Co potrafi mały brzęczyk?


Skuter w roli samochodu osobowego czy ciężarówki? W Azji to normalka. O ile, moje oczy do widoku wcale nie rekordowej ilości pięciu osób i jakiegoś ładunku na jednośladzie zdążyły się przyzwyczaić już wkrótce po przekroczeniu Cieśniny Bosfor, o tyle kiedy sam chwytałem za manetkę takiego małego motorku, nie zdawałem sobie sprawy z jego pełnych możliwości. Do czasu aż dotarłem do Ratanakkiri w Kambodży.


Baza wypadowa: Banlung, cel - ponad 300 kilometrów po okolicach; im dalej od głównych dróg tym lepiejNarzędzie: Honda Wave 125cc. Toż to skuter jest, tym się nie da w lesie jeździć... tak sobie myślałem.



Pierwsze zaskoczenie - prędkość maksymalna 110 km/h. Jeśli chce się podziwiać jakiekolwiek widoki, na tego typu nawierzchniach trzeba pchać się na przód.


Przy okazji, przekonałem się do kasków. Niezastąpione narzędzie, szczególnie za ciężarówką.


Aż miło... Niewidoczne fragmenty doświetla się tutaj klaksonem. Test głośności zaliczony.


Zaraz, zaraz.... gdzie ta droga idzie?


O, tu się schowała. Hamulce sprawne.


Podjedzie? Nie podjedzie? Co ma nie podjechać? Trochę poboksuje i podjedzie.


Mała waga ma same zalety.


Oj, robi się wąsko.


Przejedzie? Musi przejechać - jakby nie patrzeć, tam dalej jest droga, więc ktoś już tędy jechał.


Trochę ślisko, ale za to płytko.


Po jakimś czasie, skuter zmienił kolor na czerwony. Ja powoli też zacząłem.Chyba mamy twardą wodę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz