Logicznie sensowne wykluczenia - podsumowanie Chin


"Mieszkam w samym centrum niewielkiego, 1.3 milionowego miasta, w budynku, który ma maksimum kilka lat, a i tak piejące na parterze kury nie dają mi zasnąć" - to zdanie, które akurat szybko przeleciało mi przez głowę pewnego wieczoru, a którego wszystkie elementy powinny się wzajemnie wykluczać, ale jednak tworzą spójną, logiczną całość, uznałem za moje najlepsze skrótowe podsumowanie Państwa Środka.

Chiny to kraj kontrastów, wzajemnych zaprzeczeń i nieścisłości. To kraj, w którym każdy dzień może zaskoczyć. Przeważnie są to miłe niespodzianki.Przyjeżdżając tutaj, miałem zamiar zobaczyć tylko najbardziej mnie interesujące miejsca, załatwić wizę do Wietnamu i jechać dalej. Nie widziało mi się siedzieć w miejscu, gdzie nic nie wolno, za każdym rogiem czaji się agent, na obiad je się psa, wszystkie strony internetowe są poblokowane, a władze tylko czekają by deportować niechcianych gości. Cóż - okazało się, że moja przedprzyjazdowa wizja drastycznie różniła się od rzeczywistości. Tym sposobem, łącznie, w Chinach, zamiast kilku tygodni, spędziłem blisko 5 miesięcy.


Najprawdopodobniej, już niebawem, Chiny będą najbardziej rozwiniętym państwem Świata.


Chińska Republika Ludowa przeżywa obecnie wielki renesans, gospodarczy, kulturowy i światopoglądowy. To kraj, w którym - owszem - obowiązuje surowe prawo, ale jego twardość przypomina twardość plasteliny, a surowość można porównać z surowością zwęglonego schabowego. Pomijając okresowe nagonki na daną działalność, funkcjonuje ono na podstawie "Wolnoć Tomku w swoim domku", czyli dopóki komuś się nie spodoba to co robimy, dopóty wszystko będzie w porządku. Wszystko da się obejść, wszystko da się załatwić. Jak? W niektórych państwach, odpowiedzią jest koperta z wystarczającą ilością banknotów. W Chinach, o korupcji nie ma mowy. Tutaj wystarczy, po prostu, znać odpowiednie osoby.
WIZY


Z uzyskaniem wizy do ChRL nie ma żadnego problemu.
   
Chiny są bardzo otwarte dla obcokrajowców. Wyrobienie wizy wiąże się jedynie z dwukrotną wizytą w ambasadzie lub agencji pośredniczącej. Swoją pierwszą wlepkęwyrabiałem w ambasadzie w Warszawie. Drugą i trzecią, 0-wjazdową, przedłużającą pobyt o kolejne 30 dni w dwóch różnych biurach SBecji w prowincji Guangdong (Kanton). Po czwartą, musiałem przekroczyć granicę i wybrać się do Hong Kongu. We wszystkich przypadkach, myślałem, że będzie ciężko. Myliłem się!

BEZPIECZEŃSTWO


W Europie, spacery po takich uliczkach są mocno odradzane. W Chinach są one jak najbardziej bezpieczne. Mało tego, są to jedyne miejsca by odpocząć od zgiełu i hałasu głównych ulic.


Podczas, gdy telewizja pokazuje same złe wiadomości z większości rejonów Świata, w Chinach nie dzieje się kompletnie nic. Jak na kraj, w którym rządzi jedna partia przystało, każda dywersja tłumiona jest w zalążku i po cichu. Dzięki dobrym płacom i wysokiej wydajności służb mundurowych, nie ma mowy o jakiejkolwiek, widocznej gołym okiem, czy odczuwalnej choćby w lekkim stopniu przestępczości. Ludzie szanują się wzajemnie; nikt nikomu na głowę nie wchodzi; nikt nikomu się nie narzuca. Nie mniej, jednak, Chińczycy, przesadnie boją się wszystkiego. D
LUDZIE

Chińczycy są bardzo przyjaźni, otwarci i nadwyraz ciekawscy. Znajdując się w miejscach, gdzie przyjeżdża niewiele obcokrajowców, trzeba się liczyć z tym, że będą się nam ostentacyjnie przyglądać i pokazywać palcami. Z początku może to przeszkadzać, ale trzeba pamiętać o tym, że w 99% nie mają oni złych intencji. Podobnie jak my, chcą poznać i doświadczyć czegoś innego. Nam, jednak przychodzi to o wiele łatwiej. Żyjemy w małych państwach leżących blisko siebie, z dużą liczbą imigrantów z innych stron Świata.


W niektórych miejscach, trzeba się liczyć z tym, że ludzie mogą się nam ostentacyjnie przyglądać. Chińczycy to, jednak, najbardziej pokojowi i spokojni ludzie, z którymi miałem styczność.  


Chińczycy są również do bólu uczciwi. Na zachodzie, parki i ciemne uliczki w nocy to najniebezpieczniejsze miejsca. Tutaj, są to oazy spokoju, w których można dać odpoczynek zmęczonym decybelami głównych arterii uszom. Nie trzeba się obawiać o życie, czy chociażby o kradzieże.

Robiąc zakupy na targu, tylko w nielicznych miejscach (czyt. w tych, w którym ktoś ich tego nauczył), widząc białe lico, wymyślą sobie ceny na poczekaniu. W większości przypadków, wystarczy otworzyć portfel i, nieważne ile będzie tam pieniędzy, wezmą należną kwotę. Kupując ubrania, zawsze się targowałem. Przy drobnych rzeczach, nie opłacało mi się marnować czasu. Jednego dnia, kupując zioła, miałem w kieszeni sporo banknotów, z których łącznie było 99 juanów. Mając kilka toreb w rękach, warzącej zielarce, wysypałem na stolik wszystkie pieniądze. Wiedziałem, że powinienem zapłacić ok. 1.5-2 juanów; myślałem "skorzysta z okazji i weźmie z 5". Myliłem się - wzięła 1 juana.

Te wszystkie pozytywne cechy wieńczy troska o drugiego człowieka. W ich kulturze, mocno zagnieżdżona jest pomoc tym, którzy jej potrzebują. Socjalizm w ChRL to nie tylko puste słowo. Budując dom, bogatych biznesmenów i deweloperów stać na wynajęcie firm do wykonania wszystkich prac. W przypadku, gdy rodzina stawia sobie dom na wsi, cała okolica zbiera się by pomóc. W ten sposób, niekoniecznie trzeba mieć niewiadomo ile pieniędzy by żyć na poziomie. Wystarczy mieć dużo znajomych i przyjaciół. Uczniowie szkół, pozostają ze sobą we wzajemnym kontakcie przez resztę życia. Dzięki temu, z łatwością i bez żadnej korupcji w przyszłości potrafią, np. ominąć biurokrację czy znaleźć dobrze płatną pracę. Nie ma mowy o zawiści czy rzucaniu innym kłód pod nogi - jeśli wyprowadzę na prostą znajomego, mam duże szanse, że gdy znajdę się w tarapatach, on pomoże i mnie.
CENY

Pojęcie chińska taniocha, nie ma już dawno zastosowania - przynajmniej na miejscu. Minęły czasy kiedy w Chinach można było za przyzwoitą cenę, nie tylko się obkupić ale i dobrze pobawić. Fakt - można całkiem normalnie przeżyć dzień mając 5-6 dolarów w kieszeni, ale będzie to bardzo skromne życie. Artykuły pierwszej potrzeby, z papierosami włącznie, są bardzo tanie. Ceny dóbr luksusowych, łącznie z żywnością importowaną z zachodu, skaczą już znacząco w górę.

Odnośnie mitu o tanich, kiepskiej jakości produktach, panuje ogromny rozstrzał cenowy i jakościowy. 200 gram herbaty może kosztować kilkanaście centów lub ponad 100 dolarów. To, co znamy np. z "okazji" w serwisach aukcyjnych to wymysł zachodnich inwestorów. Na życzenie, chińska fabryka jest w stanie nam zmontować całą serię tanich produktów o obniżonej jakości.

W kioskach, sklepach i supermarketach, ceny są stałe. Robiąc zakupy na rynku, czasem, trzeba się targować. Transport pozamiejski jest bardzo drogi.

Przykładowe ceny rzeczy przydatnych na codzień (w dolarach amerykańskich):

- woda mineralna: 0.15 usd (mała butelka)
- papierosy: od 0.10 usd do 1 usd (niższa i średnia półka cenowa), Marlboro (wcale nie najdroższe): 1.5 usd
- piwo: 0.50 - 1 usd
- coca-cola: 0.10 usd - 0.50 usd
- ryż: 0.50 - 1 usd / 1kg
- makaron (mien): 0.10 - 0.30 usd
- makaron (import): 1 usd - 3 usd
- posiłek w taniej, ulicznej knajpcę: 0.7 usd - 1.5 usd
- owoce/warzywa: te lokalne, na które jest sezon są bardzo tanie
- autobus miejski: 0.15 usd - 0.20 usd
- autobus pozamiejski: ok. 1.5 usd - 2 usd / 100 km
- pociąg: ok. 1 usd / 100 km
- riksza (tuk-tuk) w mieście: 1 usd
- taksówka w mieście: nieco ponad 1 usd (w nocy i podczas świąt państwowych, cena skacze dwukrotnie)
- zakwaterowanie: 2 usd - 150 usd

KOMUNIKACJA


Nawet wiejskie drogi buduje się tutaj z betonowych płyt. Do infrastruktury komunikacyjnej dochodzi ponad 74.000 kilometrów autostrad, dobrze rozwinięta kolej i gęsta sieć lotnisk.


Transport w Państwie Środka jest bardzo dobrze rozwinięty. Drogi są w znakomitym stanie. Tutaj, rzadko kiedy, wylewa się po prostu asfalt na piach i próbuje wmówić ludziom, że to trasa. W ChRL, drogi buduje się z betonowych płyt, czasem zalewanych dodatkowo asfaltem. Ponadto, właśnie w Chinach można sobie uświadomić, że wybudowanie sieci autostrad nie stanowi, tak na prawdę, żadnego problemu. Łączna długość nitek autostradowych to ponad 74.000 kilometrów i ta liczba stale rośnie. Autostop jest bardzo łatwy i bezpieczny. Chcąc pokonać większy dystans, wystarczy dostać się na autostradę. Kierowcy jeżdżą przeważnie powoli i przezornie. Tylko dwa razy trafiłem na kierowcę jadącego szybciej niż 160 km/h, wyprzedzającego inne auta gdzie się da. Raz też trafiłem na nowe auto służbowe, w którym porządnie mnie wytrzęsło. Była to jednak pustynia i w razie wypadku, oprócz perspektywy długiego spaceru do jakiegoś skupiska ludności, nie było żadnego niebezpieczeństwa.

Z wyjątkiem okresu, w którym się zatrzymałem i kręciłem się w kółko pomiędzy Yangchun a Yangjiang, Guangzhou czy Hong Kongiem, całe Chiny przejechałem z północy na południe autostopem.
  
Jeżdżąc w inny sposób, planując dłuższą trasę, należy się liczyć ze sporym wydatkiem. Autobus pozamiejski to wydatek minimum 1.5 usd za 100 km drogi. Pociągi są ok. 2 razy tańsze, ale za to bardzo wolne. Fakt, jest też do dyspozycji ponad 7.000 kilometrów torów obsługujących superszybkie pociągi, łącznie z maglevami (składami lewitującymi), ale cena biletu nie różni się znacząco od ceny biletu lotniczego.
Skoro o lotach mowa, chcąc szybko przemieścić się z miejsca A do miejsca B, i mając na względzie, że znajdujemy się w trzecim co do wielkości kraju na Świecie, można skorzystać z wewnętrznego połączenia samolotowego. Przy każdym dużym mieście znajduje się lotnisko.
HOTELE


Nocleg może nas kosztować od 2 do kilkuset dolarów.
  
Teoretycznie, bez chińskiego dowodu osobistego, możemy spać tylko w minumum 3-gwiazdkowych hotelach międzynarodowych zaaprobowanych przez PSB. Każdy, bowiem, przy zmianie miejsca pobytu, zobowiązany jest do uzyskania meldunku tymczasowego. Tańsze hoteliki, nie są nastawione na obcokrajowców, więc nie mają potrzeby wyposażania się w aparaturę zczytującą dane z paszportów ani podłączać się do sieci, która umożliwia zameldowanie obcokrajowca.

W praktyce, na nocleg, wydamy tyle ile chcemy. Wchodząc w boczne uliczki, obok drogiego 5-gwiazdkowca, czasem nawet w tym samym budynku, można znaleźć miejsce, w którym dostaniemy przyzwoitej jakości pokój ze świeżą pościelą, czajnikiem elektrycznym i jednorazowymi przyborami higienicznymi za 2 do 5 dolarów. Mając szczęście, będziemy mieć nawet dostęp do prywatnej łazienki. Niestety, w tym momencie, odbywa się to nielegalnie, więc od humoru właściciela hotelu zależy czy pozwoli nam na nocleg, czy nie. Również, w przypadku jakichkolwiek problemów, trzeba się liczyć z tym, że nie mając meldunku, ślad po nas kończy się w ostatnim miejscu, w którym oficjalnie byliśmy legitymowani.

PRZESZKODY


Pojęcie dwujęzyczność, nie wszędzie musi oznaczać, że tym drugim językiem będzie akurat angielski.

1. Język - trzeba mieć dużo szczęścia by trafić na kogoś kto mówi po angielsku. Napisy na tabliczkach, firmach, w menu tanich lokali są zakodowane znakami chińskimi.
2. Geografia - przed przyjazdem do Chin z zamiarem podróżowania po kraju, należy wyposażyć się w dobrą i..... jak najbardziej aktualną mapę. Mapy dostępne na miejscu są przeważnie tylko po chińsku. Nie zdziwmy się również, gdy na naszej drodzę pojawi się miasto, którego nie uwzględniliśmy na trasie. Moja mapa zajmowała pół średnich rozmiarów pokoju a żeby jakieś skupisko ludności zasługiwało choćby na małą kropeczkę, musiało mieć ono przynajmniej kilkanaście tysięcy mieszkańców. Mimo tego, w delcie Rzeki Perłowej, okazała się ona zupełnie nieprzydatna. Wiele połączonych ze sobą miast - niektóre z nich zupełnie nowe i dopiero co "oddzielone" od innych, oraz dróg, sprawiło, że stawałem z tabliczką przy którejkolwiek - niekoniecznie właściwej drodzę i liczyłem na wykierowanie mnie na dobrą trasę.
3. Stereotypy - jeśli przyjeżdżamy do Chin z wizją zacofanego i taniego kraju trzeciego świata, można przeżyć szok.
4. Jedzenie - poza drogimi, eleganckimi, zachodnimi restauracjami, trzeba nauczyć się jeść pałeczkami. Większość potraw jest mocno rozwodnionych i nieco pikantnych. Chcąc zjeść coś konkretnego, polecam ryż na korzyść klusek (które podawane są z taką ilością wody, że wychodzi z nich zupka).  Nie ma się co martwić na zapas składem pożywienia - im tańszy lokal, tym większe prawdopodobieństwo, że mięso na naszym talerzu pochodzi z kury, kaczki, gołębia, świni, czy bawoła. Szczury, myszy, węże, psy, koty, świerszcze czy chrabąszcze są tutaj dosyć drogim rarytasem.
5. Kawa, czekolada czy sery są w Chinach dobrem luksusowym. Mając ochotę na te produkty, przyjdzie nam za nie słono zapłacić. 
  
CIEKAWOSTKI

1. Chiny to trzeci pod względem wielkości i pierwszy pod względem populacji kraj na Świecie.
2. w 2011 roku, średnio co minutę rodziło się 35 dzieci.
3. Zamawiając białą herbatę, w Chinach, dostaniemy przegotowaną wodę
4. Na terenie państwa środka, używa się ponad 200 języków i dialektów. Oficjalnym językiem urzędowym jest Mandaryński
5. Chińczycy to 56 zróżnicowanych pod każdym względem grup etnicznych.
6. Mówiąc o tradycjach, obyczajach czy jedzeniu, najlepiej odnosić się albo do danej grupy etnicznej, albo do poszczególnych prowincji aniżeli do Chin jako całego kraju. Podobnie jak kuchnia norweska różni się od portugalskiej, tak kuchnia seczuańska będzie różnić się od kantońskiej.
7. w Chinach, ciężko o dobry, lokalny chleb (poza muzułmańską mniejszością ujgurską nie ma zwyczaju wypiekania chleba).
8. Makaron został wynaleziony w Chinach i spopularyzowany przez Włochy dzięki Marco Polo
9. Oprócz makaronu, państwu środka zawdzięczamy:
- papier (również toaletowy)
- zapałki
- kompas
- proch strzelniczy
- fajerwerki
- herbatę

10. Podczas gdy liderzy jednej z Ameryk, oraz innych krajów, wzorem pana z centrowąsikiem i zasłaniającym lewe zakole zaczesem, relacje dyplomatyczne budują poprzez zbrojne ataki na kolejne państwa i stawianie w ich rządach "swojaków", strategia Chin polega na kupowaniu sobie sprzymierzenców. Rząd Chin jest odpowiedzialny m.in. za budowę szkół, infrastruktury, i inwestowanie w gospodarkę np. w Pakistanie czy Afganistanie.
11. W Chinach, panuje obecnie bum budowlany. Masowo powstają nowe budynki. Niektóre z nich, przez długi czas nie będą zagospodarowane. Wiele małych i średnich miast, realizuje tzw. puste projekty by sprawić powierzchowne wrażenie bogactwa. Bezsensowne, z pozoru, działanie jest jak najbardziej sensowne - miejsca, które wyglądają na rentowne, przyciągają inwestorów.

WARTO


Zdecydowanie warto, poświęcić chwilę i odwiedzić północno-zachodnie prowincje Xinjiang i Gansu.

1. Odwiedzić pustynne prowincje Xinjiang i Gansu
2. Zobaczyć Wielki Mur Chiński (ale nie w miejscach, w których poleca to przewodnik)
3. Stołować się w ulicznych knajpkach
4. Udać się do świątyni - najlepiej w towarzystwie deklarującego się jako niewierzący chińczyka i odpalać wraz z nim kadzidełka, kopiując modlitewne ruchy przy kolejnych ołtarzykach. Stłumione jeszcze nie tak dawno religie nie zdążyły do tej pory rozwinąć swych skrzydeł, ale tradycje pozostały w codziennym życiu. W świadomości chińczyków, demony i bóstwa karmi się "na szczęście" lub "na wszelki wypadek".
5. Zobaczyć jak wyglądają obchody Chińskiego Nowego Roku.
6. Spróbować chińskiego masażu (w miejscu, w którym obsługa nie chodzi w mini-spódniczkach), po którym dowiemy się na co umrzemy i ledwo będziemy mogli się ruszać.


NIE WARTO


Zdecydowanie nie warto odwiedzać atrakcji polecanych w przewodnikach i lokalnych ulotkach. Wielkie Ogrodzenie, lepiej oglądać jak najdalej od polecanych miejsc.
  
1. Odwiedzać miejsc polecanych w prospektach czy przewodnikach. Chiny przesadnie dbają o swoje atrakcje turystyczne. Po przyjeździe na miejsce historyczne, oczom naszym może się ukazać sztucznie zagospodarowany i zmodernizowany zabytek. Pojęcie renowacja w Chinach brane jest bardzo dosłownie. Odnawianie zabytków to coś jakby przebudować elewację Zamku Wawelskiego wzorując się na szklano-betonowych drapaczach chmur.

2. Odwiedzać barów KTV. Karaoke w Chinach to wynajęty na potrzeby własne lub grupy, prywatny pokój. Nie ma sal publicznych. Odwiedzając takie miejsce samemu, albo trafimy do zamaskowanej agencji towarzyskiej, albo czekać nas będzie śpiewanie przed wielkim wyświetlaczem do mikrofonów, w których słychać będzie nasz głos z echem i lekkim opóźnieniem.

3. Wkręcać sobie chorych filmów po zmroku. Wchodząc w nawet najciemniejsze uliczki, nic nam nie grozi. Chyba, że znajdziemy się w jakimś krzaczastym miejscu - trzeba wówczas uważać na szczury i węże.
4. Kupować chińskiej czekolady. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz