Jak stałem się cyberprzestępcą?


Grunt to zachować śnieżnobiały uśmiech.

  
W Iranie, Internet jest filtrowany - obchodzenie filtrów jest niezgodne z prawem. Nie działa facebook, nie działają serwisy informacyjne, o redtube nie wspominając. Nawet moja poczta jest według irańskiego filtra klasyfikowana jako niezgodna z ogólnoprzyjętą propagandą.


Na szczęście pierwsze osoby, które poznałem w Iranie - jeszcze w Orumiyeh, zanim zdążyły się ze mną przywitać, utworzyły mi konto VPN. Dzięki niemu, ja podróżuję sobie po Iranie a mój komputer zalogowany jest na serwerze proxy gdzieś w Kanadzie. Mam dostęp do wszystkich materiałów - łącznie z karykaturami wodza rewolucji. Program do łączenia się z VPN mam zawsze przy sobie na pendrivie - na wypadek gdybym musiał skorzystać z kafejki a nie z mojego komputera.


Jeśli nie mamy dojścia do kont VPN, trzeba popytać ludzi (głównie młodych) - wszyscy wiedzą o co chodzi i skierują do odpowiedniej osoby. Najlepiej jeśli zrobimy to od razu po przyjeździe do Iranu. Konto ważne 1 miesiąc kosztuje ok. 2-5 usd razem z aplikacją do łączenia się z proxy. Jedna mała uwaga - VPN, podobnie jak antena satelitarna, alkohol i narkotyki są w Iranie nielegalne i, jeżeli komuś z panów policjantów przyjdzie do głowy skontrolować nasz dysk lub pendrive, pakujemy się w ogromne kłopoty. Z drugiej jednak strony, jeszcze nie spotkałem się z kontrolą zawartości aparatu czy komputera więc tendencja jest dobra :-).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz