Dobra woda - tylko z butelki. Czy aby na pewno?

Jedna z utartych podróżniczych i turystycznych zasad głosi by pić tylko wodę butelkowaną. Należy przy tym sprawdzać czy korek jest dokładnie uszczelniony i czy butelka nie była nigdy otwierana. W Azji, na nakrętkach niektórych wód, można znaleźć podwójną cnotkę. Pierwsza to przytwierdzenie spodu do góry, druga, w postaci foliowej, mocno sprasowanej nakładki, którą ciężko usunąć nie mając zapuszczonych pazurów. W większości przypadków, mamy więc 100% pewności, że oto trzymamy w rękach produkt markowy spełniający wszystkie normy ISO, CE, HACCCP, itd.... JASNE!

"Zasada wody butelkowanej", tak się utarła, że mało kto, kupując za granicą butelkę mineralki, zastanawia się co siedzi w środku. W Iraku, moje malutkie podejrzenia wzbudził jogurt w idealnie zapakowanej i zabezpieczonej, plastikowej butelce z etykietką popularnej wody mineralnej. W Chinach, od początku miałem wrażenie, że woda smakuje jakoś dziwnie, ale znajomo. Do czasu aż wpadło mi w ręce opakowanie z angielską notką "Purified water". "Zaraz, zaraz", pomyślałem. Purified water jest to, bowiem, nic innego jak woda destylowana. Chińczycy są jednak bardzo uczuleni na punkcie bezpieczeństwa. Dla nich, jazda na rowerze trzymając kierownicę jedną ręką to sport ekstremalny. Jestem pewien, że chińska woda z butelki jest tak sterylna, że możnaby nią płukać oczy, odkażać rany, a w razie odwodnienia, podawać dożylnie. W Kambodży, na misji w Trapeang Sala, brat Barnabas był zdziwiony, że nie chcę pić wody filtrowanej, która smakowała jak woda z basenu.  Wytłumaczył mi, że 4 butle, które ze sobą niosłem miały w sobie to samo, a były filtrowane z wykorzystaniem jeszcze gorszych narzędzi niż te, którymi dysponował ośrodek. Oczywiście, jak to duchownemu, uwierzyłem w każde słowo, pozostając jednak przy produkcie kupnym ze względu na preferencje smakowe. Faktycznie, zdziwiło mnie, że w każdym mieście Kambodży, jest kilkadziesiąt różnych marek wody "mineralnej" - w zależności od miejsca, w którym się znajdujemy. Dopiero w Stung Treng - nudnej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Laosem, w której utkwiłem tylko dlatego, że laotańscy celnicy mają w zwyczaju zamykać swój kraj o 17.00, dzięki uprzejmości jednego z mnichów, którzy przygarnęli mnie na noc, miałem możliwość zobaczenia jak wygląda produkcja wody butelkowanej prosto z rzeki. 


Pytanie egzystencjonalne: dlaczego ta woda nazywa się tak samo jak rzeka?


Odpowiedź: bo ona z rzeki pochodzi.


Odpowiedź na zdziwienie: skoro rzek pod dostatkiem, po co kopać i szukać jakichś źródełek?


Po wydobyciu się filtruje.


Przy okazji, można też zamrozić i pociąć w kostki. Do kawy jak znalazł.


Trzeba też do czegoś przelać. Na przykład, do dmuchanych na miejscu butelek. Butelki dmucha się maszyną choć można też użyć innych narzędzi.


Wydmuszki po randez-vouz z dmuchawką.


Nadmiar opakowań, można zostawić "na potem".


Trzeba też przykleić etykietki. Wyrobienie dobrej, rozpoznawalnej i zaufanej marki to jedna z recept na udany biznes.


Pora na pieczętowanie.


Pakowanie zbiorcze.


Kontrola pakunków.


I gotowe.

Czy wobec tego, nie warto inwestować w wodę butelkowaną?
Warto - nawet brudny filtr do wody, w jakimś tam stopniu usuwa pierwiastki ciężkie i zabija choć częśc bakterii. Przezorni mogą wyposażyć się w chlorowe tabletki lub skorzystać z innej zasady bezpieczeństwa głoszącej, że "woda, która gotowała się przez minimum dwadzieścia minut, jest w pełni zdatna do spożycia". Nikt nikomu nie zabrania przecież podróżować z własną kuchenką gazową i czajnikiem.  

Dla osób lubiących uważać na siebie jak na jajko, na pocieszenie dodam, że polska woda też nie jest tak sterylna jaka powinna być. Pamiętam, że kiedyś wpadł mi w rękę raport opublikowany w Świecie Konsumenta. Autorzy, wyszli z założenia, że skoro woda mineralna pochodzi z ziemi, powinna zawierać również pochodzące z ziemi pierwiastki radioaktywne. Przebadano stężenie pierwiastków promieniotwórczych w popularnych produktach dostępnych na rynku i porównano je z dopuszczalnym dziennym limitem przeciętnego dorosłego człowieka. Wynyki były zaskakujące. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz