie w moją stronę ale dopiero za jakieś 3 miesiące. Wszystkie inne osoby, okazały się albo po prostu trzymać jachty jako lokatę, albo pływać na krótkie dystanse tam i spowrotem. Do tego, po jakimś czasie kręcenia się po nabrzeżu, słysząc, że nie mam własnej łódki a dopiero się rozglądam, pracownicy mariny zagrozili, że wezwą policję i oskarżą o wstęp na teren prywatny. Wytłumaczyłem, że drzwi na jetty były otwarte. I tak musiałem wyjść. Zostawiłem ogłoszenie na tablicy i przeszedłem na piechotę kilka kilometrów dalej - do Keppel Bay. Tam, atmosfera była już bardziej wyluzowana a obsługa bardziej pomocna. Niestety, również nie udało mi się nic załatwić. Żaden z właścicieli jachtów nigdzie akurat nie wypływał. Podobnie jak w pierwszym miejscu, i tutaj, kupowali oni żaglówki tylko po to by pozbyć się nadmiaru pieniędzy. Znów, tylko zostawiłem ogłoszenie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Dnwgci28rMNf7w53DYKJO0l38WTdTeC6RFEW-0pv-9uMC3Fu7R87GSisKr5QaIauD8Oq-1yue3pXINZ8V6ZOuVQ_ICoDWZzIcLeP4ZgyLq103uMA6ClzCn1Jr7aUP5AHqaMxB6Tvs_TV/s1600/m24.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Dnwgci28rMNf7w53DYKJO0l38WTdTeC6RFEW-0pv-9uMC3Fu7R87GSisKr5QaIauD8Oq-1yue3pXINZ8V6ZOuVQ_ICoDWZzIcLeP4ZgyLq103uMA6ClzCn1Jr7aUP5AHqaMxB6Tvs_TV/s400/m24.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Jak tak dalej pójdzie sam sobie zbuduję łódkę. Zaczynam zbierać wykałaczki.</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Przed zachodem słońca przejechałem sobie więc do Marina Bay, czyli ścisłego dałtałna Singapuru, gdzie zostały mi <strong>cztery atrakcje turystyczne - panorama wysokich, gęsto ulokowanych budynków, ludzie przechodzący przez ulicę, pokaz laserów i lew....</strong> No tak - Singapur to taki azjatycki Lwów - przynajmniej z nazwy. Z Sanskrytu, <strong>Singa to właśnie lew a Pura oznacza miasto.</strong> Czyli Lwów jak nic. Uroku Lwowa mieć jednak nie może bo dopiero mleczne zęby mu wychodzą. Za to, znany na całym świecie Lew stoi i..... psuje cały efekt miasta przypinającego sobie etykietkę cyfrowego numeru jeden nie tylko w Azji, ale i na całym Świecie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHTAgYRaxQ_cBZavEnt3njuv_D4mz5qtyBBFWVHySDqdovl_qDqd5-1Kd-JX5pskBPc44u2AWmVLKFXVKhEpaQdzu_afNtEecYHYu6B7BiMqEf-uQ-1-BhPFDDfmyIQ_G_P5tzIUh72q7B/s1600/m25.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHTAgYRaxQ_cBZavEnt3njuv_D4mz5qtyBBFWVHySDqdovl_qDqd5-1Kd-JX5pskBPc44u2AWmVLKFXVKhEpaQdzu_afNtEecYHYu6B7BiMqEf-uQ-1-BhPFDDfmyIQ_G_P5tzIUh72q7B/s400/m25.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Na pierwszy rzut oka, Marina Bay wyglada na porzadna, dobrze wykonana, swietnie zaplanowana, wysoko rozwinieta i droga ale....</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Na pierwszy rzut oka, Marina Bay, wydaje się być porządna, droga, wyszukana, stylowa. Wysokie, budzące poczucie klaustrofobii budynki, przystrzyżone jak od linijki trawniki, misternie ułożone kwiatowe rabatki i.... ten lew. Nie byłoby w nim nic złego gdyby nie był to symbol miasta. Z założenia miał być majestatyczny. W praktycę, wygląda jak ulepiony ze styropianu. Wyraz lwiej pewności siebie na pysku ustępuje wyrazowi zdziwnienia - a może to grymas, który rysuje się po włożeniu do lwiego pyska tryskającej wodą rurki do tracheotomii? No właśnie - ta rurka. <strong>Zjawiskowa i zapierająca dech w piersiach panorama Singapuru popsuta przez jeden głupi detal i to przyczepiony do symbolu panstwa.</strong> Patrząc z przodu, zapomina się, że z tyłu stoi wielki hotel, którego dach zdobi taras w kształcie statku ; że po drugiej stronie mostu podobnego do łańcucha DNA jest budynek galerii sztuki nowoczesnej przypominający kwitnący kwiat lotosu. Zapomina się też, że cała Marina Bay rozświetla się kilkukrotnie każdego wieczoru podczas ukraszonego nastrojową muzyką pokazu laserów. Tak. Smutne, ale prawdziwe. <strong>Z Singapurskim lwem jest jak z niektórymi kobietami - lepiej oglądać go od tyłu. </strong></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheEkqtl5IhEP11Im9YcPsva4rkOJofiKaqNHsXIPTNJePvkgQwwQVMDYR2_CU45WX40n79qrVs7zKohLLwQMdXmFr4AZ6TdIfzLN8zxnfrjOymOLxVgNDYlAPMJ9nIhG7NxTO8LARi5LbV/s1600/m26.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheEkqtl5IhEP11Im9YcPsva4rkOJofiKaqNHsXIPTNJePvkgQwwQVMDYR2_CU45WX40n79qrVs7zKohLLwQMdXmFr4AZ6TdIfzLN8zxnfrjOymOLxVgNDYlAPMJ9nIhG7NxTO8LARi5LbV/s400/m26.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>.... kto wetknął lwu ta rurkę do tracheotomii?</strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Pomimo wyrwanego z kontekstu lwa, Singapur da się lubić między innymi dzięki jego mieszkańcom. Nie są wcale tak restrykcyjni jakby się wydawało. Choć, wyraźnie widać, że cierpią na kompleks mniejszości zadzierając nosa kiedy rozmawia się z nimi o innych krajach azjatyckich, Singapurczycy żyją na luzie. Większy stres widziałem w Hong Kongu. Po pokazie laserów w Marina Bay, zgłodniałem. W kieszeni miałem parę dolarów i musiałem tak policzyć wydatki żeby mi na metro do domu wystarczyło. <em>Może jakiś junk food? Co? Hot-dog za 20 złotych? No tak, centrum jednego z najbogatszych państw w Azji.</em> Zobaczyłem Hindusów robiących sobie piknik po środku deptaka. Teoretycznie, jest to nielegalne. W praktycę? No cóż - jak wszędzie - wszystko na zdrowy rozsądek. Poprosiłem o trochę jedzenia. W odpowiedzi, dostałem pełną kolację. Nic, że na ziemi. Ważne, że z idealnie skomponowanego curry i w najbardziej elitarnej lokalizacji miasta. <em>Palisz?</em> Z dumą odpowiedziałem, że nie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdohdP4cQ6zPppnAOSdGdiwz7_cqGBA-57b-h96yA5RFV6fiHGNeGjQOott_sgE0H74op3he5qeoSbm99nNXKkoh69HH5IThtLas-eqNHUScku0WuslxzcCofAjMcumCtHEsSGlNYFf6fs/s1600/m27.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdohdP4cQ6zPppnAOSdGdiwz7_cqGBA-57b-h96yA5RFV6fiHGNeGjQOott_sgE0H74op3he5qeoSbm99nNXKkoh69HH5IThtLas-eqNHUScku0WuslxzcCofAjMcumCtHEsSGlNYFf6fs/s400/m27.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: center;">
<strong>Kolacja z widokiem na najdroższą część miasta - dzięki życzliwości piknikujących sobie Hindusów. </strong></div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: verdana, arial, helvetica, tahoma, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 24px; padding: 0px; text-align: justify;">
Nikt nie pędzi też na zabój do pracy. Praca - owszem ważna, ale ważny jest też odpoczynek i dystans. To usłyszałem od ojca Vanessy, który spóźnił się na spotkanie u siebie w firmie bo zagadaliśmy się przy śniadaniu. I jeszcze ten singapurski angielski dialekt, nazywany pieszczotliwie Singlish (angielski jest w Singapurze pierwszym językiem), odzwierciedlający się najbardziej w wypowiadanym przez młodzież wysokim głosem <em>"Hey, bro...."</em> - i jak tu nie lubić Singapurczyków?<br /><br />Uderzyłem do ostatniej mariny, którą miałem w planie - Raffles Bay. Wszyscy byli nadzwyczaj mili. Niestety, nikt nigdzie akurat nie płynęli. Pani zajmująca jakąś ważną biurową pozycję, po godzinie rozmowy, zaoferowała, że kupi mi bilet lotniczy, tylko musiałbym się określić gdzie. Zbiło mnie z nóg. Ameryka Południowa.... Pablo Escobar.... Kolumbia..... Cumbia..... salsabary.... buenas dias, ale.... muchas gracias - odmówiłem. Może potrzebujesz jakieś pieniądze? <em>Nie biorę pieniędzy, proszę Pani. To zostaw mi numer telefonu. Niedługo powinnam potrzebować kogoś do pracy. Jeśli będziesz w okolicy, chętnie Cię przyjmę. Zobaczę też czy ktoś z moich znajomych nie pływa gdzieś w okolicy.</em> Numer telefonu zostawiłem. Zostawiłem też ogłoszenie. Pożegnałem się i skierowałem się w stronę wyjścia z Singapuru. Miasto ciekawe, ale tak jak mówili mi wszyscy, których do tej pory poznałem - na jeden dzień. Byłem, zobaczyłem, nic nie załatwiłem. Za to od wjazdu, nie wypaliłem ani jednego papierosa - nie dlatego, że nie wolno. Po prostu dlatego, że całkiem na serio uwierzyłem, że <em>"nie muszę palić".</em></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-M49RzH0c3UCdN3XCnRpPhOTY_3DsDUBEO5IDeG99r1OtXtg-9LLSCairv3kKE5So5r5bOFcyHviMxfEWXzc1EMZVOJ3anzQH-aeLfO40Qs7JSfoQ110D1Rdjl2a5L7M6c862_Yww-tLj/s1600/m28.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-M49RzH0c3UCdN3XCnRpPhOTY_3DsDUBEO5IDeG99r1OtXtg-9LLSCairv3kKE5So5r5bOFcyHviMxfEWXzc1EMZVOJ3anzQH-aeLfO40Qs7JSfoQ110D1Rdjl2a5L7M6c862_Yww-tLj/s400/m28.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
singlenomadhttp://www.blogger.com/profile/04817224346487805250noreply@blogger.com0