Wybory 2011 - kto, dlaczego, po co?

Chociaż od kilku miesięcy nie ma mnie w Polsce, mam jednak dostęp do, mniej lub bardziej cenzurowanego, internetu. Muszę przyznać, że to co aktualnie dzieje się w mediach jest, po prostu, przerażające. Ważne tematy są spychane na bok przez wielką kampanię reklamową, której rozstrzygnięcie odbędzie się kilka dni po 9 października 2011 roku. Aż ciarki przechodzą po plecach, że ten wielki rozmach nadchodzących wyborów finansowany jest z publicznych (czyt. Twoich, moich, naszych ojców, matek, dziadków i babć) pieniędzy. Nigdy nie ma pieniędzy na budowę dróg. Nigdy nie ma pieniędzy na dofinansowanie przychodni, szpitali czy szkół. Pielęgniarki i nauczyciele wręcz błagają o podwyżki, a co dostają? Jedynie puste słowa i środkowy palec od kolejnych pierdzistołkowych ministrów ubranych w garnitury od Prady i uzbrojonych w mydła do oczu. Gdy jednak zbliża się sądny dzień, pieniądze magicznie się znajdują. Liderzy partii, w jakiś sposób przechodzą na drugi koniec tęczy i, podobnie jak ostatnie grosze z naszych kieszeni, czy dawniej księżyc, pospolicie kroją karłowi garnek złota bez jego zgody, ale co tam? Ważne, że mogą sobie za pomocą naciśnięcia kilku przycisków zmodyfikować prawo i już policja będzie po ich stronie. Kiedy jeszcze pracowałem, poprosiłem sekretariat o zaświadczenie o zatrudnieniu. Gdy na ostemplowanej karteczce wyczytałem, ile zarabiałem brutto, aż złapałem się za głowę. Wyszło mi, że 60% moich pieniędzy gdzieś się rozpływa. Gdzie? Oglądając wiadomości i wnioskując po tym co opisują, chyba już wiem.....

W starożytnej Grecji, ojczyźnie demokracji, o szansach kandydata, nie decydował rozmach kampanii, tylko cenzus, wiedza i to co faktycznie miał do powiedzenia. Obecnie, wybory to jedynie plebiscyt popularności. Słowem, jeden wielki żart i kpina. Praktyka, pokazała już, że w naszych czasach, przez brak jakichkolwiek cenzusów, wystarczy pojawić się w jednym z wielu reality shows by odnieść sukces w wyborach. Co jeśli dobrze wykształcony Janek Kowalski, którego nikt nie zna pojawi się na liście obok Joli Rutowicz? Kto będzie miał większe szanse? Ale Jola jednak pokazuje klasę nie mieszając się do polityki. Wielki szacun dla niej! Idąc dalej tym tropem, może podczas następnej kampanii, będzie można głosować przez wysłanie smsów na numer 79XX (opł. 9zł + VAT), z których dochód, w całości przeznaczony będzie na budowę nocle..... nowego gmachu którejś z organizacji mafijnych zwanych potocznie partiami politycznymi.
Kolejna, bardzo trafna piosenka mojego promotora.....

Historia pokazuje, że w Polsce demokracja, w obecnej formie, się nie przyjęła. W jednym wielkim skrócie:

- W czasach monarchii (zatem pewnej formy totalitaryzmu), Polska była potęgą

- Nastały sejmiki i zaczęło się sypać, w końcu, Rzeczpospolita zniknęła z mapy.
 
- Sytuacje podratował trochę Piłsudzki, przywracając na chwilę ład i porządek, jednak chwile po tym wybuchła wojna
 
- Po wojnie, znów nastały dobre czasy, w których wszystko było dobrze zorganizowane i uporządkowane a ludziom wystarczyła praca na jeden etat do zapewnienia sobie dostatecznie dobrego życia. Kraj się rozwijał, a z opowieści moich dziadków, wynika, że powrót do domu o 3 nad ranem nie wiązał się z narażeniem życia.

- Niestety, pewien wąsaty Pan, skoczył przez płot, runęła ściana i wraz z nią, to co zostało odbudowane, zaczęło popadać w ruinę..... nadszedł czas chaosu....


Wrzucając głos do urny, jedynie umacniamy ten chaos i wyrażamy dla niego poparcie, więc z pozoru, patriotyczne zachowanie, okazuje się być, tak na prawdę, antypatriotyczne.
Już samo słowo PARLAMENT budzi podejrzenia co do jego przydatności. Choć brzmi dumnie, wywodzi się od francuskiego "parler", czyli "mówić". Nie powinno więc nas dziwić, że nie będzie się zajmował niczym konkretnym jak tylko pier****niem o głupotach.


Slowo PARLAMENT wywodzi sie z francuskiego "parler", czyli mowic. Zatem, z definicji slowa, nie bedzie zajmowal sie niczym konkretnym, a jedynie pier*****em o glupotach.


Oglądając obrady sejmu, można nabawić się apopleksji. Zachowanie, które tam ma miejsce, bardzo często nie różni się niczym od, tzw. rynsztokówki. Pamiętacie próby urządzenia widowiskowych walk o mównicę? Jestem nauczycielem i doszło do tego, że gdy kiedyś przyłapałem jednego ucznia na użyciu niecenzuralnego słowa na terenie szkoły, wrzasnąłem:

"Słuchaj! Nie jesteś na ulicy, w burdelu, w sejmie czy w radzie miasta! Jesteś w szkole i tak samo jak w meczecie, kościele czy synagodze, obowiązują tutaj pewne zasady kultury!".

Śmieszne? Raczej żałosne, ale cóż począć, skoro przyrównanie sejmu do burdelu było czystą grą skojarzeń, które pierwsze nasunęły mi się na myśl?
 
Wywodzące się z definicji słowa, parlamentarne pier****nie, znajduje swój wyraz najbardziej podczas kampanii, gdy słuchamy potencjalnych pierdzistołków, co mają nam do zaoferowania. Obiecują złote góry a co tak na prawdę robią?

Przed wjazdem do Pakistanu, rodzice, chcąc bym ten kraj przejechał jak najszybciej, przypomnięli mi pewien wypadek, który tam miał miejsce. Pamiętacie polskiego inżyniera, który tam zginął? Dlaczego zginął? Bo źli talibowie ucięli mu głowę? O nie! On był, najzwyczajniej w świecie porwany. Miesięcznie, w tym kraju, porywa się dziesiątki zakładników - obcokrajowcy to prawdziwa gratka dla, jak to określają media, terrorystów. Dlaczego francuscy, włoscy czy austriaccy więźniowie są po pewnym czasie wypuszczani? Prawda jest taka, że nasz rodak, zginął dlatego, że rząd zajmował się właśnie pier****niem a nie działaniem. Negocjacje nie zostały podjęte w odpowiednim czasie. Pan Premier był zbyt pochłonięty zażartym konfliktem pomiędzy drugą partią żeby się tam zwyczajnym ludzkim życiem przejmować. Bo w końcu co tam jedna osoba? Polska ma blisko 40 milionów mieszkańców więc będzie miał kto na niego głosować. Kto rozliczył Pana Premiera z przyczynienia się do zabójstwa z premedytacją? Oczywiście nikt. Bo wyborcy przecież popierają krwawe gierki pierdzistołków. W końcu, skoro panuje demokracja, to za zgodą wyborców Wojsko Polskie, uwikłane jest w amerykańskie wojny o ropę i narkotyki. Bo o co chodzi z Afganistanem, jeśli nie o opium i marychę? Wszak to największy producent tych dwóch używek. Dlaczego to Talibowie mają czerpać zyski ze światowej sprzedaży proszków, skoro kasa z dilerki i narkotyzowania Waszych dzieci, dzięki pomocy Waszych podatków, może trafiać do kieszeni Buszo-Obamistanów którejś z Ameryk. A może wojna jest ratunkiem dla sypiącego się w USiA kapitalizmu? Wszak zrobienie sobie poligonu w jakimś biednym i odległym kraju i produkcja i sprzedaż broni "sojusznikom", którzy z racji przynależności do Paktu Północno-Oceanicznego, powinni poprzeć walkę ze złem, napędzi gospodarkę. To, że na obcej ziemi, w bezcelowej "wojnie dla wojny", jeden żołnierz czy drugi osieroci dzieci, nie ogranicza potencjału demokratycznego państwa. Są jeszcze żywi = są kolejne głosy.

Czyli reasumując, skoro rządzi lud, to:
 
- zgadzamy się na udział polskich wojsk w wojnach prowadzonych przez Obamistany Zjednoczone Którejś z Ameryk
 
- jesteśmy przeciwni podwyżkom w budżetówce
 
- całkowicie popieramy zamykanie kolejnych oddziałów w szpitalach i kolejnych szkół
 
- jesteśmy za wyprzedaniem i pozamykaniem polskiego przemysłu narodowego (co tam, że kiedyś stocznia w Gdyni była drugą co do wielkości na świecie?)
 
- popieramy kolejne komisje śledcze
 
- jesteśmy zwolennikami wprowadzenia eurowaluty
 
- jesteśmy przeciwni budowom autostrad, remontom dróg i chodników
 
- jesteśmy za tym, by płacić ogromne sumy na NFZ, nie móc skorzystać z żadnych prawie usług zdrowotnych
 
- jesteśmy za opłacaniem składki emerytalnej bez pewności kiedy, i czy w ogóle, emeryturę dostaniemy
 
- popieramy wprowadzanie kolejnych bubli prawnych
 
- jesteśmy za subwencjonowaniem organizacji mafijnych z publicznych pieniędzy

- popieramy brawurowe akcje ABW wymierzone przeciwko zwykłym, niczemu niewinnym, studentom
 
- poparliśmy ustawę antylustracyjną i bezcelową, choć upokarzającą, spowiedź osób, których jedyną winą było urodzenie się w "tych lepszych" czasach. Pamiętam gdy moja mama, musiała złożyć oświadczenie. Prosiłem ją by demonstracyjnie tego nie robiła - w tych czasach studiowała i nie miała nic na sumieniu, więc konieczność złożenia oświadczenia byłą równoznaczna z postawieniem zarzutów, vel. zwyczajnym, perfidnym, pomówieniem. A nawet jeśliby miała to, jakby trochę się zastanowić, "prawo nie działa wstecz". Jeśli w np. 1975 roku, robimy coś obecnie niezgodnego z prawem, co wtedy było jak najbardziej legalne, nikt nie może nas za to ścigać. Ale przecież pomysłodawca kontrowersyjnej ustawy PODOBNO był z wykształcenia prawnikiem.....

Nie trzeba patrzeć daleko - wystarczy lokalnie. Ostatniej zimy, w moim rodzinnym mieście postawiliśmy na najlepszego, przecież, kandydata, który 6 lat temu obiecał przebudować całkowicie Plac Kościuszki - wizytówkę miasta. Najlepszego, bo w końcu wygrał "demokratyczne" wybory ("demokratyczne", bo wszyscy, których pytałem byli zdziwieni, wręcz zażenowani, wynikiem). Może kiepsko jest z moją spostrzegawczością, ale ilekroć przechodzę przez to miejsce, nie dostrzegam różnic sprzed przebudowy i po. Czy ruszyć tyłek z miejsca jest, na prawdę, tak ciężko? Jakoś większe inwestycje (np. tama i Zalew Sulejowski), mogły powstać bez przeszkód w stosunkowo krótkim czasie. Zawsze są jakieś wymówki, z których naljepsza to, najbardziej leserska to "nie ma pieniędzy", która przypomina nieco uczniowskie "nie idę do szkoły bo...... wiem..... boli mnie brzuch".  Za to 25 tysięcy złotych na rachunek tylko dla jednej osoby za przeglądanie, najprawdopodobniej, stron porno łącząc się z służbowego modemu gsm w roamingu (mając pod ręką wifi) jakoś się w kasie Urzędu Miasta pojawiło...... W końcu to nie jego pieniądze - lud wybiera, lud popiera, lud płaci. Zgodnie z wolą ludu przecież, doszło nawet do tego, że dwa, jakby nie patrząc bliźniacze pod względem architektonicznym, historycznym i kulturowym, a nawet rozmiarowym, miasta - Piotrków i Tomaszów, wyglądają obecnie jak dwa różne światy.


Fragment Placu Kosciuszki przed rewitalizacja..... (zrodlo: www.nasztomaszow.pl)



..... i po ogromnej inwestycji  (zrodlo: www.nasztomaszow.pl)


Niestety, burdel i chaos sięgnął takiego stopnia, że rozwiązania widzę obecnie jedynie dwa (choć może ktoś ma jakiś inny pomysł):
- pokojowe - zmowa milczenia
- mniej pokojowe - pucz i całkowita reorganizacja państwa
 
Oczywiście, nie popieram rozlewu krwi. Dlatego, w dzień wyborów, proponuję zaparzyć melisy i zostać przed telewizorem. Następnie, nastawić Viva Polska i, dając odpoczynek oczom od wszechogarniających plakatów, dla odmiany popatrzeć sobie jak tancerki kręcą w teledyskach tyłkami. A panowie politycy, niech głosują na siebie samych i sami spośród siebie wybierają tego najpopularniejszego i najlepiej rozreklamowanego......

Z góry dziękuję z jakiekolwiek poparcie tego co mam, demokratycznie, do powiedzenia. Czy robię to z zawiści, że nie będę mógł głosować? O nie, w dniu wyborów będę w zasięgu Ambasady RP i, gdybym chciał, mógłbym się wysilić - przejść parę kroków, postawić krzyżyk i wrzucić kartkę do urny. Pewien jestem jednak, że na ten dzień będę miał zupełnie inne, bardziej pochłaniające, plany. Mam już nawet w plecaku zestawik do szydełkowania, który czeka na swoje pięć minut.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz