Iran - Ardabil i "dżungla" :-)
Ardabil, w porównaniu z Tabriz to małe miasto. Liczy sobie około 500.000 mieszkańców i jest bardzo rzadko odwiedzane przez zachodnich turystów. Może dlatego, miałem w tym miejscu "specjalne" traktowanie. Nie musiałem wsiadać do żadnej taksówki - wszyscy chcieli mnie podwozić. Nawet, z pozoru groźnie wyglądający policjanci chcięli sobie tylko zrobić ze mną zdjęcie, nie dbając o to czy mam przy sobie jakieś dokumenty czy nie - bardzo sympatycznie. Po spędzeniu półtorej godziny w kafejce internetowej, nikt nie chciał ode mnie żadnych pieniędzy. Pozostało skontaktować się z moim hostem, Nimą, i po kilku godzinach od przyjazdu byłem już w domu u jego wujka przy suto zastawionej kolacji.
W porównaniu z ogromnym Tabriz, Ardabil przedstawia się bardzo przyjaźnie i swojsko.
Następnego dnia udaliśmy się na zwiedzanie. Pierwsze wrażenie - miasto banków. Na każdej ulicy znajdowały się bowiem minimum cztery banki. Przy tym żaden z bankomatów nie akceptował visy - standard w Iranie :-). Tutaj trzeba po prostu wziąć gotówkę. Zagłębiając się dalej, można było jednak dostrzec historię, sięgająca do 500 r. p.n.e.
Tutaj banki są na każdej ulicy - niestety, zachodnie karty nie działają z tutejszymi bankomatami - wypadałoby mieć gotówkę :-).
W dzień naszego wyjazdu z Ardabil, wybraliśmy się z Nimą, jego znajomymi i Mateuszem do "dżungli". Zabawne, że Irańczycy na zwykły las mówią dżungla. Albo jest to dlatego, że w Iranie, który w większości jest suchy, lasy są rzadkością, albo dlatego, że w Farsi słowo wymawiane jako "zangl" oznacza właśnie las.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz