wtorek, 16 stycznia 2018

Przygotowania - Zaczynam od podstaw :-)

Przygotowania - Zaczynam od podstaw :-)

Wypadałoby wyposażyć się wreszcie w jakiś dokument podróżny. Na wschód od strefy Schengen potrzebna jest mała czerwona, magiczna książeczka z napisem paszport w kilku językach. Miałem śliczny roczny, nowiutki paszport z niewielką ilością pieczątek. Niestety zapomniał opuścić kieszeń spodni przed praniem i stał się ofiarą proszku i wody o temperaturze 40 stopni. Skutek? Powyginane i posklejane strony, połowicznie pozmywane pieczątki. Niestety po próbie reanimacji, stan  pozostawiał nadal wiele do życzenia (choć i tak wyglądał znacznie lepiej niż mój poprzedni – 10-letni gdy jego termin ważności dobiegał już końca), więc udałem się jak najszybciej do wydziału paszportowego w Piotrkowie Trybunalskim i złożyłem wniosek o nowy dokument. Dziwna sprawa, że w przypadku wymiany z powodu zagubienia dokumentu trzeba płacić 200% ceny a w moim przypadku zapłaciłem 140 zł. Dla mnie było to i tak 200% bo jak wyrabiałem poprzedni, łapałem się jeszcze na zniżkę studencką. Powiedziano mi, że paszport można w każdej chwili wymienić na życzenie jego posiadacza i bez konkretnej przyczyny. Po prostu płaci się za nowy paszport i przechodzi standardową procedurę – zdjęcia niczym z kartoteki kryminalnej z twarzą o gburowatym (czyt. neutralnym) wyrazie twarzy (chyba, że tylko ja tak mam), wniosek z dowodem wpłaty i po dwóch tygodniach odbiera się świeży, jeszcze nieostęplowany, dokument.



Wydaje mi się, że stare niebieskie paszporty były lepiej wykonane. Tutaj chyba postanowili zaimplementować rozwiązania z branży motoryzacyjnej - jak najwięcej bajerów przy jak najwyższej awaryjności. No i biznes paszportowy się kręci :-).  

Przestrzegam przed wszystkimi próbami wyprania paszportu. W przypadku poplamienia, lepiej już zostawić plamę jak jest i nie kombinować. No i kontrolować co się ma w kieszeniach przed praniem można znaleźć ciekawe skarby :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz