Już nie sam :-).

Już nie jestem sam - od teraz jedzie ze mną druga osoba. Ze Stefanem poznaliśmy się w Langerud - przedstawiła mi go siostra Pooyana - mojego gospodarza z Couch Surfingu. Stefan od razu urzekł mnie swoim stoickim spokojem. Pomimo, że nie mówi w żadnym języku, próbował wytłumaczyć mi, że nie pochodzi z Iranu. Właściwie to nie pamięta skąd pochodzi i będziemy po drodze szukać jego kraju.


Stefan swoim sarkastycznym uśmiechem potrafi zawstydzić nawet Turbocośtammena.
   
Kilka lat temu, Stefan przeszedł poważną operację oka i do tej pory musi nosić opatrunek. Lekarz, który go operował zmarł pod sam koniec operacji z powodu zawału serca wywołanego przez widok krwi i nie powiedział kiedy ma termin zdjęcia bandaża. Stefan, nie chcąc przy tym kombinować, nie zamierza sam bawić się w lekarza nie posiadając odpowiedniej wiedzy. Próbował nawet dostać się na medycynę żeby rozkminić swoją zagadkę, ale niestety odpadł na egzaminie ustnym. Chyba nie trafił w pytania.

 Uszkodzenie oka nastąpiło w gdy pewnego wieczoru siedząc w restauracji, łypał nim sobie na kelnerkę. Nie połypał zbyt długo - gdy tylko jego była dziewczyna to zauważyła, wbiła mu w oko widelec i sobie poszła. To była ich pierwsza randka - związek trwał potem 2 lata i skończył się gdy przez przypadek, Stefan przejechał ją walcem kładąc gładź na suficie ich sypialni. Tatiana, bo tak miała na imię, nie mogła się pogodzić z posiadaniem dwóch par pleców i z rozpaczy rzuciłą się pod stojący tramwaj. Później przyszedł deszcz, zniszczyło jej fryzurę i w konsekwencji...... właściwie to nikt nie wie co się z nią dalej działo. Chodzą plotki, że duch Tatiany nadal nawiedza chodzi po ulicach jej miasta strasząc bezdomne koty.

Głównym problemem podróżnym Stefana jest brak paszportu, choć Stefan ma to głęboko gdzieś reagując tylko sarkastycznym uśmieszkiem na pytanie co będzie jak go wylegitymują. Przez granicę z Pakistanem, spróbuję go jakoś przemycić - później, będziemy starać się mu wyrobić polski paszport. Mam nadzieję, że ambasada w Islamabadzie okaże się pomocna. Na razie próbuję go spolonizować. Zacząłem od Mazurka Dąbrowskiego - ciężko idzie nauczenie go pierwszych słów - choć może to i dobrze bo dalej sam mam problemy. Wiem jednak, że interpretacji Edyty Górniak nigdy nie przebije. Wokalnie będziemy raczej starać się iść w stronę Agnieszki Chylińskiej, lub ostatecznie - Leonarda Cohena.

Od razu jak uzgodniliśmy, że jedziemy razem, Stefan usiadł na moim plecaku i nie chciał zejść. Leniuch jeden - ja będę musiał go tachać na plecach. Za karę, będzie jeździł w bagażnikach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz