Wynajmę stancję..... tanio - czyli rzecz o poszukiwaniu taniego noclegu w Chinach

Chiny to, ogólnie rzecz biorąc, tani dla przeciętnego Europejczyka kraj. Po ponad tygodniu tutaj, śmiało mogę powiedzieć, że 10 juanów (ok. 1.5 USD) ma tutaj podobną moc do 10 złotych w Polsce. Relacja ta dotyczy większości oferowanych na rynku towarów i usług i, oczywiście, nie jest stałą dla każdego miasta. Niestety, jeśli chodzi o szukanie zakwaterowania, wcale nie jest tak różowo jakby się mogło wydawać. No, chyba, że mamy azjatyckie rysy i płynnie mówimy po chińsku. Hotele w Chinach, żeby zameldować obcokrajowca, muszą posiadać specjalną licencję (czyt. muszą być w jakiś sposób finansowo powiązane z rządem). Niestety, w oczach przedstawicieli chińskich władz, przeciętnemu posiadaczowi białych pośladków pieniądze aż wysypują się z kieszeni i, wyglądając inaczej niż przeciętny lokales, zmuszeni jesteśmy do spania wyłącznie w akredytowanych hotelach, które mają minimum trzy gwiazdki.

A szkoda, bo Chińczycy to barzo mobilny naród. Wiele osób pracuje z dala od miejsca stałego zameldowania, a ponieważ ich praca ma charakter tymczasowy, nie opłaca im się wynajmować mieszkania w miejscu zatrudnienia. Stąd, baza noclegowa jest bardzo dobrze rozwinięta, a zróżnicowanie różnych lokali pod względem ceny do jakości , w niektórych miejscach może przyprawić o zawrót głowy. Słowem, jest w czym wybierać. No właśnie - tylko ten jeden feler - co zrobić jeśli zachodzą wątpliwości co do naszego chińskiego obywatelstwa?



Najlepiej obrać prostą strategię.

1. POSZUKIWANIA


Trzeba miec oczy szeroko otwarte i zwracac pilna uwage na napisy na tabliczkach ;-).



- Poszukiwania miejsca na nocleg zaczynamy po zmroku. Dlaczego? Może się okazać, że zadowoleni znajdziemy dobre miejsce, udamy się na zwiedzanie, wrócimy padnięci i dowiemy się, że musimy spakować manatki i się wynosić (najczęściej dlatego, że zmieniła się osoba w recepcji, która dowiedziawszy się, że został zameldowany obcokrajowiec, zaczęła kipieć ze złości).

- Miejsca z napisem HOTEL łacińską czcionką lepiej, od razu, odrzucić - zapewne będą bardzo drogie (minimum 10 usd/noc).

- Należy rozejrzeć się w okolicach głównych ulic miast za tabliczkami ze strzałką/mrugającymi neonkami, prowadzącymi na tyły/wgłąb/na 10 piętro jakiegoś budynku. Napisy są różne. Zawsze jednak są to chińskie znaczki.

- Na rogatkach miast i w mniejszych miasteczkach/wsiach najlepiej szukać budynków, które mają rząd okien na górze, ew. czasami, większą niż standardową ilość klimatyzatorów (w gorących miejscach, klimatyzacja to prawie standard).

- Czasem, jakiś napis złożony z rzedu chińskich krzaczków + wąskie drzwi + ostre schody stromo pnące się ku górze = odpowiednie miejsce na nocleg za dobrą cenę.

- Ewentualnie można zaglądać do każdego miejsca i patrzeć czy nie ma w środku biurka z komputerem i ew. wielkim zeszytem na wierzchu (czyt. recepcji).

- Wchodząc do hotelu, lepiej nie przyciągać zbytnio uwagi. Jeśli mamy grupkę "adoratorów" wokół siebie, przed wejściem do lokalui lepiej ją zgubić :-).

- Jeśli poszukiwania zaczynamy za dnia, lepiej nie cieszyć się od razu sukcesem i znaleźć alternatywny tani nocleg (na wypadek, gdyby w pierwszym się rozmyślili i, po jakimś czasie, nas z niego wyrzucili).


Lepiej nie przyciagac zbytnio uwagi.

2. UDA SI Ę CZY NIE?

Po znalezieniu dobrego (czyt. taniego) hoteliku, z uśmiechem wchodzimy do środka i..... Jakakolwiek będzie reakcja ze strony osoby za kontuarem, należy pamiętac, że jesteśmy gośćmi w obcym kraju i chcemy właśnie nagiąć obowiązujące w nim przepisy. W przypadku kontroli policyjnej, my nie ryzykujemy niczym, ale właściciel, niestosując się do zakazu, może stracić nawet licencję. W żadnym przypadku, nie wolno się denerwować ani mieć pretensji. Wiem, że bycie wykopywanym z każdego taniego hotelu i kierowanym do innego, drogiego, może doprowadzić do depresji, ale nie należy się poddawać. Z poszukiwaniem noclegu w Chinach jest trochę jak z łapaniem autostopa - w końcu ktoś się zlituje :-).

- Może być tak, że wprost nam wytłumaczą, że nie mamy czego tu szukać. Jeśli tak będzie, lepiej grzecznie i szybko uciąć rozmowę - zaoszczędzimy w ten sposób dużo czasu.

- Inna opcja - przyjmą nas, ale później zmieni się osoba w recepcji i nas wyrzucą (dlatego lepiej od nocnej zmiany dowiadywać się czy możemy w danym miejscu zostać czy nie).

- Trzecia, optymistyczna - przyjmą nas bez problemu.

- z moich obserwacji wynika, że jeśli za biurkiem siedzi kobieta, oznacza to brak kłopotów i dodatkowe, lepsze, traktowanie (czyli o wyżywienie w ciągu dnia i nocy nie będziemy musięli się martwić).

- właściciel może nie wiedzieć, że musi posiadać licencję na przyjmowanie obcokrajowców lub zwyczajnie olać przepis i może nas, bez problemu, przyjąć.

W przypadku braku możliwości znalezienia noclegu: 

- W większych miastach bez problemu można znaleźć osoby z couchsurfingu.

- Można zgłosić się na policję - albo pozwolą nam na legalny wyjątek i zameldują nas w hoteliku dla Chińczyków, albo nas sami przenocują - pewne jest to, że policja w Chinach jest bardzo pomocna i wyrozumiała. Na większości posterunków jest przynajmniej jedna osoba mówiąca po angielsku.

CZY TANIE, ZAWSZE MUSI OZNACZAĆ KICZOWATE I BRUDNE?

W żadnym wypadku nie - Chiny to bardzo czysty kraj, a Chińczycy ogromną wagę przywiązują do kwestii higienicznych. Już samo jedzenie pałeczkami jest tego przykładem. Czy da się wyczyścić łyżki lub widelce w ten sposób, że zostaną zabite wszystkie bakterie? No właśnie, a pałeczki, nawet w najgorszych spelunkach, po prostu się wyrzuca po każdym użyciu.


Oto co mozna miec za 2 dolary za noc. 
  
Pokój w tanim hoteliku za 10 (wieś) do 40 juanów (średniej wielkości miasto) może mieć o wiele wyższy standard niż miejsce w zbiorowym pokoju w hostelu z licencją na przyjmowanie obcokrajowców. Jeśli w cenie pokoju chcemy dodatkowo darmowe wyżywienie w postaci smażonych na kuchence turystycznej karaluchów prosto z podłogi, Chiny to nie jest odpowiedni kraj - chyba, że mamy wyjątkowego pecha. Na 99%, będzie czysto i nie będziemy musięli spać szczelnie zawinięci, w obawie przed pluskwami, w naszych własnych śpiworach. Spodziewać się również możemy zapasów przegotowanej wody (w termosach)/ew. czajnika elektrycznego, zapasu plastikowych kubeczków, a nawet telewizora podłączonego do kablówki. W miejscowości Korla, zupełnie przez przypadek, bez żadnego rozglądania się, udało mi się znaleźć hotelik, gdzie za 20 juanów/noc miałem dodatkowo komplecik higieniczny, czyli jednorazową (chyba) szczoteczkę do zębów, pastę, papier toaletowy, torebkę szamponu i płynu do kąpieli i mydełko. Czyli nawet nie musiałem wyciągać z plecaka kosmetyczki.  


WNIOSEK

Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, dobrze się rozejrzeć i podchodzić do sprawy na luzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz